Kolejna noc z najlepszą koszykówką na świecie za nami. Wydarzeniem dzisiejszej serii spotkań było 41-punktowe triple-double Luki Doncicia, dzięki któremu zapisał się w historii NBA. Prowadzeni przez młodego Słoweńca Dallas Mavericks wygrali po dogrywce z Brooklyn Nets, Los Angeles Clippers przegrali po raz kolejny z Oklahoma City Thunder, Golden State Warriors pokonali Miami Heat, a Sacramento Kings musieli uznać wyższość Memphis Grizzlies.
Brooklyn Nets – Dallas Mavericks 125:129 (po dogrywce)
- Hitowe starcie nocy nie zawiodło. Nets podeszli do tego spotkania przed własną publicznością bardzo zmobilizowani, z trzema porażkami po czterech meczach nowego sezonu NBA. Obie drużyny stworzyły jakościowe, ładne dla oka widowisko, jednak na swoim postawił koniec końców i tak Luka Doncić. Młody Słoweniec, rzucając trzy kolejne trójki w dogrywce, rozwiązał kwestię zwycięstwa, przechodząc jednocześnie do historii NBA.
- Doncić stał się dziesiątym zawodnikiem, który zaliczył w karierze przynajmniej trzy mecze z 40-punktowym triple-double. Dziś uzbierał na koncie 41 „oczek”, 14 asyst i 11 zbiórek, a najgłośniej wtórowali mu powracający do gry po urazie prawej stopy Tim Hardaway Jr (18 punktów) i Maxi Kleber (15 punktów).
- Po drugiej stronie kolejny wybitny mecz duetu Kevin Durant–Kyrie Irving, który rzucił łącznie 76 punktów. Do 39 „oczek” Kyriego i 37 KD, po 10 dołożyli Royce O’Neal oraz David Duke Jr. Najwięcej mówi się po tym spotkaniu jednak o airballu Benna Simmonsa przy layupie sam na sam z obręczą.
Oklahoma City Thunder – Los Angeles Clippers 118:110
- Drugi mecz obu zespołów na przełomie kilku ostatnich dni i znów w mecz lepiej weszli zawodnicy Oklahoma City Thunder, choć do składu Los Angeles Clippers powrócił Paul George. Gospodarze musieli z kolei ponownie radzić sobie bez Josha Giddey’ego, ale od początku świetnie spisywali się w rzutach zza łuku (6/10 w 1Q). Po nieco ponad 9 minutach gry OKC prowadzili już 30:12.
- Clippers zdołali wrócić do gry głównie za sprawą punktów Luke’a Kennarda i dobrej gry Johna Walla z ławki rezerwowych. W odpowiednim momencie za trzy przełamał się też Norman Powell, a przyjezdni ostatecznie zamknęli drugą „ćwiartkę” serią 21:5 i schodzili do szatni z 7-punktową zaliczką (53:60).
- To nie była jednak zapowiedź dominacji Clippers. Thunder szybko zniwelowali straty i przez długi czas obie ekipy wymieniały się ciosami. Zadecydowała jednak czwarta kwarta, w której to po serii trafień Shaia, Pokusevskiego, Dorta i Manna zaliczyli serię punktową 15:2 i w ten sposób przechylili szalę zwycięstwa na swoją stronę.
- OKC do zwycięstwa poprowadzili przede wszystkim Shai Gilgeous-Alexander (24 punkty, 5 zbiórek, 6 asyst, 3 przechwyty) oraz Luguentz Dort (21 pkt). Dobrze radzący sobie z dystansu Tre Mann dołożył 14 „oczek”. Cenne minuty z ławki dostarczyli Aleksiej Pokusevski (15 punktów, 5 zbiórek, 4 asysty) oraz Darius Bazley, który z dorobkiem 9 punktów i 9 zebranych piłek otarł się o double-double.
- Kiepską noc ma za sobą Paul George, który trafił tylko 4 z 12 rzutów z gry i skompletował ostatecznie 10 punktów i 7 zbiórek. Dobrze wypadł Norman Powell, autor 21 „oczek”. Efektowną podwójną zdobyczą popisał się z kolei Ivica Zubac, który do 12 punktów dołożył 18 zbiórek.
Autor: Krzysztof Dziadek
Golden State Warriors – Miami Heat 123:110
- Zasłużone zwycięstwo Wojowników na własnym parkiecie. Kluczem do tego meczu była 50% skuteczność z gry i zdecydowana wygrana na tablicach (50-31), co zrekompensowało dużą ilość strat (21). Trzy pierwsze kwarty były toczone na kontakcie, natomiast w pierwszych minutach decydującej odsłony, dzięki dobrej postawie pierwszej piątki, Warriors udało się odjechać na dwucyfrową liczbę punktów.
- Gospodarzy do trzeciego domowego zwycięstwa w sezonie poprowadził naładowany energetycznie Stephen Curry. Steph zanotował 33 punkty, 9 asyst i 7 zbiórek na skuteczności 13/22 z gry i 7/14 zza łuku. Najwyższy wskaźnik +/- zanotował Andrew Wiggins (+17), który zakończył spotkanie z 18 „oczkami” na koncie. 19 dodał Klay Thompson, 11 Jordan Poole.
- Heat mogli liczyć na duet Butler-Adebayo, który razem zdobył 53 punkty. Jimmy do 27 „oczek” dołożył 8 asyst, 6 zbiórek i 6 przechwytów, a Bam do 26 punktów 8 zbiórek, 4 przechwyty i 3 bloki. 14 punktów z ławki dołożył Max Strus, a 12 Kyle Lowry.
Sacramento Kings – Memphis Grizzlies 110:125
- Czwarta porażka Kings na rozpoczęcie sezonu, w tym trzecia przed własną publicznością. Dzisiaj trafili na dobrze dysponowanych Grizzlies, którzy od początku sezonu pokazują dużą jakość. Mecz miał wyrównany charakter jedynie w pierwszej połowie, a pełne serii punktowych trzecia i czwarta kwarta pozwoliły Miśkom wyjść, a następnie utrzymać dwucyfrowe prowadzenie.
- Liderem gości był dziś Desmond Bane, który kolejny udany występ podsumował 31 punktami i 6 rzuconymi trójkami. Wtórował mu Ja Morant – autor 22 „oczek”, 6 asyst i 5 zbiórek. Aż siedmiu zawodników w barwach Grizzlies zaliczyło dziś dwucyfrową zdobycz.
- Dla Kings to już szósta kolejna porażka z zespołem z Memphis. Królowie są jedną z zaledwie trzech ekip, które nie odniosły jeszcze w tym sezonie zwycięstwa (Magic, Lakers). 27 „oczek” dla ekipy gospodarzy zdobył dziś De’Aaron Fox, 20 punktów dołożył Domantas Sabonis, a 18 Keegen Murray.