Dwa mecze numer siedem rozegrane zostały minionej nocy na parkietach NBA. Miami Heat przed własną publicznością rozbili Charlotte Hornets, z kolei DeMar DeRozan zdobył 30 punktów i poprowadził Toronto Raptors do pierwszego zwycięstwa w serii play-off od 15 lat. Drugą rundę zmagań o mistrzostwo rozpoczęli obrońcy tytułu. Golden State Warriors na początek zdeklasowali Portland Trail Blazers – 37 oczek zdobył Klay Thompson, a triple-double zaliczył Draymond Green.
Charlotte Hornets – Miami Heat 73:106
Po zwycięstwie w Miami Charlotte Hornets stanęli przed wielką szansą na pierwsze zwycięstwo od kilku lat w serii play-off. Heat obronili się jednak na wyjeździe i przywrócili serię na Florydę. W kluczowym meczu tej rywalizacji podopiecznym Steve’a Clifforda zabrakło już sił. Szerszenie zostały zdominowane od pierwszej do ostatniej minuty i uległy różnicą 33 punktów.
Jeśli chodzi o sam przebieg rywalizacji, nie byliśmy świadkami większych historii, powrotów czy czegoś podobnego. Heat już do przerwy wypracowali sobie 12 oczek zapasu, a po przerwie jeszcze mocniej odjechali przeciwnikom. W trzeciej odsłonie ich przewaga sięgnęła nawet 24 punktów, a ostatecznie zatrzymała się na 33. Heat mieli w tym sezonie kilka spotkań, kiedy trwonili sporą zaliczkę, ale nie tym razem. – W przerwie ciągle myślałem, że znajdujemy się w dobrym położeniu – przyznał Clifford. – Ale w trzeciej kwarcie całkiem nam uciekli – dodał.
Gości do pewnego zwycięstwa poprowadził Goran Dragić – autor 25 punktów (11-17 FG). Dla Słoweńca był to zarazem pierwszy raz w karierze, kiedy zagrał w siódmym meczu serii play-off. 16 oczek dołożył Gerald Green, 15 dopisał Luol Deng, z kolei Hassan Whiteside zanotował 10 punktów, 12 zbiórek i 5 bloków. – To była znakomita rywalizacja. Czapki z głów przed naszymi rywalami. Sprawili, że staliśmy się lepsi. Myślę, że nasz zespół musiał przez to przejść i wejść na wyższy poziom, który pokazaliśmy w dwóch ostatnich spotkaniach – skomentował Erik Spoelstra.
Wśród przegranych najlepiej punktującym zawodnikiem okazał się Frank Kaminsky – 12, 11 oczek zapisał Courtney Lee, a 10 wniósł z ławki Nicolas Batum. Fatalnie spisali się liderzy Hornets. Kemba Walker i Al Jefferson łącznie zdobyli 13 punktów, trafiając tylko 5 z 23 oddanych rzutów. – Myślę, że za nami wspaniały sezon. Mieliśmy sporo kontuzji, ale trzymaliśmy się razem. Wielu ludzi nie sądziło nawet, że znajdziemy się w tym miejscu – powiedział Walker.
Heat mają 48 godzin odpoczynku po wyczerpującej serii. Ich rywalem w drugiej rundzie będą Toronto Raptors, którzy zwyciężyli Indianę Pacers 4-3.
[ot-video][/ot-video]
Indiana Pacers – Toronto Raptors 84:89
Kibice z Kanady aż 15 lat czekali na zwycięstwo Toronto Raptors w serii play-off. Ale się doczekali. Minionej nocy Dinozaury pokonały przed własną publicznością Indianę Pacers i już wkrótce rozpoczną rywalizacje z Miami Heat w półfinale Konferencji Wschodniej. Ekipa z Indianapolis do samego końca próbowała wrócić do meczu, ale ostatecznie udało się jej jedynie zmniejszyć rozmiar porażki.
Wydawało się, że Raptors mają wszystko pod kontrolą w siódmym starciu tej serii. Po trzech kwartach prowadzili bowiem 78:64, ale w czwartej odsłonie przez niemal pierwsze cztery minuty nie potrafili zdobyć punktów. Złą passę przełamał debiutant Norman Powell, a gospodarze wrócili na 14-punktowe prowadzenie. Po przerwie na żądanie Franka Vogela, Pacers zaliczyli serial, który zbliżył ich na sześć oczek, a celna trójka Monty Ellisa już tylko na trzy. W jednej z kluczowych akcji, przy stanie 87:84, piłkę stracił Paul George, po chwili faulowany DeMar DeRozan wykorzystał rzuty osobiste i ustalił wynik meczu.
DeRozan przez całą serię ma spore problemy z trafianiem swoich rzutów. Tym razem było podobnie – oddał ich aż 32, a trafił jedynie 10, ale wykorzystał 9 z 9 rzutów osobistych, co złożyło się na jego pokaźny, 30-punktowy dorobek. Wspomniany już Powell wchodząc z ławki dołożył 13 oczek, a 11 zapisał na swoim koncie Kyle Lowry. Warto zauważyć, że Raptors wygrali pierwszy raz w play-offach, od kiedy gra się w nich do siedmiu zwycięstw.
Dla gości 26 punktów zdobył Paul George, który spędził na parkiecie aż 46 minut. W drugiej połowie zmagań wykorzystał zaledwie 2 z 8 oddanych rzutów. – Zabrakło mi trochę paliwa – przyznał po meczu. 19 oczek dla przegranych dorzucił George Hill, 15 dodał Monta Ellis, a Pacers przegrali, choć ograniczyli rywali do 38.2% z gry. W oczy rzuca się fakt, że przyjezdni oddali w całym meczu tylko osiem rzutów osobistych (6-6 George’a, 1-2 Lawsona), z kolei Raptors mieli aż 17 wolnych i wykorzystali 13. Ekipa z Kanady zdecydowanie zdominowała również grę na tablicach.
W drugiej rundzie play-offów Toronto Raptors zmierzą się z Miami Heat.
[ot-video][/ot-video]
Portland Trail Blazers – Golden State Warriors 106:118
[ot-video][/ot-video]