W Filadelfii było naprawdę blisko sensacji. Sixers gonili zaciekle Warriors, ale ich ambicje powstrzymał Harrison Barnes. Z kolei w Cleveland miejscowi Cavaliers zrobili pokaz sił w starciu ze Spurs. Raptors natomiast wygrali po raz jedenasty z rzędu pokonując u siebie Pistons 111:107. Pacers po dogrywce ograli Nuggets m.in. dzięki 32 punktom Monta Ellisa. Pelicans na własnym parkiecie byli lepsi od Nets pokonując rywala po game-winnerze Jrue Holidaya. Jedno z najbardziej emocjonujących spotkań miało miejsce w Houston. Ekipa Rockets przegrała z Wizards jednym punktem mimo 40 oczek Jamesa Hardena. Grizzlies natomiast z kwitkiem odesłali Kings. Niestety kontuzji kostki nabawił się DeMarcus Cousins.
GOLDEN STATE WARRIORS – PHILADELPHIA 76ERS 108:105
Kto by się spodziewał, że Philadelphia 76ers będzie do tego stopnia zdeterminowana, aby rzucić mistrzom NBA wyzwanie, które mogło zakończyć się jedną z najbardziej sensacyjnych wygranych bieżącego sezonu. Gracze z Oakland w porę się jednak podnieśli i zakończyli spotkanie mocnym akcentem w postaci trójki Harrisona Barnesa. Mecz ułożył się zupełnie inaczej niż tego oczekiwano.
Rzut Barnesa wpadł na 0,2 sekundy przed końcem czwartej kwarty. Gospodarze nie mieli już czasu, aby odpowiedzieć. Zwycięstwo GSW oznacza, że to 43 wygrana zespołu w 47 meczach rozgrywek zasadniczych. – Gdy w ten sposób bawisz się z grą i piłką, to prawdopodobnie powinieneś przegrać mecz – mówił po wszystkim head-coach Wojowników – Steve Kerr.
Run 15-2 pod koniec czwartej kwarty na 22 sekundy przed końcem spotkania pozwolił Sixers obciąć całą 24-punktową przewagę, jaką Warriors wypracowali wcześniej. W ostatnim posiadaniu, które należało do gości z Oakland, założenie defensywy Szóstek było bardzo proste – niech rzuca ktokolwiek oprócz Stephena Curry’ego. Sixers przez cały mecz starali się odcinać go od rzutów. Piłka trafiła jednak do Barnesa i ten był gotowy.
Po pierwszej połowie GSW prowadzili 74:53 i wszystko wydawało się być pod kontrolą. Mistrzowie jednak zlekceważyli ducha walki przeciwnika, a ten w czwartej kwarcie obudził się atakując z pełną mocą wyraźnie zdezorientowanych zawodników Steve’a Kerra. Warto podkreślić, że gospodarze podnieśli się mimo, iż na trybunach duża część fanów nie przyszła kibicować Szostkom, lecz pooglądać mistrzów oraz MVP.
Sixers prowadził Ish Smith, który po przenosinach z Nowego Orleanu coraz pewniej czuje się w ofensywie Bretta Browna. Mecz skończył z dorobkiem 16 punktów (7/19 FG), 5 zbiórek, 9 asyst oraz 4 przechwytów. Z ławki świetne zawody rozegrał Isaiah Canaan notując 18 punktów (5/11 FG, 5/9 3PT) i trafiając kilka kluczowych rzutów. Z double-double 12 oczek, 13 zbiórek mecz skończył Nerlens Noel.
Natomiast dla Golden State Warriors najwięcej punktów zdobył Klay Thompson kończąc z 32 oczkami (14/26 FG, 4/10 3PT), 2 zbiórkami i 3 asystami. Steph Curry dołożył 23 punkty (9/19 FG, 5/11 3PT), 5 zbiórek, 6 asyst, przechwyt i blok. GSW są 39-0 w meczach, w których prowadzą po trzech kwartach. W kolejnym zmierzą się z New York Knicks, natomiast 76ers zagrają z Atlantą Hawks u siebie.
[ot-video][/ot-video]
SAN ANTONIO SPURS – CLEVELAND CAVALIERS 103:117
Tyronn Lue potrzebował zwycięstwa, które przekona zarówno fanów, jak i grono obserwatorów NBA, że jest odpowiednią osobą na odpowiednim stanowisku i jest w stanie uczynić Cleveland Cavaliers drużyną zdolną rywalizować z najlepszymi. Poprzedniej nocy Cavs na własnym parkiecie zdominowali San Antonio Spurs grających bez energii po obu stronach parkietu. Fani drużyny z Ohio mają powody do optymizmu.
To czwarte zwycięstwo z rzędu ekipy Tyronna Lue. Wcześniej Cavaliers przegrali wszystkie pięć meczów w starciach zarówno z San Antonio Sprus, jaki Golden State Warriors oraz Chicago Bulls. Lue zaproponował swoim zawodnikom nieco szybsze tempo gry i Spurs mieli duży problem z tym, aby je zniwelować. To koszykówka, jaką Cavaliers będą grali coraz częściej.
Szczególnie dobrze wyglądał Kevin Love. Silny skrzydłowy był najlepszy zawodnikiem pierwszej kwarty zdobywając 14 punktów i pudłując tylko dwa rzuty. Gra Love’a sprawia wrażenie o wiele swobodniejszej. Nie ma usilnego szukania pozycji dla wychowanka UCLA. Jest za to sporo pracy na zasłonach i słabej stronie, gdzie Love dostaje bardzo dużo podań. Sytuacja już zaczyna dla Kevina wyglądać lepiej. Mecz skończył z 21 punktami (8/13 FG, 3/6 3PT), 11 zbiórkami i 3 asystami.
Najlepszym zawodnikiem gospodarzy był LeBron James kończąc starcie z dorobkiem 29 punktów (10/17 FG), 5 zbiórek, 7 asyst, 2 przechwytów oraz 2 bloków. LBJ jest jednym z tych zawodników, którzy odpowiadają za napędzanie akcji Cavaliers. Drugim oczywiście jest Kyrie Irving, który wyszedł górą ze swojej rywalizacji z Tony Parkerem. Jedynka Cavs dołożyła 21 punktów i 6 asyst.
– Nasza wielka trójka pokazała nam, że możemy być równie dobrym zespołem, co San Antonio Spurs – mówił po meczu coach Lue. Dla ekipy z Teksasu to była druga porażka w ostatnich szesnastu meczach. Poprzednią ponieśli w pojedynku z Golden State Warriors. – Jeden z tych meczów, w którym po prostu nie mieliśmy obrony – mówił Parker. SAS grali w tym meczu bez Tima Duncana, natomiast LaMarcus Aldridge był ograniczony przez problemy z faulami.
Spurs trzecią kwartę otworzyli runem 8:0, ale Cavs szybko skontrowali zapędy przeciwnika. Na żadnym następnym etapie spotkania rywal nie potrafił się zbliżyć. 24 punkty (7/15 FG, 3/7 3PT), 5 zbiórek i 6 asyst zapisał na swoje konto Kawhi Leonard. Spurs w kolejnym meczu zagrają z Orlando Magic, natomiast Cavs jadą na starcie z Indianą Pacers.
[ot-video][/ot-video]
DETROIT PISTONS – TORONTO RAPTORS 107:111
[ot-video][/ot-video]
DENVER NUGGETS – INDIANA PACERS 105:109
[ot-video][/ot-video]
BROOKLYN NETS – NEW ORLEANS PELICANS 103:105
[ot-video][/ot-video]
WASHINGTON WIZARDS – HOUSTON ROCKETS 123:122
[ot-video][/ot-video]
SACRAMENTO KINGS – MEMPHIS GRIZZLIES 117:121
[ot-video][/ot-video]
fot. Keith Allison, Creative Commons
Obserwuj @mkajzerek
Obserwuj @PROBASKET