Doczekaliśmy się wreszcie początku play-off. I był to udany początek. Świetny mecz dostaliśmy w Nowym Jorku gdzie Knicks poradzili sobie z Sixers mimo problemów Jalena Brunsona. Wolves zrewanżowali się Suns za wszystkie porażki z sezonu zasadniczego. Nuggets kontynuują dominację nad Lakers, a Magic pokazali swoje słabości drużyny nowej w play-off, które wykorzystali Cavaliers.
4. Cleveland Cavaliers – 5. Orlando Magic 97:83 (1-0)
- Gospodarzy do zwycięstwa poprowadził Donovan Mitchell. Lider zespołu z Ohio zdobył 30 punktów, trafiając 11 z 21 rzutów z gry. Dostał też duże wsparcie od pozostałych graczy pierwszej piątki. Evan Mobley i Jarrett Allen dołożyli po 16 punktów, jednocześnie notując double-double, a Darius Garland do 14 punktów dopisał 8 asyst.
- Nie jesteś w stanie wygrać meczu, jeśli twój obwód trafia tylko 4 z 33 rzutów z gry. Taką skuteczność uzbierali dzisiaj Jalen Suggs, Gary Harris, Markell Fultz i Cole Anthony. Dodajmy do tego 9 strat w wykonaniu Paolo Banchero i katastrofa gotowa. W takiej sytuacji nawet świetna obrona drużyny z Orlando nie wystarczyła i to Cavaliers cieszą się z pierwszego zwycięstwa w tych play-off.
- Widać było wyraźnie brak doświadczenia i ogrania Magic. Ich lider, Paolo Banchero próbował brać na siebie ciężar gry w ataku i był skuteczny, jeśli chodzi o rzuty – trafił 9 z 17 prób. Ale te 9 strat było nie do zaakceptowania. Niemniej jeszcze w trzeciej kwarcie po jego akcji 2+1 goście zbliżyli się na zaledwie cztery punkty straty. Od tego momentu jednak to Cavaliers zanotowali serię 13:2 i na ostatnią kwartę wyszli z 15-punktową przewagą.
- Pomiędzy drużynami iskrzyło. W drugiej kwarcie doszło do przepychanek, w których brali udział Moritz Wagner, Isaac Okoro, Georges Niang, a Markelle Fultz otrzymał nawet Flagrant Foul stopnia pierwszego. To zwiastuje twardą serię, której drugie starcie zobaczymy w nocy z poniedziałek na wtorek.
3. Minnesota Timberwolves – 6. Phoenix Suns 120:95 (1-0)
- Półtorej kwarty trzymali się w tym meczu Phoenix Suns po czym rywalizację przejęli gospodarze. Trzecią kwartę zdominował Anthony Edwards, który zdobył w niej 18 ze swoich 33 punktów. Wcześniej w sezonie zasadniczym ani razu nie rzucił więcej niż 17 punktów przeciwko drużynie z Arizony w każdym z trzech rozegranych i przegranych spotkań. Tym razem to on zagrał jak na lidera zespołu przystało.
- Miał jednak godnego rywala w osobie Kevina Duranta, który jako jedyny z trzech gwiazdorów Suns nie zawiódł. KD zdobył 31 punktów przy bardzo dobrej skuteczności, ale to w jego minutach goście najwięcej przegrywali. W trakcie 39 minut rozegranych przez przyszłego członka Hall of Fame gospodarze byli lepsi aż o 20 punktów.
- Timberwolves byli lepsi pod względem zaangażowania i walki. Zdominowali walkę na tablicach, wygrywając ją 52:28, w punktach z pola trzech sekund było aż 52:34. Ale jak podsumował to Edwards daleko jeszcze do zwycięstwa w serii: Chcieliśmy tylko pokazać, że desperacko chcemy ten mecz wygrać. Będzie trudno ich pokonać. To tylko jeden mecz, a oni będą gotowi na następne starcie.
- AntMan dostał duże wsparcie od kolegów z zespołu. Karl-Anthony Towns rzucił 19 punktów, Rudy Gobert 14 i dodał do tego 16 zbiórek, a z ławki nieocenione wsparcie dał Nickeil Alexander-Walker zapewniając dodatkowe 18 „oczek”. Goście nie mieli takiego wsparcia dla Duranta.
- Bradley Beal po tym jak był świetny w ostatnim meczu sezonu między tymi zespołami oddał tylko 10 rzutów z gry, zdobywając 15 punktów, a Devin Booker raził nieskutecznością. Trafił tylko 5 z 16 rzutów z gry i skończył z 18 punktami.
- Dodatkowo goście nie byli w stanie uruchomić w ataku lidera ligi pod względem skuteczności rzutów za trzy punkty. Grayson Allen, który niedawno podpisał nowy kontrakt z zespołem, oddał tylko trzy niecelne trójki w 25 minut gry, po czym zszedł z boiska z urazem kostki. Jego status na mecz numer dwa jest niepewny. A ten odbędzie się w nocy z wtorku na środę.
2. New York Knicks – 7. Philadelphia 76ers 111:104 (1-0)
- Jest taka hala w NBA, w której nawet przez ekran telewizora czy komputery play-off odczuwa się inaczej. To Madison Square Garden, w której grają New York Knicks. I tak było i tym razem. Smaku pewnie dodawała obecność dawnych gwiazd zespołu. Widzieliśmy Walta Fraziera, Latrella Sprewella, Bernarda Kinga, Larry’ego Johnsona czy Johna Starksa. Ale widzieliśmy też fantastyczny mecz dwóch bardzo zaangażowanych drużyn, z których każda pokazała swoje dobre i złe strony.
- Złe było to co wydarzyło się w drugiej kwarcie. Grający coraz lepiej i przede wszystkim pewniej po powrocie po operacji Joel Embiid poczuł się tak dobrze, że zagrał fantastyczną akcję. Zatrzymany w obronie odbił sobie piłkę od tablicy i zakończył akcję potężnym wsadem. Niestety przy lądowaniu uszkodził swoje lewe, dopiero co operowane kolano, upadł na parkiet z grymasem bólu, przez dłuższy moment nie podnosił się z boiska, po czym udał się do szatni. Wydawało się, że jego powrót skończył się w najgorszym możliwym momencie.
- Na szczęście gdy zaczynała się trzecia kwarta Embiid był na boisku i zagrał spotkanie do końca. A nie był to łatwy mecz dla obu drużyn. Każdy z trenerów przygotował swój wariant rozegrania tego meczu. Nick Nurse zaordynował krycie Jalena Brunsona jeśli tylko się da, to kimś wyższym. Ani Tobias Harris ani Kelly Oubre Jr. nie są wybitnymi obrońcami, ale są zdecydowanie wyżsi od rozgrywającego Knicks. I nawet gdy dali się minąć, to grozili blokiem będąc tuż za graczem gospodarzy. Przez to Brunson skończył mecz co prawda z 22 punktami, ale trafił z gry tylko 8 z 26 rzutów z gry.
- Z kolei w ataku Tom Thibodeau zaordynował atak tablicy rywala. Knicks zdominowali walkę o zbiórki wygrywając je aż 55:33. Samych zbiórek w ataku mieli 23, co dało im mnóstwo punktów z podwojenia.
- A gdy liderzy nie są w stanie dowieźć meczu, wtedy konieczni są zadaniowcy, którzy pociągną zespół. Dzisiaj było to ławka Knicks przez większość meczu, a w ostatnich minutach Josh Hart. Odpuszczany przez rywali na obwodzie trafił trzy kluczowe trójki w czwartej kwarcie dając oddech i bezpieczny dystans od rywali. Z kolei ławka rezerwowych poprowadziła kluczową pogoń w drugiej kwarcie.
- Miles McBride zdobył 21 punktów, trafiając 5 trójek. Bojan Bogdanovic dołożył od siebie 13 „oczek”, a Mitchell Robinson trafił co rzadkie w jego przypadku dwa istotne rzuty wolne, miał łącznie 8 punktów, 12 zbiórek, z czego 7 w ataku i aż 4 bloki. Minuty każdego z Knicks wygrali ogromną przewagą. Najlepszy był McBride (+37), ale pozostali nie odstawali. Z Bogdanovicem byli +27, a z Robinsonem +20.
- Dla Sixers najlepiej grali gwiazdorzy. Embiid skończył z 29 punktami, Tyrese Maxey dołożył aż 33, a niespodziewanie trzecią opcją w ataku był weteran Kyle Lowry. 38-latek trafił 4 trójki i uzbierał łącznie 18 punktów.
- Ta seria zapowiada się niezwykle elektryzująco. Jej drugi akt dostaniemy już w nocy z poniedziałku na wtorek.
2. Denver Nuggets – 3. Los Angeles Lakers 114:103 (1-0)
- Do dziewięciu zwycięstw z rzędu urosła seria Nuggets w rywalizacji z Lakers. W play-off to już piąta wygrana z rzędu doliczając ubiegłoroczny finał konferencji wygrany przez drużynę z Denver 4-0. Ale ten mecz nie był łatwy dla obrońców tytułu. Wyglądało to jakby rywale przyjechali gotowi na ten mecz, będący w rytmie po pokonaniu New Orleans Pelicans, a obrońcy tytułu, którzy nie grali przez sześć dni byli poza rytmem i dłużej musieli wchodzić w ten mecz.
- Po przerwie zmienili obronę, byli bardziej agresywni, przede wszystkim wobec LeBrona Jamesa. Gracz gości do przerwy miał już 19 punktów, a w drugiej połowie uzbierał ich tylko 8. W samej czwartej kwarcie dobrze broniony pierwszy rzut z gry oddał dopiero na 1:20 przed końcem spotkania. Skończył mecz z 27 punktami, ale miał aż 7 strat.
- Nie zawiódł pojedynek podkoszowych. Nikola Jokic był niezwykle skuteczny. Trafił aż 15 z 23 rzutów z gry w drodze do 32 punktów, 12 zbiórek i 7 asyst. W indywidualnym pojedynku nie ustępował mu Anthony Davis. Skrzydłowy Lakers zapisał na swoim koncie 32 punkty, 14 zbiórek, 5 asyst i 4 bloki. Ale minuty z nim a boisku goście przegrali aż 12 punktami.
- Podobnie jak w ubiegłorocznych play-off zawiódł D’Angelo Russell. Trafił tylko 6 z 20 rzutów z gry i zaledwie 1 z 9 trójek. Austin Reaves był skuteczniejszy, ale oddał tylko 9 rzutów z gry, trafiając 5.
- Jednym z kluczy do zwycięstwa była walka na tablicy. Nuggets wygrali ją 49:40. Poza ich liderem double-double zanotowali Jamal Murray (22 punkty, 10 asyst) i Aaron Gordon (12 punktów, 11 zbiórek). Michael Porter Jr. był tego bliski z 19 punktami i 8 zbiórkami.
- – Musimy obejrzeć nagranie z tego meczu i zagrać zdecydowanie lepiej. To będzie kawał świetnej serii. – zakończył Michael Malone.
A na koniec jak zwykle zapraszamy was na naszą zapowiedź play-off: