To była długa noc z koszykówką NBA. Buzzer-beater Randy’ego Foye’a dał Nets wygraną nad ekipą z Charlotte 120:118. Natomiast Kings dzięki trójce DeMarcusa Cousinsa pokonali Sixers na własnym parkiecie. Cavaliers zagrali z kolei bez LeBrona Jamesa i polegli w starciu z Pistons. Natomiast Magic i Wizards obronili się przed odpowiednio Grizzlies i Bucks dzięki dobrej postawie młodych graczy – Aarona Gordona (31 punktów) i Otto Portera Jr (32 punkty). Serię trzech porażek z rzędu przerwali Bulls ogrywając u siebie Pacers, natomiast serii zwycięstw nie udało się przedłużyć Mavs, którzy musieli uznać wyższość Pelikanów prowadzonych przez Anthony’ego Davisa (28 punktów, 16 zbiórek). Aż 131 punktów obronie Suns rzucili Rockets. Dobrze spisały się także Leśne Wilki broniąc własnej ziemi przed doświadczonymi Hawks. Blazers bez wsparcia kontuzjowanego niegroźnie Damiana Lillarda musieli uznać wyższość Raptors. Znacznie poważniejsze problemy z urazami graczy ma Doc Rivers. Jego Clippers przegrali poprzedniej nocy z Nuggets po 24 oczkach i 10 zbiórkach Nikoli Jokicia.
CHARLOTTE HORNETS – BROOKLYN NETS 118:120
Dla podopiecznych Kenny’ego Atkinsona każda kolejna wygrana jest na wagę złota. Brooklyn Nets są na etapie budowania zupełnie nowej tożsamości i na razie nie dysponują drużyną, która mogłaby liczyć się w walce z czołówką wschodniej konferencji. Mimo to poprzedniej nocy byli w stanie pokonać faworyzowanych Charlotte Hornets i zrobili to w naprawdę spektakularnym stylu. Ekipa z Nowego Jorku dzięki tej wygranej przerwała serię pięciu kolejnych porażek.
Zwycięstwo jest oczywiście świetną informacją dla drużyny Atkinsona, problem w tym, że jeszcze w trakcie meczu kontuzji doznał Jeremy Lin. Zaraz na początku trzeciej odsłony na twarzy zawodnika pojawił się grymas bólu. Gdy na zegarze pozostawało osiem minut do końca kwarty, Lin poinformował sztab, że musi zejść z parkietu, ponieważ ból ścięgna podkolanowego jest zbyt duży. To ten sam uraz, z którym Lin walczył ostatnio. Jego miejsce zajął Randy Foye, co ostatecznie wyszło drużynie na dobre. Gospodarze otworzyli drugą połowę pościgiem 15:0, który pomógł wymazać całą 14-punktową stratę.
W trakcie kolejnych kilku minut ekipy wymieniały się ciosami. Nikt nie był w stanie na dobre przejąć inicjatywy. Po trójce Nicoalsa Batuma, goście z Charlotte przegrywali punktem (116:117). W kolejnym posiadaniu swojej szansy nie wykorzystał strzelec z Brooklynu – Bojan Bogdanović, dając przeciwnikowi szansę na objęcie prowadzenia. Kemba Walker agresywnie wjechał pod kosz, ale spudłował rzut. Goście mieli szczęście, bo piłkę zebrał i dobił Cody Zeller. Pozostały 2 sekundy – Nets poprosili o czas i rozrysowali zagrywkę, która rzekomo miała być dla Brooka Lopeza. Foye przechwycił piłkę i trafił drugiego buzzer-beatera w swojej karierze.
Przed kontuzją Lina, Nets po raz pierwszy w tym sezonie mieli zdrową całą rotację. Najwięcej punktów zanotował z ławki Bogdanović kończąc mecz z dorobkiem 26 oczek (7/11 FG, 4/7 3PT), 4 zbiórek i 2 asyst. Kolejne 23 punkty (9/15 FG, 4/7 3PT), 5 zbiórek i 4 asysty zanotował na swoje konto Sean Killpatrick, dla którego to może być przełomowy sezon w karierze. Brook Lopez skończył z dorobkiem 21 punktów (8/13 FG), 5 zbiórek, 5 asyst i 3 bloków. Foye trafił w tym starciu jeden rzut.
Po stronie Szerszeni najlepszym graczem był Nicolas Batum notując 24 punkty (7/16 FG, 2/6 3PT, 8/8 FT), 5 zbiórek, 5 asyst, 3 przechwyty. Z double-double 12 oczek (5/10 FG), 10 zbiórek, 2 asysty, 2 bloki skończył Michael Kidd-Gilchrist. Z ławki 17 oczek (7/14 FG, 2/6 3PT) dorzucił Jeremy Lamb. Ekipa z Północnej Karoliny w kolejnym meczu zmierzy się z Orlando Magic na wyjeździe. Z kolei Nets jadą na swój kolejny mecz do Chicago.
[ot-video][/ot-video]
PHOENIX SUNS – HOUSTON ROCKETS 115:131
Dwie ekipy, które w głównej mierze nastawiają się na zdobywanie punktów i to po atakowanej stronie zostawiają znacznie więcej energii. To zapowiadało bardzo interesujące widowisko. W obu zespołach swój ślad zostawił Mike D’Antoni. Phoenix Suns do tej pory kojarzą się kibicom NBA z koszykówką ery Steve’a Nasha, gdy wszystko działo się bardzo szybko. Tak też było poprzedniej nocy, ale dla Houston Rockets przewagę zrobiła przede wszystkim różnica doświadczenia. Natomiast według Jamesa Hardena kluczem była postawa gospodarzy w obronie.
Jednak oprócz emocji, zdobywania punktów i biegania, w tym meczu był jeszcze jeden historyczny moment. Chinanu Onuaku – pierwszoroczniak Rockets zadebiutował w czwartej kwarcie meczu i stanął na linii rzutów wolnych. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że Onaku rzuca stylem Ricka Barry’ego. Skończył z 6 punktami i 3 zbiórkami, stając się bez wątpienia jedną z ciekawostek tego wieczoru. Warto dodać, że zawodnik trafił obie próby.
Z bardzo dobrej strony zaprezentował się zastępujący w pierwszej piątce Clinta Capelę – Montrezl Harrell. Trener Mike D’Antoni początkowo zastąpił Szwajcara Nene Hilario, ale potem zdecydował się oddać to miejsce drugoroczniakowi. – Dostarcza nam bardzo dużo dobrej energii. Poza tym pomaga w defensywie, bo możemy switchować na niego graczy. Gra naprawdę świetną koszykówkę – dodał trener. Kontuzja Capeli jest dla Harrella szansą na wyrobienie sobie konkretnej marki. Rockets w międzyczasie kontrolowali cały mecz prowadząc mniej więcej różnicą 20 punktów.
Na początku drugiej połowy było już 81:47, co zapowiadało solidny blow-out. Czwartą kwartę rozpoczynali z różnicą 27 oczek, ale Suns wykorzystując fakt, że D’Antoni zdjął Jamesa Hardena z parkietu, zniwelowali stratę do 16 punktów. Dla gości 24 punkty (8/20 FG, 1/8 3PT), 6 zbiórek, 4 asysty, 3 przechwyty zanotował Eric Bledsoe. 16 punktów z aż 18 rzutów Devina Bookera. Z ławki dobrze zaprezentował się Brandon Knight – 21 oczek (6/12 FG, 2/5 3PT), 5 zbiórek i asysta.
Dla Hardena to już dwunasty mecz w tym sezonie, gdy przekracza granicę 30-stki. Skończył z 32 punktami (9/18 FG, 12/15 FT), 5 zbiórkami, 12 asystami, ale także 7 stratami. 15 oczek (6/9 FG, 3/5 3PT), 5 zbiórek, asystę zanotował Ryan Anderson. Kolejnych 15 punktów dołożył z ławki Eric Gordon. Przed Rockets derby Teksasu. W kolejnym meczu zmierzą się z Dallas Mavericks na wyjeździe. Z kolei Suns jadą na wycieczkę do San Antonio, by odwiedzić zespół Gregga Popovicha.
[ot-video][/ot-video]
MILWAUKEE BUCKS – WASHINGTON WIZARDS 102:107
[ot-video][/ot-video]
MEMPHIS GRIZZLIES – ORLANDO MAGIC 102:112
[ot-video][/ot-video]
CLEVELAND CAVALIERS – DETROIT PISTONS 90:106
[ot-video][/ot-video]
INDIANA PACERS – CHICAGO BULLS 85:90
[ot-video][/ot-video]
DALLAS MAVERICKS – NEW ORLEANS PELICANS 104:111
[ot-video][/ot-video]
ATLANTA HAWKS – MINNESOTA TIMBERWOLVES 90:104
[ot-video][/ot-video]
TORONTO RAPTORS – PORTLAND TRAIL BLAZERS 95:91
[ot-video][/ot-video]
DENVER NUGGETS – LOS ANGELES CLIPPERS 106:102
[ot-video][/ot-video]
PHILADELPHIA 76ERS – SACRAMENTO KINGS 100:102
[ot-video][/ot-video]
fot. Keith Allison, Creative Commons
Obserwuj @mkajzerek
Obserwuj @PROBASKET