Indiana Pacers wróciła do siebie i miała przewagę, którą przy tak dużej intensywności gry musisz dobrze pielęgnować. Jednak po wyjściu z szatni gracze Nate’a McMillana byli za bardzo rozluźnieni i pozwolili LeBronowi Jamesowi na spektakularny powrót. W międzyczasie Bucks całkowicie rozjechali Raptors, prowadząc po trzeciej kwarcie różnicą 32 punktów! Na koniec dnia Spurs nie sprostali wymaganiom narzuconym przez zawodników Davida Fizdale’a i przegrali w trzeciej odsłonie 31:17, co ostatecznie było decydujące w pierwszym zwycięstwie zespołu z Tennessee.
CLEVELAND CAVALIERS – INDIANA PACERS 119:114 (3-0)
Niesłychane rzeczy w Indianapolis. Miejscowa Indiana Pacers była na dobrej drodze, by wygrać swój pierwszy mecz w serii z Cleveland Cavaliers. Prowadzili z drugą drużyną wschodu już 26 punktami, ale w 24 minutach drugiej połowy pozwolili Cavs zamknąć całą stratę i ostatecznie wygrać spotkanie. To trzeci największy come-back w historii play-offów NBA i prawdopodobnie koniec marzeń o awansie do półfinałów konferencji dla Pacers. Jeszcze żadna drużyna nie wyszła z 0-3, zatem Pacers stracili ogromną szansę – ta noc bardzo szybko z przyjemnej sielanki zamieniła się dla nich w koszmar.
Głównym sprawcą sensacji był rzecz jasna LeBron James, który swoim sepktakularnym występem przebił na liście najlepszych strzelców w play-offach samego Kobego Bryanta. Jest teraz na 3. miejscu. Najlepszy zawodnik gości zdominował Pacers na wszystkich płaszczyznach po wyjściu z szatni. – W przerwie meczu spojrzałem na chłopaków i powiedziałem – zagrajmy trochę w obronie – mówił LBJ. Samodzielnie przejął lejce. Kevin Love i Kyrie Irving w czwartej kwarcie przyglądali mu się z ławki rezerwowych. – Bez względu na to z kim gram, po prostu chcę pomóc moim kolegom zwyciężać.
Pierwsze prowadzenie Cavaliers objęli po wsadzie Jamesa na 6:27 przed końcem czwartej kwarty. Minutę później trójka Paula George’a przywróciła miejscowych na prowadzenie, ale run 12:5 Cavs w kolejnych posiadaniach zakończył rywalizację. LBJ skończył z imponującym triple-double 41 punktów (14/27 FG, 6/12 3PT, 7/14 FT), 13 zbiórek, 12 asyst, przechwyt i blok. Po 13 oczek dołożyli Love, Irving, Channing Frye i J.R. Smith, który ostatecznie zagrał, choć miał problemy ze ścięgnem podkolanowym.
Paul George przyznał po meczu, że zdecydowanie za późno zainterweniował. – Zaraz na początku trzeciej kwarty widziałem, że zaczynamy tracić kontrolę. Ufałem chłopakom, ale powinieniem częściej rządać piłki – dodał. PG13 i tak rozegrał dobre spotkanie notując 36 oczek (10/28 FG, 5/15 3PT, 11/11 FT), 15 zbiórek, 9 asyst i przechwyt. Kolejnych 15 punktów (5/11 FG, 4/6 3PT), 3 zbiórki, 7 asyst i przechwyt zapisał na swoje konto Jeff Teague. Zespoły zostają w Indianie. Cavs dostaną szansę na powrót do domu ze sweepem.
[ot-video][/ot-video]
SAN ANTONIO SPURS – MEMPHIS GRIZZLIES (2-1)
David Fizdale otrzymał od kibiców w Memphis owacje na stojąco, z kolei jego zawodnicy zapłacili za niego grzywnę nałożoną przez NBA za słowa na temat sędziów po meczu numer dwa serii. Teraz wypadało jeszcze wygrać mecz na własnym parkiecie i zachować szanse w niezwykle wymagającej serii z San Antonio Spurs. Grizz udało się podnieść i przerwać tym samym serię dziesięciu porażek z rzędu przeciwko Spurs w fazie rozgrywek posezonowych. Mike Conley i spółka zagrali naprawdę interesującą koszykówkę i zapewnili sobie szansę na powrót do Teksasu z remisem.
To pierwsza w karierze wygrana w play-offach Davida Fizdale’a. Poza tym pierwsza wygrana Grizzlies nad Spurs przy okazji fazy play-offs od kwietnia 2011, gdy ograli ekipę Gregga Popovicha w sześciu meczach, co było sporą niespodzianką. W drugiej połowie gospodarze prowadzili już 22 punktami. Decydująca dla spotkania była trzecia kwarta, podczas której rozbili gości z Teksasu 31:17. Tym razem defensywa Spurs nie miała odpowiedzi na kluczowe postacie rotacji Grizz, a Kawhi Leonard był wyjątkowo niegroźny.
Fizdale musiał zapłacić 30 tysięcy dolarów za krytykowanie pracy sędziów po meczu numer dwa, ale zawodnicy obiecali, że zrzucą się na jego grzywnę. Trener zyskał nie tylko zaufanie swojej drużyny, ale wszystkich kibiców w Tennessee. Jego najlepszym zawodnikiem w tym starciu był Mike Conley. Rozgrywający zanotował na swoje konto 24 punkty (7/13 FG, 2/5 3PT, 8/8 FT), zbiórkę i 8 asyst. Kolejnych 21 oczek (8/14 FG, 2/2 3PT), 6 zbiórek, 3 asysty i blok Marca Gasola. 21 punktów z 16 rzutów zapisał także Zach Randolph, który wyszedł w pierwszej piątce.
Tymczasem w obozie Ostróg, żaden gracz nie przekroczył granicy 20 oczek. Kawhi zanotował 18 punktów (6/11 FG, 2/4 3PT, 4/4 FT), 4 zbiórki, 3 asysty i blok. Był skutecznie odcinany przez defensywę Grizz od tego, z czym czuje się najbardziej komfortowo. 16 punktów (5/8 FG, 6/10 FT), 11 zbiórek, 2 asysty i blok LaMarcusa Aldridge’a. Z ławki 15 oczek dorzucił Kyle Anderson. Zespoły zostają w Memphis na mecz numer cztery serii. Czyżby Grizz sprawili kolejną niespodziankę i doprowadzili do wyrównania?
[ot-video][/ot-video]
TORONTO RAPTORS – MILWAUKEE BUCKS (1-2)
[ot-video][/ot-video]
fot. Keith Allison, Creative Commons
Obserwuj @mkajzerek
Obserwuj @PROBASKET