Dziś nie zabrakło niespodzianek na parkietach NBA. Słabo spisujące się Toronto Raptors zdołało pokonać drużynę Giannisa, a New Orleans Pelicans bardzo pewnie pokonali rywali z Memphis. Gracze z Brooklynu w samej końcówce zdołali pokonać rozpędzonych ostatnio Phoenix Suns. Kolejny świetny występ Jamesa Hardena. Nikola Jokić nadal utrzymuje formę na miarę MVP, ponieważ zdobył 43 punkty w meczu z Celtics, lecz ostatecznie to nie i tak nie pomogło Nuggets.
DENVER NUGGETS – BOSTON CELTICS 99:112
- Podopieczni Brada Stevensa, po bardzo nierównej grze w ostatnich meczach, w końcu odnieśli pewne zwycięstwo. Celtics prowadzili nawet 15 punktami w pierwszej połowie (33:48). W czwartej Nuggets doszli na 7 oczek (79:86), ale nie byli w stanie zatrzymać rozpędzonych bostońskich liderów. Spotkanie zakończyło się 13 punktową przewagą zespołu z Massachusetts.
- Celtics nie mieli problemów z pokonaniem ekipy z Kolorado, mimo że trafili zaledwie 9 z 34 rzutów trzypunktowych (27%). Najwięcej punktów zdobył Jaylen Brown, który uzyskał 27 punktów (11/20 z gry, 55%), 5 zbiórek i asyst, ale miał też 7 strat. – To było oczywiste, że potrzebowaliśmy dziś wygranej – powiedział po meczu. – Musieliśmy wyjść z odpowiednią energią i w większości tak zrobiliśmy – dodał.
- Drugim najlepszym wynikiem popisał się Jayson Tatum, autor 21 punktów, 6 zbiórek i 8 asyst. 17 oczek dołożył Kemba Walker. O krok od double-double był Tristan Thompson (9 punktów i 12 zbiórek). Wszechstronne spotkanie rozegrał Robert Williams III, który do 8 oczek dopisał 8 zbiórek i 5 przechwytów.
- Po stronie Nuggets jak zwykle brylował Nikola Jokić. Jeden z głównych kandydatów do nagrody MVP sezonu regularnego uzyskał 43 punkty (16/23 z gry, 70%), 6 zbiórek i 5 asyst. Bardzo dobre spotkanie rozegrał również Jamal Murray, autor 25 punktów (9/16 z gry, 56%), 6 zbiórek i asyst. 15 punktów i 8 asyst dołożył Facundo Campazzo.
- Główną przyczyną porażki Nuggets był brak wsparcia liderów ekipy z Kolorado. Bardzo słabe spotkanie rozegrał Michael Porter Junior, który nie zdobył ani jednego punktu, pudłując wszystkie 8 rzutów z gry. Zabrakło również punktów z ławki. Rezerwowi Nuggets zdobyli łącznie 14 oczek.
autor: Mateusz Malinowski
DETROIT PISTONS – SAN ANTONIO SPURS – przełożone
MEMPHIS GRIZZLIES – NEW ORLEANS PELICANS – 113:144
- Podopieczni Stana Van Gundy’ego bez żadnych problemów ograli zespół ze stanu Tennessee. Co prawda po pierwszej połowie prowadzili 5 punktami (63:58), ale prawdziwy pogrom zaczął się w drugiej połowie. Pelicans rzucili 38 punktów w trzeciej kwarcie, wygrywając tę część gry 15 punktami (38:23). Po 36 minutach gry na tablicy wyników widniała 20 punktowa przewaga zespołu z Nowego Orleanu (101:81).
- Ostatnia kwarta to czysty pokaz wielkich możliwości zawodników Stana Van Gundy’ego. Pelicans rzucili aż 43 punkty, wygrywając czwartą kwartę 11 punktami. W całym spotkaniu różnica wyniosła aż 31 oczek. Bohaterem spotkania został Zion Williamson, który zdobył 31 punktów, po raz kolejny grając na fenomenalnej skuteczności z gry 13/16, co daje aż 81%. Skrzydłowy Pelicans zdobył też 7 zbiórek i 6 asyst.
- – Ciągle staramy się znaleźć coraz więcej sposobów odpowiedniego wykorzystania Ziona – powiedział Van Gundy, dodając, że zespół poprawił się w ciągu ostatniego miesiąca. – Wynika to również z efektywności Brandona Ingrama – dodał.
- Drugim najlepszym wynikiem popisał się Josh Hart, który zdobył 29 punktów (10/16 z gry, 63%) i 9 zbiórek. Hart trafił 6 z 11 oddanych rzutów trzypunktowych (55%). 22 punkty (8/13 z gry, 62%) i 7 asyst uzyskał Brandon Ingram.
- Po stornie Memphis Grizzlies najwięcej punktów zdobył 28 punktów (12/16 z gry, 75%), 7 zbiórek i 8 asyst, ale również 6 strat. 19 oczek i 6 zbiórek uzyskał Kyle Anderson. 18 punktów, ale również 5 strat dołożył Dillon Brooks.
autor: Mateusz Malinowski
MILWAUKEE BUCKS – TORONTO RAPTORS 113:124
- Na halę do Milwaukee przyjechała drużyna z Toronto i nie zapowiadało się, by zagroziła gospodarzom. Raptors spisują się poniżej oczekiwań. Dużo słabiej w porównaniu do ostatniego sezonu, a ich bilans wynosi 13-15. Gospodarze mają aktualnie dodatni bilans, lecz ich forma też pozostawia wiele do życzenia. Giannis nie dał rady w tym meczu zdominować pod koszem i ostatecznie Bucks odnieśli swoją 12 porażkę w aktualnych rozgrywkach.
- Spotkanie było od początku wyrównane, a goście postawili twarde warunki Bucks. Wynik spotkania był ciągle bliski do remisu. Pod koniec drugiej kwarty do szatni zszedł z bólem Kyle Lowry. Powrócił na parkiet już w następnej odsłonie, lecz nie był w stanie kontynuować gry. Jednak ostatecznie nawet bez swojego lidera goście byli w stanie utrzymać prowadzenie i powiększyć przewagę w samej końcówce meczu.
- Pod nieobecność kontuzjowanego Lowry’ego stery przejął Van Vleet, który zakończył to spotkanie z 33 punktami na koncie. Bardzo dobrze dzielił się piłką, rozdając przy tym 7 asyst. Lowry podczas swojego pobytu na parkiecie zdołał zdobyć 18 „oczek”. Pascal Siakam zdobył 23 punkty, lecz jego skuteczność pozostawia bardzo wiele do życzenia, ponieważ trafił 8 z 23 oddanych rzutów. 14 punktów z ławki wniósł Chris Boucher.
- Po stronie gospodarzy Giannis Antetokounmpo nie zdołał poprowadzić swojej drużyny do zwycięstwa. Zanotował dziś double-double (34 punkty, 10 zbiórek), lecz to nie wystarczyło. Pierwsza piątka nie była dziś wystarczająco skuteczna. Dużym wsparciem dla lidera byli zawodnicy rezerwowi: Connaughton 20 punktów oraz Portis 16.
MINNESOTA TIMBERWOLVES – LOS ANGELES LAKERS 104:112
- Los Angeles Lakers musieli radzić sobie bez Anthony’ego Davisa, który jest aktualnie kontuzjowany. W szeregach Timberwolves również czołowa postać zmaga się z problemami, mianowicie D’Angelo Russell. Mimo osłabienia Lakers zdołali pokonać rywali z Minnesoty. Pierwsze minuty były bardzo zacięte i gospodarze utrzymywali się chwilę na prowadzeniu. Jednak Potem Jeziorowcy odrobili straty i już całą czwartą kwartę kontrolowali. Ekipa z Los Angeles nadal utrzymuje się w ścisłej czołówce w Konferencji Zachodniej tuż za Jazz. Timberwolves zajmują ostatnią pozycję na Zachodzie, a problemy Russella nie napawają optymizmem.
- Za to bardzo optymistyczny występ zaliczył numer 1 draftu 2020, czyli Anthony Edwards. Był najlepszym zawodnikiem swojej drużyny na parkiecie. Zakończył mecz z 28 punktami na koncie, do czego dołożył 7 zbiórek i 5 asyst. Wszystko na dobre skuteczności 50%. Karl-Anthony Towns rzucił 15 punktów. Jordan Mclaughlin był bardzo pomocny, wchodząc z ławki rezerwowych, ponieważ zdobył 13 punktów. Doświadczony Ricky Rubio dołożył 13 „oczek”.
- LeBron James zaliczył już kolejny występ z najwyższej półki. Brak Anthony’ego Davisa nie przeszkodziła LeBronowi w poprowadzeniu drużyny do ostatecznego zwycięstwa w tym spotkaniu. Ostatecznie zdobył 30 punktów i dołożył do tego 7 asyst. Był bardzo aktywny pod koszem, dzięki czemu zebrał 13 piłek. Z bardzo dobrej strony po raz kolejny pokazał się Dennis Schroder, który rzucił w tym meczu 24 punkty. Montrezl Harell był dużym wsparciem z ławki i zdobył 18 punktów.
OKLAHOMA CITY THUNDER – PORTLAND TRAIL BLAZERS 104:115
- Mecz dużo lepiej rozpoczęli zawodnicy z Portland i wiele wskazywało wówczas na to, że do końca będzie to zdecydowanie jednostronny pojedynek. W drugiej odsłonie goście prowadzili już nawet różnicą 22 punktów (60:38), która po przerwie wzrosła do 24 „oczek” (80:56).
- W czwartej kwarcie Thunder pokazali jednak swoją siłę. Po serii punktowej 21:4 podopieczni Marka Daigneaulta w mgnieniu oka odrobili straty, a „trójka” Luguentza Dorta (23 punkty, 6 zbiórek) wyprowadziła ich na prowadzenie (98:97). Oprócz 21-latka w szeregach OKC dobrze spisywali się Hamid Diallo (17 pkt) czy Darius Bazley (14 punktów, 6 asyst, 6 zbiórek).
- Wówczas jednak po raz kolejny na wyżyny swoich umiejętności wspiął się Damian Lillard (31 punktów, 10 asyst, 7 zbiórek). Rozgrywający Blazers zdobył 9 punktów w trzech ostatnich minutach gry, trafiając trzykrotnie zza łuku. Goście ponownie odskoczyli z wynikiem i już bez problemów dowieźli zwycięstwo do końcowej syreny.
- Oprócz Lillarda dobry występ w Chesapeake Energy Arena zanotowali Gary Trent Jr. (19 pkt), Anfernee Simons (15 pkt, 5/8 za trzy) i Derrick Jones Jr. (13 punktów, 7 zbiórek). Bliski double-double był Enes Kanter, autor 8 punktów i aż 21 zbiórek, w tym siedmiu na atakowanej tablicy.
- Blazers nie zwalniają zatem tempa i odnoszą już piąte z rzędu zwycięstwo. Warto jednak wspomnieć, że Portland od dłuższego czasu musi radzić sobie bez kontuzjowanych m.in. CJ’a McColluma czy Jusufa Nurkicia. Dla Thunder jest to natomiast czwarta porażka na przełomie pięciu ostatnich spotkań. Oklahoma zrównała się bilansem z dotychczas 14. na zachodzie Houston Rockets (11-16).
autor: Krzysztof Dziadek
PHOENIX SUNS – BROOKLYN NETS 124:128
- Świetnie zapowiadające się spotkanie w żadnym stopniu nie zawiodło fanów NBA. Mimo że w Brooklyn Nets brakowało Kevina Duranta oraz Kyriego Irvinga, to podopieczni Steve’a Nasha zdołali wygrać w samej końcówce. Nets wzmacniają swoją pozycję w czołówce na Wschodzie. Phoenix Suns z bilansem 17-10 są aktualnie na czwartym miejscu w Konferencji Zachodniej.
- Mecz w początkowych fazach przebiegał pod dyktando Suns. Przez pierwsze kwarty skrupulatnie powiększali swoje prowadzenie, które w pewnym momencie sięgało ponad 20 punktów. Jednak Harden i spółka nic sobie z tego nie robili i powoli zaczęli wracać w trzeciej kwarcie. Na początku czwartej odsłony jeszcze odrobinę tracili do rywala, lecz to już była przewaga ledwie kilku punktów. W ostatnich minutach Harden oraz Harris oddali decydujące rzuty zza łuku, a Suns nie potrafili przeciwstawić się wracającym do wyniku rywalom.
- Pod nieobecność dwóch pozostałych gwiazd Harden był najlepszym graczem na parkiecie. W sumie zakończył spotkanie z 38 punktami na koncie, do czego dołożył jeszcze 11 asyst i 7 zbiórek. Bardzo dobrze spisał się Joe Harris, który zdobył 22 „oczka”. 18 punktów z ławki wniósł Jeff Green.
- W szeregach Suns najlepiej spisał się Chris Paul, który był zdecydowanym liderem na parkiecie. Były gracz Rockets, czy Clippers zdobył w tym spotkaniu 29 punktów na 60% skuteczności. Devin Booker rzucił 22 punkty, a 16 dorzucił DeAndre Ayton.