Jeszcze kilka dni temu Golden State Warriors prowadzili 3-1, ale w ostatnim czasie seria wymknęła im się spod kontroli. Minionej nocy Houston Rockets po raz kolejny ograli swojego rywala — tym razem za sprawą dobrze dysponowanych Freda VanVleeta oraz Alperena Senguna — i doprowadzili tym samym do Game 7. Wszystko rozstrzygnie się zatem za dwa dni w Teksasie.



Golden State Warriors – Houston Rockets 107:115 (3-3)

Statystyki na PROBASKET

  • Jeszcze zanim zdążyliśmy tak naprawdę wejść w mecz, swoją popisową akcję zaprezentował nam Draymond Green. Skrzydłowy Golden State Warriors nie był zadowolony z faktu, że na jego drodze stanął Jalen Green, więc powalił go na parkiet pchnięciem w głowę. Sędziowie ukarali 35-latka faulem niesportowym.
  • Po całej sytuacji Alperen Sengun dał Houston Rockets chwilę oddechu swoimi trafieniami, ale gospodarze szybko zniwelowali straty i wrócili do gry. Kilka chwil później GSW na prowadzenie kilkukrotnie wyprowadzali m.in. Moses Moody czy Quentin Post, ale przed ostatnie dwie i pół minuty pierwszej kwarcie nie byli w stanie zdobyć ani jednego punktu, dzięki czemu znów to podopieczni Ime Udoki mieli nieznaczną przewagę (21:25).
  • Przez kilka pierwszych minut drugiej odsłony przewaga przyjezdnych oscylowała w granicach pięciu oczek. Warriors złapali jednak zadyszkę i mieli chwilowo problem z finalizowaniem swoich ataków. W międzyczasie trafienie Dillona Brooksa i celny rzut osobisty Amena Thompsona podwyższył prowadzenie Houston już do 11 oczek (35:46). Fantastyczną serią 11 punktów z rzędu zareagował wówczas Stephen Curry, który w pojedynkę doprowadził do remisu 46:46.
  • Znów lepszy moment pod koniec odsłony zaliczyli jednak Rockets. Tym razeme punktowali Thompson i Green, choć trafienie Jimmy’ego Butlera tuż przed końcową syreną sprawiło, że goście schodzili do szatni tylko z pięciopunktową zaliczką (48:53).
  • W trzeciej odsłonie duetu Curry-Butler wrzucił wyższy bieg i zdobył łącznie 20 punktów. Dodajmy do tego świetną postawę Brandina Podziemskiego, który dorzucił osiem oczek i świetnie uzupełniał swoich liderów. Przyjezdni z Teksasu nie mieli jednak zamiaru składać broni i cały czas utrzymywali się na prowadzeniu, w pewnym momencie nawet odskakując (74:82). Cenną trójką popisał się wówczas Moody, swoje zrobił Curry i Warriors znów byli w zasięgu (84:86).
  • W ostatniej kwarcie pojedynku ofensywy obu ekip straciły swój rytm, ale różnicę zrobiła dyspozycja zza łuku. Pod tym względem GSW prezentowali się fatalnie, wykorzystując tylko 1 z 12 prób (8,3%). Houston wykorzystali niemoc rywala, a po trafieniu za trzy Freda VanVleeta podwyższyli swoją przewagę do dwucyfrowego pułapu (89:101).
  • Podopieczni Steve’a Kerra nie mieli odpowiedzi na popisy swojego rywala i przyglądali się jedynie, jak przewaga Rakiet rośnie (89:106). Ich ofensywa znów zaczęła w końcu funkcjonować, ale było już za późno na odrabianie strat. Gracze z Teksasu doprowadzili do Game 7, który zostanie rozegrany w nocy z niedzieli na poniedziałek o godzinie 02:30 czasu polskiego w Houston. Zwycięzca tego starcia zmierzy się w drugiej rundzie z Minnesota Timberwolves.
  • —  Nie podobała mi się pierwsza połowa. Mieliśmy chyba 10 strat, a zabezpieczenie piłki do klucz do całej serii. Po trzech kwartach przegrywaliśmy dwoma punktami, ale akcja „3+1” [VanVleeta] na początku czwartej odsłony również była kluczowa — podsumował przyczyny porażki trener Steve Kerr.
  • Świetne zawody rozegrał Fred VanVleet, który na parkiecie spędził aż 40 minut. W tym czasie rozgrywający skompletował 29 punktów, osiem zbiórek i osiem asyst. Równie kluczową rolę odegrał tej nocy Alperen Sengun, zdobywca 21 oczek, 14 zbiórek, sześciu asyst i trzech przechwytów. Świetną zmianę dał Steven Adams, który dorzucił aż 17 punktów i pięć zbiórek (4/4 z gry, 9/16 z linii).
  • Po drugiej stronie grę napędzali przede wszystkim Stephen Curry (29 punktów, 7 zbiórek; 6/16 za trzy) oraz Jimmy Butler III (27 punktów, 9 zbiórek, 8 asyst, 12/14 z linii). Moses Moody dorzucił 13 oczek, a Brandin Podziemski 10. Rozczarował Buddy Hield (0 punktów, 0/4 za trzy).
  • —  Cały zespół przyczynił się dziś do zwycięstwa. Niektórzy nie grali dziś najlepiej, ale inni stanęli na wysokości zadania. Steven [Adams] był świetny […] Byliśmy trochę rozczarowani, że daliśmy im zdobyć 36 punktów w trzeciej kwarcie. Czułem, że mogliśmy pchnąć wówczas prowadzenie, tak jak zrobiliśmy to w czwartej części  — przyznał po meczu trener Ime Udoka.

Czy wiesz, że PROBASKET ma swój kanał na WhatsAppie? Kliknij tutaj i dołącz do obserwowania go, by nie przegapić najnowszych informacji ze świata NBA! A może wolisz korzystać z Google News? Znajdziesz nas też tam, zapraszamy!


Wspieraj PROBASKET

  • Robiąc zakupy wybierz oficjalny sklep adidas.pl
  • Albo sprawdź ofertę oficjalnego sklep Nike
  • Zarejestruj się i znajdź świetne promocje w sklepie Lounge by Zalando
  • Planujesz zakup NBA League Pass? Wybierz nasz link
  • Zobacz czy oficjalny sklep New Balance nie będzie miał dla Ciebie dobrej oferty
  • Jadąc na wakacje sprawdź ofertę polskich linii lotniczych LOT
  • Lub znajdź hotel za połowę ceny dzięki wyszukiwarce Triverna



  • Subscribe
    Powiadom o
    guest
    18 komentarzy
    najstarszy
    najnowszy oceniany
    Inline Feedbacks
    View all comments