Giannis Antetokounmpo zdobył 32 punkty i 17 zbiórek, a Milwaukee Bucks w drugim kolejnym meczu, zdominowali na wyjeździe Chicago Bulls. Denver Nuggets pokonali Golden State Warriors po niezwykle zaciętym spotkaniu, przedłużając swoje nadzieje na awans do kolejnej rundy. Do wygranej poprowadził ich Nikola Jokić, który rzucił 37 punktów. Jimmu Butler rzucił 36 punktów, a Miami Heat kolejny raz zdominowali Trae’a Younga w drodze do trzeciej wygranej w serii. Brandon Ingram i jego New Orleans Pelicans nie zamierzają się łatwo poddawać – dzisiaj skrzydłowy zdobył 30 oczek, prowadząc Pels do wyrównania stanu rywalizacji w serii z Phoenix Suns na 2:2.
Chicago Bulls – Milwaukee Bucks 95:119
Stan rywalizacji: 1:3
- Giannis Antetokounmpo zanotował 32 punkty, 17 zbiórek i siedem asyst. Bardzo dobre minuty z ławki dał Grayson Allen, który w drodze do 27 oczek trafił sześć razy zza łuku. Bucks prowadzą już 3:1 i wydaje się, że w kolejnym meczu powinni zamknąć kwestię awansu do kolejnej fazy. Jrue Holiday miał 26 punktów, a wygrana Bucks przyszła im dzisiaj naprawdę łatwo. Obrońcy tytułu prowadzili 22 punktami już na początku trzeciej kwarty i byli w stanie ustabilizować przebieg wydarzeń boiskowych po tym, jak Bulls przypuścili ostatnią szarżę. Bulls zanotowali serię 17:3 i w połowie trzeciej kwarty ich strata wynosiła już tylko osiem punktów. Bucks odpowiedzieli 11 oczkami zdobytymi z rzędu.
- Dla Allena to kolejny świetny występ z ławki – w meczu nr 3 rzucił 22 punkty, czym ustanowił swój rekord pod względem zdobyczy punktowych w play-offach. Dzisiaj, co logiczne, poprawił go. Kibice Bulls „buczeli” na niego praktycznie za każdym razem, gdy miał piłkę. To pokłosie nieeleganckiego faulu, którego dopuścił się Allen na Aleksie Caruso jeszcze w sezonie regularnym. Zawodnik Bulls opuścił dzisiaj parkiet z kontuzją twarzy po tym, jak próbował wybronić akcję Bucks.
- W barwach Bulls najlepiej spisali się Zach LaVine, autor 24 punktów i 13 zbiórek, a także DeMar DeRozan, który miał 23 oczka. Patrick Williams zakończył zawody z 20 punktami i 10 zbiórkami. – Były dzisiaj momenty, w których dawaliśmy z siebie wszystko w obronie, a oni i tak trafiali. Myślę, że były też chwile, w których dobrze dzieliliśmy się piłką, kreowaliśmy otwarte pozycje, a piłka nie chciała wpaść. Takie momenty sprawiają, że uchodzi z ciebie powietrze i dało się to dzisiaj wyczuć – przyznał trener Bulls, Billy Donovan.
- Na Allena buczeli dzisiaj nie tylko kibice w United Center, ale i jego koledzy z drużyny, którym najwidoczniej sprawiało to radość. Robili to już wcześniej na treningach czy w autobusie. – Dobrze się przy tym bawią, a ja sam uważam, że to zabawne. Zamienili to w coś, z czego możemy się pośmiać. To także pomaga mi w trakcie meczów, gdy robią to kibice rywali – przyznał Allen. Pod wrażeniem swojego podopiecznego był także trener Bucks, Mike Budenholzer, który powiedział, że w trakcie dwóch meczów w Chicago Allen grał najlepszą koszykówkę w karierze.
- Bucks pokonali Bulls w 19 z ostatnich 21 meczów. Bulls przegrali dzisiaj szósty kolejny mecz play-offów na własnym parkiecie. Ostatni raz ograli Cleveland Cavaliers w meczu nr 3 w półfinale Konferencji Wschodniej. Bulls przegrali dwa ostatnie spotkania różnicą 54 punktów. Mecz nr 5 w Milwaukee w środę o godz. 22.00.
Denver Nuggets – Golden State Warriors 126:121
Stan rywalizacji: 1:3
- Nuggets przystępowali do tego spotkania z nożem na gardle, ewentualna porażka oznaczałaby odpadnięcie z play-offów. Mecz od samego początku obfitował w fizyczne starcia, a obie drużyny miały problem ze zdobywaniem punktów. Zwłaszcza Warriors prezentowali się słabo w ofensywie. W pierwszej kwarcie przyjezdni z San Francisco spudłowali wiele rzutów za trzy z czystych pozycji (4/12 zza łuku) i ostatecznie przegrali pierwszą ćwiartkę 21-26.
- Na początku drugiej kwarty Nuggets zanotowali serię 14:2 i zbudowali kilkunastopunktową przewagę. Duża w tym zasługa Bonesa Hylanda, który trafił trzy dalekie trójki z rzędu. Gospodarze w pierwszej połowie grali na wysokiej, ponad 48-procentowej skuteczności i dobrze bronili, wymuszając na rywalach jedenaście strat. W rezultacie Nuggets schodzili na przerwę, prowadząc 63:52. Wojownicy natomiast wciąż nie mogli wstrzelić się z dystansu. Inną złą wiadomością dla Warriors był fakt, że jeden z liderów, Klay Thompson popełnił w pierwszej połowie aż cztery faule, co mogło wpłynąć na jego grę w dalszej części spotkania. Czwarte przewinienie popełnił na pół sekundy przed przerwą, a na parkiecie pojawił się dosłownie sekundy wcześniej.
- W drugiej połowie Warriors zaczęli trafiać trójki i podkreślili swoją przewagę pod względem liczby punktów z pomalowanego. W trzeciej ćwiartce Wojownicy trafili pięć trójek i zdobyli 37 punktów. Mimo tego koszykarze z Denver mieli ponad 60-procentową skuteczność rzutową i wciąż prowadzili. Taki stan rzeczy utrzymywał się aż do ostatnich minut spotkania.
- Pod koniec czwartej kwarty goście zaczęli stopniowo zmniejszać przewagę Nuggets, aż w końcu Stephen Curry popisał się step-backiem i dał wojownikom pierwsze prowadzenie w drugiej połowie (121:119). Końcówka spotkania należała jednak, do podopiecznych Michaela Malona. Na 30 sekund do końcowej syreny, Monte Morris trafił floatera i Nuggets odzyskali prowadzenie, a chwilę później Will Barton po podaniu Nikoli Jokica, oddał celny rzut za trzy z narożnika, ustalając wynik meczu. Koszykarze z Kolorado zachowali zimną krew w końcówce i zdołali uciec spod topora. To nie koniec tej serii.
- Oba zespoły miały dziś problem ze stratami (15 Warriors i 20 Nuggets). Warriors zdominowali strefę podkoszową, notując dziesięć punktów więcej z pomalowanego (56:46), ale Nuggets prezentowali lepszą skuteczność rzutową (50% Warriors a 56,2 % Nuggets). Po stronie Nuggets wyróżnić trzeba Nikole Jokica. Serbski środkowy był dziś najlepszym koszykarzem na parkiecie, notując 37 punktów, 8 zbiórek i 6 asyst. Bardzo dobrze zagrali także Monte Morris, który miał 24 punkty i 5 asyst oraz Aaron Gordon, autor 21 punktów, 6 zbiórek i 4 asysty.
- Dla Warriors świetne spotkanie rozegrali dziś Steph Curry i Klay Thompson. Curry miał 33 punkty i 8 asyst, a Thompson zdobył 32 punkty.
Autor: Janusz Nowakowski
Atlanta Hawks – Miami Heat 86:110
Stan rywalizacji: 1:3
- Heat kolejny raz w tej serii wykorzystali agresywną obronę przeciwko Trae’owi Youngowi, a następnie pozwolili Jimmyemu Butlerowi przejąć stery w ofensywie. Skrzydłowy Heat zdobył 13 ze swoich 36 punktów w zdominowanej przez Heat drugiej kwarcie, która w wydatny sposób pomogła gościom przejąć kontrolę nad spotkaniem i wygrać trzeci mecz w tej serii. Miami mogą zakończyć rywalizację w nocy z wtorku na środę. Jeszcze w pierwszej połowie Young upadł na parkiet po tym, jak Gabe Vincent nadepnął na jego lewą stopę. Ostatecznie rozgrywający pozostał w grze, ale po meczu przyznał, że wciąż odczuwa skutki tego starcia.
- Goście zakończyli serię sześciu domowych zwycięstw Hawk pomimo grania bez kontuzjowanego Kyle’a Lowryego. Doświadczony rozgrywający musi odpocząć ze względu na uraz ścięgna podkolanowego. Butler wiedział, że musi dzisiaj dać z siebie więcej, aby wypełnić lukę po nieobecnym przyjacielu. – Każdy w mojej głowie mówi o tym, że muszę grać agresywnie i oddawać więcej rzutów. Dzisiaj zagraliśmy dobrze i musimy to powtórzyć w kolejnym spotkaniu – przyznał JB.
- Butler dość długo wchodził na najwyższe obroty. Na początku spotkania spudłował sześć z siedmiu prób z gry, ale następnie trafił pięć ostatnich rzutów w pierwszej połowie. Heat ograli Hawks w drugiej kwarcie różnicą 15 punktów (30:15). Ten wynik jest najgorszym dla Hawks w całym sezonie pod względem punktów zdobytych w jednej kwarcie. Heat byli dzisiaj zdecydowanie lepsi pod względem punktów zdobytych z pomalowanego (47:26). – Trzymali nas dzisiaj na obwodzie – stwierdził trener Hawks, Nate McMillan.
- Young zanotował dzisiaj zaledwie dziewięć punktów, pięć asyst i pięć strat. To już drugi raz, gdy tak agresywnie grający Heat są w stanie całkowicie stłamsić rozgrywającego Hawks. W pierwszym meczu Young miał osiem oczek. – Robią świetną robotę pod względem pomocy w obronie, nie pozwalają mi wchodzić w pomalowane. Trzeba im to oddać. My z kolei musimy robić więcej, aby otwierać sobie pozycje do czystych rzutów. Wtedy będę mógł lepiej kreować nie tylko dla siebie, ale i dla kolegów z drużyny – przyznał Young.
- Dla Hawks najwięcej punktów, bo aż 24 zdobył De’Andre Hunter. Hawks prowadzili 37:29, zanim Heat przejęli kontrolę nad dalszym przebiegiem meczu dzięki serii 15:0. Serię zakończyła trójka Vincenta, który ostatecznie zakończył zawody z 11 oczkami, trafiając przy okazji trzy razy zza łuku. W końcówce trzeciej kwarty PJ Tucker (14 punktów, osiem zbiórek) został ukarany przewinieniem technicznym po tym, jak po faulu Onyeki Onkongwu na skrzydłowym Heat, atmosfera zrobiła się dość napięta.
New Orleans Pelicans – Phoenix Suns 118:103
Stan rywalizacji: 2:2
- Brandon Ingram 16 ze swoich 30 punktów rzucił w trzeciej kwarcie, a Pelicans byli w stanie wyrównać stan serii przeciwko grającym bez swojego najlepszego zawodnika – Devina Bookera – Suns. Jonas Valanciunas dał o sobie znać w pomalowanym – Litwin zanotował 26 punktów i 15 zbiórek. Pelicans rozpoczęli sezon regularny od bilansu 3-16, a teraz sprawili, że przed meczem nr 5 z faworyzowanymi Suns niczego nie możemy być pewni. – Brandon gra prawdopodobnie najlepszą koszykówkę w karierze. Robi to na największej scenie, co jest świetną sprawą. Próbuję jedynie usuwać się z drogi i pozwalam robić to, co chce – przyznał trener Pels, Willie Green.
- Sam Ingram czuje, że to jest czas, który Pelicans mogą wykorzystać. – Pracowaliśmy przez cały sezon, aby zostać lepszym zespołem. Koledzy z drużyny są w stanie postawić mnie w odpowiednim miejscu i sprawiają, że wyglądam dobrze – powiedział Ingram. Nie byłoby dzisiejszego sukcesu Pels, gdyby nie świetna obrona Herba Jonesa na Chrisie Paulu, który zdobył zaledwie cztery punkty w 35 minut. Ponadto miał 11 asyst i trzy straty.
- W szeregach Suns najlepiej zaprezentowali się środkowi – Deandre Ayton miał 23 punkty i osiem zbiórek, a JaVale McGee dołożył 14 oczek. To był fizyczny mecz, w którym Pels rzucali aż 42 rzuty osobiste (trafili 32). Suns byli na linii zaledwie 15 razy. – To wyglądało trochę jak stara NBA. Musiałem nawet zapytać sędziów, czy gramy w starą, czy nową. Mam to szczęście, że grałem w obu. Nieważne, która to była, musisz wyjść na parkiet i dostosować się do panujących warunków – przyznał CP3.
- Jones przyznał, że chciał grać agresywnie i nie zamierzał pozostawiać rozgrywającemu Suns miejsca na swobodne manewry. – Chcieliśmy bardziej przeszkadzać mu w grze, być bardziej agresywnymi. Myślę, że to ważny element naszej gry, szczególnie w play-offach. Musisz grać z większym zapałem – stwierdził Jones. Trener Suns, Monty Williams, nie chciał umniejszać Pels ich osiągnięciu, ale wskazał na dużą dysproporcję w używaniu gwizdka przez sędziów. – Trenerzy nie powinni czuć obawy przed mówieniem prawdy. To nie było tak, że nie atakowaliśmy obręczy. Ograli nas, bo byli lepsi, ale ta różnica w rzutach osobistych… – stwierdził Williams.
- Pelicans prowadzili 89:85 na 8:05 przed końcową syreną. Seria 12:0 pozwoliła im całkowicie zamrozić to spotkanie. Swoje trzy grosze, a raczej 10 punktów w czwartej kwarcie dołożył Valanciunas, który w poprzednim spotkaniu był ograniczony do zaledwie sześciu oczek. W pierwszych trzech spotkaniach Pels popełnili aż 46 strat w porównaniu do zaledwie 28 Suns. Jednak w czwartym meczu gospodarze zatroszczyli się o swoje posiadania i zaledwie siedmiokrotnie tracili piłkę.