Boston Celtics oraz Miami Heat otworzyli serię finałów Wschodniej Konferencji. W pierwszym meczu rozegranym w TD Garden lepsi byli goście, którzy za sprawą Jimmy’ego Butlera zbudowali w drugiej połowie przewagę i w końcówce spotkania mieli więcej argumentów, choć Boston Celtics nie byli pozbawieni szans. Spotkanie miało fascynujący przebieg i zapowiada naprawdę pasjonujące finały pomiędzy tymi drużynami.
BOSTON CELTICS – MIAMI HEAT 116:123 (0-1)
- Obie drużyny do pierwszego spotkania serii przystąpiły w możliwie najsilniejszych składach po kilku dniach odpoczynku, co było widać w ich grze. Tempo było bardzo szybkie i obserwowaliśmy mnóstwo walki w okolicach trumny. Swoją obecność pod koszem próbował podkreślić Bam Adebayo, który atakował match-up z Robertem Williamsem. Rozwój bezpośredniej rywalizacji tej dwójki będzie bardzo ważną częścią tej serii. W trakcie pierwszej kwarty było sześć remisów i 13 zmian na prowadzeniu.
- Start drugiej części to energia z ławki Kyle’a Lowry’ego. Rezerwowy Miami Heat trafił trzy trójki z rzędu i dał swojej drużynie 4-punktowe prowadzenie (38:34). W drugiej kwarcie meczu Lowry zanotował 13 punktów, ale to nie wystarczyło, by stworzyć przewagę. Po akcji 2+1 Jaylena Browna i rzucie za trzy Ala Horforda, Boston Celtics zaskoczyli Heat serią 15:3 i do szatni schodzili z przewagą 66:57. Marcus Smart w samej pierwszej połowie zanotował 10 asyst, głównie obsługując aktywnego pod koszem Williamsa.
- Początek trzeciej kwarty należał do Heat. Trójki Maxa Strusa i Kevina Love’a pozwoliły zredukować stratę Heat do 3 punktów. Za chwilę Love popisał się znakomitym długim podaniem do Strusa i ten punktami spod kosza doprowadził do remisu (72:72). Poziom rywalizacji był tak wysoki, że każdy kibic koszykówki mógł czerpać sporo satysfakcji z oglądania rywalizacji pomiędzy tymi zespołami. Szybkie tempo i dużo walki pod koszem tworzyły niezłe widowisko. Heat czuli się w tym lepiej.
- Obrona Celtics zostawiała rywalowi bardzo dużo miejsca w ataku, źle reagując na to, jak Heat przesuwali piłkę i kreowali dużo przestrzeni do rzutów. Trener Joe Mazzulla był wyraźnie wściekły na postawę swojego zespołu w obronie. Czwartą kwartę rozpoczynaliśmy z prowadzeniem 103:91 Heat. Podrażnieni C’s odpowiedzieli runem 7:0, ale trójka Gabe’a Vincenta uspokoiła nieco dla gości sytuację. Grę na piłce kontrolował dla Heat Jimmy Butler, który z każdą kolejną minutą stawał się coraz aktywniejszy.
- Zasakujące było to, jak rzadko w czwartej kwarcie piłke w rękach miał Jayson Tatum. Na 2 minuty przed końcem Heat przerwali trzyminutową bezradność w ataku i trójka Caleba Martina dała gościom prowadzeniem 117:110. Za chwilę poprawił z dystansu Butler i z tego się już gospodarze nie podnieśli. Butler zanotował 35 punktów (12/25 z gry, 2/4 za trzy, 9/10 z rzutów wolnych), pięć zbiórek, siedem asyst i sześć przechwytów. Kolejne 20 oczek (9/13 z gry), osiem zbiórek i pięć asyst Bama Adebayo. Dla Celtics 30 punktów (9/17 z gry, 11/11 z rzutów wolnych), siedem zbiórek Tatuma i 22 oczka (10/21 z gry), dziewięć zbiórek, pięć asyst Browna.
Follow @mkajzerek
Follow @PROBASKET