Zbliżamy się coraz mocniej do końca sezonu zasadniczego, a dzisiejszej nocy oglądaliśmy kilka ciekawych pojedynków. Najjaśniejszym punktem był oczywiście Anthony Edwards, który poprowadził Timberwolves do zwycięstwa nad Grizzlies, rzucając 44 punkty. Swój najlepszy mecz w karierze zanotował pierwszy wybór ostatniego draftu Zaccharie Risacher, ponieważ zdobył 38 punktów. Ciekawie działo się także w meczu Indiany Pacers z Cleveland Cavaliers, mimo iż Cavs wyszli całkiem rezerwowym składem. Natomiast Giannis Antetokounmpo oraz jego Bucks pewnie pokonali New Orleans Pelicans.
DETROIT PISTONS – NEW YORK KNICKS 115:106
- Po czterech porażkach w pięciu ostatnich spotkaniach Detroit Pistons chciało za wszelką cenę zrehabilitować się kibicom na własnej hali. Zadanie nie należało do łatwych, ponieważ New York Knicks prawdopodobnie zakończą zmagania w sezonie regularnym na trzeciej pozycji. Natomiast nie przeszkadzało to Pistons w tym, aby odnieść swoje 44. zwycięstwo w tym sezonie. Warto zaznaczyć, iż w składzie Knicks zabrakło OG Anunoby’ego, czy chociażby Josha Harta.
- Przez większość spotkania to goście przeważali i utrzymywali stałą przewagę, natomiast wszystko zmieniło się w czwartej kwarcie. Wówczas Pistons nie tylko odrobili na dobre straty, ale także zdołali wyjść na prowadzenie. Jednym z kluczowych momentów końcówki wydaje się wejście pod kosz z faulem w wykonaniu Dennisa Schrodera. Dzięki temu udało się gospodarzom utrzymać zbudowaną dopiero co przewagę i odnieść zwycięstwo.
- Kibice Knicks na pewno zadrżeli pod koniec trzeciej kwarty, kiedy z parkietu zszedł Jalen Brunson, który podkręcił staw skokowy. Na szczęście lider drużyny wrócił w miarę szybko do gry, choć nie było to jego najlepsze spotkanie – 15 punktów na 33,3% skuteczności. Najlepiej ostatecznie w zespole przyjezdnym zaprezentował się Karl Anthony Towns, notując kolejne double-double 25 punktów oraz 10 zbiórek.
- W przypadku Detroit Pistons wyraźnym liderem był oczywiście Cade Cunningham, który na przestrzeni całego meczu rzucił 36 punktów. Co więcej, rzucał na poziomie 66,7% (16/24 z gry). Dobrze prezentował się także Jalen Duren, który dziś nie spudłował żadnego rzutu (9/9), ostatecznie notując 18 oczek i 13 zbiórek. Trener Pistons narzekający ostatnio na walkę pod obręczą mógł być dziś zadowolony, ponieważ Pistons wygrali w zbiórkach, nieznacznie (35-34), ale jednak.
INDIANA PACERS – CLEVELAND CAVALIERS 114:112
- Gracze Cleveland Cavaliers już wcześniej zapewnili sobie pierwsze miejsce w Konferencji Wschodniej po sezonie zasadniczym, dlatego trener Kenny Atkinson mógł dać odpocząć kluczowym zawodnikom. Niemniej mocno rezerwowy skład Cavs i tak był o włos od tego, by wygrać z czwartą w tabeli Indianą Pacers. W składzie brakowało Donovana Mitchella, Evana Mobleya, Dariusa Garlanda, czy Maxa Strusa. Mimo takiego składu Pacers dopiero w samej końcówce przechylili szalę zwycięstwa na swoją korzyść.
- Od drugiej kwarty goście utrzymywali się na prowadzeniu, a kibice gospodarzy nie ukrywali zniecierpliwienia. Jeszcze na cztery minuty do końca Cavs prowadzili, ale wówczas do gry wkroczył Tyrese Haliburton, rzucają dwie trójki z rzędu. Pozwolił odskoczyć z rezultatem, ale koniec końców i tak wynik do ostatnich sekund nie był pewny, ustanowił go Aaron Neismith.
- Dla Indiany była to już szósta wygrana z rzędu i mimo wielu zastrzeżeń co do stylu, jaki prezentowała, Pacers mają zapewnioną czwartą lokatę na wschodzie. Będzie to pierwsza taka sytuacja, kiedy zapewnili sobie przewagę parkietu w fazie play-off od 2014 roku. Tej nocy najskuteczniejszy okazał się wspomniany wcześniej Tyrese Haliburton, zdobywając 23 punkty oraz dorzucając 10 asyst.
- W przypadku mocno rezerwowego zestawienia Cavs najlepszy był dziś De’Andre Hunter – 23 punkty oraz 11 zbiórek. Cleveland pokazywali dziś wysoką formę rzutową zza łuku, trafiając na poziomie 45,9%. Trener Kenny Atkinson po spotkaniu podkreślał, że on już nie raz mówił o głębi swojego składu – Mówiłem cały sezon, że mamy osiemnastu gotowych do gry zawodników – i dlatego mam zaufanie do drużyny w takich meczach, kiedy wiadomo, że dużo zagrają ławka i młodzi gracze. Daliśmy sobie szansę na zwycięstwo. Jestem naprawdę dumny z rezerwowych i tych, którzy dziś zaczynali. Świetny wysiłek. Szkoda, że nie udało się tego wyciągnąć.
BROOKLYN NETS – ATLANTA HAWKS 109:133
- Atlanta Hawks mierzyła się ze znajdującymi się na 12. pozycji w Konferencji Wschodniej Brooklyn Nets. Hawks, którzy zapewnili sobie już udział w fazie Play-in byli oczywiście stawiani w roli faworyta, co dość konkretnie potwierdzili na parkiecie. Już w pierwszej kwarcie zbudowana aż 19-punktowa przewaga była jasnym sygnałem, jak ten mecz będzie wyglądał. W kolejnej odsłonie ta przewaga jedynie rosła, a na przerwę zawodnicy gości schodzili z 24-punktowym prowadzeniem.
- Co należy podkreślić, Hawks dziś ani razu nie przegrywali, cały czas utrzymując dużą różnicę punktową. Koniec końców po czterech kwartach przewaga wynosiła tyle co na przerwę i dla Brooklyn Nets oznaczało to trzecią porażkę w czterech ostatnich spotkaniach. Atlanta natomiast nieco odkuła się po porażce z Orlando Magic, bardzo ważnym starciu w kontekście walki o 7. miejsce na wschodzie.
- W tym meczu mieliśmy jednego bohatera, a więc pierwszy wybór ostatniego draftu – Zacchariego Risachera. Francuz pokazał dziś swoje umiejętności w świetnym stylu, notując rekord kariery. Dokładnie 38 punktów, do których dołożył także skromne 4 zbiórki i 2 asysty. Natomiast trafiał z zabójczą skutecznością – 75% (15/20). W przypadku Brooklyn Nets najwięcej oczek na swoim koncie uzbierał Jalen Wilson – 20.
MILWAUKEE BUCKS – NEW ORLEANS PELICANS 136:111
- Po tym jak Indiana Pacers, nie bez problemów, pokonała rezerwowy skład Cleveland Cavaliers, jasnym stało się, że Milawukee Bucks nie mają już szans na 4. miejsce w Konferencji Wschodniej. Natomiast nie mogli pozwolić sobie na żadne wpadki, ponieważ za ich plecami tylko czyha Detroit Pistons. W spotkaniu z New Orleans Pelicans byli bezwarunkowymi faworytami do zwycięstwa. W dodatku Pelicans mieli jedynie ośmiu zawodników w rotacji, co ułatwiło zadanie Bucks.
- Mimo wszystko w pierwszej kwarcie niespodziewanie to goście lepiej się prezentowali i nawet zakończyli ją na prowadzeniu. Później już Bucks nie pozostawili złudzeń, pewnie punktując i powiększając swoją przewagę do końca spotkania. Tym samym gospodarze podtrzymali swoją wysoką kwietniową formę, ponieważ to była ich szósta wygrana z rzędu. Z Pelicans wygrali drugi raz w przeciągi kilku dni.
- Najlepiej na parkiecie spisywał się bez większego zaskoczenia Giannis Antetokounmpo, który zakończył ostatecznie ten pojedynek z dorobkiem 28 oczek, 11 zbiórek i 5 asyst. Zakończył on tym samym serię trzech meczów z rzędu z triple-double na koncie. W składzie Bucks dobrze zaprezentował się także Kevin Porter Jr. – 20 punktów i 7 asyst. Jeśli chodzi o osłabiony zespół gości, to najlepszym strzelcem okazał się wchodzący z ławki Lester Quinones, zdobywając dziś 21 punktów. Identyczne double-double (15 punktów i 10 zbiórek) zanotowali Robinson–Earl oraz Matković.
MEMPHIS GRIZZLIES – MINNESOTA TIMBERWOLVES 125:141
- Bardzo istotne spotkanie w kontekście walki o szóste miejsce Konferencji Zachodniej. Zarówno Memphis, jak i Minnesota pragnęłyby uniknąć fazy Play-in, natomiast nie będzie to łatwe zadanie. Dzisiejsze zwycięstwo Timberwolves sprawiło, że oprócz dwóch rywalizujących dziś drużyn, taki sam bilans ma także szóste Golden State Warriors – jednym słowem będzie ciekawie. Natomiast dziś mieliśmy przedsmak tego, co możemy oglądać już za moment.
- Początek udany szczególnie dla gości, ponieważ po pierwszej kwarcie uzbierali oni sześć oczek przewagi. Natomiast już na przerwę to gracze Grizzlies schodzili na prowadzeniu w szczególności dzięki dyspozycji Desmonda Bane’a w pierwszych dwóch kwartach (24 punkty, 6/6 za trzy). W trzeciej kwarcie nie miało to jednak większego znaczenia, ponieważ Minnesota wygrała ją aż 52:25, co pozwoliło praktycznie przesądzić o końcowym wyniku.
- Anthony Edwards był dziś niewątpliwym liderem na parkiecie, rzucając ostatecznie aż 44 punkty. W samej kluczowej trzeciej kwarcie był w stanie zdobył 18 oczek. Rzucał na bardzo wysokiej skuteczności, ponieważ z gry było to 68,4% (7/11 za trzy). Nie działał dziś w pojedynkę, ponieważ bardzo dobry mecz zanotował także Julius Randle – 31 punktów oraz 10 zbiórek. Przed Minnesotą jeszcze dwa domowe starcia sezonu regularnego – z Nets oraz Jazz.
- Niewiele mniej od Edwardsa na swoim koncie uzbierał dziś Ja Morant, który jednak nie był w stanie pociągnąć swojej drużyny do zwycięstwa. 36 punktów oraz 6 asyst na jego koncie. Na pewno w drugiej połowie brakowało skuteczności Bane’a, który zakończył mecz z dorobkiem 28 oczek (tylko 4 punkty w drugiej połowie). W przypadku Memphis, następne spotkania zapowiadają się na bardzo wymagające, ponieważ najpierw wyjazdowe starcie z Nuggets, a później domowa przeprawa z Mavs.