Dzisiejsze nocy w NBA rozegrane zostały tylko cztery mecze, jednak nie mogliśmy narzekać na brak jakichkolwiek emocji. W większości przypadków gospodarze okazali się bardzo gościnni, bowiem trzy mecz wygrały drużyny przyjezdne. Ze zwycięstw cieszyły się zespoły z Nowego Orleanu, Milwaukee oraz Charlotte, które pokonały odpowiednio Detroit Pistons, Toronto Raptors oraz New York Knicks. Jedynym zespołem, który obronił przewagę parkietu było San Antonio Spurs, które dzisiejszej nocy zmierzyło się z Utah Jazz.
Detroit Pistons – New Orleans Pelicans 108:116
– Spotkanie było bardzo wyrównane, jednakże to New Orleans Pelicans lepiej weszli w mecz i już na samym początku osiągnęli kilku punktowe prowadzenie, którego nie oddali do końca. Goście z Nowego Orleanu przez większą cześć pojedynku z Detroit Pistons musieli sobie radzić bez Anthony’ego Davisa, który po zderzeniu z Blakiem Griffinem musiał opuścić parkiet w pierwszej kwarcie. Gdy wrócił on na początku trzeciej kwarty widać było, że nadal odczuwa skutki uderzenia i jego gra pozostawiała wiele do życzenia. Gwiazda New Orleans Pelicans zakończyła mecz z 6 punktami, 9 zbiórkami oraz co najważniejsze 5 blokami. Jak sam trener Alvin Gentry przyznał po meczu, posiadanie w zespole Davisa grającego na 50 procent nadal daje przewagę na tablicach i w defensywie.
– Pałeczkę po Anthonym Davisie musieli przejąć inni zawodnicy. Bohaterami Pelicans zostali Jrue Holiday oraz Julius Randle, którzy pod nieobecność swojego lidera zdobyli łącznie 65 punktów (odpowiednio 37 i 28). Rozgrywający zespołu Pelicans był w dzisiejszym spotkaniu zbyt dużym wyzwaniem dla kryjących go Bruce’a Browna oraz Reggiego Jacksona, co po meczu przyznał trener Detroit Pistons, Dwane Casey. Oprócz 37 punktów, Jrue Holiday może pochwalić się również 5 zbiórkami oraz 5 asystami. Były zawodnik Los Angeles Lakers, Julius Randle, do swoich 28 punktów dorzucił 6 zbiórek oraz 5 asyst.
– Po stronie Detroit Pistons najlepszymi graczami byli Blake Griffin oraz Andre Drummond, którzy zdobyli odpowiednio 35 oraz 23 punkty. Bardzo duże wsparcie dał w dzisiejszym spotkaniu Langston Galloway, zdobywca 24 punktów. Niestety, ale rekord sezonu dla tego zawodnika nie wystarczył na pokonanie New Orleans Pelicans. Po dobrym początku sezonu, Pistons znaleźli się w gorszej formie, o czym świadczy czwarta już porażka z rzędu. Na pocieszenie pozostał fakt, że Andre Drummond po raz 22 drugi w swojej karierze zebrał 10 zbiórek w ataku. Jednak to jego nietrafione osobiste w końcówce oraz późniejszy faul na Juliusie Randle pomogły Pelicans w odniesieniu zwycięstwa.
Toronto Raptors – Milwaukee Bucks 99:104
– Dzisiejsze spotkanie w Toronto było już drugim pojedynkiem najlepszych obecnie zespołów na Wschodzie. Po raz drugi lepsi okazali się zawodnicy Milwaukee Bucks, którzy pokazali więcej chęci do osiągnięcia zwycięstwa. Bohaterem zespołu z Wisconsin został Malcolm Brogdon, który w czwartej kwarcie zdobył 8 ze swoich 18 punktów. Jego dwie „trójki” trafione w końcówce meczu pozwoliły Bucks na wyjście na trzypunktowe prowadzenie, którego nie oddali już do końca. Przy obydwu zdobyczach asystował Khris Middleton, który zebrał pochwały od Brogdona za wykonanie „dodatkowego podania”, dzięki czemu mógł on pomóc zespołowi z Milwaukee. Khris Middleton zakończył spotkanie z 5 asystami.
– Oprócz Brogdona i Middletona, dobre mecze w barwach Milwaukee Bucks rozegrali Giannis Antetokounmpo oraz Brook Lopez, którzy zgodnie zdobyli po 19 punktów. „Greek Freak” wyrównał również w dzisiejszym spotkaniu rekord sezonu w zbiórkach, których miał również 19. Nadal na debiut w zespole Milwaukee Bucks czekają George Hill oraz Jason Smith, którzy zostali pozyskani kilka dni temu. Dzisiejsza wygrana z Toronto Raptors była trzecią z rzędu przeciwko temu zespołowi, wliczając w to dwa zwycięstwa w Kanadzie. Prezent na swoje 29 urodziny dostał Eric Bledsoe, który zdobył 9 punktów oraz 5 asyst.
– Po stronie Toronto Raptors najwięcej punktów zdobył Serge Ibaka, który w tegorocznych rozgrywkach przeżywa swoją drugą młodość. Hiszpan zdobył 22 punkty. Kawhi Leonard dołożył 20 punktów, jednak nie będzie on zadowolony ze swojej gry, bowiem spudłował on rzut, który mógł doprowadzić do wyrównania. Punktowy rekord sezonu osiągnął Fred VanVleet, zdobywca 19 punktów. Dobrą formą nadal może pochwalić się rewelacja zespołu, Pascal Siakam, który do dorobku zespołu dołożył 17 punktów. Toronto Raptors słabo rozpoczęli drugą kwartę, kiedy to nie trafili 8 rzutów z rzędu. Mimo porażki, zespół z Kanady nadal pozostaje najlepszym zespołem w lidze z bilansem 21-7.
San Antonio Spurs – Utah Jazz 110-97
– Dobrą formę powoli łapie zespół prowadzony przez Gregga Popovicha. Dzisiejszy mecz był rewanżem za poprzednie spotkanie pomiędzy tymi zespołami, kiedy to Utah Jazz pokonali Spurs 139-105. Zespół z San Antonio powoli łapie rytm w obronie, który stracili po utracie kilku ważnych zawodników z zeszłego sezonu. Dowodem na to jest fakt, że w pierwszej połowie pozwolili oni zawodnikom Utah Jazz na zdobycie tylko 36 punktów. Trener Poppovich był zadowolony ze swojego zespołu. W wywiadzie podkreślił on fakt, że zawodnicy lepiej porozumiewają się ze sobą na parkiecie.
– Najlepszymi graczami po stronie Spurs byli DeMar DeRozan, zdobywca 26 punktów i 8 asyst oraz Rudy Gay, który dołożył 23 punkty i 15 zbiórek. Było to jego 5 double-double w 23 rozegranym w tym sezonie meczu. Solidny jak zwykle był LaMarcus Aldridge, który pomógł swojemu zespołowi zdobywając 20 punktów. Po meczu podkreślił on jednak, że nie można za bardzo cieszyć się z jednego zwycięstwa i w dalszym ciągu być głodnym wygranych. Gregg Popovich zrównał się na czwartym miejscu z Patem Riley pod względem odniesionych zwycięstw. Wieloletni trener San Antonio Spurs ma ich już na koncie 1210.
– Po stronie Utah Jazz na wyróżnienie zasługuje Ricky Rubio, który zdobył 26 punktów. Donovan Mitchell nie może zaliczyć dzisiejszego spotkania do udanych, bowiem został on zatrzymany przez defensywę Spurs. W pierwszej połowie nie zdobył on żadnego punktu. Mimo, że młoda gwiazda zespołu z Salt Lake City zakończyła mecz z dorobkiem 27 puntków, to skuteczność na poziomie 38% nie należy do najlepszych. Ostatnim graczem, który zdobył dwucyfrową ilość punktów był Rudy Gobert, zdobywca 12 punktów.
New York Knicks – Charlotte Hornets 107:119
– Ostatnim meczem rozegranym dzisiejszej nocy było spotkanie pomiędzy New York Knicks oraz Charlotte Hornets. Gospodarze z Madison Square Garden nie zdołali pokonać „Szerszeni”, którzy na przestrzeni meczu prowadzili już 28 punktami i kontrolowali przebieg meczu. W grze zespołu Knicks widocznie brakuje obecności Kristapsa Porzingisa, który wspomógłby ofensywę swojego zespołu. Po mecz, gracze Hornets przyznali, że chcieli wyjść na parkiet z dużą dawką agresywnej gry po obydwu stronach, czemu w głównej mierze zawdzięczają zwycięstwo w dzisiejszym spotkaniu. Charlotte Hornets prowadzili w meczu z Knicks od początku do końca.
– Najlepiej punktującym graczem po stronie Hornets był Kemba Walker, który zdobył przeciwko New York Knicks 25 punktów. Solidne wsparcie dali inni zawodnicy. Jeremy Lamb zdobył 19 punktów, Tony Parker 16, natomiast Marvin Williams i Cody Zeller dorzucili odpowiednio 13 oraz 12 punktów. Trzech zawodników Hornets rozpoczęło do tej pory wszystkie mecze w pierwszej piątce – Kemba Walker, Nicolas Batum oraz Jeremy Lamb. Dzisiejsze zwycięstwo w Madison Square Garden przerwało passę czterech porażek z rzędu w tej hali przeciwko New York Knicks. Po tym meczu, Charlotte Hornets rozpoczynają serię 5 meczów u siebie, którą rozpoczną w środę meczem z Detroit Pistons.
– Po stronie Knicks na pochwałę zasługuje pierwszoroczniak Kevin Knox, zdobywca 26 punktów, czym jednocześnie wyrównał swój rekord sezonu. Zarówno Frank Ntilikina jak i trener David Fizdale nie mogą zaliczyć dzisiejszego meczu do udanych, bowiem obydwoje nie dokończyli zmagań z Charlotte Hornets. Młody gracz Knicks musiał zejść za 6 fauli na 9 minut do końca meczu. Zdobył on 18 punktów. David Fizdale musiał dokończyć mecz z szatni, bowiem otrzymał on dwa przewinienia techniczne. Knicks rozegrali w tym sezonie już 6 spotkań back-to-back.