Joel Embiid oraz Tyrese Maxey wzięli sprawy w swoje ręce i poprowadzili Philadelphię 76ers do kluczowego zwycięstwa w serii z Boston Celtics. Do domu wracają, aby zamknąć serię i zapewnić sobie awans. Natomiast w Denver oglądaliśmy dominację gospodarzy. Nikola Jokić i jego Nuggets odpowiedzieli na dwie porażki w Phoenix i wrócą do Arizony z zamiarem dokończenia rywalizacji.
BOSTON CELTICS – PHILADELPHIA 76ERS 103:115 (2-3)
- Najbardziej zaskakujące było to, z jaką łatwością Philadelphia 76ers pokonała Boston Celtics w TD Garden. W czwartej kwarcie goście prowadzili już różnicą 21 punktów, a kibice C’s byli wyraźnie niezadowoleni z postawy swojego zespołu, co wyrażali głośnym buczeniem. Szybka seria gospodarzy zredukowała stratę do 11 punktów, ale 76ers natychmiast odpowiedzieli runem 10:2 i było 102:83.
- Z tego się już gracze Joe Mazzulli nie podnieśli i w meczu numer sześć staną przed trudnym zadaniem. Muszą szybko zapomnieć o tym, co wydarzyło się poprzedniej nocy i na parkiecie rywala spróbować doprowadzić do meczu numer siedem. Sixers tymczasem wyraźnie poczuli krew. Joel Embiid i Tyrese Maxey zagrali fantastycznie, a cały zespół funkcjonował jak kolektyw po obu stronach parkietu.
- Goście co chwilę dostarczali piłkę prosto w ręce Embiida, który operował na półdystansie i otwierał mnóstwo miejsca dla swoich kolegów. W pierwszej połowie udało się Sixers zbudować w ten sposób 15-punktowe prowadzenie. Szczególnie cierpiał Al Horford, który nie radził sobie w obronie pick-and-rolla przeciwko Embiidowi. Gracze Doca Riversa wygrali walkę na deskach 49:36 i rzucali na 51% skuteczności do 40% rywala.
- Joel Embiid zanotował 33 punkty (10/23 z gry, 3/7 za trzy, 10/11 z rzutów wolnych), siedem zbiórek, trzy asysty i cztery bloki. Kolejne 30 oczek (10/21 z gry, 6/12 za trzy), siedem zbiórek i trzy asysty Tyrese’a Maxeya. Dla Celtics 36 punktów (11/27 z gry, 3/11 za trzy, 11/13 z rzutów wolnych), 10 zbiórek i pięć asyst Jaysona Tatuma i 24 oczka (9/16 z gry, 3/6 za trzy), sześć zbiórek, dwie asysty Jaylena Browna.
DENVER NUGGETS – PHOENIX SUNS 118:102 (3-2)
- Denver Nuggets bardzo szybko chcieli wyrzucić Phoenix Suns z ich strefy komfortu. Zaczęli mecz od mocnej defensywy i serii 9:0. Michael Porter Jr w samej pierwszej kwarcie zanotował 14 punktów trafiając 4/5 za trzy. Po pierwszych 12 minutach ekipa z Kolorado prowadziła 35:24. W drugiej kwarcie sytuacja uległa diametralnej zmianie. Suns zmienili tempo gry i zaczęli do meczu wracać, gdy T.J. Warren trafił na -8.
- Nuggets w trakcie pierwszych siedmiu minut drugiej części meczu byli 2/14 z gry. Zespół Michaela Malone’a całkowicie stanął w miejscu, przestał przenosić piłkę z rąk do rąk i ułatwiał defensywie Suns zadanie. Run 22:7 gości doprowadził do remisu, gdy Devin Booker przymierzył za trzy (45:45). Nuggets udało się odpowiedzieć w ostatnich minutach drugiej kwarty i na przerwę zespoły schodziły z wynikiem 52:49 dla gospodarzy.
- Wszystko wskazywało na interesującą drugą połowę, ale trzecia kwarta potoczyła się analogicznie do pierwszej. Nuggets wrócili do gry z większą energią i runem 22:5 zbudowali 20-punktową przewagę, gdy Joker trafił spod kosza. Na domiar złego Kevin Durant złapał czwarty faul, co odesłało go na ławkę rezerwowych. Po ciosach z trzeciej kwarty gracze Monty’ego Williamsa już się nie podnieśli.
- Po stronie Suns 28 punktów (8/19 z gry, 4/7 za trzy), sześć zbiórek i cztery asysty Devina Bookera oraz 26 oczek (10/24 z gry), 11 zbiórek i siedem asyst Kevina Duranta. Joker skończył z triple-double 29 punktów (12/20 z gry, 2/3 za trzy), 13 zbiórek, 12 asyst i dwóch bloków. Z ławki dobre zawody rozegrał Bruce Brown – 25 oczek (7/11 z gry, 2/4 za trzy, 9/10 z rzutów wolnych), pięć zbiórek. Po 19 punktów Michaela Portera Jr’a i Jamala Murraya.
Follow @mkajzerek
Follow @PROBASKET