Knicks wygrali po raz drugi w sezonie i potwierdzili, że chcą przede wszystkim rzucać za trzy. Drugie zwycięstwo zapisali na swoje konto także Hornets, Wizards, Bulls oraz Jazz. Szczególnie ciekawie było w Waszyngtonie, gdzie Pacers musieli uznać wyższość rywala dopiero po dogrywce. Wiz grający bez Bradleya Beala stanęli na wysokości zadania. Kevin Durant poprowadził Brooklyn Nets do pierwszej wygranej w sezonie. Ofensywnej siły zabrakło za to Los Angeles Lakers, którzy przegrali drugi mecz w sezonie nie dając rady finalistom z poprzednich rozgrywek.
CLEVELAND CAVALIERS – CHARLOTTE HORNETS 112:123
ORLANDO MAGIC – NEW YORK KNICKS 96:121
- Ekipa z Nowego Jorku po dwóch meczach sezonu ma bilans 2-0, a poprzedniej nocy trafiła rekordowe w swojej historii 24 trójki. – Chcemy rzucać więcej trójek, ale chcemy też, by były to dobrze przygotowane rzuty – mówił trener Tom Thibodeau, który ma powody do zadowolenia patrząc na formę jego zespołu w dwóch pierwszych meczach sezonu.
- W drugiej kwarcie prowadzenie New York Knicks urosło do 31 punktów i w pewnym momencie drugiej połowy wynosiło już 34 oczka. Defensywa Orlando Magic nie miała żadnej odpowiedzi na dobrze rozciągających grę zawodników z Nowego Jorku. Ci z dużą łatwością przygotowali kolejne pozycje, stąd tak duża przewaga.
- Najlepszym punktującym Knicks był Julius Randle z dorobkiem 21 punktów, 10 zbiórek i 7 asyst. 18 punktów i 4/9 za trzy Evana Fourniera, dla którego był to mecz szczególny, bo w Orlando spędził dużą część swojej kariery. 16 oczek i cztery trójki z ławki Immanuela Quickleya. Dla Magic 16 oczek i 4/5 z gry Franza Wagnera i 15 oczek, 10 zbiórek Mo Bamby.
WASHINGTON WIZARDS – INDIANA PACERS 135:134 OT
- Zdecydowanie najbardziej zacięta rywalizacja z wszystkich rozgrywanych poprzedniej nocy. Indiana Pacers drugi mecz z rzędu przegrywa różnicą zaledwie jednego punktu. Po tym, jak ograli ich Charlotte Hornets, poprzedniej nocy musieli uznać wyższość Washington Wizards, którzy grali bez Bradleya Beala (uraz biodra). To oznaczało, że większy ciężar obowiązków spadł na Spencera Dinwiddiego i Kyle’a Kuzmę.
- Pierwsza połowa skończyła się wynikiem 73:73, co już sugerowało, że obie drużyny znacznie więcej energii poświęcają w tym meczu ofensywie. W czwartej kwarcie Indiana Pacers przegrywała już 10 punktami, ale zdołała objąć prowadzenie. Do dogrywki doprowadził rzut za trzy Dinwiddiego. Ten sam gracz spudłował rzut, który mógł zakończyć dla Wizards rywalizację już w czwartej kwarcie.
- W dogrywce goście z Indiany wyszli już na 6-punktowe prowadzenie, ale kolejna trójka Dinwiddiego doprowadziła do remisu. Na 34 sekundy przed końcem Davis Bertans przymierzył celnie z dystansu i dał swojej drużynie prowadzenie 134:131. Po drugiej stronie swoją próbę za trzy spudłował pierwszoroczniak Chris Duarte i Kyle Kuzma na linii wolnych dał swojej ekipie 4-punktowe prowadzenie, na które Pacers nie mieli odpowiedzi.
- 40 punktów i 10 zbiórek świetnie spisującego się Mylesa Turnera. Po 28 punktów dołożyli od siebie Domantas Sabonis oraz Malcolm Brogdon. Liderzy Pacers zagrali naprawdę dobrze, ale to nie wystarczyło. 34 punkty (6/9 3PT), 6 zbiórek i 9 asyst Spencera Dinwiddiego. Kolejne 26 oczek (5/8 3PT) i 11 zbiórek Kyle’a Kuzmy. To dla Wiz drugie zwycięstwo w rozgrywkach.
PHILADELPHIA 76ERS – BROOKLYN NETS 109:114
- A to z kolei jeden z najciekawiej zapowiadających się meczów poprzedniej nocy. Philadelphia 76ers zagrała rzecz jasna bez Bena Simmonsa. Dodatkowym problemem były kłopoty z kolanem Joela Embiida, który postanowił jednak zagrać. Kevin Durant i spółka skrzętnie ten fakt wykorzystali. Wszystko jednak sprowadziło się do runu 16:1 w ostatnim fragmencie spotkania.
- Przez cały mecz do Sixers prowadzili grę i utrzymywali kilkupunktową przewagę. Dopiero na 48 sekund przed końcem LaMarcus Aldridge dał Brooklyn Nets remis 108:108. Goście wrócili z -14. Rzuty z linii wolnych Aldridge’a i Duranta dały Nets prowadzenie, na które Sixers nie mieli już odpowiedzi, mimo że przez cały mecz tak skutecznie opierali się atakom rywala.
- Najlepszym punktującym w obozie Nets był Kevin Durant, który zakończył mecz z triple-double 29 punktów, 15 zbiórek i 12 asyst. Pod nieobecność Kyriego Irvinga ma znacznie częściej piłkę w rękach. 20 oczek, 7 zbiórek i 8 asyst Jamesa Hardena oraz 23 oczka i 10/12 z gry Aldridge’a. Dla Sixers po 23 punkty zapewnili Tobias Harris oraz Seth Curry. 19 oczek, 8 zbiórek, 4 asysty, 2 przechwyty i 4 bloki Embiida.
BOSTON CELTICS – TORONTO RAPTORS 83:115
- Ekipa z Bostonu nie rozpoczęła sezonu tak, jak sobie to wyobrażała. Po porażce z New York Knicks, w drugim meczu musieli uznać wyższość niżej notowanych Toronto Raptors. Po pierwszej połowie goście z Kanady prowadzili 4 punktami. Wszystko jednak wybuchło prosto w twarz Boston Celtics już w trzeciej kwarcie, którą goście wygrali 33:17 i skończyli mecz blow-outem.
- Kibice z Bostonu w drugiej połowie zaczęli na swoich zawodników buczeć i jak przyznał sam trener Ime Udoka – właśnie na to jego zespół zasłużył. Do gry dla C’s wrócił po kwarantannie Al Horford, ale nie był w stanie zrobić wystarczającej różnicy. Gospodarze w drugiej połowie grali tak, jakby ktoś im całkowicie odciął prąd.
- Raptors nadal grają bez Pascala Siakama, który leczy operowany latem bark. Najlepszym graczem na parkiecie był 4. wybór ostatniego draftu – Scottie Barnes. Zanotował 25 oczek (11/17 FG) i 12 zbiórek. Kolejnych 15 oczek i 15 zbiórek Preciousa Achiuwy i 20 oczek Gary’ego Trenta Jr’a. Najlepszym punktującym Celtics był Jayson Tatum z 18 punktami, 6 zbiórkami i 4 asystami.
CHICAGO BULLS – NEW ORLEANS PELICANS 128:112
- Drugie zwycięstwo w tym sezonie podopiecznych Billy’ego Donovana. Pierwszych kilka minut ekip wymieniały się ciosami, ale gdy w drugiej połowie pierwszej kwarty Chicago Bulls udało się wyjść na kilkupunktowe prowadzenie, to nie oddali go już do samego końca. Dokładnie tak w Wietrznym Mieście wyobrażali sobie pierwszy domowy mecz sezonu 2021/22.
- Przez całą noc dobra praca obrony Bulls sprawiała, że New Orleans Pelicans nie potrafili złapać rytmu. Bulls napędzali szybkie akcje po błędach rywali i konsekwentnie budowali przewagę. Pels grali rzecz jasna bez Ziona Williamsona, który leczy kontuzję stopy. – Musimy dużo biegać. Jeśli nie będziemy tego robić, nie stworzymy sobie odpowiednich pozycji. Mój zespół naprawdę dobrze podaje piłkę i świetnie korzysta ze swoich naturalnych instynktów – mówił trener Donovan.
- 26 punktów, 8 asyst i 8 zbiórek Brandona Ingrama. Kolejnych 21 oczek, 6 zbiórek i 6 asyst Devonte’ Grahama. Pels trafili 15/29 za trzy, ale to nie wystarczyło, by zrobić różnicę. 26 punktów, 6 zbiórek i 4 asysty DeMara DeRozana. Najlepszym punktującym Bulls był Zach LaVine z 32 oczkami (11/19 FG, 6/9 3PT), 6 zbiórek i 5 asyst. Triple-double zanotował Lonzo Ball z 17 punktami, 10 zbiórkami i 10 asystami.
HOUSTON ROCKETS – OKLAHOMA CITY THUNDER 124:91
DENVER NUGGETS – SAN ANTONIO SPURS 102:96
- San Antonio Spurs zagrali naprawdę dobrze w swoim pierwszym meczu sezonu, wysyłając w ten sposób sygnał ostrzegawczy do rywali. Denver Nuggets wiedzieli więc, że muszą się mieć na baczności. Jednak, gdy Nikola Jokić wyprowadził Nuggets na prowadzenie 100:93, usłyszał z trybun głośne “MVP! MVP!”. Wcześniej Nuggets wplątali się w niemałe tarapaty.
- Ekipa z Teksasu cały czas trzymała się ogona Spurs i run 10:0 w czwartej kwarcie pozwolił im zredukować prowadzenie gospodarzy do jednego punktu (83:82). Nuggets odpowiedzieli jednak serią 8:2 po punktach Facundo Campazzo, Jeffa Greena i Nikoli Jokicia. Derrick White dał swojej drużynie ostatnią szansę trafiając trójkę na minutę przed końcem, ale Monte Morris zamknął mecz rzutem z wyskoku.
- Najlepiej punktującym graczem SAS był Keldon Johnson z dorobkiem 27 punktów, 4 zbiórek i 3 przechwytów. Spurs w całym meczu trafili tylko 6/24 za trzy. Zdecydowanie najlepszym graczem na parkiecie był Nikola Jokić z 32 oczkami, 16 zbiórkami, 7 asystami i 3 przechwytami. Kolejnych 12 oczek, 7 zbiórek i 6 asyst Willa Bartona. To druga wygrana w sezonie Nuggets.
LOS ANGELES LAKERS – PHOENIX SUNS 105:115
- Ekipa z LA chciała się podnieść po porażce w pierwszym meczu sezonu, ale grając przed własną publicznością, trafili na godnego siebie rywala – finalistę ostatnich rozgrywek. Phoenix Suns także chcieli odkuć się po porażce w pierwszym meczu. Ekipy długo wymieniały się ciosami. W połowie drugiej kwarty, przy wyniku 40:38 dla Suns, goście zaczęli budować przewagę.
- Ta w drugiej połowie sięgnęła już 32 punktów. Obrona Los Angeles Lakers sprawiała wrażenie całkowicie pogubionej. W ataku również brakowało ekipie trenera Franka Vogela konkretów. Suns jednak spuścili z tonu w trakcie finałowych 12 minut, które przegrali 21:38. Mieli jednak wystarczająco duży zapas punktowy, by nie wypuścić zwycięstwa z rąk.
- 23 punkty i 14 asyst Chrisa Paula, który nadawał tempo wszystkim akcjom swojego zespołu. Kolejnych 21 oczek, 5 zbiórek, 3 asysty i 3 przechwyty Mikala Bridgesa. Swoje dołożył również Devin Booker notując 22 punkty, 5 zbiórek i 4 asysty. Lakers trafiali 39% z gry. 22 punkty i 14 zbiórek Anthony’ego Davisa i 25 oczek, 5 asyst LeBrona Jamesa. Lakers zabrakło siły rażenia.