W jednym z najciekawszych pojedynków tej nocy Boston Celtics pokonali po dogrywce Minnesotę Timberwolves, choć wcześniej przegrywali już różnicą 17 oczek. Niesamowity występ zwieńczony 53 punktami zaliczył Jayson Tatum. Równie dobrze zaprezentował się Zach Lavine, ale jego Chicago Bulls przegrali w Atlancie z Hawks. Wpadki zaliczyli także faworyci w walce o koronę wschodu – 76ers ulegli Pelicans, a osłabieni brakiem swoich gwiazd Bucks przegrali z Hornets. Porażkę odnieśli również Golden State Warriors, którzy mimo dobrego występu Stephena Curry’ego musieli uznać wyższość Wizards. W pozostałych spotkaniach Pacers wygrali z Magic, Knicks po dogrywce z Grizzlies, a Clippers z Rockets.
ORLANDO MAGIC – INDIANA PACERS 106:111
- Goście z Indianapolis byli w tym meczu stroną przeważającą. O ich lepszej postawie zadecydował powrót do składu Domantasa Sabonisa, który w kilku ostatnich starciach Pacers z powodu skręcenia stawu skokowego zmuszony był pauzować.
- Dwie pierwsze odsłony meczu padły łupem Indiany, jednak w trzeciej kwarcie, gdy ich przewaga sięgnęła 15-punktów, gospodarze zaczęli odrabiać straty. Na początku czwartej kwarty deficyt Orlando wynosił tylko trzy punkty, jednak o zwycięstwie Pacers zadecydowała seria 16-6. Magic zdołali jeszcze zmniejszyć stratę, jednak pewni swego goście utrzymali bezpieczną przewagę do końcowego gwizdka.
- Najwięcej punktów dla zwycięskiego zespołu gości zdobyli Aaron Holiday (20 punktów, 6/10 zza łuku), Doug McDermott (19), Domantas Sabonis (16 punktów, 15 zbiórek, 6 asyst), Edmond Sumner (12), Caris LeVert (11) oraz Malcolm Brogdon (11).
- W drużynie gospodarzy najlepszy był Terrence Ross, który wchodząc tradycyjnie z ławki, dostarczył 24 punkty. Oprócz niego punktowali również: Mo Bamba (14), James Ennis III (14), a Chuma Okeke, Wendell Carter Jr., Cole Anthony oraz Gary Harris solidarnie zdobyli po 8 punktów.
Autor: Paweł Mazur
BOSTON CELTICS – MINNESOTA TIMBERWOLVES 145:136 (PO DOGRYWCE)
- Szalony mecz w hali TD Garden. Wybitne spotkanie zagrał Jayson Tatum, który na swoim koncie zgromadził 53 punkty i tym samym poprawił swój dotychczasowy rekord kariery (41). 23-letni skrzydłowy Celtics 18 ze swoich 53 punktów zdobył w czwartej kwarcie oraz dogrywce. Bez jego fenomenalnej postawy Celtics z pewnością nie zdołaliby wygrać tego trudnego starcia.
- Dużo lepiej w mecz weszli goście z Minneapolis. Po pierwszej odsłonie prowadzili 14-punktami, a do przerwy schodzili z wynikiem +9. Gdy w trzeciej kwarcie przewaga Wolves sięgnęła 17-punktów, Boston zaczął z determinacją gonić wynik. Dzięki świetnej grze Tatuma, Browna i Smarta Boston po pierwszych 9-minutach czwartej odsłony wyszedł na 11-punktowe prowadzenie. Wolves zdołali jednak zareagować i doprowadzili do dogrywki. Trójkę na wagę dogrywki zdobył D’Angelo Russell. Tatum miał jeszcze szansę na zdobycie zwycięskich punktów, jednak rzut równo z syreną okazał się niecelny.
- W bonusowych 5-minutach gry Boston był już stroną wyraźnie dominującą. Po początkowych trójkach Walkera dla Bostonu i Russella dla Minnesoty gospodarze zafundowali rywalom serię 10-4 i ostatecznie przechylili szalę zwycięstwa na swoją korzyść.
- Oprócz fenomenalnego tego dnia Tatuma w drużynie Celtics punktowali również: Jaylen Brown (26), Marcus Smart (24 punkty, 8 asyst, 6 zbiórek) oraz Kemba Walker (17 punktów, 9 asyst, 7 zbiórek). Tatum do swoich 53 punktów dołożył również 10 zbiórek i 4 asysty.
- W drużynie Timberwolves świetni byli Karl-Anthony Towns, który na swoim koncie zgromadził 30 punktów, 12 zbiórek i 7 asyst, D’Angelo Russell dołożył 26 punktów, 8 asyst i 4 zbiórki, a Anthony Edwards 24 punkty. Solidne spotkanie rozegrał również Josh Okogie, który do 16 punktów dołożył również cztery przechwyty.
Autor: Paweł Mazur
NEW YORK KNICKS – MEMPHIS GRIZZLIES 133:129 (PO DOGRYWCE)
- Mecz nie mniej dramatyczny jak ten w Bostonie. Knicks podobnie jak Celtics gorzej rozpoczęli mecz, przez co w kolejnych odsłonach zmuszeni byli gonić wynik. Po pierwszych 12-minutach goście z Memphis prowadzili 12-punktami. Do przerwy ich przewaga zmalała do 9-oczek, a po trzech odsłonach Knicks tracili już tylko 7 punktów. Dzięki ambitnej grze zdołali odrobić stratę w ostatnich 12-minutach, jednak do wyłonienia zwycięscy niezbędna okazał się dogrywka.
- Goście z Memphis byli stroną dominującą niemal przez cały mecz. Gdy do końca regulaminowego czasu gry pozostawała minuta, wciąż prowadzili 6-punktami. Prowadzenia nie udało się dowieźć do końca, gdyż na 8 sekund przed końcem czasu punkty na remis zdobył RJ Barrett. W ostatniej akcji czwartej kwarty Ja Morant zdołał wejść pod kosz, jednak piłka po oddanym rzucie tylko zatańczyła na obręczy i wyszła w pole. Mecz podobnie jak w Bostonie rozstrzygnąć musiała dogrywka, a w niej lepiej zagrali gospodarze. Trójka Barretta oraz skuteczny wjazd pod kosz doświadczonego Aleca Burks zamknęły spotkanie. Grizzlies przegrali mecz na własne życzenie.
- Julius Randle zaliczył kolejny mecz z triple-double. Lider Nowego Jorku zgromadził na swoim koncie 15 punktów, 10 zbiórek oraz 11 asyst. Najlepszymi strzelcami Knicks byli jednak RJ Barrett (20) oraz Immanuel Quickley (20). Alec Burks oraz Derrick Rose dołożyli solidarnie po 19 oczek.
- W ekipie z Memphis najlepszy w tym dniu był Ja Morant. Błyskotliwy rozgrywający Grizzlies zgromadził na swoim koncie 26 punktów i 6 asyst. Oprócz niego punktowali również Dillon Brooks (23), Jonas Valenciunas (20 punktów i 14 zbiórek) Desmond Bane (16), Kyle Anderson (15) oraz Grayson Allen (10).
Autor: Paweł Mazur
ATLANTA HAWKS – CHICAGO BULLS 120:108
- Przed przerwą stroną przeważającą byli Chicago Bulls, a to wszystko za sprawą jednego zawodnika. Zach Lavine rozegrał wyśmienite zawody, zdobywając łącznie 50 punktów, 8 zbiórek i 5 asyst (39 punktów do przerwy), trafiając przy tym 7 z 12 rzutów zza łuku. To dzięki jego postawie Byki prowadziły do przerwy 66:53.
- W drugiej połowie sprawy w swoje ręce wziął jednak Trae Young. Rozgrywający Hawks dwoił się i troił, i w przeciwieństwie do Lavine’a otrzymał od partnerów odpowiednie wsparcie. Atlanta szybko zniwelowała straty, choć prowadzenie odzyskała dopiero w drugiej części czwartej odsłony po imponującej serii punktowej 17:2. Przewaga podopiecznych Nate’a McMillana była już wówczas niezagrożona.
- Oprócz niesamowitego dziś Lavine’a solidnie zaprezentował się Nikola Vucevic, autor 25 punktów i 10 zbiórek. Trzech pozostałych zawodników wyjściowej piątki zdobyło jednak zaledwie 8 oczek: Thaddeous Young – 4 punkty, Patrick Williams – 4 punkty, Tomas Satoransky – 0 punktów, 10 asyst. Wchodzący do gry z ławki rezerwowych Coby White dorzucił 11 punktów.
- Na „pięćdziesiątkę” Lavine’a w równie imponujący sposób odpowiedział Trae Young, główny architekt zwycięstwa Jastrzębi. Rozgrywający zdobył dziś 42 punkty, 9 asyst i 8 zbiórek, ocierając się tym samym o triple-double. — Po prostu walczyłem. Cały zespół walczył, nieważne jaką różnicą już przegrywaliśmy — podkreślił po meczu Young. Oprócz 22-latka dobre zawody rozegrali Danilo Gallinari (20 punktów, 6 zbiórek), Clint Capela (22 punkty, 10 zbiórek) i Kevin Huerter (11 punktów, 5 asyst).
- Hawks wygrywają tym samym piąty mecz na przełomie sześciu ostatnich pojedynków, dzięki czemu momentalnie wskoczyli na 4. miejsce w tabeli konferencji wschodniej (28-25). Swój mecz wygrali również Charlotte Hornets (27-24), przez co koniec końców Jastrzębie spadły na 5. lokatę. Bulls mimo porażki utrzymują się na 10. miejscu.
NEW ORLEANS PELICANS – PHILADELPHIA 76ERS 101:94
- Faworyzowani 76ers nie byli dziś w najlepszej dyspozycji. W pierwszej połowie grę Philly w pewnym stopniu ciągnął Joel Embiid, swoje dorzucił też Tobias Harris, ale obaj pudłowali na potęgę (łącznie 7/21 z gry). Po drugiej stronie parkietu szalał natomiast Zion Williamson, wobec czego do przerwy nikt nie był w stanie wywalczyć sobie nawet minimalnej przewagi (50:50).
- W drugiej połowie Pelicans konsekwentnie wykorzystali mnogie błędy Szóstek i odskoczyli z wynikiem, czego efektem było 15-punktowe prowadzenie na początku czwartej odsłony (86:71). Trafienia Tobiasa Harrisa i Dwighta Howarda pozwoliły co prawda Sixers zniwelować stratę (94:87), ale na skuteczną i efektowną odpowiedź Ziona nie trzeba było długo czekać. Podopieczni Stana Van Gundy’ego notują tym samym dopiero drugie zwycięstwo na przełomie sześciu ostatnich pojedynków, z kolei 76ers tracą fotel lidera wschodu na rzecz Brooklyn Nets.
- Zdecydowanie najlepszym zawodnikiem na parkiecie Smoothie King Center był dziś Zion Williamson, autor 37 punktów, 15 zbiórek i 8 asyst. Po przerwie skrzydłowy Pels poprawił nieco swoją skuteczność, trafiając ostatecznie 15 z 28 rzutów z gry. Brandon Ingram dorzucił 18 punktów i 8 zbiórek, ale nie mógł odnaleźć rytmu strzeleckiego (5/21 z gry). Jaxson Hayes dołożył 12 punktów, z kolei Willy Hernandez 10 punktów i 10 zbiórek.
- W szeregach Sixers najbardziej wyróżnił się Tobias Harris, zdobywca 23 punktów. Bliski double-double z dorobkiem 14 punktów i 9 zbiórek był Joel Embiid. Trafił on jednak tylko 5 z 16 rzutów z gry i spudłował wszystkie trzy próby zza łuku. Ben Simmons dołożył 10 oczek, 9 zbiórek i 6 asyst. Wchodzący z ławki rezerwowych Furkan Korkmaz zapisał na swoje konto 12 punktów.
DENVER NUGGETS – SAN ANTONIO SPURS 121:119
- W pierwszej połowie Nuggets byli stroną zdecydowanie przeważającą. Świetnie dysponowani wówczas Michael Porter Jr. i Nikola Jokić wyprowadzili Denver na 18-punktowe prowadzenie. Po przerwie obraz gry uległ jednak zmianie. Spurs zdołali nawiązać walkę i zmniejszyć stratę, choć cały czas to gospodarze utrzymywali się na prowadzeniu.
- Na 1:21 przed końcową syreną „trójka” Derricka White’a zmniejszyła przewagę Nuggets do zaledwie trzech oczek (116:113). Gospodarze odpowiedzieli, ale kolejne trafienie White’a, tym razem spod kosza, doprowadziło do stanu 118:117. To nie był jednak koniec popisów 26-latka. Po chwili przy wyniku 120:117 dla Denver obrońca San Antonio wykorzystał dwa rzuty wolne po faulu Willa Bartona. Sytuację uspokoić mógł Michael Porter Jr., ale w przeciwieństwie do White’a spudłował jeden osobisty (121:119). Spurs mieli wówczas 10 sekund na rozegranie ostatniej akcji, ale najpierw próbę Keldona Johnsona zablokował właśnie Porter Jr., po czym nieskutecznie dobijali Dejounte Murray i DeMar DeRozan.
- Prym w barwach Nuggets po raz kolejny w tym sezonie wiódł Nikola Jokić, autor triple-double w postaci 26 punktów, 13 zbiórek i 14 asyst. — Mieliśmy za dużo strat. Na początku czwartej kwarty zaliczyliśmy ich chyba pięć z rzędu. Daliśmy im życie, nie możesz tak grać przeciwko Spurs — mówił po meczu „Joker”. Michael Porter Jr. dołożył od siebie podwójną zdobycz (22 punkty, 10 zbiórek). Will Barton dorzucił 17 punktów, a Monte Morris 21.
- Po drugiej stronie najlepiej zaprezentowali się Derrick White (25 pkt) i DeMar DeRozan (24 punkty, 12 asyst). Keldon Johnson, a także wchodzący z ławki Rudy Gay dorzucili po 15 oczek. Double-double na swoje konto zapisał Jakob Poeltl (13 punktów, 10 zbiórek).
- Tym samym Nuggets odnoszą już ósme z rzędu zwycięstwio i zmniejszają stratę do trzecich w tabeli konferencji zachodniej Los Angeles Clippers. Jutro czeka ich pojedynek z Boston Celtics. San Antonio Spurs utrzymują natomiast 9. miejsce.
MILWAUKEE BUCKS – CHARLOTTE HORNETS 119:127
- Bucks musieli radzić sobie bez Giannisa Antetokounmpo, Khrisa Middletona, Jrue Holidaya i Brooka Lopeza, czego efektem było 15-punktowe prowadzenie Hornets już w drugiej kwarcie. Szerszenie, w których składzie zabrakło z kolei Gordona Haywarda i LaMelo Balla, sukcesywnie pielęgnowały swoją przewagę. Bezpieczną różnicę punktową zachwiała dobra końcówka „Kozłów” ale ostatecznie Charlotte wywozi z Wisconsin zwycięstwo.
- Kluczem do zwycięstwa Hornets był solidny występ wszystkich graczy wyjściowej piątki. Miles Bridges zdobył 26 punktów, po 20 dorzucili Terry Rozier i Devonte’ Graham. Jalen McDaniels popisał się imponującą skutecznością (7/11 z gry, 2/3 zza łuku) i skompletował 19 oczek, z kolei P.J. Washington dołożył 18.
- Najlepszym punktującym w szeregach Bucks był debiutant Jordan Nwora, autor 24 punktów. 19 oczek dorzucił Jeff Teague, 18 Bryn Forbes, natomiast Bobby Portis popisał się double-double (10 punktów, 13 zbiórek). Gospodarze rzucali jednak na niższej skuteczności niż Hornets, gorzej dzielili się piłką i minimalnie przegrali walkę na tablicach.
- Dla Bucks (32-20) jest to już trzecia z rzędu porażka, choć w każdym ze spotkań musieli radzić sobie z nieco okrojoną rotacją. Mimo kiepskiego tygodnia zespół Mike’a Budenholzera utrzymuje 3. pozycję na wschodzie ze stosunkowo bezpieczną przewagą nad czwartymi już Hornets (27-24).
GOLDEN STATE WARRIORS – WASHINGTON WIZARDS 107:110
- Wizards lepiej weszli w mecz i już w pierwszych minutach objęli 9-punktowe prowadzenie. Świetnie radzili sobie wówczas Rui Hachimura i Robin Lopez, ale równie skuteczny był Stephen Curry. To jednak goście z Waszyngtonu prowadzili do przerwy 57:50.
- Druga połowa spotkania stała pod znakiem wymiany ciosów, a o rezultacie zadecydowała ostatecznie ścisła końcówka. Na kilkanaście sekund przed syreną Warriors prowadzili 107:104. Po niecelnej „trójce” Russella Westbrooka piłkę zebrał Bradley Beal, który przy swojej udanej próbie zza łuku na 6,1 sekundy przed końcem był jeszcze faulowany, dzięki czemu po chwili wyprowadził Czarodziei na skromne, jednopunktowe prowadzenie. Gospodarze w fatalny sposób rozegrali kolejną akcję i pogrzebali tym samym swoje szanse na zwycięstwo.
- Kolejnym już triple-double popisał się Russell Westbrook. 32-letni rozgrywający zapisał dziś na swoje konto 19 punktów, 14 zbiórek i 14 asyst, trafiając przy tym 8 z 17 rzutów z gry. Bradley Beal dołożył 20 punktów, a na szczególne wyróżnienie zasłużył Rui Hachimura (22 pkt). Japończyk z meczu na mecz prezentuje się coraz pewniej i wyrasta na fundamentalny element zespołu. Robin Lopez również dorzucił 20 punktów, a Alex Len 15.
- Stephen Curry dwoił się i troił, ale jego 32 punkty, 5 asyst i 6 zbiórek to za mało, by Warriors mogli dziś zwyciężyć. Dobrze zaprezentował się również Kelly Oubre Jr., który zaaplikował rywalom 23 oczka. Debiutant James Wiseman dorzucił 18 punktów i 6 zbiórek, z kolei Andrew Wiggins zanotował 15 punktów, 6 asyst i 7 zbiórek.
LOS ANGELES CLIPPERS – HOUSTON ROCKETS 126:109
- Faworyzowani Los Angeles Clippers zgodnie z planem pokonali Houston Rockets, choć nie obyło się bez problemów. Na początku drugiej odsłony Rakiety prowadziły już 40:26, ale na odpowiedź gospodarzy nie czekaliśmy długo. Po serii 28:1 Clippers wygrali całą drugą ćwiartkę różnicą aż 31 punktów (41:10) i przejęli tym samym inicjatywę.
- Po przerwie przewaga zespołu Tyronna Lue przez dłuższy czas oscylowała w granicach 10-15 punktów. W czwartej kwarcie Rockets stanęli jednak przed szansą nawiązania walki, kiedy to po „trójkach” Sterlinga Browna i D.J. Augustina przewaga Clippers zmalała do 5 oczek. Gospodarze szybko odpowiedzieli i ponownie odskoczyli na ponad 20 punktów, po czym bezpiecznie dowieźli zwycięstwo do końcowej syreny.
- Kolejnym świetnym występem popisał się Kawhi Leonard, autor 31 punktów i 8 asyst. Pod nieobecność Paula George’a ciężar gry na swoje barki wziął również Reggie Jackson, zdobywca 26 oczek i 7 asyst. Kluczowa okazała się też postawa rezerwowych. Nicolas Batum dorzucił 17 punktów, a Terance Mann 16 (rozdał również 9 asyst).
- W szeregach Rockets najlepiej punktował dziś Christian Wood. Środkowy Houston zapisał na swoje konto 23 punkty. Double-double dołożyli Kelly Olynyk (13 punktów, 11 zbiórek) i Kevin Porter Jr. (14 punktów, 13 asyst). Cennymi trafieniami z ławki popisali się Sterling Brown (15 pkt) i Kenyon Martin Jr. (14 pkt).
- Szanse Rockets na zachowanie swojego wyboru w tegorocznym drafcie (zastrzeżony na miejsach 1-4) rosną z meczu na mecz. Podopieczni Stephena Silasa przegrali 7 z 8 ostatnich spotkań i plasują się obecnie na 14. miejscu w tabeli konferencji zachodniej. Clippers z kolei wygrywają czwarty kolejny mecz i umacniają się na 3. pozycji.
Wspieraj PROBASKET
- NBA: Zaskakujący pomysł D’Angelo Russella! Chce reprezentować… Litwę?!
- NBA: Kyrie zostanie wolnym agentem. Wiemy co stanie się potem
- Kurtki, bluzy i buty Nike za połowę ceny! 3000 produktów! Nowa, wielka wyprzedaż
- NBA: Mecz Gwiazd ustalony? To będzie zupełnie nowe doświadczenie
- Wyniki NBA: Lakers przegrali wygrany mecz, sensacja w Toronto, błysk duetu Miller-Ball
- NBA: Doncic kolejną gwiazdą która odpocznie przez kontuzję
- NBA: Suns szykują fortunę dla Duranta. Gigantyczna inwestycja z nadzieją na mistrzostwo
- NBA: George z kolejną kontuzją, Embiid gasi pożar benzyną
- NBA: Khris Middleton jest gotowy. Dlaczego więc nie wraca?
- NBA: Bane chciał być jak Morant. Szkoda, że nie w pozytywnym sensie