Do składu Chicago Bulls wrócił Zach LaVine, ale to Nikola Vucević poprowadził zespół z Illinois do przekonywującej wygranej nad Charlotte Hornets. Kyrie Irving rzucił 45 punktów, ale było to za mało, aby Brooklyn Nets mogli myśleć o pokonaniu Dallas Mavericks. Russell Westbrook i jego 34. triple-double w sezonie sprawili, że Washington Wizards praktycznie wyeliminowali Toronto Raptors z walki o turniej play-in. Do sporej niespodzianki doszło w Detroit, gdzie miejscowi Pistons pewnie ograli, walczących o jak najwyższe miejsce w play-in, Memphis Grizzlies. Jeszcze wczoraj na ławce Indiana Pacers było spore zamieszanie, ale dzisiaj podopieczni Nate’a Bjorkgrena pokonali Atlanta Hawks. Los Angeles Clippers nie dali żadnych szans rywalom zza miedzy, a w barwach Los Angeles Lakers na drugą połową, z powodu skurczów pleców, nie wyszedł Anthony Davis. Oklahoma City Thunder przegrali kolejny mecz, tym razem z Golden State Warriors.
Charlotte Hornets – Chicago Bulls 99:120
- Nikola Vucević rzucił 29 punktów i zebrał z tablic 14 piłek, a Bulls, w powrocie Zacha LaVina na parkiet, bez problemów rozprawili się z Hornets. LaVine był nieobecny przez 11 spotkań ze względu na protokoły sanitarne związane z COVID-19, dołożył 13 „oczek”, a Bulls wygrali każde z trzech spotkań serii z Szerszeniami w tym sezonie, łączną różnicą 52 punktów. – Cieszymy się, że jest z nami. Zagraliśmy świetny mecz i to na pewno zmotywuje nas do dalszej walki. Mam nadzieję, że uda się nam utrzymać tak dobrą grę – przyznał Vucević.
- Bulls w dalszym ciągu tracą 3.5 spotkania do ostatniego miejsca gwarantującego awans do turnieju play-in. PJ Washington, który nie zagrał w poprzednim meczu ze względu na narodziny swojego dziecka, dzisiaj rzucił 24 punkty, sześciokrotnie trafiając zza łuku. Malik Monk wszedł z ławki i dodał 20 „oczek” – Hornets zagrali bez Gordona Haywarda, Milesa Bridgesa i Devonte’a Grahama. – Moim zdaniem grali od nas dużo twardziej w każdym spotkaniu. Nasz sukces zależy od gry w defensywie, musimy być w stanie powstrzymywać ataki rywali. Musimy zabezpieczać deskę i nie pozwalać na łatwe punkty z ponowienia – przyznał Washington.
- Ekipa z Karoliny Północnej mogła zapewnić sobie udział w play-in, gdyby tylko wygrała. Jednak Vucević miał inne plany na to spotkanie i postanowił zdominować swoich rywali. To najwyższe zwycięstwo Bulls w tym sezonie jeśli wziąć pod uwagę tylko mecze z Charlotte. Goście mocno weszli w mecz, ale gospodarze odpowiedzieli w drugiej kwarcie. Do przerwy wydawało się, że będzie jeszcze z tego mecz, ale na koniec trzeciej kwarty różnica wynosiła już 22 punkty. – Nie możemy sobie z nimi poradzić przez cały sezon i za to należy się im szacunek. Z jakiegoś powodu nie jest to dla nas wygodny rywal – skomentował trener Hornets, James Borrego.
Dallas Mavericks – Brooklyn Nets 113:109
- James Harden i sami Brooklyn Nets mają być pewni, że zawodnik wróci jeszcze na ostatnie spotkania sezonu regularnego. To z pewnością bardzo dobra wiadomość dla kibiców tej drużyny, bo gra Nets bez Hardena nie wygląda już tak imponująco. Dzisiaj znów okazało się, że Kyrie Irving może rzucać sporo punktów, ale nie są to trafienia wygrywające mecz, Irving nie jest takim graczem. Dlatego też Nets jak tlenu będą potrzebowali wygrywających zagrań Brodacza.
- Irving ostatecznie zanotował 45 punktów, Kevin Durant 20 punktów i dziewięć zbiórek, ale przez cały mecz nie był w stanie regularnie trafiać do obręczy. Nets musieli sobie dzisiaj radzić bez kilku ważnych graczy – oprócz Harden nie zagrali również DeAnre Jordan i Tyler Johnson. Na trybunach w Teksasie kibice mogą zająć aktualnie 24% pojemności miejsc siedzących i momentami dało się to usłyszeć.
- Z kolei Mavs zagrali bez Kristapsa Porzingisa, Maxiego Klevera i Bobana Marjanovicia. Luka Doncić rzucił 24 punkty, miał 10 zbiórek i osiem asyst, a w rolę jego pomocnika, kolejny raz, wcielił się Tim Hardaway Jr. Jalen Brunson trafił spod kosza, dając Mavs 6-punktową przewagę. W kolejnej akcji, na 20 sekund przed końcem, Irving nie trafił nawet w obręcz i Mavs w spokoju dowieźli prowadzenie do końca. Nie była to tak emocjonująca końcówka, jak może wskazywać wyniki. Nets przegrali czwarty mecz z rzędu – to najdłuższa tego typu seria w tym sezonie.
Toronto Raptors – Washington Wizards 129:131 OT
- Bradley Beal 14 ze swoich 28 punktów rzucił w ostatniej kwarcie i dogrywce. Russell Westbrook zanotował swoje 34. triple-double w sezonie. W barwach Raptors swój najlepszy wynik w karierze – 44 punkty – wyrównał Pascal Siakam, ale jego drużyna przegrała po raz piąty w ostatnich sześciu meczach. Siakam spudłował trójkę w końcówce dogrywki. – Potrzebowaliśmy jednego z tych rzutów, ale żaden nie chciał wpaść – skwitował trener Raptors, Nick Nurse.
- Beal spędził dzisiaj na parkiecie 45 minut i przez bardzo długi czas próbował wymyślić sposób na oszukanie defensywy Raptors. – Gdy tylko wyszedłem z szatni, oni już wtedy mieli dla mnie przygotowanego obrońcę. To było trudne, ale efektywne. Naprawdę wyłączyli mnie z gry. Musiałem dużo grać bez piłki o pozwolić kolegom z drużyny kreować akcje – przyznał Beal. – Przez większość meczu jedynie biegał – dodał Nurse.
- Westbrook miał 13 punktów, 17 asyst i 17 zbiórek, ale na 15 sekund przed końcem dogrywki popełnił szósty faul i musiał zejść z parkietu. Dla rozgrywajacego to już triple-double nr 180 w karierze – więcej ma tylko Oscar Robertson – 181. Zawodnik Wizards zanotował szóste triple-double w ostatnich siedmiu meczach. – Według mnie nie zagrał jednego z lepszych spotkań, ale później patrzysz na liczby i jesteś pod wrażeniem – skomplementował swojego podopiecznego Scott Brooks.
- Raul Neto rzucił 25 punktów, co jest jego najlepszym wynikiem w karierze, a Robin Lopez sześć ze swoich 24 „oczek” zdobył w dogrywce. Lopez w dodatkowym czasie gry miał dwa ważne bloki, które bardzo pomogły Wizards pokonać Raptors po raz pierwszy od dziewięciu spotkań. – Zawsze staram się grać z odpowiednim, agresywnym nastawieniem, chcę oddawać rzuty tak często, jak to możliwe. To było kluczowe spotkanie, więc każdy podszedł do niego niezmiernie skoncentrowany – ocenił Neto.
- Westbrook triple-double przypieczętował na 2:22 przed końcem, kiedy trafił spod kosza, zmniejszając przy okazji stratę do jednego punktu. Kolejne osiem z 10 punktów Wizards zdobył Beal, ale to Fred VanVleet i jego trójka doprowadziły do dogrywki. Trzy z ostatnich czterech meczów Wizards zostały rozstrzygnięte przez jeden lub dwa punkty. – Wygraliśmy przeciwko druzynie, która desperacko potrzebowała wygranej, wiedzieliśmy, że wyjdą napompowani – dodał Brooks.
Detroit Pistons – Memphis Grizzlies 111:97
- Wayne Ellington i Cory Joseph rzucili po 18 punktów i w wydatny sposób przyczynili się do przerwania serii czterech porażek z rzędu. Grizzlies przystępowali do tego spotkania z niecałym meczem przewagi nad znajdującymi się na dziewiątym miejscu Golden State Warriors. Jednak dzisiaj Grizzlies nie byli w stanie ograć jednego z najsłabszych zespołów w lidze, zmagającego się z kilkoma absencjami.
- Pisons wciąż mają drugi najgorszy bilans w lidze, ale maja już tylko pół spotkania straty do Minnesota Timerwolves, a Orlando Magic i Cleveland Cavaliers nie są wcale tak daleko. – Potrzebowaliśmy tego. Widać po naszym młodych zawodnikach, że tracą pewność siebie z każdą kolejną porażką. Potrzebowaliśmy tego, aby wzmocnić wiarę we własne umiejętności, chcemy budować tutaj naszą kulturę gry – powiedział po meczu szkoleniowiec Pistons, Dwane Casey.
- Grizzlies grali dzień po tym, jak wygrali 139:135 z Timberwolves, a w drugiej kwarcie byli w stanie zdobyć zaledwie 17 „oczek, w trzeciej tylko nieco więcej – 21. Na koniec trzeciej kwarty przewaga Pistons wynosiła osiem punktów, ale w pewnym momencie Grizzlies udało się zmniejszyć straty do dwóch „oczek”. Jednak gospodarze odpowiedzieli serią 10:3. – Myślę, że dobrze weszliśmy w mecz, ale nie byliśmy w stanie tego utrzymać przez 48 minut – przyznał trener Memphis, Tyler Jenkins.
- Dla Grizzlies 20 punktów zdobył Ja Morant, a Jonas Valanciunas zanotował 19 punktów i 16 zbiórek. – Graliśmy dzień-po-dniu, ale to żadne wytłumaczenie, musimy być gotowi w każdym momencie – przyznał Jaren Jackson Jr. W ekipie Tłoków dwucyfrowymi zdobyczami punktowymi mogło pochwalić się aż siedmiu graczy, w tym Isaiah Stewart (15) i Sekou Doumbouya (14).
Indiana Pacers – Atlanta Hawks 133:126
- CarisLeVert bardzo chciał pokazać, że jest zdeterminowany, aby zamazać zły obraz jego drużyny z ostatniego spotkania, w którym Pacers zanotowali jedną z najgorszych porażek w tym sezonie. LeVert rzucił 31 punktów, wliczając w to dziewięć w ostatnich 2:17 spotkania. – Chciałem się odkuć. Dokładnie o to chodzi w tej lidze, chciałem zagrać na możliwie najwyższym poziomie – przyznał LeVert.
- LeVert trafił dwa rzuty z wyskoku w końcówce, kiedy przewaga jego ekipy wynosiła tylko jeden punkt. Hawks nie byli w stanie wstrzelić się w tym czasie zza łuku i Pacers powoli odjechali z wynikiem. – Kocham takie momenty, zacięte końcówki. To część mnie – dodał LeVert, który rozdał również 12 asyst. To jego pierwsze double-double od czasu transferu do Indianapolis. Domantas Sabonis miał 30 punktów i dziewięć asyst.
- – Trafiliśmy wielkie rzuty w momentach, w których bardzo ich potrzebowaliśmy. Szczególne uznanie należy się Carisowi – powiedział trener Pacers, Nate Bjorkgren. Do meczu z Hawks, Pacers przegrali cztery z pięciu ostatnich spotkań, a ostatnie niepowodzenie przeciwko Kings było wręcz niedopuszczalne. – Caris był świetny, a my mieliśmy dobre posiadania w defensywie jako całość. Byliśmy skoncentrowani po obu stronach parkietu – dodał TJ McConnell.
- Po stronie Hawks brylował Trae Young, autor 30 punktów i 10 asyst. Bogdan Bogdanović dodał 28 „oczek”, John Collins 25. – Każda porażka frustruje – powiedział Young. Z kolei szkoleniowiec gości – Nate McMillan – nie ukrywał, że nie podobał się mu postawa jego ekipy z pomalowanym, gdzie Pacers rzucili im 70 punktów, pozwalając na rzucenie zaledwie 58. – Byli w naszym pomalowanym przez cały mecz. Nie udało się nam zatrzymać ich przez pierwsze trzy kwarty – McMillan.
Golden State Warriors – Oklahoma City Thunder 118:97
- Stephen Curry rzucił 34 punkty i rozdał siedem asyst, a dzięki wygranej Warriors przesunęli się na ósme miejsce w tabeli Konferencji Zachodniej i mają pół meczu przewagi nad Memphis Grizzlies. Mychal Mulder wszedł z ławki i dołożył 25 punktów, spędzając na parkiecie zaledwie 20 minut. Andrew Wiggins miał 18 „oczek” i siedem zbiórek. – Podoba mi się to, że potrafimy zatroszczyć się o swój interes. Według mnie zagraliśmy naprawdę solidne spotkanie. Nasza defensywa była szczelna. Nie popełnialiśmy strat, zbieraliśmy, dobry mecz – przyznał trener Warriors, Steve Kerr. – Dzisiaj dobrze egzekwowaliśmy zagrywki. W ostatnim czasie zdecydowanie poprawiliśmy się w tym elemencie. Gramy szybko, znajdujemy kolegów na otwartych pozycjach, mamy odpowiedni rytm – dodał Mulder.
- Dla Thunder 23 punkty zdobył Ty Jerome, a Darius Bazley dodał 22 „oczka”. Dla gości była to piąta kolejna i 19 w ostatnich 20 meczach porażka. Warriors przejęli kontrolę nad spotkaniem w drugiej kwarcie, kiedy zanotowali serię punktową 15:2. Gospodarze prowadzili w pewnym momencie różnicą 25 „oczek”. Ekip spotkają się ponownie w sobotę, również w Chase Center. – Zrobiliśmy dzisiaj wiele rzeczy dobrze. Musimy jedynie pochylić się nieco bardziej nad defensywą, szczególnie w kontrze. Moglibyśmy również lepiej szukać otwartych pozycji w ataku – przyznał trener Thunder, Mark Daigneault.
- Mimo, że Damion Lee został zaszczepiony, 21 kwietnia otrzymał pozytywny wynik testu na COVID-19 i od tego czasu znajduje się w protokołach sanitarnych. Lee powiedział, że odczuwał dreszcze, bóle głowy i ogólne zmęczenie, a jego zmysł smaku w dalszym ciągu nie wrócił do normy. – Czuję się jakby uderzyły mnie dwa samochody na raz za każdym razem, gdy zrobię krok – powiedział Lee. Na ten moment nie jest jasne, kiedy wróci do składu.
Los Angeles Clippers – Los Angeles Lakers 118:94
- Lakers są w okropnych tarapatach. Anthony Davis spędził na parkiecie zaledwie dziewięć minut i nie wyszedł nawet na drugą połowę. Wszystko przez skurcze pleców. Davis podkręcił kostkę w pierwszej kwarcie, ale został na parkiecie. Nie zagrał dzisiaj również LeBron James, który w dalszym ciągu leczy skręconą kostkę i pod nieobecność dwójki liderów Kyle Kuzma rzucił 25 punktów. To jednak niczego nie zmienia – Jeziorowcy przegrali czwarty z ostatnich pięciu meczów. Do końca sezonu regularnego zostało im do rozegrania sześć spotkań.
- Dla Clippers 24 punkty zdobył Paul George, a Kawhi Leonard powoli wraca do swojej formy – dzisiaj oddał dziewięć rzutów i ostatecznie skończył z zawody z 15 punktami, ośmioma zbiórkami i sześcioma asystami. Bardzo dobrze wyglądali dzisiaj również byli gracze Jeziorowców – DeMarcus Cousins i Rajon Rondo. Wygrana sprawił, że Clippers awansowali na trzecie miejsce w tabeli Konferencji Zachodniej i jeśli play-offy zaczynałyby się dzisiaj, to dwie ekipy z LA starłyby się ze sobą już w pierwszej rundzie.
- Clippers wygrali drugi mecz z rzędu po wcześniejszych trzech kolejnych porażkach i aktualnie mają pół spotkania przewagi nad czwartymi Denver Nuggets. – Od początku zagraliśmy na wysokiej intensywności. Wchodziliśmy w pomalowane, dobrze dzieliliśmy się piłką, byliśmy skupieni w obronie – powiedział George. Clippers byli dzisiaj lepsi w każdym elemencie statystycznym, ale również i w poszczególnych elementach koszykarskiego elementu.
- Lakers na ten moment mają jedynie zapewnione miejsce w turnieju play-in, który tak mocno krytykował LBJ – Lakers kolejny mecz zagrają w Portland i będzie on miał kluczowe znaczenie dla układu tabeli. Na ten moment w serii sezonowej pomiędzy Blazers i Lakers jest remis – 1:1. Zwycięstwo którejkolwiek z ekip da jej ogromną przewagę w tabeli (aktualnie obie drużyny mają taki sam bilans). – Nie patrzymy na play-in jako coś złego. Potrzebujemy więcej spotkań, aby się dotrzeć i wrócić na odpowiedni poziom. Oczywiście nie chcemy tam trafić, ale jeśli się tak stanie, to nie będziemy załamani – skomentował AD.
- Lakers muszą pluć sobie w brodę patrząc na to, że nie zaoferowali nowego kontraktu Rondo i Dwightowi Howardowi. Rondo spoił zespół Clippers, właśnie kogoś takiego brakowało im w poprzednim sezonie na rozegraniu. Andre Drummond wygląda fatalnie, a konflikt na linii Marc Gasol-reszta drużyny zdaje się narastać. Przed Lakers niełatwe czasy. Być może inaczej wyglądałoby to, gdyby zdrowie dopisywało i były zwycięstwa. A tak to wychodzą kolejne kwasy i niedopowiedzenia. Zbliżające się play-offy będą prawdziwym testem mitycznej już mentalności mistrzów.
Gdyby play-offy zaczęły się dzisiaj, to tak wyglądałaby drabinka.
Przypominamy, że w tym roku będą mecze PLAY-IN.
Drużyny z miejsc 7. i 8. zagrają ze sobą jeden mecz i wygrany wchodzi na miejsce 7.
Przegrany z meczu 7-8 zagra z wygranym z meczu drużyn z 9. i 10. miejsca. Kto wygra to spotkanie, wejdzie do play-offów z 8. miejsca.
Wszystko, co musicie wiedzieć o turnieju play-in: