W drugi dzień turnieju play-in rywalizowały między sobą drużyny, które zajęły odpowiednio 9. i 10. miejsce w tabeli obu konferencji. Na wschodzie Atlanta Hawks pewnie rozbiła Charlotte Hornets na własnym parkiecie. Znakomicie zaprezentowała się pierwsza piątka Hawks i o awans do play-offów zagrają z Cleveland Cavaliers. Natomiast New Orleans Pelicans do kolejnego starcia poprowadził niezwykle zmotywowany C.J. McCollum.
ATLANTA HAWKS – CHARLOTTE HORNETS 132:103
- Podopieczni Nate’a McMillana byli na ten mecz lepiej przygotowani pod niemal każdym względem. Mieli więcej doświadczenia i okazuje się, że więcej talentu. Ponownie wyglądali jak ten sam zespół, który rok temu zrobił niezwykły run aż do finałów wschodniej konferencji. Trae Young podniósł się po słabym początku tego meczu i zaczął przestawiać obronę rywala niczym pionki na szachownicy.
- Dla Charlotte Hornets to druga z rzędu porażka w turnieju play-in. Nie awansowali do play-offów od 2016 roku. W pierwszej połowie meczu Hawks udało się wypracować 13-punktowe prowadzenie po dobrej kwarcie otwierającej spotkanie. Hornets przed zejściem do szatni udało się uciąć stratę do 8 punktów, ale gdy drużyny wróciły na trzecią odsłonę spotkania, ekipa z Charlotte zaangażowanie zostawiła w szatni.
- Atlanta Hawks wygrała trzecią kwartę – decydującą dla losów meczu – aż 42:24. Przewaga była na tyle duża, że podopieczni Jamesa Borrego nie mieli już żadnych odpowiedzi. Na domiar złego Miles Bridges rzucił swoich ochraniaczem na zęby w jednego fanów, za co został wyrzucony z parkietu i zapewne czeka go dodatkowa kara. Hornets byli na tym etapie całkowicie rozbici.
- Dla Hawks praca nie dobiegła końca, bo o awans do play-offów z 8. miejsca powalczą w finale turnieju play-in z Cleveland Cavaliers. Young skończył mecz z 24 punktami i 11 asystami. 15 punktów, 17 zbiórek i 3 bloki Clinta Capeli oraz 22 punkty, 7 zbiórek De’Andre Huntera. Po stronie Hornets z kolei 26 oczek, 5 zbiórek i 8 asyst LaMelo Balla i 21 punktów, 4 zbiórki, 3 asysty Terry’ego Roziera.
NEW ORLEANS PELICANS – SAN ANTONIO SPURS 113:103
- To kolejny mecz, w którym drużyna z 9. miejsca wygrywa z drużyną uplasowaną jedno miejsce niżej. Dla San Antonio Spurs sam fakt możliwości uczestniczenia w turnieju play-in był sporym wydarzeniem. To młody przebudowujący się zespół i takie doświadczenie na pewno mu pomoże. Nie da się jednak ukryć, że to New Orleans Pelicans od samego początku rozdawali w tym starciu karty.
- Na przestrzeni trzech kwart zbudowali 17-punktowe prowadzenie, które jednak zaraz na starcie czwartej odsłony zostało zredukowane do jednej cyfry. To był zdecydowanie najtrudniejszy moment Pels w tym meczu, ale go przetrwali i wyszli obronną ręką. Trzeba tutaj wyróżnić trenera Willy’ego Greena, który bardzo dobrze przygotował swój zespół do tego starcia.
- W całym meczu Pelicans rzucali na 54% skuteczności z gry. Spurs nie mieli wielu odpowiedzi po bronionej stronie parkietu. W środku dobrze operował Jonas Valanciunas, którego SAS przed rozpoczęciem spotkania określili jako “największe zagrożenie”. Tym jednak okazała się fantastyczna dyspozycja C.J.-a McColluma. Nowy lider składu był gotów odpowiedzieć na wyzwanie.
- Wygrana Pels oznacza, że w finale turnieju na zachodzie ekipa z Luizjany zagra w Los Angeles z tamtejszymi Clippers, którzy nie poradzili sobie z Minnesotą Timberwolves. McCollum skończył mecz z dorobkiem 32 punktów, 6 zbiórek i 7 asyst. Kolejnych 27 oczek, 5 zbiórek i 5 asyst od Brandona Ingrama oraz 22 punkty i 14 zbiórek Jonasa Valanciunasa. Po stronie Spurs 23 oczka i 3 asysty Devina Vassella oraz 16 oczek, 9 zbiórek i 5 asyst Dejounte Murraya.
- Najbliższe i zarazem ostatnie mecze play-in, czyli spotkania Cavs – Hawks oraz Clippers – Pelicans w nocy z piątku na sobotę.
- Pierwsze mecze play-offs w sobotę wieczorem czasu polskiego i potem w nocy z soboty na niedzielę.
Tak wygląda „drzewko play-offowe” na dziś: