Ekipy z Sacramento i Waszyngtonu potrzebowały dodatkowych pięciu minut akcji, aby rozstrzygnąć między sobą rywalizację w Verizon Center. Ostatecznie gospodarze obronili swojego parkietu, głównie za sprawą bardzo dobrego występu Bradleya Beala, który trafił rekordowe siedem trójek.


SACRAMENTO KINGS – WASHINGTON WIZARDS 95:101 OT

STATYSTYKI

Mecz pomiędzy Sacramento Kings i Washington Wizards na pewno nie należał do najładniejszych poprzedniej nocy z NBA. Żaden z zespołów przez 48 minut akcji nie potrafił przejąć inicjatywy, więc dogrywka była konieczna, aby któraś z ekip postawiła kropkę nad i. Wizards zostało więcej energii, poza tym mieli Bradleya Beala, który był znakomitą odpowiedzią na świetny mecz DeMarcusa Cousinsa. To był niezwykle trudny pojedynek dla naszego jedynaka – Marcina Gortata. Polak zdobył 10 punktów i zebrał siedem piłek na tablicach.

Podopieczni Scotta Brooksa po raz kolejny nie potrafili utrzymać wypracowanej przewagi i w samej końcówce pozwolili Kings wrócić do rywalizacji. W trakcie ostatnich pięciu minut regulaminowego czasu, Czarodzieje straciły 8 punktów przewagi, natomiast w całym meczu popełnili aż 24 straty! Mimo to byli w stanie poskładać swoją grę na dodatkowe pięć minut i zatrzymać Kings na zaledwie 3 punktach. Tak czy inaczej Wiz mają jeszcze wiele rzeczy do naprstosowania w swojej grze.

John doskonale mnie znajdywał, a ja trafiałem pozostając bardzo pewny siebie – mówi Beal, autor 31 punktów (12/24 FG, 7/13 3PT), 6 zbiórek i 3 asyst. John Wall zakończył rywalizację z double-double 19 oczek (6/16 FG), 11 asyst, 8 zbiórek i 3 przechwyty. Jednak przy okazji rozgrywający Wizards zanotował aż 11 strat! To prawie połowa z wszystkich zespołu. – Był moment gry, w którym zdarzał się faul za faulem i strata za stratą. Trudno zyskać w takich warunkach rytm, ale cały czas staraliśmy się znaleźć Brada – mówi Wall.

Gortat starcia z DeMarcusem Cousinsem nie będzie wspominał szczególnie dobrze. Center Kings rzucił 36 punktów (16/34 FG, 1/6 3PT), zebrał 20 piłek, miał 4 asysty, 2 przechwyty i blok. Był wyższa wersją Russella Westbrooka, bo choć przejął mecz, to ostatecznie nie był w stanie doprowadzić swojej drużyny do zwycięstwa. 18 oczek z 16 rzutów dołożył dla Kings Rudy Gay. Goście z Kalifornii ostatecznie trafili tylko 3 z 21 prób za trzy. Jedna z nich wpadła w dogrywce, autorstwa właśnie Gaya.

Cousins na 10 sekund przed końcem czwartej kwarty doprowadził do remisu 92:92 trafiając próbę nad Gortatem. Na zegarze pozostawało 10 sekund, ale Wall przestrzelił swój rzut. W dogrywce jednak DMC nie był w stanie zrobić różnicy, przez co był mocno sfrustrowany. – Jestem na siebie zły, bo po prostu stanąłem w miejscu – mówił. Center Wizards natomiast skończył mecz z 10 punktami (4/6 FG), 7 zbiórkami, przechwytem i 3 blokami. Czarodzieje na kolejny mecz jadą do Oklahomy, powrót Brooksa. Natomiast Kings zagrają z Philadelphią 76ers.

[ot-video][/ot-video]

[ot-video][/ot-video]


Wspieraj PROBASKET

  • Robiąc zakupy wybierz oficjalny sklep adidas.pl
  • Albo sprawdź ofertę oficjalnego sklep Nike
  • Zarejestruj się i znajdź świetne promocje w sklepie Lounge by Zalando
  • Planujesz zakup NBA League Pass? Wybierz nasz link
  • Zobacz czy oficjalny sklep New Balance nie będzie miał dla Ciebie dobrej oferty
  • Jadąc na wakacje sprawdź ofertę polskich linii lotniczych LOT
  • Lub znajdź hotel za połowę ceny dzięki wyszukiwarce Triverna




  • Subscribe
    Powiadom o
    guest
    6 komentarzy
    najstarszy
    najnowszy oceniany
    Inline Feedbacks
    View all comments