Pomimo nieobecności kluczowych gwiazd po obu stronach Boston Celtics pokonali Los Angeles Clippers. Minnesota Timberwolves rzutem na taśmę wygrali z Oklahoma City Thunder, a game-winnerem na kilka sekund przed końcem popisał się D’Angelo Russell. Brooklyn Nets przegrali z Toronto Raptors, a ze względu na zamieszanie z protokołem zdrowotnym parkiet opuścić musiał Kevin Durant. Heat rozbili Wizards w odpowiedzi na ostatnią porażkę. Kolejny zwycięstwo zanotowali również Utah Jazz, którzy nie pozostawili Hornets większych szans. W pozostałych spotkaniach Pelicans ograli Pacers, Magic wygrali z Bulls, Bucks z Cavaliers a Suns z Pistons.
INDIANA PACERS – NEW ORLEANS PELICANS 113:114
- Na nieco ponad 2 minuty przed końcem trzeciej kwarty Pelicans prowadzili 18 punktami i nic nie zapowiadało, że końcówka meczu przyniesie tyle emocji. Waleczni gospodarze szybko zniwelowali stratę i gdy do końca regulaminowego czasu gry pozostało niespełna 5 minut, wyszli na jednopunktowe prowadzenie. Pelicans zwarli jednak szybki i po zaciętej końcówce zdołali wyszarpać cenne zwycięstwo z wymagającym rywalem.
- Bohaterem ostatniej kwarty był niewątpliwie Lonzo Ball. Rozgrywający Pels trafił w tej części spotkania cztery rzuty zza łuku, a świetną obroną w ostatniej akcji meczu powstrzymał Mylesa Turnera przed zdobyciem łatwych punktów spod kosza. Dzięki niemu Pels zdołali utrzymać jednopunktowe powadzenie. „Zrobiłem wszystko, co mogłem” – powiedział po meczu Lonzo. „Żałuję, że w ogóle dopuściliśmy do takiej końcówki” – dodał bohater Pelicans.
- Świetny mecz rozegrał Brandon Ingram. Skrzydłowy Nowego Orleanu zdobył 30 punktów, zebrał 6 piłek i rozdał 7 asyst. Dobrze wspierali go również pozostali gracze Pels. Lonzo Ball rzucił 20 punktów i zebrał 9 piłek, Zion Williamson zgromadził 18 punktów, 4 zbiórki i 5 asyst, natomiast Adams dołołył double-double w postaci 12 punktów i 12 zbiórek.
- Najwięcej punktów dla Pacers zdobyli Justin Holiday (22), Jeremy Lamb (17), Doug McDermott (14) i Malcolm Brogdon (13). Dobre zawody zagrał T.J. McConnell. Wchodząc z ławki, rozdał aż 15 asyst. Dobrą zmianę dał również Goga Bitadze, który w ważnym momencie pościgu trafił dla Indiany dwie trójki. Słaby mecz zanotowali dwaj wysocy ekipy z Indianapolis. Sabonis rzucił zaledwie 8 punktów, a Myles Turner 12.
Autor: Paweł Mazur
ORLANDO MAGIC – CHICAGO BULLS 123:119
- Niemal przez cały pojedynek gospodarze za sprawą świetnie dysponowanego Vucevica dyktowali warunki gry na boisku. Czarnogórzec był tej nocy motorem napędowym Magic. Z pierwszych 15 punktów Orlando aż 13 było jego autorstwa. W pierwszych dwóch kwartach zgromadził na swoim koncie imponujące 24 oczka. Środkowy gospodarzy świetny poziom utrzymywał również w drugiej połowie pojedynku, a mecz zakończył z 43 punktami przy swoim nazwisku.
- Mimo świetnej postawy lidera Orlando, ekipa z Florydy roztrwoniła 13 punktową przewagę z początku czwartej kwarty. Gdy na zegarze pozostały 2 minuty do końca, Chicago po celnej trójce Coby’ego White’a doprowadziło do remisu 112 do 112. W kluczowym momencie doświadczeni gracze Magic wzięli jednak sprawę w swoje ręce. Ważne punkty zdobył Evan Fournier, a z linii rzutów osobistych nie pomylili się zarówno Vucevic, jak i młody Cole Anthony. Heroiczny pościg Byków zakończył się fiaskiem.
- Niewątpliwym ojcem sukcesu Magic był Nikola Vucevic. Czarnogórzec zdobył 43 punkty i zebrał 19 piłek. 20 punktów zgromadził Fournier, a Cole Anthony dołożył 17 oczek i 9 asyst.
- W ekipie z Chicago najlepiej punktowali Zach LaVine (26 punktów i 8 asyst), Patrick Williams (20), Coby White (16), Thaddeus Young (15) i Denzel Valentine (14). Słabszy mecz rozegrał Lauri Markkanen. Fin uzbierał na swoim koncie zaledwie 13 oczek.
Autor: Paweł Mazur
BROOKLYN NETS – TORONTO RAPTORS 117:123
- Niestety wydarzenia na parkiecie zeszły w tym meczu na drugi plan. W centrum uwagi znalazł się Kevin Durant i zastosowane wobec niego niejasne procedury bezpieczeństwa. Z powodu protokołu health and safety Durant na boisku pojawił się dopiero w końcówce pierwszej kwarty. Nets całą sytuacją byli wyraźnie zaskoczeni i rozbici, co oczywiście przełożyło się na ich słabszą i nieskuteczną grę. Raptors od samego początku przeważali i przez większą część meczu utrzymywali bezpieczną przewagę.
- Durant po raz pierwszy w swojej karierze (867 meczów) rozpoczął pojedynek z ławki rezerwowych. Obecnością na parkiecie nie nacieszył się jednak długo. W trzeciej kwarcie spotkania organizatorzy, powołując się ponownie na procedurę health and safety, zmusili go do definitywnego opuszczenia boiska. „Zagmatwana, frustrująca i dziwna sytuacja” – oceniał zdarzenie Joe Harris.
- Po meczu liga swoje zagmatwane decyzje wyjaśniła w oficjalnym oświadczeniu. Durant w dniu meczu miał rzekomo kontakt z osobą, której wynik testu na Covid-19 przez dłuższy czas był nie jednoznaczny, dlatego też po początkowych niejasnościach liderowi Nets pozwolono zagrać. Gdy jednak w trakcie trwania meczu spłynęły wyniki potwierdzające pozytywny wynik feralnej osoby, Durant został natychmiast poproszony o opuszczenie meczu. Cała sprawa z pewnością będzie miała swój dalszy ciąg.
- Zaskoczeni obrotem sytuacji zawodnicy Nets musieli zatem radzić sobie bez KD. Mimo utraty swojego lidera zdołali odrobić straty, a po trójce Harrisa nawet wyszli na prowadzenie. Dobrze dysponowani Raptors zachowali jednak zimną krew i dzięki trójce VanVleeta i punktom Siakama w końcówce, ostatecznie zwyciężyli w tym dość dziwnym i niecodziennym pojedynku.
- Świetny mecz rozegrali Pascal Siakam i Kyle Lowry. Siakam zdobył 33 punkty i miał 11 zbiórek, natomiast Lowry rzucił 30 oczek i rozdał 7 asyst. 18 punktów dołożył Norman Powell, a Chris Boucher 17 oczek i 9 zbiórek.
- Gospodarzom sytuacja z Durantem wyraźnie zaszkodziła. Najwięcej punktów zgromadził Joe Harris (19), a James Harden oraz Kyrie Irving dołożyli odpowiednio 17 i 15 punktów. Z ławki solidne minuty zagrał Jeff Green, który uzbierał 15 oczek. Niezrozumiała sytuacja z Kevinem Durantem rozbiła jednak koncentrację całej drużyny Nets. Usunięcie Duranta z gry było z pewnością dużym „handicapem” dla Raptors.
Autor: Paweł Mazur
WIĘCEJ NA TEMAT SYTUACJI DURANTA TUTAJ:
CLEVELAND CAVALIERS – MILWAUKEE BUCKS 105:123
- Cavaliers bardzo odważnie rozpoczęli to spotkanie i jeszcze przed przerwą kilkukrotnie odskakiwali z wynikiem. Dobre zawody rozgrywali między innymi Collin Sexton (19 pkt) czy Andre Drummond (19 punktów, 9 zbiórek). Podopieczni J. B. Bickerstaffa nie byli jednak w stanie zdominować Bucks.
- Kluczowy okazał się przebieg czwartej kwarty. Po serii 14:4 Milwaukee odskoczyło z wynikiem (108:96), a w końcowych minutach ich przewaga jeszcze bardziej wzrosła, dzięki czemu mogli bezpiecznie utrzymać prowadzenie do końcowej syreny. Niekwestionowanym liderem gości był dziś Giannis Antetokounmpo, zdobywca 33 punktów, 12 zbiórek i 4 bloków (13/25 z gry). Jrue Holiday dołożył 17 „oczek” i 7 asyst, a Khris Middleton 15 punktów. Double-double zanotował z kolei Donte DiVincenzo (11 punktów, 11 zbiórek).
- Po stronie Cavaliers aż siedmiu zawodników zdobyło co najmniej 10 punktów. Oprócz wspomnianych Sextona i Drummonda byli to: Darius Garland (13), Jarrett Allen (13), Taurean Prince (12), Cedi Osman (12) i Isaac Okoro (10). Gospodarze wyraźnie przegrali jednak walkę na tablicach (36:54).
- Bucks zmniejszają tym samym stratę do lidera konferencji wschodniej (Philadelphia 76ers), a jednocześnie umacniają się na 2. pozycji. Swoje spotkanie przegrali bowiem Brooklyn Nets.
CHARLOTTE HORNETS – UTAH JAZZ 121:138
- Hornets rozpoczęli spotkanie z wysokiego „C” i już po kilku minutach prowadzili różnicą 12 „oczek” (24:12). Od samego początku świetnie prezentowali się Devonte’ Graham (11 pkt) i Gordon Hayward (25 punktów, 10 zbiórek, 5 asyst).
- Na odpowiedź Jazz nie trzeba jednak było długo czekać. Podopieczni Quina Snydera szybko odrobili straty, a w drugiej kwarcie odskoczyli z wynikiem, prowadząc nawet 67:49. Rewelacyjny występ zanotował Bojan Bogdanović, autor 30 punktów (7/10 za trzy).
- Po przerwie Utah kontynuowało swoją dominację, choć Hornets kilkukrotnie zdołali zbliżyć się na niebezpieczny dystans (101:110 i 116:125 w czwartej kwarcie). Mimo to Jazzmani zdołali dowieźć prowadzenie do końca, notując tym samym 14. zwycięstwo na przełomie 15 ostatnich spotkań.
- Donovan Mitchell zdobył dziś 30 punktów (5/9 zza łuku), Mike Conley dorzucił 16, z kolei Rudy Gobert zanotował double-double w postaci 12 punktów i 15 zbiórek. Po drugiej stronie parkietu nowy rekord kariery ustanowił LaMelo Ball, autor 34 „oczek” i 8 asyst (14/27 z gry).
MIAMI HEAT – WASHINGTON WIZARDS 122:95
- Wyjątkowo jednostronny pojedynek. Heat już w pierwszej kwarcie objęli 14-punktowe prowadzenie, które rosło systematycznie wraz z upływem kolejnych minut. Do przerwy podopieczni Erika Spoelstry prowadzili już 71:43.
- Przewaga Miami wciąż rosła, osiągając w trzeciej odsłonie pułap nawet 37 „oczek” (98:61). Najlepiej punktującym zawodnikiem gospodarzy był dziś wchodzący z ławki Kendrick Nunn, autor 25 punktów i 8 zbiórek. Bam Adebayo dorzucił 21, a Tyler Herro i Kelly Olynyk po 17.
- Katastrofalnie zaprezentował się z kolei Bradley Beal, który zakończył spotkanie z dorobkiem zaledwie 7 punktów (1/14 z gry, 1/7 za trzy). Najwięcej zdobył ich Alex Len (18 pkt). Russell Westbrook dorzucił 13 „oczek” (4/9 z gry), a Rui Hachimura 12.
- Do końcowej syreny obraz gry nie uległ znaczącej zmianie. Heat przerywają tym samym serię dwóch porażek z rzędu, choć w dalszym ciągu plasują się na odległym 13. miejscu. Tuż za ich plecami z bilansem 5-14 znajdują się Washington Wizards.
OKLAHOMA CITY THUNDER – MINNESOTA TIMBERWOLVES 103:106
- Trener OKC, Mark Daigneault miał mocno ograniczone pole manewru, gdyż w meczu z Wolves nie mógł skorzystać z usług Shai Gilgeous-Alexandra (skręcenie lewego kolana), George’a Hilla (uraz kciuka), Lu Dorta (uraz lewego kolana), a także rezerwowego rozgrywającego, Theo Maledona (protokoły BHP).
- Spotkanie stało na bardzo wyrównanym poziomie. Koszykarze z Minnesoty już w pierwszej kwarcie udowodnili, że ostatni, minimalnie przegrany mecz ze Spurs nie był przypadkiem, wygrywając tę część spotkania dwoma punktami (25:23). Znakomita postawa graczy z Oklahomy w drugiej kwarcie pozwoliła ekipie Thunder do przerwy objąć czteropunktowe prowadzenie (55:51).
- Po zmianie stron podopieczni Ryana Saundersa nie zwalniali tempa, zdobywając w trzeciej kwarcie 34 punkty. Wolves po 36 minutach gry objęli dziewięciopunktowe prowadzenie (86:76). W ostatniej odsłonie spotkania obie ekipy praktycznie do końca szły cios za ciosem. Kluczowy dla losów spotkania okazał się celny rzut Russella na 1:46 przed końcem meczu. Wolves objęli trzypunktowe prowadzenie (103:100). Następnie przez ponad minutę obie ekipy nie potrafiły znaleźć skutecznej drogi do kosza.
- Strzelecką niemoc przełamał Al Horford, trafiając celnie zza łuku i doprowadzając do remisu (103:103) na 26 sekund przed końcem. Po stracie Rubio dogodnej okazji nie wykorzystał Diallo, a w odpowiedzi za trzy punkty trafił Russell, ustalając wynik spotkania (106:103). Do dogrywki mógł doprowadzić Diallo, ale jego rzut okazał się niecelny.
- Najwięcej punktów dla Wolves zdobył Malik Beasley, autor 24 punktów i 5 zbiórek. Obrońca klubu z Minneapolis trafił 6 trójek. Drugim najlepszym strzelcem okazał się D’Angelo Russell (21 punktów). 17 punktów i 9 zbiórek dołożył Naz Reid.
- Swój najlepszy mecz w obecnym sezonie rozegrał Al Horford. Środkowy OKC zdobył 26 punktów, 7 zbiórek i 8 asyst, grając na bardzo dobrej skuteczności z gry (10/19, 53%). –Mieliśmy pewne szanse. Były okazje. Czasami zdarzają się takie mecze – stwierdził po spotkaniu Horford. Double-double zanotował Hamidou Diallo (16 punktów i 10 asyst). 13 punktów i 8 zbiórek zapisał na swoje konto Mike Muscala.
Autor: Mateusz Malinowski
PHOENIX SUNS – DETROIT PISTONS 109:92
- Podopieczni Monty’ego Williamsa bez większych problemów poradzili sobie z Tłokami z Detroit. Phoenix Suns właściwie od początku do końca kontrolowali wydarzenia na parkiecie, ostatecznie wygrywając 17 punktami (109:92).
- Najwięcej punktów dla zwycięzców zdobył Devin Booker, autor 23 punktów (8/14 z gry, 57%). Drugim najlepszym strzelcem został Chris Paul, który po raz kolejny w tym sezonie otarł się o triple-double, notując 20 punktów, 7 zbiórek i 9 asyst. Bardzo dobre zawody rozegrał Frank Kaminsky. Skrzydłowy Suns trafił 5 z 7 rzutów z gry (71%), zdobywając 15 punktów i 5 zbiórek.
- Po stronie Pistons najwięcej punktów zdobył Jerami Grant (21). Z kolei 14 punktów zapisał na swoje konto Saddiq Bey. Słabiutkie spotkanie rozegrał Blake Griffin, notując zaledwie 9 punktów. Skrzydłowy Pistons trafił zaledwie 2 z 9 rzutów, w tym 0/5 za trzy punkty.
- Phoenix Suns z 12 zwycięstwami i bilansem 12-9 zajmują 5. miejsce w konferencji zachodniej. Z kolei dla Detroit Pistons była to 17. porażka w sezonie 2020/2021. Z bilansem 5-17 zamykają tabelę konferencji wschodniej.
Autor: Mateusz Malinowski
LOS ANGELES CLIPPERS – BOSTON CELTICS 115:119
- Obie ekipy przystąpiły do spotkania w mocno osłabionym składzie. W ekipie z Bostonu zabrakło Marcusa Smarta (łydka), Jaylena Browna (kolano). Natomiast do gry wrócili Kemba Walker oraz po dwutygodniowej nieobecności Payton Pritchard. Po stronie Clippers zabrakło Patricka Beverleya (kolano) i Paula George’a (prawa stopa).
- Podopieczni Tyronna Lue zaczęli od mocnego uderzenia, wygrywając pierwszą kwartę dwunastoma punktami (33:21). Po pierwszej połowie Clippers utrzymali swoją przewagę, prowadząc 11 punktami (62:51). Sytuacja diametralnie zmieniła się w drugiej połowie. Graczom Celtics zaczęły wpadać rzuty trzypunktowe. Przynajmniej jedną celną trójkę zanotowało aż pięciu Celtów (Tatum, Walker, G. Williams, Pritchard i Ojeleye). Po 36 minutach gry to właśnie podopieczni Brada Stevensa osiągnęli siedmiopunktowe prowadzenie (89:82).
- W ostatniej kwarcie bohaterem meczu mógł zostać Lou Williams, który zdobył 14 punktów w czwartej kwarcie, w tym 7 ostatnich punktów Clippers. To jednak nie wystarczyło, gdyż w kluczowych momentach spotkania dwukrotnie spudłował Kawhi Leonard. Czteropunktowe zwycięstwo przypieczętował Kemba Walker, trafiając oba rzuty osobiste.
- Najwięcej punktów dla Celtics zdobył Jayson Tatum, autor 34 punktów i 7 zbiórek. Drugi najwyższy wynik punktowy uzyskał Kemba Walker (24). Rezerwowy rozgrywający Bostonu, Carsen Edwards zanotował 16 punktów. Po 11 oczek dołożyli Tristan Thompson i Grant Williams, a 10 punktów uzyskał Robert Williams.
- Double-double zanotował Kawhi Leonard (28 punktów i 11 zbiórek). Gwiazdor Clippers miał też 5 asyst. Drugim strzelcem okazał się Lou Williams, autor 18 punktów i 6 asyst. Trzeci wynik osiągnął Nicolas Batum (16). Francuski skrzydłowy zebrał z tablicy 7 piłek. Na stuprocentowej skuteczności zagrał Ivica Zubac, trafiając 7 rzutów z gry (14 punktów). Chorwacki środkowy miał też 6 zbiórek.
- Warto dodać, że spotkanie Clippers vs Celtics było pierwszym od 2004 roku pomiędzy Celtics i Clippers bez Doca Riversa jako szkoleniowca jednej z tych drużyn.
Autor: Mateusz Malinowski
Wspieraj PROBASKET
- NBA: Redick zdradził, co czuje po porażkach Lakers. Na pewno żartował?
- NBA: Wykorzystuje nieobecność Sochana. Robi wrażenie nawet na LeBronie
- NBA: Kluby z Zachodu chcą zmiany formatu play-offów. Koniec z podziałem na konferencje?!
- NBA: D’Angelo Russell zaskoczył. Chce reprezentować naszych sąsiadów!
- NBA: Kyrie zostanie wolnym agentem. Wiemy co stanie się potem
- Kurtki, bluzy i buty Nike za połowę ceny! 3000 produktów! Nowa, wielka wyprzedaż
- NBA: Mecz Gwiazd ustalony? To będzie zupełnie nowe doświadczenie
- Wyniki NBA: Lakers przegrali wygrany mecz, sensacja w Toronto, błysk duetu Miller-Ball
- NBA: Doncic kolejną gwiazdą która odpocznie przez kontuzję
- NBA: Suns szykują fortunę dla Duranta. Gigantyczna inwestycja z nadzieją na mistrzostwo