Cztery kolejne mecze pierwszej rundy za nami. 76ers zakończyli rywalizację z Nets sweepem, pokonując ponownie drużynę z Nowego Yorku, mimo braku Joela Embiida. Suns pokonali Clippers bez Kawhia Leonarda, a czwartą kwartę przejął Chris Paul. Bucks nie poradzili sobie w drugim kolejnym meczu bez Giannisa Antotokounmpo, a Lakers mimo 45 punktów Ja Moranta zgarnęli Game 3 w rywalizacji z Grizzlies.
Brooklyn Nets – Philadelphia 76ers 88:96 (0-4)
- W czwartym spotkaniu serii Nets stanęli przed szansą zagwarantowania sobie co najmniej honorowego zwycięstwa. Zamiast tego w kiepskim stylu pożegnali się z rywalizacją, jednocześnie będąc niechlubnymi bohaterami pierwszego sweepu w play-offach autorstwa Sixers od 1985 roku.
- Niedosyt – tak jednym słowem można ująć drzemiące w kibicach z Nowego Yorku uczucie po tym spotkaniu. Jedna z rewelacji ostatnich tygodni sezonu zasadniczego sobotniego wieczoru nie poradziła sobie z osłabionymi brakiem Joela Embiida gośćmi. Lider 76ers pauzował z powodu urazu prawego kolana i mimo kilkudniowej przerwy jego występ w pierwszym meczu Półfinału Konferencji stoi pod znakiem zapytania. – Jest maksymalnie 50% szans na to – przyznał Doc Rivers.
- Pierwsza połowa należała do Nets. Gospodarze kontrolowali tempo gry, jednak na tle nieobudzonych jeszcze przeciwników wyglądali zaledwie solidnie. Mimo zakończenia drugiej kwarty 8-punktowym prowadzeniem zespół mógł spokojnie zbudować sobie bardziej pokaźną przewagę, co w kolejnych kilkunastu minutach się zemściło.
- Dzięki serii 14-0 chwilę po powrocie na parkiet goście przejęli kontrolę nad meczem. Świadkami najbardziej wyrównanej rywalizacji byliśmy na przełomie trzeciej i czwartej odsłony, po czym na 7 minut przed syreną 76ers wymierzyli kolejny, jak się okazało nokautujący, cios. Run 19-4 zapewnił drużynie Doca Riversa ponad 10-punktową przewagę i względny spokój w końcówce.
- W miejsce Embiida do pierwszej piątki desygnowany został obiecująco prezentujący się w ostatnich spotkaniach Paul Reed. Skrzydłowy wniósł dużo ożywienia do gry, a w jego rubrykach statystycznych pojawiło się 10 punktów i 15 zbiórek, z czego 8 na atakowanej desce. 25 oczek i 12 zbiórek zanotował Tobias Harris, a odpowiednio 17 i 16 punktów dołożyli chimerycznie grający James Harden i Tyrese Maxey.
- Po wczorajszym spotkaniu Nets mają bilans 0-7 w domowych play-offowych meczach przeciwko 76ers.
Los Angeles Clippers – Phoenix Suns 100:112 (1-3)
- Clippers bez Kawhi Leonarda, za to dobrze z dobrym przygotowaniem taktycznym i wolą walki. Taką edycję ekipy z LA otrzymali kibice zgromadzeni w crypto.com Arena. Na wiele zespołów to by starczyło, jednak nie na Phoenix Suns. Nie na takich Phoenix Suns.
- Toczone w dość wolnym tempie spotkanie przyspieszyło w drugiej połowie. Przez większość meczu wynik oscylował w okolicach 5-punktowej przewagi dla jednej lub drugiej drużyny. Im dalej w las, tym rywalizacja coraz bardziej nam się otwierała, a widowisko dostarczało coraz większych emocji. Kulminację otrzymaliśmy w na początku czwartej kwarty, gdy pierwsza piątka Suns i wymieszane zestawienie Clippers zapewniło nam widowisko wysokich lotów.
- Gospodarze nie wytrzymali jednak długo tak wymagającego tempa. W pojedynku dwóch wielkich nadal postaci, Russella Westbrooka i Chrisa Paula, lepszy okazał się drugi z rozgrywających, który zapisując w czwartej kwarcie na swoje konto 12 punktów, w tym widowiskowy rzut po fadeaway’u. W czwartej odsłonie maszyna Suns zatrybiła, a w rezultacie otrzymaliśmy zespół ekscytujący liczbą opcji w ofensywie.
- CP3 w całym spotkaniu zanotował 19 punktów i 9 asyst. 31 oczek, 11 zbiórek i 6 asyst zapisał na konto gości Kevin Durant, a Devin Booker uzyskał linijkę 30/9/7. Po stronie Clippers 37 punktów (17-29 z gry) w 40 minut zdobył podejmujący dziś dobre decyzje w ważnych momentach, niczym za dawnych lat, Russell Westbrook. Szczególnie w końcówce zabrakło drugiej opcji. Ważne punkty dał Terrence Mann (14 oczek), a w rozegraniu pomógł Bones Hyland, jednak w decydujących momentach na parkiecie nieobecny był Norman Powell, który mimo 14 oczek grał tej nocy mocno poniżej oczekiwań (-16).
- Mogący rozstrzygnąć serię mecz numer 5 drużyny rozegrają w Phoenix w nocy z wtorku na środę.
Miami Heat – Milwaukee Bucks 121:99 (2-1)
- Mimo braku Giannisa Antetokounmpo w meczu numer 2 Bucks zdołali rzucić aż 138 punktów i wyrównać stan rywalizacji. Tej nocy, w drugim kolejnym spotkaniu bez swojego lidera, wyglądali jednak o kilka klas słabiej.
- Heat kontrolę nad rywalizacją przejęli już w końcówce pierwszej kwarty. Od tego momentu gospodarze sukcesywnie budowali swoją przewagę, w czwartej odsłonie prowadząc już 29 punktami. W Game 2 ekipę z Milwaukee uratowała skuteczność zza łuku i aż 25 rzuconych trójek. Dzisiejsze przeciętne 15-39 sprawiło, że Bucks nie mieli czego szukać w starciu z pewnie grającą drużyną z Miami.
- Po stracie Tylera Herro w pierwszym meczu serii dziś w szeregach Heat urazu doznał Victor Oladipo. Były All-Star po poślizgnięciu się przy wejściu pod kosz upadł na parkiet, od razu łapiąc się ze lewe kolano. Zawodnik opuścił boisko przy wsparciu członków sztabu. Można wyrokować, że Oladipo czeka co najmniej 1-2 tygodniowa przerwa w grze. Czekamy na wyniki badań.
- –Modlimy się, aby nic mu się nie stało – przyznał na konferencji wczorajszy solenizant i autor 20 punktów, w tym 5 trójek, Duncan Robinson. 30 oczek dla Heat zdobył Jimmy Butler, 15 Kyle Lowry, a po 12 Bam Adebayo, Max Strus i Caleb Martin. Po stronie Bucks 23 punkty zaliczył Khris Middleton, a 19 Jrue Holiday.
- Mecz numer cztery odbędzie się oczywiście w Miami, w nocy z poniedziałku na wtorek.
Los Angeles Lakers – Memphis Grizzlies 111:101 (2-1)
- To zdecydowanie nie był mecz Grizzlies. 9 punktów zdobytych w pierwszej kwarcie, przy 35 po stronie Lakers podziałała dla gości niczym terapia szokowa. Miśki obudziły się dopiero w końcówce drugiej odsłony, pierwszą połowę kończąc runem 10-0. Dzięki temu ich strata stopniała do 16 punktów.
- Co ważne w meczach przeciwko Grizz, Jeziorowcy utrzymali koncentrację po powrocie do gry po przerwie. Po umocnieniu się przez Lakers na prowadzeniu w trzeciej kwarcie, czwarta przebiegła pod dyktando gości, a konkretnie Ja Moranta. Rozgrywający, o którego występie decyzję podjęto dopiero po przedmeczowej rozgrzewce, w czwartej odsłonie rzucił 22 (!) punkty z rzędu swojej drużyny, redukując straty do 10 oczek. Na więcej nie starczyło już jednak czasu.
- W całym meczu Morant zanotował 45 punktów, z czego 24 w czwartej kwarcie (o jeden więcej, niż cała drużyna Lakers). Gwiazdor dołożył do dorobku 13 asyst i 9 zbiórek. 18 oczek zdobył Desmond Bane, a 13 Jaren Jackson Jr. Kilkanaście sekund po rozpoczęciu drugiej połowy z boiskiem pożegnał się Dillon Brooks, który za uderzenie LeBrona Jamesa w czułe miejsce otrzymał przewinienie Flagrant 2.
- 31 punktów i 17 zbiórek zapisał na swoim koncie Anthony Davis, a wspomniany już LBJ zanotował 25 punktów, 9 zbiórek i 5 asyst. 17 oczek dodał D’Angelo Russell, a 16 Rui Hachimura.
- 9 oczek w pierwszej kwarcie było najmniejszą ilością punktów spośród wszystkich drużyn na przestrzeni całego sezonu w jednej ćwiartce. To również nowy niechlubny rekord organizacji w pierwszej kwarcie.
- Game 2 gościć będzie Los Angeles w nocy z poniedziałku na wtorek.