Dzisiejszej nocy kibice mogli zobaczyć zaledwie 3 spotkania. Pomimo tego, nie brakowało emocji. W Filadelfii miejscowi Sixers podejmowali Milwaukee Bucks. Obie drużyny, pomimo małych braków kadrowych, nie dawały za wygraną do samego końca. Na wysokości zadania stanęli jednak liderzy zespołów- Joel Embiid oraz Giannis Antetokounmpo. To właśnie ich mały pojedynek w końcówce meczu zadecydował o końcowym wyniku. W innych spotkaniach bez większych problemów zwycięstwa odniosły ekipy Kings oraz Warriors.
PHILADELPHIA 76ERS- MILWAUKEE BUCKS 122:128
– Do gry, po trzymeczowej absencji powrócił Joel Embiid. Środkowy nie zawidół kibiców i rozegrał bardzo dobre spotkanie notując w ciągu 37 minut triple-double na poziomie 34 punktów, 13 zbiórek i 13 asyst. Wśród Sixers za to znowu Jimmy Butlera (plecy). Jego miejsce zajął Mike Scott (22 pkt, 8/11 FG, 6/8 3PT)
– Obie ekipy, zgodnie z oczekiwaniami kibiców, zapewniły publiczności niezwykle wyrównane widowisko. Na początku czwartej kwarty 7-punktową przewagę mieli jednak gospodarze. Świetny tego wieczoru Giannis Antetokounmpo (45 punktów, 13 zbiórek, 6 asyst, 5 bloków) swoją postawą dał reszcie zespołu znak do rozpoczęcia kontrofensywy. Na 1:24 min przed końcem, po rzucie George’a Hilla, Bucks wyrównali stan meczu. Próbował odpowiedzieć na to J.J. Redick, lecz nieskutecznie. Ponownie dwa oczka zdobył Hill. W następnej akcji Giannis zablokował Joela Embiida i podał piłkę do Sterlinga Browna, który zamienił podanie na punkty ( 123:119). Sixers nie zdołali już przechylić szali zwycięstwa na swoją stronę.
– Do składu Bucks powrócili Ilyasova (3pkt) oraz Middleton (22pkt). Na samym początku spotkania goście stracili jednak Erica Bledsoe, który wdał się w przepychankę z Joelem Embiidem. Zawodnik otrzymał za wszystko dwa przewinienie techniczne w związku z czym musiał opuścić plan gry.
SACRAMENTO KINGS- CLEVELAND CAVALIERS 117:104
– Po sromotnej porażce z Houston (130-105) Kings nareszcie mogli pokazać się z dobrej strony. Zawodnicy Dave’a Joergera przez całe spotkanie nie przegrywali choćby jednym punktem. W pewnym momencie ich przewaga wynosiła nawet 15 oczek. Tak dużą przewagę Królowie osiągnęli pod koniec spotkania kiedy przy stanie 101-95 zaliczyli run 9-0.
– Wśród Kings najlepiej spisali się De’Aaron Fox ( 16 pkt, 10 asyst) oraz Buddy Hield ( 23 pkt). Po stronie Cavs 22 oczka padły łupem Jordana Clarksona, a 18 Collina Sextona. Ten ostatni dołączył po dzisiejszym spotkaniu do elitarnego grona. Obok LeBrona Jamesa i Rona Harpera jest jedynym rookie Cavs z conajmniej 1300 punktami na koncie.
LOS ANGELES LAKERS- GOLDEN STATE WARRIORS 90:108
– Warriors już w pierwszej kwarcie ośmieszyli młodzież z Los Angeles aplikując im, aż 39 punktów zatrzymując Lakers na jedynie 12 oczkach. Jeziorowcy chybili wszystkie 10 prób zza łuku. W następnej kwarcie co prawda lepiej spisali się Lakers ( 30:21) , lecz po przerwie Warriors wrócili do gry. Czwarta kwarta zakończyła się wynikiem 24:14 dla Golden State.
– Po stronie Lakers zabrakło Kyle’a Kuzmy (stopa). Zawodnik pauzował trzecie kolejne spotkanie. Tym samym po stronie Lakers nie pojawiło się, aż 4 zawodników z dotychczasowej pierwszej piątki (pozostali to LeBron James, Brandon Ingram i Lonzo Ball).
– Najlepszym zawodnikiem Warriors był DeMarcus Cousins. Środkowy zdobył 21 punktów i zebrał z tablic 10 piłek. Słabsze spotkanie zaliczył za to Stephen Curry. Rozgrywający trafił zaledwie 3 z 14 oddanych prób (1/9 3PT), zdobywając łącznie 7 punktów.