Trae Young miał w pamięci sytuację z poprzedniego meczu przeciwko Heat, kiedy krzyczał „to koniec”. To nie był koniec i Heat zdołali tamto spotkanie wygrać. Tym razem Young przypilnował, aby to jego drużyna wyszła z tej rywalizacji zwycięska. Młody lider Hawks zdobył 50 punktów! NBA wróciła do gry po przerwie na Mecz Gwiazd! Co jeszcze działo się minionej nocy?
Detroit Pistons – Milwaukee Bucks 108:126
– Bucks podeszli do tego spotkania rozdrażnieni po niedawnej porażce z Indianą Pacers, która była dopiero drugą klęską zespołu Mike’a Budenholzera na przełomie ostatnich 16 spotkań. Pistons z kolei mieli za sobą serię czterech z rzędu.
– Różnica klas pomiędzy zespołami widoczna była od samego początku. Goście z Wisconsin natychmiastowo przejęli inicjatywę i kontrolowali przebieg meczu, obejmując przewagę rzędu 14 oczek jeszcze w pierwszej kwarcie.
– Mimo dominacji Giannisa Antetokounmpo (33 punkty, 16 zbiórek) i Khrisa Middletona (28 punktów, 8 zbiórek) gospodarze również mieli swoje momenty. Świetnie spisał się m.in. 24-letni Christian Wood, autor 18 oczek i 11 zbiórek, który w pierwszej odsłonie efektownie zablokował Giannisa.
– Wraz z upływem czasu przewaga Bucks stale rosła, by w czwartej ćwiartce osiągnąć pułap nawet 34 punktów. Oprócz wspomnianej dwójki dobre zawody mają za sobą także Eric Bledsoe (19 punktów, 6 asyst) oraz Brook Lopez (18 pkt). Wśród „Tłoków” solidnie zagrał jeszcze Bruce Brown (16 pkt, 10 zbiórek).
– Milwaukee z bilansem 47-8 utrzymuje bezpieczne prowadzenie w tabeli Konferencji Wschodniej. Pistons z kolei mogą powoli żegnać się z nadzieją na udział w play-offs.
relacja: Krzysztof Dziadek
Atlanta Hawks – Miami Heat 129:124
– Spotkanie to od samego początku stało na bardzo wysokim poziomie. Heat natychmiastowo objęli skromne prowadzenie, lecz nie byli w stanie odskoczyć na więcej niż siedem oczek. Świetnie prezentował się bowiem Trae Young, który tego wieczoru zaliczył rekord swojej kariery w postaci 50 punktów (dodatkowo 8 asyst, 8/15 zza łuku, 12/25 z gry, 18/19 z osobistych), stając się tym samym czwartym najmłodszym graczem w historii NBA, który był w stanie przebić tę barierę.
– W drugiej kwarcie do głosu w końcu doszli gospodarze, którzy to momentalnie przejęli inicjatywę i odskoczyli różnicą 11 oczek. Na odpowiedź Jimmy’ego Butlera (17 pkt) i spółki nie trzeba było jednak długo czekać.
– Nie do zatrzymania był tego wieczoru Bam Adebayo, autor 28 punktów i 19 zbiórek. To m.in. dzięki jego postawie Miami było w stanie przez dłuższy czas utrzymywać się na prowadzeniu i wygrać walkę na tablicach (51:41).
– W czwartej kwarcie Trae Young wrzucił kolejny bieg i zdobył 20 punktów. Kluczowy okazał się jednak przechwyt Camerona Reddisha (16 pkt), który na nieco ponad 30 sekund przed końcową syreną przy stanie 124:124 odebrał piłkę Goranowi Dragociowi (19 pkt) i po chwili wyprowadził Hawks na prowadzenie. Wcześniej ważne trafienia zaliczyli De’Andre Hunter i Kevina Huerter (obaj po 17 pkt).
– Goście nie znaleźli już odpowiedzi na trafienia Atlanty i tym samym zanotowali swoją piątą porażkę na przełomie ostatnich sześciu spotkań.
– Warto wspomnieć, że mimo ambitnych zapowiedzi swojego debiutu w barwach Atlanty wciąż nie doczekał się Clint Capela.
relacja: Krzysztof Dziadek
Philadelphia 76ers – Brooklyn Nets 112:104 (po dogrywce)
– Mecz dużo lepiej rozpoczęli gospodarze, którzy pomimo braku Bena Simmonsa już po pięciu minutach gry prowadzili 20:4. Wówczas pokaz swoich umiejętności rozpoczął właśnie Joel Embiid, który w końcowym rozrachunku zdobył 39 punktów i 16 zbiórek. W międzyczasie Sixers zdołali odskoczyć z wynikiem.
– Nets przebudzili się w drugiej kwarcie, kiedy to do głosu doszli m.in. Caris LeVert (25 pkt) czy Spencer Dinwiddie (22 punkty, 8 asyst). Wówczas po imponującej serii 46:10 Brooklyn objął prowadzenie, by po krótkim czasie osiągnąć przewagę różnicą nawet 20 oczek.
– Druga połowa meczu była zdecydowanie bardziej wyrównana i zapowiadała intensywną grę do końcowej syreny. Przy stanie 103:103 ostatnie posiadanie należało do gości. Z piłką pod koszem znalazł się Wilson Chandler (12 pkt), lecz jego próba została zablokowana przez wycieńczonego już wówczas Embiida. O rezultacie miała zatem rozstrzygnąć dogrywka.
– W niej dużo skuteczniejsi okazali się gracze Sixers, którzy pozwolili Nets na zdobycie zaledwie jednego punktu, podczas gry po trafieniach Aleca Burksa (19 pkt) i Shake’a Miltona sami zdobyli ich 9. Solidne zawody rozegrał także Tobias Harris, autor 22 oczek i 12 zbiórek.
– Choć zawodnicy Philadelphii w znacznym stopniu skuteczniej egzekwowali dziś swoje akcje, to nie mogli odnaleźć dzisiaj odpowiedniego rytmu w rzutach zza łuku (4/22).
relacja: Krzysztof Dziadek
Chicago Bulls – Charlotte Hornets 93:103
- Thaddeus Young zdobył 22 punkty i zaliczył 11 zbiórek, a Zach LaVine rzucił 19 „oczek” oraz miał po siedem zbiórek i asyst. To jednak nie wystarczyło, aby pokonać tej nocy Hornets, choć niewiele brakowało.
- Hornets prowadzili nawet różnicą 21 punktów, ale w trzeciej kwarcie Bulls zmniejszyli straty do zaledwie dwóch „oczek”.
- Zawodnicy Byków nie trafili pierwszych 17 rzutów za trzy punkty. W sumie trafili siedem na 31 takich rzutów. To ich siódma przegrana z rzędu.
- Miles Bridges zdobył 22 punkty i miał osiem zbiórek, ale to wchodzący z ławki Malik Monk był najlepszym strzelcem Hornets. Zdobył 25 punktów, a przy jego nazwisku wskaźnik +/- pokazywał +15.
- Szerszeniom udało się wygrać, mimo że Devonte Graham nie zdobył żadnego punktu – 33 minuty na boisku, 0/7 w rzutach z gry, ale siedem asyst.
Sacramento Kings – Memphis Grizzlies 129:125
- Harrison Barnes zdobył 32 punkty (jego rekord sezonu), trafił siedem z 11 rzutów z dystansu (wyrównał pod tym względem rekord kariery). DeAaron Fox dodał 26, a Buddy Hield rzucił 20 jako zmiennik.
- Najwięcej dla Grizzlies zdobył De’Anthony Melton – 24. Ja Morant rzucił 19 „oczek”, ale przy jego nazwisku wskaźnik +/- wynosił aż -25.
Golden State Warriors – Houston Rockets 105:135
- Rockets wygrali pierwszą kwartę 38:17 i wiadome było, że ten mecz zakończy się wysoką wygraną gości. Najwyższe prowadzenie drużyny z Houston wynosiło w pewnym momencie aż 35 punktów. Mimo tego w końcówce doszło do zaskakującej sytuacji. Russell Westbrook uderzył łokciem Damiona Lee (twierdzi, że nie było to specjalnie). Potem mówił coś do ławki Warriors. Sędziowie obejrzeli te sytuacje i ukarali Westbrooka przewinieniem technicznym, a że był to jego drugi „dach” w tym spotkaniu, to musiał opuścić boisko.
- Westbrook zdobył w tym meczu 21 punktów, James Harden 29, a Robert Covington 20.
- Najwięcej dla Warriors rzucił Andrew Wiggins – 22.
Sytuacja z Westbrookiem opisana szerzej i video:
NBA: Westbrook wyleciał z boiska. Teraz musi uważać!
Skróty meczu:
Tabela NBA po dzisiejszych meczach: