To była naprawdę emocjonująca noc. Wrażeń zapewniły nam przede wszystkim ekipy Denver Nuggets i Houston Rockets, które zgodnie z oczekiwaniami rozegrały kapitalne spotkanie. Obie strony miały kilka okazji, żeby rozstrzygnąć mecz już w czwartej kwarcie, ale ostatecznie skończyło się na dogrywce. W niej lepsi okazali się gracze z Kolorado, którzy przełamali tym samym fatalną serię czterech kolejnych porażek przed własną publicznością. Działo się też w Salt Lake City, gdzie nowy rekord kariery ustanowił Cooper Flagg, ale Mavs dali odebrać sobie zwycięstwo w ostatnich minutach. Celtics musieli we własnej hali uznać wyższość Pistons, z kolei Raptors odnieśli upragnione zwycięstwo w obiekcie Miami Heat.
Boston Celtics – Detroit Pistons 105:112
- Z wysokiego „C” w mecz wszedł duet Payton Pritchard – Jaylen Brown, który w pierwszej kwarcie odpowiadał za 20 punktów Boston Celtics i walnie przyczynił się do wyraźnego prowadzenia (33:25). Po drugiej stronie parkietu Detroit Pistons mieli problemy z odnalezieniem swojego rytmu strzeleckiego, co widoczne było przede wszystkim zza łuku (28,6%; 4/14).
- W drugiej odsłonie gospodarze spuścili nieco z tonu, a do głosu doszli m.in. Cade Cunningham czy Jaden Ivey. Wciąż nie była to w żadnym stopniu dominacja, ale Tłoki w pewnym momencie zniwelowały straty i objęły nawet prowadzenie po trafieniu Ronalda Hollanda II (41:43). Celtics zamknęli jednak drugą kwartę serią punktową i znów nieznacznie prowadzili (57:53).
- Trzecia część okazała się kluczowa dla losów rywalizacji. To właśnie wtedy różnice pomiędzy stronami zostały uwydatnione najbardziej. Świetne pięć minut z ławki dał Caris LeVert (11 punktów, 1 przechwyt, 1 asysta w 4:58 na parkiecie) i to Detroit odskoczyli na dwa posiadania (81:85).
- Na kilka minut przed końcową syreną przyjezdni prowadzili nawet dwucyfrową różnicą punktów, ale trafienia Browna i Derricka White’a zbliżyły Boston na zaledwie dwa oczka (102:104). W kluczowym momencie (przy stanie 105:110 i 36 sekundach na zegarze) spudłował Pritchard, co w dużej mierze przesadziło o losach rywalizacji.
- Cade Cunningham zakończył mecz z dorobkiem 32 punktów i 10 zbiórek. Oprócz niego dwucyfrową zdobycz wypracowali jedynie Tobias Harris, Caris Levert (po 13 oczek), a także Jaden Ivey (10 punktów, 3 zbiórki, 3 asysty). Pistons umocnili się na 1. miejscu Wschodu z bilansem 21-5, z kolei Celtics spadli na 4. lokatę.
- Dwoił się i troił duet Jaylen Brown (34 punkty, 8 zbiórek, 7 asyst) – Derrick White (31 punktów, 6 zbiórek). Skuteczności nie odnalazł Payton Pritchard (12 oczek; 5/14 z gry). Ławka Bostonu odnotowała łącznie tylko 14 punktów.
Miami Heat – Toronto Raptors 96:106
- Po fantastycznym początku sezonu Toronto Raptors zaliczyli fatalną serię sześciu porażek w siedmiu kolejnych spotkaniach, z czego cztery ostatnie przed własną publicznością. Minionej nocy podopieczni Darko Rajakovicia zdołali przełamać się niefortunną serię na Florydzie.
- Przyjezdni weszli w mecz z kiepską skutecznością na poziomie 38,1%, ale mimo to zdołali zakończyć pierwszą kwartę na skromnym prowadzeniu (22:23). Kolejna odsłona w ich wykonaniu wyglądała podobnie, ale wyższy bieg wrzucili wówczas Norman Powell oraz Bam Adebayo. Duet ten sprawił, że to Miami Heat schodzili do szatni z zaliczką (52:46).
- Po powrocie na parkiet i stosunkowo wyrównanej trzeciej części, ostatnie 12 minut miało okazać się kluczowych dla losów rywalizacji. W szeregi gospodarzy wkradła się nieskuteczność (34,8% z gry, 0% za trzy; 0/4). Raptors bezlitośnie wykorzystali ofensywną niemoc rywala i choć nie uniknęli nieco nerwowej końcówki, to dzięki trafieniom Jamala Sheada, Scottie’ego Barnesa i Jakoba Poeltla przypieczętowali swoje zwycięstwo.
- Świetny mecz rozegrał Brandon Ingram, autor 28 punktów, pięciu zbiórek i pięciu asyst. Scottie Barnes dołożył double-double w postaci 17 oczek i 10 zbiórek. Na wyróżnienie zapracowali również wchodzący z ławki Sandro Mamukelashvili (11 punktów, 7 zbiórek) oraz Jamal Shead (8 punktów, 10 asyst).
- — Graliśmy przeciwko świetnemu zespołowi. Podoba mi się to, jak grają, a także głębia ich składu. To było wielkie wyzwanie, które rozstrzygnęło się dopiero pod koniec czwartej kwarty. Nasza defensywa była naprawdę dobra, przykładaliśmy uwagę do detali i przygotowaliśmy się odpowiednio — mówił po meczu trener Rajaković.
- Po stronie Heat grę napędzali przede wszystkim Norman Powell (20 punktów, 4 asysty; 5/15 z gry) oraz Bam Adebayo (20 punktów, 10 zbiórek). Dla ekipy Pata Rileya jest to już piąta z rzędu porażka.
Utah Jazz – Dallas Mavericks 140:133 (po dogrywce)
- Ten wieczór Cooper Flagg zapamięta na długo z uwagi na kilka różnych aspektów. Chodzi przede wszystkim o jego indywidualny występ, bo debiutujący na parkietach NBA zawodnik ustanowił dziś nowy rekord swojej kariery, zdobywając 42 punkty, a do tego również siedem zbiórek, sześć asyst i dwa bloki. Na kilka minut przed końcową syreną jego Dallas Mavericks mieli jednak ponad 95% szans na zwycięstwo (wg systemu ESPN), a mimo to ostatecznie przegrali.
- Na 3:30 przed syreną kończącą spotkanie przyjezdni prowadzili 116:124. Po przerwie na żądanie wynikającej z challengu dwa rzuty osobiste wykorzystał Lauri Markkanen, a po pudle Ryana Nembharda dwukrotnie z linii swoje próby skutecznie egzekwował Keyonte George. Mavs nie przerwali wówczas tej serii, bo Flagg i Naji Marshall nie wykorzystali swoich okazji, na co trafieniem odpowiedział Isiaha Collier (122:124).
- Zaczęło robić się gorąco, ale grunt pod nogami Dallas palił się dopiero, kiedy na 13,6 przed końcem przy remisie zza łuku trafił Markkanen (129:126). W kolejnej akcji faulowany Cooper wykorzystał pierwszego osobistego, a po spudłowanym drugim ofensywną zbiórkę zaliczył Max Christie. Ten, jako iż momentalnie został sfaulowany, wykorzystał już oba osobiste i doprowadził w ten sposób do dogrywki.
- Dodatkowe pięć minut to już całkowita dominacja Utah Jazz. Mavs nie byli w stanie znaleźć odpowiedzi na grę swojego rywala, który w kluczowym momencie odskoczył na różnicę trzech posiadań, czego Dallas nie zdołali już odrobić.
- Oprócz Flagga pod nieobecność m.in. Anthony’ego Davisa dobry występ rozegrał P.J. Washington, autor podwójnej zdobyczy w postaci 25 punktów i 13 zbiórek. Double-double odnotował też Ryan Nembhard (14 punktów, 11 asyst). Klay Thompson dorzucił 12 oczek z ławki.
- Po stronie Jazzmanów fantastyczny mecz rozegrał tercet Keyonte George (37 punktów, 6 asyst, 5 zbiórek) – Lauri Markkanen (33 punkty, 16 zbiórek, 5 asyst) – Kyle Filipowski (25 punktów, 9 zbiórek), bez którego nie byłoby tego zwycięstwa. Dla Utah to już czwarta wygrana w sześciu ostatnich występach.
Denver Nuggets – Houston Rockets 128:125 (po dogrywce)
- Był to niesamowity, bardzo wyrównany mecz, który dał nam przedsmak tego, co prawdopodobnie czeka nas w play-offach. Wszystko sprowadziło się ostatecznie do kilku końcowych fragmentów czwartej „ćwiartki”. Na 36,7 sekund przed końcem trafieniem zza łuku Kevin Durant doprowadził do remisu 115:115. Chwilę później Denver Nuggets ponownie objęli prowadzenie, ale Jamal Murray wykorzystał wówczas tylko jeden z dwóch rzutów wolnych.
- Houston Rockets mieli jeszcze jedną akcję do wykorzystania i po upływie kilkunastu sekund i sporej dawce przepychania się pod kosz, atak skutecznie sfinalizował Alperen Sengun (116:117). Na zegarze meczowym pozostało zaledwie 2,3 sekundy.
- Przy wznawianiu gry sędziowie dopatrzyli się jednak faulu Amena Thompsona, który miał zahaczyć uciekającego na czystą pozycję Time Hardawaya Jr’a. Przeanalizowanie powtórki wykazało, że 22-latek rzeczywiście faulował, przez co Denver otrzymali jeden rzut wolny, który doprowadził do remisu, a także ponownie wznawiali grę z boku. Desperacką trójkę na zwycięstwo zmarnował jednak Nikola Jokić.
- Dogrywkę zdecydowanie lepiej rozpoczęli gospodarze. Najpierw dwa razy trafił Jamal Murray, a po chwili trójkę dorzucił Spencer Jones (124:117). Wówczas odpowiedzieli Alperen Sengun i Jabari Smith Jr., ale chwilę później przewagę znów powiększył Jokić (126:122).
- Rockets walczyli do końca, a akcja 2+1 Senguna zbilżyła ich na trzy oczka. Po pudle Murraya na 17 sekund przed końcową syreną mieli oni szansę na doprowadzenie do remisu, ale tym razem turecki środkowy spudłował, co przesądziło o końcowym rezultacie.
- — Są bardzo utalentowanym zespołem. Mają wiele broni, są wysocy i świetni w defensywie. Chcieliśmy w końcu obronić własny parkiet, bo przegraliśmy tu cztery mecze z rzędu — mówił tuż po zakończeniu spotkania Nikola Jokić, autor 39 punktów, 15 zbiórek oraz 10 asyst.
- Oprócz triple-double serbskiego środkowego, Jamal Murray dorzucił również imponujące 35 oczek, pięć zbiórek i trzy asysty (9/17 z gry, 14/15 z linii rzutów wolnych). Po 13 punktów zapisali na swoich kontach Cam Johnson oraz Tim Hardaway Jr.
- Po stronie Rockets dwoił się i troił Alperen Sengun, który również popisał się potrójną zdobyczą (33 punkty, 10 zbiórek, 10 asyst). Kevin Durant dorzucił 25 oczek, siedem asyst, pięć zbiórek i pięć bloków. Dobrze wypadli też Josh Okogie (16 punktów, 4 zbiórki) czy Jabari Smith Jr. (16 punktów, 10 zbiórek).
Los Angeles Clippers – Memphis Grizzlies 103:121
Statystyki
- Choć Oklahoma City Thunder dziś nie grali, to dla ich sympatyków znów mamy dobre wieści. Los Angeles Clippers przegrali kolejne spotkanie, co nieznacznie zwiększyło ich szansę na wybór w czołowej czwórce w przyszłorocznym Drafcie. Pick ekipy z Miasta Aniołów jest bowiem w posiadaniu obrońców tytułu. Bilans 6-20 sprawia, że LAC są obecnie trzecim najgorszym zespołem w całej lidze.
- Gospodarze dobrze weszli w mecz i po pierwszej odsłonie utrzymywali się nawet na prowadzeniu, ale ich gra zaczęła się kruszyć w drugiej części rywalizacji, którą Memphis Grizzlies zakończyli z ośmiopunktową zaliczką (48:56). Kolejne ciosy przyjezdni wyprowadzili po powrocie na parkiet, znacznie powiększając swoje prowadzenie w trzeciej kwarcie (76:90).
- Na początku ostatniej odsłony Clippers próbowali wrócić jeszcze do walki za sprawą trafień Jordana Millera, Kawhia Leonarda oraz Bogdana Bogdanovicia (82:92), ale Grizzlies szybko przebudzili się z ofensywnego marazmu i po chwili prowadzili już różnicą 20 oczek, przez co losy spotkania były rozstrzygnięte na długo przed jego zakończeniem.
- Jaren Jackson Jr. zdobył 31 punktów, cztery asysty, cztery zbiórki i pięć bloków, prowadząc w ten sposób swój zespół do zwycięstwa. Kluczową rolę odegrał jednak też Cam Spencer, który wchodząc z ławki trafił siedem trójek i skompletował 27 punktów oraz sześć asyst.
- Kawhi Leonard zdobył 21 punktów, cztery zbiórki i trzy asysty. James Harden dorzucił bardzo przeciętne jak na jego standardy 13 oczek i sześć asyst. Kiepsko wypadł też Ivica Zubac, autor sześciu punktów i 13 zbiórek.










