Philadelphia 76ers z Joelem Embiidem i Jamesem Hardenem na czele znów zaimponowali. Minionej nocy Szóstki bez większych problemów ograły Los Angeles Clippers, a wspomniany duet popisał się świetnymi występami. Na Florydzie Miami Heat pozwolili wyrwać sobie zwycięstwo z rąk. Gospodarze prowadzili komfortowo, ale New York Knicks wygrali czwartą kwartę 38:15 i odnieśli ostatecznie zwycięstwo. Kolejną porażkę odnieśli Golden State Warriors. Pomimo dobrej postawy Klaya Thompsona Atlanta Hawks zdołali ograć Wojowników.


Charlotte Hornets – Utah Jazz 107:101

Statystyki na PROBASKET

  • Gracze Jamesa Borrego kolejny raz pokazali, że na parkietach NBA są w stanie wygrać dosłownie z każdym. Tym razem Charlotte Hornets odnieśli zwycięstwo z Utah Jazz, którzy przegrali trzeci mecz z rzędu. Do wygranej z klubem z Salt Lake City po prowadził Miles Bridges, zdobywca double-double (26 punktów i 11 zbiórek). – Za każdym razem, gdy gramy przeciwko Jazz, przegrywamy na tablicach – powiedział Bridges. – Dziś było zupełnie inaczej – dodał. Hornets wygrali na tablicach 45-38. 25 oczek dołożył Terry Rozier, który trafił 5 z 8 trójek (najwięcej w zespole). 21 punktów i 5 asyst uzyskał LaMelo Ball.
  • – To zespół wysokiego kalibru. W przyszłości może i na poziomie mistrzowskim. Jesteśmy w stanie wygrywać z wyżej rozstawionymi zespołami. To wiele znaczy o naszym zespole i o tym, jak daleko zaszliśmy – powiedział trener Hornets, James Borrego. – Dorastamy, jesteśmy odporni, jesteśmy wspólnotą. Jestem naprawdę dumny z naszych chłopaków – zaznaczył.
  • W zespole Jazz sześciu koszykarzy zanotowało dwucyfrowy wynik punktowy, ale najbardziej wyróżniał się Donovan Mitchell, który zdobył 26 punktów i 7 asyst. 19 oczek zapisał na swoje konto Jordan Clarkson. 14 punktów i 5 zbiórek dodał Juancho Hernangomez. Double-double zaliczył Rudy Gobert (11 punktów i 19 zbiórek).

Autor: Mateusz Malinowski

Detroit Pistons – Washington Wizards 97:100

Statystyki na PROBASKET

  • Do wygranej nad Detroit Pistons poprowadził Kristaps Porzingis, dla którego było to najlepsze spotkanie od czasu przejścia do Washington Wizards. Łotysz zanotował double-double (30 punktów i 10 zbiórek). Nowy gwiazdor Czarodziejów trafił 11 z 22 rzutów z gry (50). – Byliśmy w pełni skupieni w dzisiejszym meczu – powiedział Porzingis. – Podeszliśmy z dużo większą energią i robieniu rzeczy, które musimy zrobić – dodał.
  • Double-double (21 punktów i 10 zbiórek) uzyskał również Deni Avdija. 11 punktów i 5 zbiórek dołożył Rui Hachimura. – Naprawdę podobał mi się sposób, w jaki zaczęliśmy ten mecz, ale było też wiele dobrych rzeczy w sposobie, w jaki skończyliśmy to spotkanie – powiedział trener, Wes Unseld Jr. – Zwiększyli presję i wrócili do gry, ale taka jest natura NBA. Byliśmy w stanie ich pokonać i rozegrać kilka ważnych akcji, żeby wygrać ten mecz – dodał.
  • Po stronie Pistons wyróżniał się Marvin Bagley III, autor 25 punktów i 5 zbiórek. Skrzydłowy Tłoków trafił 10 z 16 rzutów (63%). Bardzo dobre zawody rozegrał Cade Cunningham. 20-latek odnotował 22 punkty, 7 zbiórek i 9 asyst, trafiając 11 z 22 rzutów z gry (50%). 12 oczek i 8 zbiórek dołożył Isaiah Stewart.

Autor: Mateusz Malinowski

Atlanta Hawks – Golden State Warriors 121:110

Statystyki na PROBASKET

  • Pomimo nieobecności Stephena Curry’ego Golden State Warriors dobrze rozpoczęli ten mecz pod względem ofensywy. Od początku zza łuku szaleli Jordan Poole (3/4 w 1Q) i Klay Thompson (3/4) i choć po drugiej stronie parkietu tym samym odpowiadał Kevin Huerter (3/4), to Wojownicy prowadzili po pierwszej kwarcie 6-punktami (36:42).
  • W drugiej odsłonie Klay kontynuował swój popis (znów 3/4 za trzy), ale w ślad za nim nie poszli jego partnerzy. Problemy miał Poole, wstrzelić nie mogli się również Damion Lee czy Andrew Wiggins, co konsekwentnie wykorzystali Trae Young, Danilo Gallinari, De’Andre Hunter i spółka. Gospodarze zniwelowali stratę i odzyskali prowadzenie (69:67).
  • – Ostatnie dwie minuty drugiej kwarty były katastrofalne. Traciliśmy piłkę, oddawaliśmy trudne rzuty. Dopadli nas w kontratakach, trafili kilka trójek i myślę, że przeniosło się to na drugą połowę – mówił po meczu Steve Kerr, szkoleniowiec GSW.
  • Kerr miał tutaj sporo racji, bowiem po powrocie na parkiet Warriors prezentowali się fatalnie. Swój rytm rzutowy stracił Thompson (1/6), wszystkie próby spudłował Poole (0/5), a wsparcie pozostałych nie miało większego wpływu. Świetny fragment zaliczył natomiast Trae Young, który zdobył w trzeciej odsłonie 15 punktów i 4 asysty. Po trójkach Younga i Delona Wrighta goście ze stanu Georgia odskoczyli na 18 oczek (101:83) i można powiedzieć, że wówczas losy spotkania były już rozstrzygnięte.
  • W czwartej odsłonie dobrze wypadli Thompson i Gary Payton II, ale Warriors nie byli już w stanie nawiązać kontaktu z rozpędzonymi Jastrzębiami. – Wiedzieliśmy, że musimy zatrzymać ich w defensywie – mówił po meczu Trae Young. – Wciąż mamy czas, by wrócić do rytmu, by odzyskać nasze mojo i mecz tego typu, z takim skupienie i nastawieniem, był nam potrzebny – dodał Nate McMillan, trener Atlanta Hawks.
  • Świetny mecz rozegrał Trae Young, autor 33 punktów i 15 asyst. Double-double zanotował również Clint Capela, zdobywca 19 punktów i 13 zbiórek. Pomimo problemów zza łuku (2/9) świetnie wypadł też Danilo Gallinari (25 punktów, 5 zbiórek). Kevin Huerter dołożył 20 oczek, a De’Andre Hunter 11. Ławka Hawks zdobyła jedydnie 13 ze 121 punktów Atlanty.
  • Pomimo porażki dobry występ zaliczył Klay Thompson. Obrońca Wojowników zakończył zawody z dorobkiem 37 punktów i 7 zbiórek (9/16 za trzy). Wspierał go przede wszystkim Jordan Poole, autor podwójnej zdobyczy w postaci 24 punktów i 10 asyst. Wchodzący z ławki Gary Payton II dorzucił 14 oczek. Warriors przegrali 4 z 5 ostatnich meczów.

Miami Heat – New York Knicks 103:111

Statystyki na PROBASKET

  • Po trzech pierwszych kwartach nic nie wskazywało na to, by Miami Heat mieli wypuścić zwycięstwo z rąk. W pierwszej połowie świetnie prezentował się Jimmy Butler (17 punktów, 6 asyst), bezbłędni z gry byli z kolei Bam Adebayo (4/4) i Markieff Morris (3/3). Ataki New York Knicks napędzali m.in. RJ Barrett i Evan Fournier, ale obaj byli do przerwy 2/7 za trzy. Gospodarze schodzili na przerwę z 9-punktową zaliczką (58:49).
  • W trzeciej kwarcie Heat mieli coś, czego Knicks wyraźnie brakowało – skuteczność. Podopieczni Erika Spoelstry trafiali ponad 56% swoich rzutów z gry (9/16), podczas gdy tylko 32% prób przyjezdnych odnalazło drogę do kosza. Przewaga Miami wzrosła do 15 oczek i wydawało się, że utrzyma się w tej postaci do końcowej syreny (88:73).
  • Czwarta odsłona należała jednak do gości z Wielkiego Jabłka. Sprawy w swoje ręce wziął Immanuel Quickley, który w 12 minut zdobył 20 punktów. spierał go Quentin Grimes, który dołożył 3 trójki i napędził tym samym powrót Knicks. Heat mieli problemy z przełamaniem niemocy strzeleckiej (Kyle Lowry 1/4, Max Strus 1/4, Jimmy Butler 2/4, Caleb Martin 0/2), podczas gdy NYK kontynuowali swoje popisy. Na 4:57 przed końcem prowadzenie przyjezdnym dała kolejna trójka Grimesa. Gospodarze odpowiedzieli na to tylko jednym celnym osobistym Adebayo, na co w najlepszy możliwy sposób zareagował Quickley, notując 6 kolejnych punków z rzędu. Heat nie mieli odpowiedzi na Knicks i pozwolili wyrwać sobie zwycięstwo. Goście wygrali czwartą kwartę 38:15.
  • – Każdego dnia staramy się po prostu być lepsi – mówił skromnie po meczu Quickley. – Ci goście świetnie się spisali. Dobrze trenowali, grają zwycięską koszykówką i chcemy po prostu stawać się lepsi – dodał Tom Thibodeau.
  • Po fantastycznej czwartej kwarcie Immanuel Quickley był najlepszym punktującym Knicks tej nocy (23 pkt). RJ Barrett dołożył 18 oczek, ale podobnie jak Evan Fournier miał problemy ze skutecznością za trzy (obaj 2/10). Obi Toppin dołożył 15 punktów i 8 zbiórek. Nie zagrał Julius Randle.
  • Po stronie Heat najlepiej wypadł Jimmy Butler, autor 30 punktów, 7 zbiórek i 7 asyst. Po 17 punktów zdobyli Kyle Lowry (4/11 z gry) oraz Bam Adebayo, który zebrał również 9 piłek. Zawiódł Duncan Robinson (2/8 z gry).
  • Porażka Miami Heat oznacza, że trzy czołowe zespoły w konferencji zachodniej (Żary, Philadelphia 76ers oraz Milwaukee Bucks) mają teraz po dokładnie 27 porażek. Tuż za ich plecami znajdują się Boston Celtics z jedną porażką więcej.

Minnesota Timberwolves – Dallas Mavericks 116:95

Statystyki na PROBASKET

  • O końcowym rezultacie przesądziły przede wszystkim druga i trzecia kwarta. Choć w drugiej odsłonie Luka Doncić i Spencer Dinwiddie zdobyli łącznie 18 punktów, trafiając 6 z 8 rzutów z gry, to Minnesota Timberwolves co chwilę byli w stanie ponownie odskoczyć na 10-12 oczek, schodząc na przerwę z 11-punktową zaliczką (61:50).
  • Trzecia odsłona spotkania okazała się kluczowa. Dallas Mavericks trafili zaledwie 1 z 14 rzutów za trzy, podczas gdy Wilki nie miały większych problemów ze skutecznością z gry. Dobrze radził sobie wówczas Anthony Edwards, a przewaga ekipy z Minneapolis wzrosła do 22 oczek (89:67). Przyjezdni nie byli w stanie nawiązać już walki.
  • – Każdy mecz jest ważny, nie zostało ich wiele – mówił po meczu Dwight Powell. – Musimy być lepsi. Nie zagraliśmy dziś dobrze – dodał Jason Kidd, szkoleniowiec Mavs. Zdecydowanie inne nastroje panowały w szatni gospodarzy. Aż siedmiu zawodników Timberwolves zakończyło mecz z dwucyfrowym dorobkiem punktowym – To pokazuje, jak dobry jest nasz zespół. Każdy od pierwszego do piętnastego może grać w rotacji. Może to być każdy, każdej nocy – mówił Jordan McLaughlin.
  • Karl-Anthony Towns (20 punktów, 9 zbiórek) i D’Angelo Russell (15 punktów, 8 asyst) napędzali grę Wilków i otarli się o double-double. Wchodzący z ławki McLaughlin zdobył 16 punktów. Po 12 oczek dołożyli Jarred Vanderbilt i Anthony Edwards (6/14 z gry). Na wyróżnienie zapracował też Taurean Prince – autor 14 punktów.
  • Luka Doncić był o krok od skompletowania triple-double, ale zabrakło mu do tego dwóch asyst (24 punkty, 10 zbiórek, 8 asyst, wskaźnik +/- na poziomie -22). Dwight Powell dorzucił 13 oczek, a Spencer Dinwiddie 11.

Houston Rockets – Portland Trail Blazers 106:125

Statystyki na PROBASKET

  • Po stronie ekipy z Oregonu nie wystąpili Damian Lillard, Jusuf Nurkić i Anfernee Simons, którzy zmagają się ze swoimi kontuzjami. Cała trójka przyglądała się grze Portland Trail Blazers, będąc na ławce rezerwowych w klubowych dresach. Houston Rockets wykorzystali sprzyjające okoliczności i już w pierwszej kwarcie zwyciężyli 13 punktami (22:35). Podopieczni Stephena Silasa wygrali każdą kwartę, dzięki czemu mogli spokojnie dowieźć wynik do końca.
  • W ekipie Rakiet aż siedmiu koszykarzy zanotowało dwucyfrowy wynik punktowy. Najbardziej wyróżniał się Jalen Green, autor 23 oczek. 17 punktów dołożył Jae’Sean Tate, zaś 16 oczek zapisał na swoje konto Kenyon Martin Jr. Po 14 punktów zanotowali Dennis Schroder i Josh Christopher. 13 punktów i 7 asyst zapisał na swoje konto Kevin Porter Jr. – Generalnie rzecz biorąc, był to naprawdę dobry mecz – powiedział po meczu trener, Stephen Silas.
  • Po stronie Blazers najwięcej punktów zdobył Trendon Watford (19). Skrzydłowy PTB miał też 5 zbiórek i 6 asyst. 18 oczek i 5 zbiórek dołożył Drew Eubanks. 15 punktów zgarnął Ben McLemore, zaś 14 oczek i 7 zbiórek uzyskał CJ Elleby.

Autor: Mateusz Malinowski

Los Angeles Clippers – Philadelphia 76ers 97:122

Statystyki na PROBASKET

  • Dla obu zespołów ostatnie mecze sezonu zasadniczego mogą okazać się kluczowe w perspektywie rozstawienia przed nadchodzącymi wielkimi krokami play-in oraz play-offs. Mimo to Los Angeles Clippers kiepsko rozpoczęli mecz i po paru trafieniach na początku spotkania Philadelphia 76ers odpowiedzieli serią 21:2. Gospodarzom wyraźnie brakowało skuteczności (3/15 na strat).
  • Po przerwie na żądanie Tyronna Lue zawodnicy LAC zdołali przerwać w końcu niemoc strzelecką, ale wciąż to Szóstki z Joelem Embiidem (11 pkt) na czele były stroną dominującą. Po pierwszej „ćwiartce” przyjezdni prowadzili różnicą 16-punktów (19:35), choć wcześniej ich przewaga osiągnęła pułap nawet 21 oczek (11:32)
  • Clippers nie najgorzej rozpoczęli trzecią kwartę i po trafieniach Isaiaha Hartensteina, Terance Manna i Roberta Covingtona ich strata zmniejszyła się do 10 punktów (28:38). Kiedy na parkiet powrócił jednak Joel Embiid, gra 76ers znów zaczęła się lepiej układać. Po dwóch z rzędu trójkach Jamesa Hardena przewaga Sixers ponownie wzrosła do 20 punktów (37:57). Goście mogli prowadzić do przerwy nawet 24-punktami, ale trafienia Reggie’ego Jacksona poprawiły nieco sytuację LAC (43:64).
  • Po powrocie na parkiet obraz gry przez większość czasu wyglądał tak samo. Clippers miewali lepsze momenty, ale przewaga Philly stale oscylowała w granicy 18-22 punktów. Skutecznością błysnęli Tobias Harris i Danny Green, cenne trafienia dołożył Tyrese Maxey, co w znaczący sposób odciążyło liderów gości. Sixers wygrali zarówno trzecią (29:28), jak i czwartą (29:26) kwartę i bez większych problemów ogrywają ekipę z Miasta Aniołów.
  • Świetny występ zaliczył James Harden, autor 29 punktów, 15 zbiórek, 7 asyst i 2 przechwytów. Solidnie wypadł również Joel Embiid, który dołożył 27 punktów i 10 zbiórek. Duet ten wspierali głównie Matisse Thybulle (13 punktów, 3 przechwyty), Tobias Harris (12 pkt) i Tyrexe Maxey (11 pkt).
  • Po stronie Clippers najlepiej wypadł Amir Coffey, autor 21 punktów. Wchodzący z ławki Isaiah Hartenstein otarł się o double-double, zdobywając 16 oczek i 9 zbiórek. Terance Mann dołożył 12 punktów, a Reggie Jackson 11.

Wspieraj PROBASKET

  • Robiąc zakupy wybierz oficjalny sklep adidas.pl
  • Albo sprawdź ofertę oficjalnego sklep Nike
  • Zarejestruj się i znajdź świetne promocje w sklepie Lounge by Zalando
  • Planujesz zakup NBA League Pass? Wybierz nasz link
  • Zobacz czy oficjalny sklep New Balance nie będzie miał dla Ciebie dobrej oferty
  • Jadąc na wakacje sprawdź ofertę polskich linii lotniczych LOT
  • Lub znajdź hotel za połowę ceny dzięki wyszukiwarce Triverna




  • Subscribe
    Powiadom o
    guest
    0 komentarzy
    najstarszy
    najnowszy oceniany
    Inline Feedbacks
    View all comments