Aż 13 spotkań poprzedniej nocy na parkietach najlepszej ligi świata. Dallas Mavericks pozbawili Houston Rockets nadziei na walkę o play-offy zwycięstwem po dogrywce. Los Angeles Clippers z kolei wrócili z -26 w starciu z Cleveland Cavaliers. New Orleans Pelicans ograli Phoenix Suns za sprawą Ziona Williamsona, a Jalen Brunson zanotował 43 punkty przeciwko Milwaukee Bucks prowadząc do zwycięstwa New York Knicks. Aż dwóch dogrywek potrzebowała Philadelphia 76ers, by ograć San Antonio Spurs. Golden State Warriors wygrali z Utah Jazz bez Stephena Curry’ego, a Los Angeles Lakers pozbawieni wsparcia LeBrona Jamesa i Anthony’ego Davisa, musieli uznać wyższość Sacramento Kings.
DALLAS MAVERICKS – HOUSTON ROCKETS 147:136 OT
- Nieprawdopodobne emocje w derbach Teksasu. Mavericks zwyciężyli z Rockets, mimo że po pierwszej kwarcie przegrywali piętnastoma punktami (27:42). Podopieczni Jasona Kidda dopiero w drugiej połowie czwartej kwarty dogonili Rakiety, ale do rozstrzygnięcia spotkania potrzebna była dogrywka.
- Na 8 sekund przed końcem spotkania, przy stanie 126:129, dwa rzuty wolne wykonywał Jabari Smith Junior. 20-letni skrzydłowy Rockets nie wytrzymał presji i spudłował obie próby. W odpowiedzi celną trójką popisał się Dante Exum, który doprowadził do dogrywki. W dodatkowych pięciu minutach Rockets totalnie się posypali i Mavs wykorzystali ich błędy wygrywając 18:7.
- Fantastyczne zawody rozegrał Kyrie Irving, zdobywca 48 punktów i 7 zbiórek. Gwiazdor Mavs trafił 15 z 25 rzutów z gry (60%). Niewiele gorzej wypadł Luka Doncic, który był o krok od triple-double (37 punktów, 9 zbiórek, 12 asyst). Słoweniec miał jednak też 7 strat. Double-double uzyskał PJ Washington (14 punktów, 13 zbiórek). 14 punktów i 9 zbiórek dodał jeden z bohaterów spotkania, Dante Exum.
- W szeregach Rockets brylował Dillon Brooks, autor 29 punktów. Skrzydłowy ekipy z Houston trafił 9 z 14 rzutów z gry (64%), w tym 5 z 6 trójek (83%). Double-double zanotował Fred VanVleet (24 punkty i 12 asyst). 21 punktów, 6 zbiórek i 8 asyst dołożył Jalen Green. 12 oczek i 9 zbiórek zapisał na swoje konto Jabari Smith Jr. Rockets odpadli z walki o play-offy.
Mateusz Malinowski
LOS ANGELES CLIPPERS – CLEVELAND CAVALIERS 120:118
- Kolejną cenną wygraną zanotował zespół z Los Angeles. Podopieczni Tyronna Lue triumfowali po raz 50. w tym sezonie, odnosząc trzecie z rzędu zwycięstwo. – 50 zwycięstw wiele dla nas znaczy, zwłaszcza gdy się cofniemy i spojrzymy jak trudne momenty mieliśmy w tym sezonie. To ogromna rzecz – powiedział trener Los Angeles Clippers.
- Pod nieobecność Kawhia Leonarda nie zawiedli inni liderzy Clippers. Bardzo dobre spotkanie rozegrał Paul George, autor 39 punktów, 11 zbiórek i 7 asyst. – Cieszę się, że stawiamy czoła naszym wyzwaniom – powiedział PG. – Zagraliśmy wyjątkowo w drugiej połowie. Wszyscy byli skupieni na defensywie – dodał.
- 22 punkty, 5 zbiórek i 5 asyst zanotował James Harden. Gwiazdor Clippers trafił 6 z 11 rzutów z gry (55%), w tym 4 z 8 trójek (najwięcej w zespole). Double-double odnotował Ivica Zubac (14 punktów, 11 zbiórek). 14 punktów z ławki zdobył Norman Powell. 8 punktów, 7 zbiórek i 6 asyst dołożył Russell Westbrook.
- W zespole Cleveland Cavaliers sześciu graczy zanotowało dwucyfrowy wynik punktowy. Najbardziej wyróżniał się Darius Garland, który zdobył 28 punktów, 5 zbiórek, 8 asyst, 5 przechwytów, ale też 5 strat. Po 20 punktów dodali Evan Mobley (6 zbiórek) i Max Strus (9 asyst). 18 punktów i 5 zbiórek miał Caris LeVert. Double-double uzyskał Jarrett Allen (17 punktów i 10 zbiórek). Cavs przegrali po raz trzeci z rzędu i spadli na piąte miejsce w Konferencji Wschodniej.
Mateusz Malinowski
INDIANA PACERS – MIAMI HEAT 117:115
- Myles Turner poprowadził Pacers do drugiego z rzędu zwycięstwa we własnej hali. Środkowy klubu z Indianapolis zdobył double-double (22 punkty i 13 zbiórek). Drugim najlepszym graczem był nieoczekiwanie TJ McConnell. Rezerwowy rozgrywający uzyskał 22 punkty i 5 asyst. 31-latek trafił 11 z 14 rzutów z gry (79%).
- 18 punktów i 8 zbiórek dołożył Pascal Siakam, a 16 oczek i 5 zbiórek dodał Aaron Nesmith. 13 punktów zanotował Obi Toppin. Słabsze spotkanie rozegrał Tyrese Haliburton. Lider Pacers zdobył 12 punktów, 4 zbiórki, 8 asyst, ale trafił 3 z 10 rzutów z gry (30%).
- Po stronie Miami Heat błyszczał Jimmy Butler. Gwiazdor z Miami zdobył 27 punktów, 7 zbiórek i 8 asyst. Double-double zaliczył Bam Adebayo (20 punktów, 12 zbiórek). 18 punktów dodał Nikola Jović. Bardzo dobrze zaprezentowali się rezerwowi Heat, Tyler Herro (21 punktów i 5 zbiórek) i Caleb Martin (20 punktów).
Mateusz Malinowski
BOSTON CELTICS – PORTLAND TRAIL BLAZERS 124:107
- Od początku drugiej kwarty Celtics stopniowo zaczęli budować przewagę, która pozwalała im kontrolować tempo meczu. Trail Blazers dzięki dobrej dyspozycji na atakowanej desce (22 ofensywne zbiórki) przed decydującą odsłoną zdołali zmniejszyć straty do pięciu “oczek”. W kolejnych 12 minutach osłabieni brakiem Jaysona Tatuma Celtowie powrócili jednak na 18-punktowe prowadzenie i odnieśli piąte zwycięstwo z rzędu.
- Za sprawą 26 punktów w dzisiejszym spotkaniu granicę 10 tys. “oczek” zdobytych w karierze przekroczył Jaylen Brown. 20 punktów dodał wchodzący z ławki Payton Pritchard, a 15 Derrick White. Po stronie Trail Blazers 28 punktów zdobył Dalano Banton.
Maksymilian Kaczmarek
CHARLOTTE HORNETS – OKLAHOMA CITY THUNDER 118:121
- Nie był to spodziewany spacerek dla Thunder. Drużyna z Charlotte najpierw odrobiła dwucyfrową stratę, następnie doprowadzając do wyrównanej końcówki. O losach spotkania przesądził dwoma trójkami w ostatnich 1:30 Isaiah Joe.
- Drużyna z Oklahoma City zdołała przerwać najdłuższą w sezonie serię trzech porażek z rzędu mimo braku Shaia Gilgeous-Alexandra i Jalena Williamsa. 26 punktów zdobył Aaron Wiggins, a 11. triple-double w karierze, w postaci 20 punktów, 13 zbiórek i 13 asyst, zanotował Josh Giddey. Po stronie Hornets 19 “oczek” rzucił Grant Williams, a 18 Tre Mann.
Maksymilian Kaczmarek
ORLANDO MAGIC – CHICAGO BULLS 113:98
- Orlando Magic nadal mogą skończyć sezon na drugim albo ósmym miejscu we Wschodniej Konferencji. Paolo Banchero zależy jednak na tym, by jego zespół uniknął konieczności gry w turnieju play-in. Dlatego lider zespołu stara się dźwigać ten ciężar i poprzedniej nocy poprowadził ekipę do wygranej z Chicago Bulls. W tym momencie Magic są na 3. miejscu, ale tylko mecz za drugimi Milwaukee Bucks, którzy w ostatnim czasie notują spadek formy.
- Co więcej, Magic jeszcze dwukrotnie się z Bucks w ramach sezonu regularnego zmierzą. Natomiast Bulls wiedzą już, że w turnieju play-in zagrają z Atlantą Hawks. Do rozstrzygnięcia pozostała kwestia tego, która z tych ekip będzie gospodarzem. Magic już w pierwszej kwarcie zbudowali 19-punktowe prowadzenie i choć DeMar DeRozan utrzymywał Bulls w grze, gościom nie udało się na żadnym etapie zamknąć tej straty.
- Po stronie Bulls 30 punktów (13/22 z gry), trzy zbiórki oraz pięć asyst DeRozana i 15 oczek (6/7 z gry, 2/3 za trzy) debiutującego w pierwszej piątce Javonte Greena. Natomiast dla Magic 24 punkty (8/17 z gry, 7/8 za jeden), sześć zbiórek i pięć asyst Banchero oraz 19 oczek (7/13 z gry, 3/6 za trzy), trzy zbiórki, pięć asyst oraz dwa przechwyty Jalena Suggsa. Meczu z powodu urazów nie dokończyli Franz Wagner i Jonathan Isaac.
TORONTO RAPTORS – WASHINGTON WIZARDS 130:122
- Immanuel Quickley poprawił rekord kariery i przyczynił się do 64. porażki w sezonie Washington Wizards. Nigdy wcześniej w historii ekipy z DC nie było sezonu, w którym przegrała aż tyle spotkań. Natomiast Toronto Raptors przerwali serię ośmiu domowych porażek z rzędu i dla nich sezon jakiś czas temu również dobiegł końca. Dla Wiz to szósta porażka w ostatnich siedmiu spotkaniach. Na 25 sekund przed końcem po rzucie Deniego Avdiji Wizards zeszli do -5 (122:127), ale dwa rzuty Quickleya z linii wolnych przypieczętowały wygraną Raptors.
- Zawodnik transferowany zimą z New York Knicks zanotował na swoje konto 31 punktów (9/15 z gry, 3/7 za trzy, 10/10 za jeden), 13 asyst oraz siedem zbiórek. 22 oczka (9/19 z gry), osiem zbiórek i siedem asyst R.J.-a Barretta oraz 21 oczek (8/12 z gry, 2/5 za trzy), dziewięć zbiórek, pięć asyst i trzy przechwyty Kelly’ego Olynyka. Dla Wizards 32 punkty (11/19 z gry, 8/12 za jeden), 10 zbiórek, pięć asyst, dwa przechwyty i trzy bloki Avdiji oraz 29 oczek (10/23 z gry, 4/10 za trzy), 12 asyst Jordana Poole’a.
PHOENIX SUNS – NEW ORLEANS PELICANS 105:113
- Zwycięstwo New Orleans Pelicans oznacza, że w tym momencie zespoły zrównały się bilansem i walczą o 6. miejsce w tabeli, czyli ostatnie gwarantujące bezpośredni awans do play-offów NBA. Phoenix Suns wygrali jednak dwa z trzech meczów serii sezonu regularnego, więc mają tzw. tie-breaker, jeżeli drużyny zakończą sezon regularny z takim samym bilansem.
- Trener Frank Vogel podkreślił, że największym problemem dla jego drużyny było okiełznanie niezwykle aktywnego Ziona Williamsona, który w czwartej kwarcie zanotował 12 punktów. Pomógł Pels przerwać serię czterech porażek z rzędu. Devin Booker w ostatnich trzech meczach przeciwko Pels zdobył 50+ punktów, więc tym razem obrona gości była wobec niego szczególnie fizyczna, co pozwoliło zatrzymać go na 0/6 za trzy.
- Kluczowa była druga kwarta, którą Pels wygrali 37:24. Zion skończył z 29 punktami (11/21 z gry), 10 zbiórkami, siedmioma asystami i pięcioma blokami. 31 oczek (12/22 z gry, 7/12 za trzy), cztery zbiórki i pięć asyst C.J.-a McColluma. Dla Suns 33 punkty (13/19 z gry, 7/8 za trzy), pięć asyst Bradleya Beala oraz 25 oczek (9/16 z gry), trzy zbiórki i siedem asyst Bookera.
MILWAUKEE BUCKS – NEW YORK KNICKS 109:122
- Jalen Brunson ponownie był zjawiskowy i obrona Milwaukee Bucks nie mogła nic na to poradzić. Ciekawego kogo tym razem Doc Rivers obwini za porażkę swojego zespołu. To czwarta przegrana z rzędu zespołu, który pretenduje do walki o mistrzostwo NBA. Brunson natomiast notuje średnio 37 punktów w starciach przeciwko temu konkretnemu rywalowi. W drugiej kwarcie Bucks stracili Khrisa Middletona, który został nieumyślnie uderzony w twarz przez Donte DiVincenzo i nie wrócił na parkiet.
- Bez wsparcia weterana, Knicks w drugiej połowie przypuścili pogoń, która pozwoliła im przejąć kontrolę nad wydarzeniami. Run 20:6 zaraz na starcie trzeciej kwarty podkreślił ambicje gości. Na siedem minut przed końcem DiVincenzo dał swojej drużynie pierwsze prowadzenie od wyniku 6:5 i tego już podopieczni Toma Thibodeau nie oddali.
- Brunson skończył zawody z dorobkiem 43 punktów (16/32 z gry, 9/11 za jeden), sześciu zbiórek oraz ośmiu asyst. Kolejnych 26 oczek (8/11 za trzy), cztery zbiórki i trzy asysty DiVincenzo. Natomiast dla Bucks 28 punktów (10/20 z gry, 8/11 za jeden), 15 zbiórek, osiem asyst i dwa bloki Giannisa Antetokounmpo oraz 24 oczka (10/15 z gry, 4/6 za trzy), pięć zbiórek Bobby’ego Portisa.
SAN ANTONIO SPURS – PHILADELPHIA 76ERS 126:133 2OT
- Zdecydowanie jeden z najciekawszych meczów spośród wszystkich rozgrywanych poprzedniej nocy. San Antonio Spurs pomimo gry bez Jeremy’ego Sochana i Devina Vassella, cały czas chcą walczyć i udaje im się to głównie za sprawę Victora Wembanyany. Tymczasem Philadelphia 76ers walczy o uniknięcie gry w turnieju play-in, dlatego potrzebuje każdego zwycięstwa. Poprzedniej nocy wytargała je z rąk rywala.
- W tym meczu ekipa z Philly postanowiła pozwolić Joelowi Embiidowi odpocząć. To oznaczało więcej ofensywnych obowiązków na barkach Tyrese’a Maxeya i ten z zadaniem poradził sobie zjawiskowo. Po tym, jak Spurs objęli w drugiej dogrywce prowadzenie 126:123, Sixers skończyli mecz runem 10:0. Na 10 sekund przed końcem czwartej kwarty prowadzili punktem po trójce Nicolasa Batuma. Julian Champagnie odpowiedział trójką przywracając SAS na prowadzenie, ale niepilnowany Maxey trafił lay-up i doprowadził do 10-minutowej dogrywki.
- W rotacji Sixers brakowało takich graczy jak Tobias Harris, Kyle Lowry, Robert Covington oraz De’Anthony Melton. Maxey zanotował 52 punkty (19/41 z gry, 12/12 za jeden), pięć zbiórek, siedem asyst i dwa przechwyty. 26 oczek (12/22 z gry), osiem zbiórek, pięć asyst i dwa przechwyty Kelly’ebo Oubre Jr’a. Dla Spurs 33 punkty (11/20 z gry, 5/10 za trzy), 18 zbiórek, sześć asyst i siedem bloków Wemby’ego i 22 oczka (8/15 z gry, 5/8 za trzy) Malakiego Branhama.
BROOKLYN NETS – SACRAMENTO KINGS 77:107
- Domantas Sabonis zanotował 61. double-double z rzędu i poprowadził swój zespół do łatwego zwycięstwa z Brooklyn Nets. Kings cały czas walczą o uniknięcie turnieju play-in, ale zadanie robi się coraz trudniejsze. Są na 8. miejscu i tracą mecz do Suns oraz Pels. W całym meczu Sacramento Kings trafili 15 trójek i dostali 42 oczka z ławki rezerwowych. Run 18:8 w czwartej kwarcie pozwolił gościom odłożyć spotkanie na półkę.
- Dla ekipy Mike’a Browna 20 punktów (8/20 z gry, 3/11 za trzy), pięć zbiórek i trzy asysty De’Aarona Foxa oraz 18 oczek (7/14 z gry), 20 zbiórek, dziewięć asyst i dwa bloki Sabonisa. Z kolei dla Nets 21 punktów (8/18 z gry, 2/7 za trzy), cztery zbiórki Cama Thomasa i 16 oczek (7/18 z gry, 2/5 za trzy), siedem zbiórki i dwie asysty Trendona Watforda.
GOLDEN STATE WARRIORS – UTAH JAZZ 118:110
- Teoretycznie Golden State Warriors nadal mogą złapać w tabeli Los Angeles Lakers i grać w pierwszym meczu turnieju play-in z przewagą własnego parkietu. Biorąc jednak pod uwagę fakt, że w tym sezonie nie radzą sobie w Chase Center szczególnie dobrze, trudno powiedzieć, czy taki scenariusz im pasuje. Poza grą poprzedniej nocy był Stephen Curry, któremu sztab chciał pozwolić odpocząć.
- Pod nieobecność lidera, dużą część obowiązków związanych ze zdobywaniem punktów wziął na siebie Klay Thompson, który co chwilę karcił obronę Utah Jazz kolejnymi trafieniami za trzy. Do gry po sześciomeczowej absencji wrócił Jonathan Kuminga i wydatnie pomógł swojej drużynie z ławki rezerwowych. Warriors wygrali pierwszą kwartę 41:28 i kontrolowali przebieg spotkania od tego momentu.
- Thompson skończył zawody z dorobkiem 32 punktów (12/23 z gry, 6/13 za trzy), pięciu zbiórek i czterech asyst. Z ławki 21 oczek (9/11 z gry), 10 zbiórek i cztery asysty dołożył od siebie Kuminga. Z kolei dla Jazz, którzy już jakiś czas temu wywiesili białą flagę, 25 punktów (8/16 z gry, 4/11 za trzy) Keyonte George’a oraz 27 oczek (9/12 z gry, 7/8 za trzy) drugoroczniaka Johnny’ego Juzangi.
LOS ANGELES LAKERS – MINNESOTA TIMBERWOLVES 117:127
- Trener Darvin Ham nie chciał ryzykować zdrowiem swoich gwiazd, dlatego w meczu przeciwko Minnesocie Timberwolves zagrał bez LeBrona Jamesa, który ładuje baterię na pozostałą część sezonu regularnego, a przede wszystkim na zbliżający się wielkimi krokami turniej play-in. Los dodatkowo uprzykrzył LAL życie z powodu kontuzji oka, jakiej w pierwszym fragmencie spotkania doznał Anthony Davis.
- Davis dostał w twarz od Kyle’a Andersona podczas walki o piłkę. Bez wysokiego pilnującego środka pola, Wolves zaczynali zyskiwać przewagę. Jeszcze w trzeciej kwarcie ławka Los Angeles Lakers utrzymywała zespół w grze, ale walczący o “jedynkę” Zachodniej Konferencji rywal pozostał skoncentrowany do samego końca i ostatecznie odniósł zwycięstwo, które pozwoliło mu się zrównać w tabeli z Denver Nuggets.
- Najlepiej punktującym graczem Wolves był Nazr Reid, który skończył zawody z dorobkiem 31 punktów (12/16 z gry, 6/8 za trzy) oraz 11 zbiórek. Kolejnych 26 oczek (9/20 z gry, 3/8 za trzy) i osiem asyst Anthony’ego Edwardsa. Dla LAL 30 punktów (11/17 z gry, 4/5 za trzy), sześć zbiórek Ruiego Hachimury oraz 19 oczek (8/9 z gry), 10 zbiórek i pięć przechwytów z ławki Jaxsona Hayesa.
Szukasz tabeli NBA? Zawsze aktualną tabelę NBA znajdziesz tutaj.
Follow @mkajzerek
Follow @PROBASKET