Sobotniego wieczoru na przystawkę otrzymaliśmy spotkanie Heat ze Spurs, które padło łupem ekipy Gregga Popovicha. Zawodnicy Ostróg w ten sposób zrobili swojemu trenerowi prezent na 26. rocznicę debiutu w roli pierwszego trenera ekipy z San Antonio. Osłabieni Brooklyn Nets pokonali Indiana Pacers, Chicago Bulls nie mieli problemów z pozbawionymi Luki Doncicia Dallas Mavericks, Golden State Warriors za sprawą świetnego występu Splash Brothers pokonali Boston Celtics, 80. w karierze triple-double Nikoli Jokicia pomogło Denver Nuggets wygrać z osłabionymi Utah Jazz, a Portland Trail Blazers pokonali Minnesota Timberwolves.
Miami Heat – San Antonio Spurs 111:115
- Miłe zaskoczenie dla kibiców Spurs. Ich zespół po serii jedenastu kolejnych porażek odniósł właśnie drugie zwycięstwo z rzędu i to przeciwko faworyzowanych Miami Heat. Praktycznie całe spotkanie grane na kontakcie, które ekipa gospodarzy na spokojnie mogła wygrać. Przy stanie 111:113 i mniej niż 10 sekundach do końcowej syreny Heat mieli po swojej dwa otwarte rzuty, które mogły dać im zwycięstwo. Tyler Herro i Caleb Martin pudłowali jednak zza łuku, a przeciwników na linii dobił Tre Jones.
- Miłe zaskoczenie także dla Gregga Popovicha. Poprzez wygraną zawodnicy sprawili mu bowiem prezent na 26. rocznicę pierwszego meczu jako za sterami drużyny Spurs. – Odnieśliśmy zwycięstwo. To było najważniejsze – skromnie tłumaczył po meczu szkoleniowiec. Dla ekipy pozbawionej Jeremy’ego Sochana i Jakoba Poeltla najwięcej punktów (21) rzucił Keldon Johnson. 19 oczek dodał Romeo Langford, 18 Devin Vassell, a 16 Zach Collins.
- – Zagrali zdecydowanie lepiej, niż wskazuje na to ich bilans. Są naprawdę groźni – przyznał po meczu trener gospodarzy Erik Spoelstra. Największym problemem Heat była dziś walka w pomalowanym, gdzie w walce o zbiórki dali się pokonać przeciwnikom 32-46. 30 punktów (11-16 z gry) dla ekipy z Miami zdobył Jimmy Butler, a 23 Tyler Herro. 14 oczek dodał Caleb Martin, a po 12 Bam Adebayo i Kyle Lowry.
Indiana Pacers – Brooklyn Nets 133:136
- W zespole z Brooklynu zabrakło aż ośmiu zawodników w tym dwóch najważniejszych: Kevina Duranta i Kyriego Irvinga. Mimo tak dużego osłabienia Nets wywieźli zwycięstwo z niełatwego terenu w Indianapolis. Bohaterem spotkania został Cam Thomas, który był rewelacyjnie dysponowany w ataku, trafiając 13 z 20 rzutów z gry (65%). 21-latek zdobył w sumie 33 punkty, co jest jego rekordem kariery.
- Bardzo dobre zawody rozegrał również Patty Mills, autor 24 punktów, 6 zbiórek i 6 asyst. Australijczyk również trafiał na dobrej skuteczności z gry (10/20, 50%). Przeciwko swojemu byłemu klubowi bardzo dobrze zaprezentował się Edmond Sumner, zdobywca 21 punktów, 7 zbiórek i 5 asyst.
- Jedno oczko mniej, a zarazem double-double (20 punktów i 12 zbiórek) zaliczył Day’Ron Sharpe. Podwójną zdobycz osiągnął też Markieff Morris (15 punktów i 11 zbiórek). – Przyjechaliśmy tutaj, żeby wygrać – powiedział po meczu trener Vaughn. – Kiedy wiesz, że możesz wygrać mecz, przechodzisz długą drogę – dodał.
- W ekipie ze stanu Indiana również nie brakowało spektakularnych występów, w tym bardzo ofensywnym meczu. 35 punktów i 9 asyst zanotował Tyrese Haliburton. Koszykarz, który Wyrasta na lidera Indiana Pacers trafił 12 z 15 rzutów z gry (80%), w tym 7 z 8 prób zza łuku (88%). 35 punktów to drugi najlepszy wynik punktowy w karierze 22-latka. 17 oczek (w tym 4 trójki) dołożył Buddy Hield, zaś 16 punktów zapisał na swoje konto Myles Turner.
- Ze spotkania bardzo niezadowolony był trener Pacers, Rick Carlisle. – Zagraliśmy bardzo słabo i po raz pierwszy w tym roku nie byliśmy razem przez 48 minut – powiedział. – Dla nich to wielka wygrana, a dla nas bolesna porażka – dodał.
Autor: Mateusz Malinowski
Washington Wizards – Los Angeles Clippers 107:114
- Do zwycięstwa nad Wizards poprowadził Paul George, który zapisał się w każdej rubryce statystycznej. Gwiazdor Clippers zdobył 36 punktów, 7 zbiórek, 6 asyst, 3 przechwyty i 2 bloki. 32-letni skrzydłowy trafił 13 z 27 rzutów z gry (48%). 19 punktów i 6 zbiórek dodał Marcus Morris.
- 13 oczek, 8 zbiórek i 6 asyst zapisał na swoje konto Kawhi Leonard. Lider Clippers zagrał ponad 30 minut, ale dalej jest mało skuteczny w ataku (5/13 z gry, 39%). Tyle samo punktów uzyskał John Wall, dla którego był to wielki powrót do Waszyngtonu. – To nadal moje miasto – powiedział po meczu. 12 punktów i 6 zbiórek dodał Nicolas Batum, zaś 10 oczek i 5 asyst padło łupem Luke’a Kennarda.
- W szeregach Wizards fantastyczne zawody rozegrali Kyle Kuzma i Kristaps Porzingis. Obaj gracze uzyskali double-double. Skrzydłowy Czarodziejów miał 35 punktów i 12 zbiórek, trafiając 14 z 27 rzutów z gry (52%), w tym 7 z 11 rzutów trzypunktowych (64%). Z kolei łotewski center dołożył 30 punktów, 15 zbiórek i 5 asyst. Skuteczność z gry 27-latka była nieco gorsza (8/20, 40%).
- Z pozostałych graczy Waszyngtonu warto odnotować występy Jordana Goodwina (17 punktów, 6 zbiórek, 6 przechwytów) i Deni Avdiji (11 punktów, 6 zbiórek, 6 asyst).
Autor: Mateusz Malinowski
Cleveland Cavaliers – Oklahoma City Thunder 110:102
- Zespół z Oklahomy nie był w stanie zatrzymać znakomitej dyspozycji zawodników pierwszej piątki, którzy zdobyli 87 ze 110 punktów całego zespołu Cavs. Najwięcej oczek (22) zdobył Caris LeVert, zaś po double-double sięgnęli Evan Mobley (21 punktów i 12 zbiórek) i Jarrett Allen (21 punktów i 11 zbiórek). 13 punktów i 8 asyst dołożył Darius Garland.
- – Próbuję robić wszystko, kiedy koledzy z zespołu mnie potrzebują – powiedział LeVert, który trafił 4 trójki (najwięcej w meczu). –Wspaniale to wygląda, gdy wszystko idzie po naszej myśli. Dobrze radziliśmy sobie również w defensywie. Nie chciałbym grać przeciwko Evanowi i Jarrettowi – dodał.
- Po stronie Thunder standardowo najlepiej zagrał Shai Gilgeous-Alexander, zdobywca 23 punktów (7/13 z gry, 54%). Double-double dołożył Josh Giddey (17 punktów i 13 zbiórek). Podwójną zdobycz zaliczył również Aleksej Pokusevski (16 punktów i 14 zbiórek).
Autor: Mateusz Malinowski
Chicago Bulls – Dallas Mavericks 144:115
- Jednostronne spotkanie przez pełne 48 minut. Pozbawieni Luki Doncicia Dallas Mavericks nie powiesili rywalom z Chicago wysoko poprzeczki, w drugiej kwarcie przegrywając już nawet 33 punktami. Bardziej niż ofensywa kulała ich gra po bronionej stronie parkietu, gdzie grającym przez większość czasu zmiennikami Bykom dali trafić 54 rzuty z gry na przeszło 63% skuteczności.
- – Dobrze weszliśmy w to spotkanie, co dało nam pewność na kolejne minuty – podsumował po ostatnim gwizdku trener Billy Donovan. Dla Bulls najwięcej punktów rzucił DeMar DeRozan, który do 28 oczek dołożył 9 zbiórek i 5 asyst. 20 zanotował Nikola Vucević, a 17 Ayo Dosunmu. Mavericks przez większość spotkania ciągnął Spencer Dinwiddie – autor 27 punktów i 7 asyst. 21 oczek dodał wprowadzony do pierwszej piątki Christian Wood, a 18 JaVale McGee.
Golden State Warriors – Boston Celtics 123:107
- Po sześciu miesiącach, w pierwszej okazji na rewanż za tegoroczne Finały NBA, Celtics zaskakująco łatwo dali Warriors odnieść czternaste zwycięstwo w sezonie w 27 meczach. Wskazywana przez wielu za faworyta tego spotkania ekipa z Bostonu trafiła na dobrą dyspozycję rzutową przeciwników, którzy w takich sytuacjach rzadko przegrywają przed swoją publicznością.
- Po wyrównanej pierwszej połowie, w pierwszych minutach trzeciej kwarty gospodarze odskoczyli na kilkanaście punktów, co dało im względny spokój w dalszej części meczu. – Zawsze miło jest odpowiedzieć takim zwycięstwem na to, co wydarzyło się w ostatnim meczu – przyznał Klay Thompson na pytanie o przegrane w dość ubliżający sposób spotkanie z Utah Jazz. Thompson był dziś liderem zespołu, 12 ze swoich 34 punktów rzucając w pierwszej kwarcie. 32 oczka i 7 asyst dołożył Stephen Curry, a 20 zastępujący w pierwszej piątce Andrew Wigginsa Jordan Poole.
- – Poddali nas próbie. Zmusili nas do pracy, aby nasz atak był mniej efektywny – powiedział po meczu Joe Mazzulla. Jako zespół Celtics zaliczyli zaledwie 17 asyst, przegrali rywalizację w pomalowanym i na tablicach (39-53 w zbiórkach). 31 punktów dla przyjezdnych rzucił Jaylen Brown, a 18 dodał Jayson Tatum (6-21 z gry).
Denver Nuggets – Utah Jazz 115:110
- Spotkanie z gatunku miłych, łatwych i przyjemnych wyrwało się Nuggets spod kontroli. Pozbawieni czterech z sześciu najlepiej punktujących zawodników Jazz postawili dziś przeciwnikom twarde warunki, niszcząc w zarodku dwa najpoważniejsze szarże punktowe gospodarzy na przełomie drugiej i trzeciej kwarty.
- Od stanu 110-110 Nuggets zdobyli pięć kolejnych oczek, czym wymęczyli zwycięstwo z niewygodnymi dziś przeciwnikami. Na skuteczne ścięcie pod kosz Bruce’a Browna i dobre podanie Nikoli Jokicia Jazz chcieli odpowiedzieć zza łuku, jednak próba Nickeila Alexandra-Walkera minęła się z obręczą.
- Dla zwycięzców jubileuszowe 80. triple-double w karierze zanotował Nikola Jokić, który do 31 punktów dodał 14 asyst i 12 zbiórek. 30 oczek rzucił Jamal Murray, a po 15 Aaron Gordon i Kentavious Caldwell-Pope. Dla Jazzmanów 27 punktów rzucił Alexander-Walker, a po 19 Malik Beasley i Talen Horton-Tucker.
Portland Trail Blazers – Minnesota Timberwolves 124:118
- Wyrównane, stojące na wysokim poziomie starcie. Obie drużyny rzucały dziś na ponad 51-procentowej skuteczności, nie dając ani na chwilę przeciwnikom odskoczyć na dwucyfrową przewagę. Od stanu 115-113 dla Blazers na 3:52 od końcowej syreny Wilki przez kolejne trzy minut nie rzuciły choćby jednego punktu, co pozwoliło gościom na wyjście na względnie bezpieczne 7-punktowe prowadzenie.
- W pierwszym z dwóch kolejnych meczów między drużynami w Portland (drugi poniedziałkowej nocy) po stronie gospodarzy królował Damian Lillard. Gwiazdor zanotował 36 punktów i 8 asyst, a 31 punktów dołożył Anfernee Simons. Dla przeciwników 26 oczek zdobył Anthony Edwards, a po 24 Rudy Gobert i D’Angelo Russell.