Za nami kolejna noc z najlepszą koszykówką na świecie w przedsezonowym wydaniu. Niecodziennej sytuacji doczekaliśmy się w Memphis, gdzie na przeszkodzie do dokończenia meczu Grizzlies z Bucks stanął alarm przeciwpożarowy. Dużo jakości pokazali tymczasem odmienieni kadrowo New York Knicks oraz Chicago Bulls, zwyciężając pewnie w swoich konfrontacjach. Najwięcej emocji doczekaliśmy się w Waszyngtonie, gdzie Wizards ulegli młodym i gniewnym Houston Rockets.
New York Knicks – Indiana Pacers 125:104
- New York Knicks rozpoczęli to spotkanie zestawieniem Walker-Fournier-Barrett-Randle-Gibson, które z pewnością wielokrotnie zobaczymy w tym sezonie od pierwszej minuty na parkiecie. Show skradły oczywiście debiuty nowych gwiazd sprowadzonych latem. Kemba Walker (12 puntów, 4 asysty) i Evan Fournier (również 12 punktów) pokazali tego wieczoru duże dopasowanie do schematów gry zespołu i emanowali wręcz pożądaną w Nowym Yorku radością z gry.
- Mimo że był to dopiero pierwszy pre-seasonowy mecz dla Knicksów, trzeba przyznać, że Tom Thibodeau potraktował go bardzo poważnie. Na boisku zobaczyliśmy wszystkich podstawowych graczy oprócz kontuzjowanych Mitchella Robinsona oraz Nerlensa Noela. Zapowiada się kolejny dobry rok dla Juliusa Randle’a, który zmotywowany nowym kontraktem zanotował dzisiaj 20 punktów, przebywając na placu gry „aż” 30 minut.
- Wśród pokonanych na wyróżnienie zasługuje zwłaszcza Chris Duarte, który wchodząc z ławki, zdobył 15 punktów. W drużynie Pacers jedynie czterech graczy zanotowało tej nocy dwucyfrową zdobycz, a największy niedosyt pozostawił po swoim występie Domantas Sabonis, który na własne konto zapisał jedynie 6 „oczek”. Zgodnie z zapowiedziami nie oglądaliśmy dziś na parkiecie TJ’a Warrena oraz Carisa LeVerta.
Chicago Bulls – Cleveland Cavaliers 131:95
- Mocno wyczekiwane spotkanie, które zawiodło jednak pod kątem jakościowym. Cleveland Cavaliers mają potencjał, aby pokusić się o kilka niespodzianek w tym sezonie, jednakże przed ekipą JB Bickerstaffa jeszcze dużo pracy. Dziś niepoukładana gra Cavs wyglądała podobnie jak w zeszłym sezonie.
- W „Byczych” koszulkach zobaczyliśmy dziś po raz pierwszy DeMara DeRozana oraz Lonzo Balla, którzy zanotowali odpowiednio 13 oraz 8 punktów. Co ciekawe, w miejsce kontuzjowanego Patricka Williamsa do pierwszej piątki oddelegowany został zdobywca 13 „oczek” Javonte Green. Bohaterem Bulls był nie kto inny, jak Zach LaVine, który w 24 minuty rzucił 25 punktów, przy rekordowym wskaźniku +/- na poziomie +45.
- Pod obręczą Cleveland Cavaliers współpracowali dzisiaj obok siebie Evan Mobley oraz Jarrett Allen i trzeba przyznać, że taki pomysł na grę nie wyglądał najgorzej, jednakże wymaga jeszcze dopracowania. W szeregach pokonanych wyróżniali się także autor 14 punktów Collin Sexton oraz wchodzący z ławki Fin Lauri Markkanen (13 oczek).
Houston Rockets – Washington Wizards 125:119
- Zdecydowanie najbardziej wyrównane spotkanie tej nocy, na którego rozstrzygnięcie musieliśmy czekać aż do ostatnich minut. Rockets odnieśli zwycięstwo głównie za sprawą świetnej skuteczności z gry, na poziomie prawie 52% oraz dobrym dzieleniu się piłką. Co ciekawy, ekipa z Houston rozpoczęła ten mecz z trzema rzucającymi obrońcami oraz dwoma nominalnymi centrami w pierwszej „piątce”.
- Próbkę swoich możliwości dał nam dzisiaj Kevin Porter Jr, który z niezwykłą łatwością rzucił 25 punktów, trafiając 5/10 zza łuku. Gorszy dzień zaliczył dziś pierwszoroczniak Jalen Green, kończąc spotkanie z 12 „oczkami” na koncie, nie trafiając przy tym żadnego rzutu zza łuku i 4-14 z gry. Każdy z piętnastu zawodników, których oglądaliśmy tej nocy w barwach Houston Rockets, rzucił przynajmniej 4 punkty.
- Udany debiut w ekipie Czarodziei zaliczył Spencer Dinwiddie, który uzbierał łącznie 14 punktów i 5 asyst. Nie zachwyciły pierwsze występy Kyle’a Kuzmy (11 punktów) oraz Montrezla Harrella (9 „oczek”), którzy potrzebują jeszcze czasu, aby odnaleźć się w nowej drużynie. Na plus można zaliczyć na pewno dyspozycję Aarona Holiday’a — autora 17 punktów z ławki.
Memphis Grizzlies – Milwaukee Bucks 87:77
- Czy spotkanie NBA może mieć trwać jedynie 36 minut? Okazuje się, że może. Po trzeciej kwarcie ostatni z meczów tej nocy został przerwany przez alarm przeciwpożarowy, który zmusił zawodników do zejścia do szatni, a fanów do opuszczenia trybun. Krótko po wyłączeniu alarmu w hali rozległa się syrena kończąca spotkanie. Takie rzeczy zdarzają się jedynie w pre-season.
- Mimo że zakończyliśmy spotkanie przed czasem, to wynik został zaliczony, a zwycięzcą okazali się Memphis Grizzlies. Miśki wygrały, ponieważ grały zestawieniem bardziej zbliżonym do nominalnego i po prostu mocniej zależało im na triumfie. W ich barwach wyróżniał się zwłaszcza autor 27 punktów Ja Morant, który niesamowitym wsadem zapowiedział nam swój trzeci rok w najlepszej koszykarskiej lidze świata (filmik poniżej).
- W ekipie Bucks nie zobaczyliśmy nikogo z zeszłorocznego mistrzowskiego tercetu Giannis
Antetokounmpo–Khris Middleton–Jrue Holiday. Swoją szansę wykorzystał tymczasem Jordan Nwora, który zanotował 16 punktów. Z dobrej strony pokazał się także nowy nabytek drużyny z Wisconsin Grayson Allen — autor 13 puntów.