Sezon przygotowawczy NBA powoli dobiega końca i choć wszyscy z ogromnym wyczekiwaniem spoglądamy w kierunku pierwszych spotkań rozgrywek zasadniczych, to na chwilę obecną w dalszym ciągu pozostaje nam wyciąganie wniosków ze starć sparingowych. Minionej nocy z dobrej strony pokazał się Jeremy Sochan, który wypracował double-double, choć jego Spurs przegrali z Miami Heat. Wciąż bez porażki pozostają Golden State Warriors oraz New York Knicks. Bolesne klęski odnieśli natomiast Denver Nuggets oraz Los Angeles Lakers.
Toronto Raptors – Boston Celtics 119:118
- Choć to jedynie mecz przedsezonowy, to dla obu zespołów starcie to było niczym istna przejażdżka rollercoasterem. Po pierwszej kwarcie Toronto Raptors cieszyli się imponującym prowadzeniem 46:27, jednak drugą odsłonę Boston Celtics wygrali 40:20 i kwestia końcowego rezultatu znów była otwarta.
- W trzeciej odsłonie znów lepsi byli gospodarze, którzy ponownie wypracowali sobie dwucyfrową przewagę. Pogoń za wynikiem Celtów okazała się jednak skuteczna, a trójka JD Davisona na 26 sekund przed końcem spotkania wyprowadziła ich na prowadzenie. Ten sam zawodnik chwilę później popełnił jednak faul, który wysłał na linię rzutów wolnych D.J. Cartona. Ten dwoma celnymi trafieniami zapewnił swojej drużynie zwycięstwo.
- Na szczególne wyróżnienie zapracowali przede wszystkim Gradey Dick (27 punktów, 6 zbiórek; 3/8 za trzy) oraz Scottie Barnes, który otarł się o triple-double (26 punktów, 10 asyst, 9 zbiórek). Dobrze wypadł też Jakob Poeltl, autor podwójnej zdobyczy w postaci 15 „oczek” i 16 zebranych piłek.
- Dla Bostonu była to pierwsza porażka w tegorocznym okresie przygotowawczym. Mimo to solidne zawody rozegrali Jayson Tatum (24 punkty, 7 zbiórek, 6 asyst; 5/14 zza łuku) oraz Derrick White (23 punkty, 3 asysty; również 5/14 za trzy). Problemy ze skutecznością miał również Jaylen Brown (19 punktów; 6/15 z gry, 0/5 za trzy).
Miami Heat – San Antonio Spurs 120:117
- Czwarty mecz przedsezonowy San Antonio Spurs zakończył się porażką z Miami Heat, jednak dla nas najważniejszą informacją jest double-double Jeremy’ego Sochana, który w 28 minut zdobył 18 punktów oraz 11 zbiórek. Polak dołożył również jedną asystę i jeden przechwyt, ale szczególną uwagę należy zwrócić na jego skuteczność na poziomie 69,2% (9/13 z gry).
- W jednym z pierwszych ataków tego spotkania Sochan wykorzystał podanie lobem od Victora Wembanyamy i zakończył akcję efektownym wsadem. Kilka minut później 21-latek wykorzystał swoją siłę fizyczną, by przedostać się pod kosz i wypracować sobie dogodną pozycję rzutową, którą zamienił na kolejne punkty.
- Swoje popisy ofensywne Polak kontynuował w drugiej odsłonie. Sochan skutecznie odnalazł otwartą przestrzeń, by samodzielnie wykończyć jeden z ataków, ale korzystał również z podań Harrisona Barnesa czy Tre Jonesa, dzięki czemu na przerwę schodził jako najlepszy punktujący Spurs z dorobkiem 12 „oczek” (59:49).
- „Ostrogi” przez całą drugą kwartę musiały gonić wynik, jednak w trzeciej odsłonie udało im się w końcu objąć prowadzenie (79:80). Spory wkład w ten sukces miał Jeremy Sochan, który skompletował wówczas swoje double-double. Miami Heat przechylili ostatecznie szalę zwycięstwa na swoją stronę, jednak już bez Polaka na parkiecie.
- Oprócz Jeremiego dobry występ zaliczyli również zawodnicy wchodzący z ławki rezerwowych. Keldon Johnson i Malaki Branham skompletowali po 15 „oczek”. Po stronie Heat najlepiej zaprezentował się Bam Adebayo, autor 20 punktów i trzech przechwytów.
- Na pomeczowej konferencji prasowej dziennikarze poprosili Jeremiego o komentarz na temat jego dobrze układającej się współpracy z Victorem Wembanyamą, który swój występ zakończył z dorobkiem ośmiu punktów i siedmiu zbiórek. – Zna grę. To wszystko jest po prostu naturalne. My tak naprawdę o tym nie myślimy. Rozmawiamy oczywiście tu i tam, ale to wychodzi naturalnie. Wiemy, na czym stoimy. Po prostu ze sobą gramy – powiedział po meczu Jeremy.
- Sochan po raz kolejny podkreślał, jak ważne jest wyciąganie wniosków z gry razem z oraz przeciwko najbardziej doświadczonym zawodnikom. – Można zauważyć, że doświadczone zespoły, takie jak Miami, jak dobrze przygotowani są fizycznie. Popełniliśmy dziś zdecydowanie za dużo strat. Chodzi o naukę od bardziej doświadczonych drużyn – dodał Jeremy.
New York Knicks – Charlotte Hornets 111:105
- New York Knicks w dalszym ciągu zachowują perfekcyjny bilans w tegorocznym presezonie. Minionej nocy „ofiarami” ekipy z Wielkiego Jabłka byli Charlotte Hornets, choć szkoleniowiec Tom Thibodeau musiał radzić sobie bez znacznej części trzonu swojego zespołu. Spośród jego podopiecznych najlepiej punktował Precious Achiuwa, który odnotował double-double w postaci 20 punktów i 16 zbiórek.
- Knicks napędzali tej nocy również Miles McBride (18 punktów, 5 asyst; 4/11 za trzy), Cameron Payne (16 punktów, 8 asyst) oraz wchodzący z ławki rezerwowych 19-letni Francuz Pacome Dadiet (16 punktów, 5 zbiórek; 3/6 zza łuku).
- Pomimo porażki dobrze zaprezentował się Brandon Miller. Drugi wybór zeszłorocznego Draftu zakończył spotkanie z linijką na poziomie 26 punktów, pięciu zbiórek i trzech asyst (6/11 za trzy). LaMelo Ball miał nieco problemów ze skutecznością (5/17 z gry) i w końcowym rozrachunku skompletował 14 punktów, siedem asyst i trzy przechwyty.
Houston Rockets – New Orleans Pelicans 118:98
- Wynik sugeruje, że było to jedno z dwóch rozegranych tej nocy spotkań, które możemy zaliczyć do jednostronnych, choć jego losy przez długi czas nie były rozstrzygnięte. W pierwszej połowie Houston Rockets wypracowali sobie dwucyfrową przewagę, jednak w trzeciej odsłonie New Orleans Pelicans zbliżyli się z wynikiem. Czwarta „ćwiartka” znów należała jednak do Rakiet, które zdominowały rywala (28:15).
- Jednym z motorów napędowych Houston był tej nocy Jalen Green, zdobywca 19 punktów i sześciu zbiórek. Dillon Brooks zaaplikował rywalom 13 „oczek”, z kolei po 12 punktów zapisali na swoim koncie Alperen Sengun i dobrze dysponowany w ostatnim czasie Cam Whitmore.
- W składzie NOP zabrakło tej nocy Ziona Williamsona. Z mocno ograniczonym czasem gry pojawili się natomiast Brandon Ingram (18 punktów, 3 zbiórki, 3 asysty), Dejounte Murray (12 punktów, 7 asyst, 6 zbiórek) oraaz CJ McCollum (8 punktów, 5 zbiórek, 3 asysty).
Denver Nuggets – Oklahoma City Thunder 94:124
- Wynik sugeruje, że starcie Oklahoma City Thunder z Denver Nuggets było najbardziej jednostronnym pojedynkiem tej nocy. Po pierwszej kwarcie to gospodarze utrzymywali się na skromnym prowadzeniu, ale jeszcze przed przerwą Grzmoty rozpoczęły budowę swojego prowadzenia, które stopniowo powiększały aż do końcowej syreny.
- Dobry występ zaliczył Shai Gilgeous-Alexander, który w 20 minut odnotował 19 punktów, pięć asyst i trzy zbiórki (6/10 z gry; 3/6 za trzy). Solidnie spisali się również Jalen Williams (14 punktów) oraz Isaiah Hartenstein (11 punktów, 3 asysty, 3 zbiórki). Wchodzący z ławki Isaiah Joe dorzucił 14 „oczek”.
- Po stronie Nuggets zabrakło m.in. Nikoli Jokicia, Jamala Murraya oraz Russella Westbrooka. Najlepszym punktującym Denver był pod ich nieobecność Michale Porter Jr., choć nie radził sobie w rzutach zza łuku (15 punktów, 6 zbiórek; 1/6 za trzy). Po 12 „oczek” zapisali na swoim koncie Trey Alexander oraz Julian Strawther.
- Denver Nuggets w dalszym ciągu czekają na swoje pierwsze zwycięstwo w tegorocznym okresie przygotowawczym. Podpieczni Michaela Malone’a przegrali jak dotąd wszystkie cztery sparingi. Ostatnią szansą jest dla nich starcie z Minnesota Timberwolves.
Utah Jazz – Sacramento Kings 117:114
- Mike Brown postanowił przetestować tej nocy swój trzon z nadzieją, że Sacramento Kings zdołają odnieść pierwsze zwycięstwo w tegorocznym sezonie przygotowawczym. Misja ta ostatecznie zakończyła się porażką, ale świetnym występem popisał się Domantas Sabonis, który zdobył 29 punktów, 17 zbiórek oraz osiem asyst (11/21 z gry).
- Popisy Litwina nie wystarczyły, by odnieść tej nocy zwycięstwo. W kluczowym momencie meczu Utah Jazz utrzymywali się na skromnym prowadzeniu i skutecznie wykorzystywali wszystkie rzuty wolne. Przyjezdni mieli jeszcze szansę na doprowadzenie do remisu w ostatnim ataku tego spotkania, ale za trzy spudłował De’Aaron Fox (22 punkty, 7 zbiórek, 5 asyst).
- Pomimo porażki z dobrej strony — oprócz wspomnianej dwójki — zaprezentował się Keegan Murray (21 punktów, 5 zbiórek, 2 przechwyty; 5/11 za trzy). DeMar DeRozan zakończył mecz z dorobkiem 17 „oczek”, pięciu asyst i aż pięciu przechwytów (6/15 z gry).
- Po stronie Jazzmanów prym wiedli przede wszystkim Keyone George (24 punkty, 5 asyst, 3 zbiórki; 7/14 z gry) oraz Lauri Markkanen (21 punktów, 4 zbiórki; 3/6 za trzy). Skutecznością błysnął Collin Sexton, autor 16 „oczek” i sześciu asyst (6/10 z gry; 2/4 zza łuku).
Los Angeles Lakers – Golden State Warriors 97:111
- Obie ekipy znajdują się obecnie w całkowicie innym położeniu. Dla Golden State Warriors było to już piąte zwycięstwo w ramach sezonu przygotowawczego, podczas gdy Los Angeles Lakers zdołali wygrać zaledwie jeden z czterech pojedynków. Minionej nocy kiepsko wypadł LeBron James, który w 23 minuty zdobył zaledwie sześć punktów, cztery asysty oraz dwie zbiórki, a jego wskaźnik +/- był niemal najgorszy ze wszystkich zawodników na parkiecie (-13).
- Double-double popisał się Anthony Davis, autor 24 punktów i 12 zbiórek. Bliski podwójnej zdobyczy był Rui Hachimura, który skompletował 15 „oczek” i zebrał z tablic dziewięć piłek. Na szczególne wyróżnienie zasłużył debiutant Dalton Knecht, który zakończył mecz z dorobkiem 19 punktów (5/13 za trzy). Bezbarwnie zaprezentował się z kolei Bronny James (2 punkty, 1 blok; 1/5 z gry, 0/3 zza łuku).
- Po stronie Warriors aż ośmiu zawodników zakończyło zawody z dwucyfrowym dorobkiem punktowym. Najlepiej wypadł pod tym względem rezerwowy Moses Moody (21 punktów; 5/8 za trzy). Stephen Curry miał nieco problemów z odnalezieniem swojego rytmu strzeleckiego (6/18 z gry; 3/11 za trzy), ale zdołał skompletował 16 punktów, sześć asyst i pięć zbiórek. Po 11 „oczek” dorzucili Jonathan Kuminga i Andrew Wiggins, z kolei double-double wypracował Draymond Green (10 punktów, 10 zbiórek).
Nie przegap najnowszych informacji ze świata NBA – obserwuj PROBASKET na Google News.