Damian Lillard nie tylko rzucił 44 punkty, ale i sześć ostatnich, dzięki czemu Portland Trail Blazers mogli rozpocząć świętowanie w Chicago. Anthony Davis był w starciu z Boston Celtics najlepszy na boisku, ale jego strata w końcówce mogła kosztować Los Angeles Lakers zwycięstwo. Do składu Miami Heat wrócił Jimmy Butler i od razu w pierwszym meczu poprowadził zespół z Florydy do wygranej. Memphis Grizzlies nie zagrali w ostatnich pięciu spotkaniach, ale dzisiaj zaliczyli udany powrót, pewnie pokonując San Antonio Spurs. Dallas Mavericks mogą zacząć się poważnie martwić – dzisiaj kolejny raz przegrali z Phoenix Suns i była to dla nich piąta porażka z rzędu. Na drugim biegunie znajdują się Hoston Rockets, którzy ograli New Orleans Pelicans w drodze po piąte kolejne zwycięstwo. Na koniec Golden State Warriors nie dali żadnych szans Detroit Pistons.
Charlotte Hornets – Milwaukee Bucks 126:114
- Kolejne znakomite spotkanie w tym sezonie rozegrali podopieczni Jamesa Borrego, którzy już od samego początku postawili trudne warunki graczom Bucks, wygrywając pierwszą kwartę ośmioma punktami (39:31). Znakomitą formę strzelecką kontynuowali w drugiej kwarcie. Na 10:18 przed końcem drugiej kwarty osiągnęli najwyższą w meczu, 20 punktową przewagę (51:31), zaliczając run 12:0. Dobra postawa zawodników Bucks pozwoliła zniwelować straty do zaledwie czterech punktów po pierwszej połowie (68:64).
- Hornets odskoczyli rywalom dopiero na 5:13 przed końcem spotkania. Po celnym layupie Monka objęli 5- punktowe prowadzenie (116:111), którego już nie oddali do końca meczu. Po 27 punktów dla Szerszeni zdobyli Gordon Hayward i LaMelo Ball. Skrzydłowy ekipy z Charlotte trafił 5-krotnie zza linii 7,24 i po raz kolejny w sezonie zagrał na dobrej skuteczności z gry (10/22, 46%). Z kolei Ball, który wyrasta na coraz ważniejszego gracza rotacji Hornets, trafił 8 z 10 rzutów z gry oraz wszystkie rzuty osobiste (9/9). Rozgrywający Szerszeni miał też 5 zbiórek i 9 asyst.
- Niespełna 18 minut na parkiecie spędził Terry Rozier, który w pierwszej połowie skręcił prawą kostkę i zmuszony był opuścić parkiet. W tym czasie zdobył 12 punktów.
- Po stronie Bucks najlepiej zaprezentował się Giannis Antetokounmpo, który otarł się o triple-double (34 punkty, 18 zbiórek i 9 asyst). Drugim najlepszym zdobywcą punktów został Jrue Holiday (21 oczek), który trafił 5-krotnie zza łuku. Rozgrywający Bucks zanotował również 5 zbiórek i asyst. 5 celnych rzutów trzypunktowych (5/8, 63%) zapisał na swoje konto Pat Connaughton, który zdobył 15 oczek.
- Hornets dzięki wygranej z Bucks, wskoczyli na ósmą pozycję w konferencji wschodniej. Dla Bucks była o druga porażka z rzędu. Z bilansem 11-8 zajmują trzecie miejsce na Wschodzie.
Autor: Mateusz Malinowski
- Przełomowy moment meczu:
https://youtu.be/iMT6-LO3rFI
Chicago Bulls – Portland Trail Blazers 122:123
- Jeszcze na 10 sekund przed końcem Trail Blazers przegrywali różnicą pięciu „oczek”. Wtedy jednak za trzy trafił Damian Lillard, w kolejnej akcji Gary Trent i Rodney Hood zrobili tak, że Zach LaVine nie miał gdzie pójść, co ostatecznie zaowocowało rzutem sędziowskim, który wygrał Trent. Piłka trafiła do Roberta Covingtona, ten oddał ją Lillardowi. Step-back, rzut ponad Laurim Markkananem, który już tylko obserwował jak piłka przecina siatkę.
- Dla Lillarda były to trafienia zza łuku nr siedem i osiem. Ostatecznie rozgrywający rzucił 44 punkty. Jednak najważniejsze dla kibiców Blazers jest to, że znów pokazał pokłady zimnej krwi. Chyba nie ma lepszego zobrazowania „Lillard Time” niż to, co wydarzyło się w Illionois. – Takie momenty jak ten, gdy różnica wynosi pięć punktów na 11 sekund przed końcem, to bardzo niebezpieczne momenty, drużyna wygrywająca myśli już o końcowej syrenie – powiedział Lillard.
- – Nasz sztab szkoleniowy powie ci, że jestem najbardziej ambitną osobą na świecie. Ściągają mnie gdy przegrywamy dziesięcioma punktami na 10 sekund przed końcem, a ja czuję wkurzenie. Staram się każdą akcję rozgrywać w głowie. Dzisiaj jest wyjątkowy dzień, bo w końcu wyszło tak, jak sobie zaplanowałem – dodał Dame.
- Dla Blazers to swoisty rewanż – pierwszy mecz z Bulls w tym sezonie przegrali po tym jak w pierwszej połowie wyszli na 20-punktowe prowadzenie. Dzisiaj mogło być podobnie na 7:58 przed końcem trójki Tomasaa Satoransky’ego i Markkanena dały prowadzenie Bykom.
- Jednak trener Bulls – Billy Donovan – uważa, że gwizdek o decydującym jump ballu zapadł zbyt wcześnie. – To była najszybsza decyzja jaką widziałem. Nie wydaje mi się, aby był to dobry gwizdek, zwłaszcza patrząc na okoliczności. Musimy być lepsi w takich sytuacjach. Mogłem poprosić o przerwę na żądanie, aby przenieść akcje pod drugi kosz – powiedział Donovan.
Miami Heat – Sacramento Kings 105:104
- Jak ważny dla Heat jest – nawet wychudzony – Jimmy Butler pokazał dzisiejszy mecz. Skrzydłowy musiał pauzować przez ostatnie 10 spotkań z powodu zakażenia koronawirusem. Butler rzucił dzisiaj 30 punktów, najwięcej w sezonie, wliczając w to celną próbę, która ostatecznie dała Heat wygraną. – Nie możesz do końca przeanalizować gry Jimmy’ego. On za żadne skarby nie pozwoliłby nam dzisiaj przegrać – przyznał Erik Spoelstra, trener Heat. Ostatecznie Butler dołożył jeszcze osiem asyst i siedem zbiórek.
- – Przed nami długa droga, musimy poprawić się w wielu elementach, ale wierzę, że uda się nam tego dokonać – powiedział Butler. Po rzucie Butlera Kings mieli jeszcze jedną szansę, ale rzut Richuana Holmesa został zablokowany przez Bama Adebayo (18 punktó, 13 zbiórek). – W końcówce meczu zaliczyli kilka ważnych zagrań – Luke Walton, trener Kings.
- Dla Kings 30 punktów (17 w ostatniej kwarcie) rzucił De’Aaron Fox. Buddy Hield dołożył 18 „oczek”, wliczając w to „trójkę” po przechwycie, która pozwoliła Kings na objęcie prowadzenia. Marvin Bagley zdobył 17 punktów, Kings grali po raz trzeci w ostatnich czterech dniach. Porażka oznacza przerwanie trzymeczowej serii zwycięstw.
New Orleans Pelicans – Houston Rockets 112:126
- Christin Wood rzucił 27 punktów i poprowadził Rocets do piątej wygranej z rzędu. Victor Oladipo dołożył 20, a John Wall 15 „oczek”. Rockets prowadzili do przerwy 18 punktami i do końca nie dali sobie go wyrwać. – Zmierzamy w dobrym kierunku. Dzisiaj bardzo dobrze broniliśmy, udało się nam też wypracowywać otwarte pozycji po atakowanej stronie parkietu. Dobrze wychodzi nam dzielenie się piłką, dokładnie tak, jak trenujemy – przyznał trener Rockets, Stephen Silas.
- – Wszystko zaczyna się u nas od defensywy. Jeśli tam jesteśmy w stanie wskoczyć na odpowiednie obroty, nasza ofensywa zaczyna grać lepiej. Chłopaki zaczynają trafiać rzuty, potrafimy wykonać dodatkowe podanie. To świetne kiedy możemy grać w taki sposób – powiedział Wood.
- Dla Pels 26 punktów rzucił Zion Williamson. – Kiedy przeciwnik trafia rzuty to jedno, ale gdy do tego gra agresywniej, to nie stawia nas w dobrej pozycji – Zion. Brandon Ingram i Eric Bledsoe dołożyli po 15 „oczek”. W trzeciej kwarcie Pelicans zaliczyli serię punktową 14:1, która pozwoliła im na zmniejszenie dystansu do ośmiu punktów. Jednak już kilka chwil później Rockets odzyskali kontrolę – Jaxson Hayes nie pozwolił prawidłowo wylądować DeMarcusowi Cousinsowi podczas próby za trzy. Ostatecznie Rakiety wyciągnęły z tej akcji aż pięć punktów.
Boston Celtics – Los Angeles Lakers 95:96
- Dla dwóch najbardziej utytułowanych ekip było to pierwsze starcie w obecnym sezonie. W pierwszej kwarcie brylował Anthony Davis, który umiejętnie wykorzystywał swoją przewagę fizyczną nad Marcusem Smartem. Po pierwszej kwarcie Lakers prowadzili czterema punktami (28:24).
- W drugiej kwarcie na 7:04 przed końcem, podopieczni Franka Vogela objęli najwyższe prowadzenie w meczu. Różnica wynosiła 10 punktów (31:41). Mimo to po pierwszej Jeziorowcy schodzili z parkietu już tylko z 3-punktową przewagą (49:52).
- Po przerwie znakomicie odnaleźli się liderzy Celtics. W trzeciej kwarcie duet Tatum & Brown zdobył 19 z 29 punktów całej drużyny. Po 36 minutach gry, podopieczni Brada Stevensa osiągnęli 7-punktową przewagę (78:71).
- Na samym początku czwartej kwarty Lakers zanotowali run 6:0 (78:77). Na 10:28 w walce pod koszem ucierpiał Marcus Smart. Montrezl Harrell upadając na parkiet nadepnął na stopę obrońcy Celtics. Lider w asystach i przechwytach celtyckiej ekipy musiał opuścić boisko.
- Po celnym rzucie LeBrona Jamesa, na 5:25 przed końcem spotkania, Lakers objęli trzypunktowe prowadzenie, którego nie oddali już do końca meczu. Po niecelnym fadeaway’u Davisa na 10,6 sekundy przed końcem, Celtics mieli okazję, aby odnieść zwycięstwo. Rzut Walkera na 2,7 sekundy okazał się jednak niecelny. Na 1,7 sekundy piłkę zebrał Theis, ale jego rzut również nie znalazł drogi do kosza.
- Double-double (27 punktów i 14 zbiórek) zanotował Anthony Davis. 21 punktów, 7 zbiórek i asyst, ale również 5 strat zanotował LeBron James. –Myślę, że nauczyłem się nie wątpić w największych mistrzów wszech czasów.. Niewielu koszykarzy potrafiło grać tak dobrze w tym wieku jak on. Przed nim nie było ich wielu – powiedział Brad Stevens o poziomie gry LeBrona w jego 18. sezonie.
- 16 punktów i 5 zbiórek zdobył Montrezl Harrell. Z kolei 12 punktów i 7 asyst zanotował Dennis Schroder. 11 punktów i 6 zbiórek dołożył Kyle Kuzma.
- W obozie Celtics najwięcej punktów zdobył Jayson Tatum (30), grając na fantastycznej skuteczności z gry (12/18, 67%). Gwiazdor Celtics zanotował też 9 zbiórek. Drugim najlepszym strzelcem został Jaylen Brown (28), który również znakomicie trafiał do kosza (13/19, 68%). 14 punktów i 7 zbiórek dołożył Daniel Theis. 10 punktów i 7 zbiórek na stuprocentowej skuteczności z gry uzyskał Robert Williams.
Autor: Mateusz Malinowski
San Antonio Spurs – Memphis Grizzlies 112:129
- Wrócił Ja Morant:
- Koszykarze ze stanu Tennesse stawili się po raz pierwszy do meczu po 12-dniowej przerwie, która spowodowana była zakażeniem koronawirusem niektórych zawodników ekipy Niedźwiadków.
- Podopieczni Taylora Jenkinsa bez większych problemów rozprawili się z teksańskim zespołem. Po pierwszej połowie prowadzili ośmioma punktami (64:56). Sytuacja nie zmieniła się po zmianie stron. Po 36 minutach gracze Grizzlies prowadzili 10 punktami (100:90).
- Dzięki dobrej grze starterów Spurs w czwartej kwarci, a także celnym rzucie Walkera na 7:16 przed końcem, różnica wynosiła już tylko 6 punktów (106:100). W odpowiedzi za trzy punkty trafił Melton, uspokajając zespół Grizzlies, który coraz bardziej zaczął odskakiwać rywalom.
- Po raz kolejny w tym sezonie, kilku koszykarzy Memphis osiągnęło dwucyfrowy wynik punktowy. Tym razem było ich aż siedmiu. Najwięcej (20) zanotował De’Anthony Melton, który trafił 8 z 13 rzutów z gry (62%). Double-double zdobył Ja Morant (19 punktów i 11 asyst). Rozgrywający Memphis trafił 8 z 14 rzutów z gry (57%). 16 punktów (6/8, 75%) i 5 zbiórek zapisał na swoje konto Kyle Anderson. 15 punktów i 7 zbiórek dorzucił Gorgui Dieng.
- Najwięcej punktów dla Spurs zdobył Derrick White (18). 15 punktów i 7 asyst zanotował Dejounte Murray. 14 punktów i 5 zbiórek dołożył LaMarcus Aldridge. Po 12 punktów zdobyli Rudy Gay, Lonnie Walker i Keldon Johnson.
Autor: Mateusz Malinowski
Dallas Mavericks – Phoenix Suns 105:111
- Po pierwszych 24 minutach na tablicy wyników widniał remis (55:55). W trzeciej kwarcie po celnym rzucie Hardawaya na 6:01 przed końcem, nic nie zapowiadało problemów Mavs. Podopieczni Ricka Carlisle’a wygrywali wówczas 15-stoma punktami (74:59). Zmobilizowani Suns doszli Mavs na pięć punktów po trzech kwartach (82:77).
- Czwarta kwarta była jednym wielkim popisem Chrisa Paula, który zdobył 16 z 34 punktów zespołu. CP3 zdobył też 6 ostatnich punktów Suns, wszystkie z linii rzutów wolnych, nie chybiając ani jednego rzutu. Koszykarze z Arizony ostatecznie wygrali sześcioma punktami (111:105).
- Najwięcej punktów dla zwycięzców zdobył wspomniany wcześniej Chris Paul. Rozgrywający Suns zanotował 29 punktów i 12 asyst. CP3 miał 44% skuteczności rzutów z gry i tylko raz pomylił się z linii rzutów osobistych (12/13, 92%). Drugim najlepszym zdobywcą punktów został Deandre Ayton, autor double-double (18 punktów i 17 zbiórek). Po 14 punktów zdobyli Mikal Bridges i Jae Crowder.
- Po stronie Dallas najwięcej punktów zdobył Luka Doncić (29), który zanotował też 8 zbiórek i 7 asyst. 19 punktów zapisał na swoje konto Tim Hardaway Jr. Z kolei 14 punktów i 9 zbiórek dołożył Willie Cauley-Stein.
- Dla Suns była to druga wygrana z rzędu. Z bilansem 10-8 zajmują 6. miejsce w konferencji zachodniej. Dla Mavs, których terminarz należy do jednych z najcięższych w historii klubu, była to 5 porażka z rzędu. Z bilansem 8-12 plasują się na 13. Konferencji Zachodniej.
Autor: Mateusz Malinowski
Golden State Warriors – Detroit Pistons 118:91
- Steph Curry trafił sześć razy zza łuku i ostatecznie skończył mecz z 28 punktami na koncie. Kelly Oubre Jr. dołożył 18 punktów, a sami Warriors dobrze wywiązali się z założeń trenera, Steve’a Kerra. – Od początku czułem, że zmierzamy w dobrą stronę. Poprzedni mecz nie był dla nas udany, nie byliśmy wtedy sobą – przyznał Kerr.
- Jerami Grant rzucił dla Pistons 18, a Josh Jackson 17 punktów. Porażka oznacza, że Pistons z bilansem 5-15 są drugą najgorszą drużyną w NBA. Co ciekawe- poprzedni mecz padł łupem Tłoków, a ich przeciwnikiem byli Los Angeles Lakers. – Nie potrafiliśmy złapać rytmu. Przeciwnicy trafiali, a my nie potrafiliśmy odnaleźć energii. Jestem pewny, że kiedyś się nam to uda – oznajmił Jackson.
- Warriros wygrali 9 z ostatnich 11 meczów z Pistons we własnej hali. Jednak Pistons nie mogli skorzystać dzisiaj z porannej rozgrzewki, wszystko przez protokoły. – Myślę, że ten sezon ma wielu efektów ubocznych, wliczając w to wszystkie protokoły, trudno znaleźć rytm. To wszystko ma wpływ na zawodników – przyznał trener Pistons, Dwane Casey.