Inauguracja nowego sezonu już za nami, więc do akcji wkraczają pozostałe zespoły NBA. Minionej nocy na parkiety wybiegły aż 24 ekipy. i dostarczyły nam naprawdę sporwej dawki emocji. Sporo działo się w Bostonie, gdzie Sixers zaliczyli imponujący comeback i odwrócili losy rywalizacji w czwartej kwarcie, choć nie mogli liczyć na wsparcie fatalnie dysponowanego Joela Embiida. Emocji nie zabrakło w Nowym Jorku, gdzie Knicks pokonali Cavaliers. Zaskakująco łatwo San Antonio Spurs rozprawili się z Dallas Mavericks, podobnie zresztą jak Utah Jazz z faworyzowanymi Los Angeles Clippers. Nie do zatrzymania był Anthony Edwards, który poprowadził Timberwolves do zwycięstwa nad Portland Trail Blazers. Nieudany debiut w Sacramento Kings zaliczył Russell Westbrook. Jego zespół roztrwonił komfortowe prowadzenie i dał się ograć Phoenix Suns.



Charlotte Hornets – Brooklyn Nets 136:117

Statystyki

  • Podopieczni Charlesa Lee z impetem rozpoczęli sezon, pewnie zwyciężając u siebie z zespołem z Nowego Jorku. Charlotte Hornets już w pierwszej połowie wypracowali sobie przewagę (77:60), dzięki której kontrolować wydarzenia na parkiecie w drugiej połowie spotkania.
  • Zespół z Północnej Karoliny ustanowił rekord klubu w liczbie graczy, którzy zanotowali dwucyfrową zdobycz punktową. Dziewięciu graczy Szerszeni zdobyło co najmniej 10 punktów, w tym udało się to dwóm pierwszoroczniakom: Kon Knueppel (11 punktów) i Ryan Kalkbrenner (10 punktów). Tylko jeden gracz Charlotte nie przekroczył tej bariery, zaliczając skromne 2 punkty (Sion James).
  • Najwięcej punktów dla Hornets zanotował Brandon Miller (25). Lider Szerszeni miał też 7 asyst. 20 punktów (7/15 z gry) i 8 asyst dołożył LaMelo Ball. 18 punktów (6/11 z gry) i 11 zbiórek zgarnął Miles Bridges. 15 oczek uzyskał Collin Sexton.
  • W szeregach Brooklyn Nets sześciu zawodników przekroczyło granicę 10 punktów. Należy wyróżnić przede wszystkim Nica Claxtona, autora 17 punktów (8/12 z gry). 15 punktów dołożył Cam Thomas, ale trafił zaledwie 2/9 rzutów z gry (22%). Bardzo dobrze w swoim debiucie zaprezentował się 19-letni Egor Demin, który w 22 minuty gry zdobył 14 punktów (4/6 z gry) i 5 zbiórek.

Autor: Mateusz Malinowski


New York Knicks – Cleveland Cavaliers 119:111

Statystyki

  • Mecz dwóch ekip, które w tym sezonie zamierzają znaleźć się w absolutnej czołówce Konferencji Wschodniej. Spotkanie dostarczyło nam licznych zwrotów akcji, ale w pierwszej połowie to New York Knicks byli na ustach wszystkich prowadząc z Cleveland Cavaliers (65:50).
  • W trzeciej kwarcie Cavs odrobili 15-punktową przewagę, dzięki fantastycznej postawie Donovana Mitchella, który w tej części gry zdobył 21 punktów. Po 36 minutach koszykarze z Ohio schodzili z parkietu, gdy na tablicy widniał remis (87:87). Cavs wygrali trzecią kwartę 37:22.
  • Knicks w odpowiedzi już na samym początku czwartej kwarty, zaliczyli spektakularną serię, zdobywając 14 punktów z rzędu. Co prawda pierwsze punkty w ostatniej odsłonie należały do Cavs (2 oczka Proctora), ale w ciągu minuty ze stanu 89:87 zrobiło się 101:89 dla Knicks. Podopieczni Mike’a Browna nie oddali prowadzenia już do końca spotkania.
  • W pierwszym meczu sezonu dla Knicks najlepiej zagrał OG Anunoby, autor double-double (24 punkty, 14 zbiórek). Jeden punkt mniej uzyskał Jalen Brunson (23). Podwójną zdobycz zanotował też Karl-Anthony Towns (19 punktów, 11 zbiórek). 16 punktów, 5 zbiórek i 6 asyst dołożył Mikal Bridges.
  • W Cavs wyróżniał się wspomniany już wcześniej Donovan Mitchell, zdobywca 31 punktów i 5 asyst. 22 punkty, 8 zbiórek, 3 asysty i 3 przechwyty zaliczył Evan Mobley. 19 punktów (w tym 5 trójek) dodał Sam Merrill. W szeregach klubu z Ohio zabrakło dwóch bardzo ważnych graczy: Dariusa Garlanda i Maxa Strusa.

Atlanta Hawks – Toronto Raptors 125:121

Statystyki

  • Atlanta Hawks rozpoczynają ten sezon jako jeden z potencjalnych „czarnych koni” Konferencji Wschodniej, które mogą wskoczyć do czołowej piątki bądź nawet czwórki. Na inaugurację rozgrywek musieli jednak uznać wyższość Toronto Raptors, którzy tej nocy wyjątkowo się rozstrzelali.
  • Kluczowa dla losów tego pojedynku była nie tyle pierwsza kwarta, w której Kanadyjczycy zdobyli 36 punktów, bo na to Jastrzębie odpowiedziały 34 „oczkami”, ale raczej trzecia odsłona, którą podopieczni Darko Rajakovicia wygrali aż 45:28.
  • Aż siedmiu zawodników Raptors zakończyło zawody z dwucyfrowym dorobkiem punktowym. Najlepiej pod tym względem wypadli RJ Barrett (25 punktów, 8 zbiórek, 5 asyst), Scottie Barnes (22 punkty, 9 asyst, 6 zbiórek) oraz wchodzący z ławki rezerwowych Gradey Dick (21 punktów, 5 zbiórek).
  • — Dzisiejszej nocy nie było widać w naszej grze zbyt wielu pozytywnych aspektów. Wynik jest, jaki jest i to po prostu upokarzające, by zacząć sezon w ten sposób. Wiele z tego wywodzi się z meczów preseasonowych, bo nie graliśmy całą naszą piątką — tłumaczył po meczu Trae Young.
  • Rozgrywający zakończył spotkanie z dorobkiem 22 punktów i pięciu asyst, ale ewidentnie nie mógł odnaleźć swojego rytmu strzeleckiego (5/14 z gry, 1/7 za trzy). Jalen Johnson dorzucił 22 „oczka”, osiem asyst i siedem zbiórek, z kolei Kristaps Porzingis zapisał na swoim koncie 20 punktów i siedem zebranych piłek. Czy drugi mecz w wykonaniu Jastrzębi będzie lepszy? Trudno powiedzieć, bo ich przeciwnikiem będą Orlando Magic.

Orlando Magic – Miami Heat 125:121

Statystyki

  • Po bardzo emocjonującym meczu swoje pierwsze zwycięstwo w sezonie odnotowali gracze Orlando Magic. Trzech graczy poprowadziło ekipę z Florydy do zwycięstwa. Cała trójka zanotowała co najmniej 20 punktów.
  • Po 24 oczka uzyskali Franz Wagner (6 asyst, 4 zbiórki) i Paolo Banchero (11 zbiórek). Ostatnim graczem jest debiutujący dzisiaj w barwach Magic, Desmond Bane. Były gracz Memphis Grizzlies zanotował 23 punkty, 4 zbiórki i 3 asysty. 14 oczek dołożył Jalen Suggs, zaś 16 punktów z ławki zaliczył Tristan da Silva.
  • W szeregach klubu z Miami Heat brylował Norman Powell, dla którego to również był debiut w nowym zespole. Dawny gracz Los Angeles Clippers zdobył 28 punktów, 9 zbiórek i 4 asysty. 18 oczek dołożył Andrew Wiggins. Double-double uzyskał Bam Adebayo (15 punktów, 12 zbiórek). Podwójną zdobycz uzyskał również Davion Mitchell (16 punktów, 12 asyst).

Autor: Mateusz Malinowski


Boston Celtics – Philadelphia 76ers 116:117

Statystyki

  • Jeszcze do niedawna pojedynki tych zespołów rozpalały emocje kibiców w całej lidze i choć obecnie Boston Celtics znajdują się w nieco innym położeniu z uwagi na niedawne transfery i kontuzję Jaysona Tatuma, to minionej nocy również działo się naprawdę sporo.
  • Po wyrównanej pierwszej połowie, zakończonej sześciopunktowym prowadzeniem Philadelphia 76ers, gospodarze całkowicie zdominowali swojego rywala w trzeciej kwarcie, wygrywając tę część 35:18. Dobrze dysponowany był wówczas Derrick White (13 pkt w 3Q), podczas gdy „Szóstki” trafiły jedynie 2 z 11 rzutów za trzy (i 7/21 z gry).
  • Kiedy Jaylen Brown otworzył ostatnią ćwiartkę trafieniem, przewaga Bostonu wynosiła już 13 „oczek” (88:75). Wówczas ciężar odpowiedzialności za zespół wziął na siebie Tyrese Maxey. Rozgrywający zaliczył kapitalną końcówkę i to właśnie jego trafienia, a następnie asysta przy trójce Kelly’ego Oubre Jr’a, dały Sixers prowadzenie na 1:16 przed końcem (111:112).
  • Festiwal rzutów osobistych sprawił, że po skutecznych próbach VJ Edgecombe’a przyjezdni mieli trzypunktową zaliczkę na 14,1 sekundy przed ostatnią syreną. Payton Pritchard odpowiedział więc trafieniem z gry, a po przerwie na żądanie gospodarze faulowali celowo Edgecombe’a.
  • Ten spudłował tym razem obie próby, co dało Celtics szansę na zwycięski rzut (nawet za dwa) w ostatniej akcji meczu. Ostatniecznie próbował Pritchard, ale tym razem nie odnalazł drogi do kosza.
  • Niesamowitym występem popisał się duet Tyrese Maxey (40 punktów, 6 asyst; 7/9 za trzy) – VJ Edgecombe (34 punkty, 7 zbiórek; 5/13 za trzy). Fatalnie spisał się Joel Embiid, który w ograniczone 20 minut trafił tylko 1/9 z gry i odnotował cztery „oczka”, sześć zbiórek i dwie asysty (0/4 zza łuku).
  • Po stronie Celtics grę napędzali przede wszystkim Derrick White (25 punktów, 4 asysty), Jaylen Brown (25 punktów, 6 zbiórek, 4 asysty), Neemias Queta (17 punktów, 8 zbiórek) oraz Payton Pritchard (16 punktów, 5 zbiórek).

Chicago Bulls – Detroit Pistons 115:111

Statystyki

  • Rytm rywalizacji nadała już pierwsza kwarta. Chicago Bulls rozpoczęli mecz z wysokiego „C”, a to między innymi za sprawą świetnie dysponowanego Nikoli Vucevicia, autora 12 punktów w tej części. Po drugiej stronie parkietu Detroit Pistons zupełnie nie mogli się wstrzelić (36,4% z gry, 25% za trzy), przez co po pierwszej kwarcie musieli gonić wynik (35:19).
  • Dwie kolejne odsłony były już zdecydowanie bardziej wyrównane (29:30 i 30:30). Byki miewały swoje momenty, prowadząc w pewnej chwili różnicą na 23 oczek, choć na początku trzeciej „ćwiartki” Tłoki były nawet w stanie zbliżyć się zaledwie na dziewięć punktów.
  • Bulls zaprezentowali się zdecydowanie gorzej dopiero w czwartej kwarcie (0/7 za trzy), co próbował wykorzystać Cade Cunningham. To on doprowadził w końcówce do stanu 107:107, ale przy wyniku 111:109 dla Chicago, spudłował swoją próbę zza łuku, która dałaby Pistons prowadzenie.
  • Po celnym rzucie Josha Giddeya Cunningham znów odpowiedział trafieniem, ale po chwili — przy 13,8 sekundy na zegarze — Australijczyk znów stanął na linii rzutów wolnych, tym razem wykorzystując obie próby (114:111). Rzut, który mógł doprowadzić do remisu, wziął na siebie Tobias Harris, ale spudłował.
  • Nikola Vucevic odnotował efektowne double-double w postaci 28 punktów i 14 zbiórek. Również podwójną zdobyczą popisał się Josh Giddey, autor 19 punktów i 11 zbiórek. Matas Buzelis dołożył równie cenne 21 oczek i zebrał sześć piłek.
  • — Vuc wykonuje niesamowitą pracę pod względem dbania o siebie jak profesjonalista. Niedługo skończy 35 lat, w lato przeszedł przez cały obóz treningowy [przed EuroBasketem], tego lata miał chyba największą średnią rozegranych minut z całej ligi. Wraca z tego wszystkiego, ma dzieci, ma szkołę, dba o siebie. Kiedy gra na takim poziomie po obu stronach parkietu, to pomaga naszemu zespołowi w niesamowity sposób — komentował po meczu trener Billy Donovan.
  • Po drugiej stronie double-double padło łupem Cade’a Cunninghama (23 punkty, 10 asyst, 7 zbiórek; 8/24 z gry), ale też rezerwowego Isaiaha Stewarta (20 punktów, 10 zbiórek, 4 bloki; 8/14 z gry). Inny zmiennik, Ronald Holland II, dorzucił 19 oczek.

Memphis Grizzlies – New Orleans Pelicans 128:122

Statystyki

  • Obie ekipy miały w ostatnich miesiącach swoje problemy, więc tej nocy liczyły na świeży start i dobre wejście w sezon. Zwycięsko z tej batalii wyszli Memphis Grizzlies, którzy zrobili różnicę przede wszystkim w trzeciej kwarcie, wygrywając ją 41:22. Kluczową rolę odegrał wówczas tercet Ja MorantKentavious Caldwell-PopeJaren Jackson Jr., który zdobył 31 z 41 punktów gospodarzy.
  • Przewaga Niedźwiadków wynosiła wówczas jednak tylko osiem oczek, więc losy spotkania nie były jeszcze przesądzone. Co więcej, po serii trafień Jeremiaha Fearsa i Herberta Jonesa New Orleans Pelicans doprowadzili do stanu 103:100.  
  • Kilka minut później na tablicy widniał remis, a w końcówce cios za ciosem wymieniali Morant oraz Zion Williamson. Na 33,2 sekundy przed ostatnią syreną rozgrywający podwyższył prowadzenie Memphis do czterech oczek, ale po przerwie na żądanie raz jeszcze odpowiedział Zion (122:120).
  • Przyjezdni faulowali, a dwa rzuty osobiste wykorzystał Olivier-Maxence Prosper. Odpowiedź Pelicans? Znów taka sama, czyli trafienie Ziona. Były to jednak ostatnie punkty przyjezdnych tej nocy, bo później już tylko Memphis wykorzystywali swoje okazje z linii rzutów wolnych.
  • Ja Morant rozegrał kapitalne zawody, które zwieńczył dorobkiem 35 punktów, trzech zbiórek i trzech asysty (13/20 z gry). Jaren Jackson Jr. dorzucił 18 oczek, osiem zbiórek i aż sześć bloków. KCP miał problemy ze skutecznością, ale zapisał na swoim koncie 15 punktów (2/8 z gry, 2/7 za trzy, 9/9 z linii).
  • Dwoił się i troił Zion Williamson, który otarł się o double-double z dorobkiem 27 punktów, dziewięciu zbiórek pięciu asyst i pięciu przechwytów. Po 17 oczek dorzucili Herbert Jones (do tego 9 zbiórek, 3 asysty, 3 przechwyty), Jordan Poole (6/14 z gry) oraz Jeremiah Fears.

Milwaukee Bucks – Washington Wizards 133:120

Statystyki

  • Milwaukee Bucks udanie zainaugurowali nowy sezon, pewnie pokonując Washington Wizards. Mecz ustawiła pierwsza kwarta, w której Bucks zdobyli aż 40 punktów (40:23). Przyjezdni z Waszyngtonu byli bezradni, zwłaszcza po bronionej stronie parkietu. W pierwszej połowie Wizards stracili 72 punkty i schodzili na przerwę z blisko 20 punktową stratą (72:53).
  •  W drugiej połowie podopieczni Briana Keefe zagrali znacznie lepiej. Wizards wygrali trzecią kwartę 37:29 zmniejszając nieco straty, ale to nie wystarczyło. Bucks w dalszym ciągu mieli sytuacje pod kontrolą, utrzymując bezpieczną, dwucyfrową przewagę, aż do końcowej syreny.
  •  Wizards mieli dziś niewiele gorszą skuteczność (47 proc. z gry a Bucks 51 proc.) i przeważali na tablicach zdobywając 10 zbiórek więcej (56 do 46). Bucks natomiast świetnie atakowali strefę podkoszową, zdobywając 60 punktów z pomalowanego i grali bardziej zespołowo, notując 31 asyst.
  • Nie do zatrzymania był Giannis Antetokounmpo, który znakomicie rozpoczął sezon. Lider Bucks zakończył mecz z dorobkiem 37 punktów (na 61 proc. skuteczności),14 zbiórek i 5 asyst. Ponadto aż sześciu graczy Bucks miało dwucyfrowy dorobek punktowy. Z dobrej strony pokazał się Gary Trent Jr, który zdobył 17 punktów. W Wizards 23 punkty i 6 zbiórek zaliczył Khris Middleton, a Kyshawn George dodał 21 punktów i 9 zbiórek.

Autor: Janusz Nowakowski


Utah Jazz – Los Angeles Clippers 129:108

Statystyki

  • Zdecydowanie nie tak początek sezonu wyobrażali sobie sympatycy Los Angeles Clippers. Ich ulubieńcy zostali zdemolowali już w pierwszej kwarcie, którą Utah Jazz wygrali aż 43:19, za co odpowiadali przede wszystkim Walker Kessler, Lauri Markkanen oraz Walker Clayton Jr.
  • Podopieczni Tyronna Lue nie przebudzili się w drugiej odsłonie. Chwilowy zryw zaliczył Brook Lopez, który trafił trzy trójki w zaledwie półtorej minuty, ale w ten sposób zmniejszył on jedynie stratę przyjezdnych do 19 oczek. Ostatecznie Jazzmani schodzili do szatni z zaliczką aż 31 punktów (78:47).
  • Trudno było wówczas wyobrażać sobie, że LAC jeszcze się z tego podniosą. W ostatniej odsłonie tej rywalizacji udało im się jedynie zmniejszyć rozmiary porażki, ale z pewnością była to inauguracja sezonu do zapomnienia.
  • Kapitalny mecz rozegrał Walker Kessler, który nie spudłował tej nocy ani jednego rzutu z gry (22 punkty, 9 zbiórek, 4 bloki, 4 asysty, 2 przechwyty; 7/7 z gry). Lauri Markkanen dorzucił solidne 20 oczek, sześć zbiórek i pięć asyst, a o podwójną zdobycz otarł się Keyonte George (16 punktów, 9 asyst). Na wyróżnienie zapracował też Brice Sensabaugh (20 punktów, 4 zbiórki; 7/13 z gry), który w meczach presezonu prezentował się świetnie.
  • Po stronie Clippers najskuteczniej punktował Ivica Zubac, autor 19 oczek i siedmiu zbiórek. Podwójną zdobyczą w postaci 15 punktów i 11 asyst popisał się James Harden. Kawhi Leonard zdobył z kolei tylko 10 punktów, cztery zbiórki i dwie asysty.

Dallas Mavericks – San Antonio Spurs 92:125

Statystyki

  • Mecz był wyrównany tylko w pierwszej kwarcie, którą Dallas Mavericks wygrali jednym punktem (29:28). Potem San Antonio Spurs weszli na wyższe obroty i rozpoczęła się kompletna dominacja. Przyjezdni z Teksasu przeważali po obu stronach parkietu i po pierwszej połowie prowadzili 60:51.
  • Po przerwie Spurs sukcesywnie powiększali prowadzenie, imponując zwłaszcza w defensywie. W drugiej połowie podopieczni Mitcha Johnsona stracili zaledwie 41 punktów. Imponował zwłaszcza Victor Wembanyama, który na parkiecie był wszędzie, a gracze Mavs nie mieli pomysłu, jak go powstrzymać. Ostatecznie Spurs rozgromili gospodarzy, wygrywając różnicą 33 punktów.
  • W oczy rzucała się druzgocząca przewaga gości w pomalowanym. Koszykarze z San Antonio zdobyli 68 punktów spod kosza a Mavericks zaledwie 28. Spurs dominowali również na tablicach notując 13 zbiórek więcej (60-47) i mieli znacznie lepszą skuteczność rzutową (57 proc. z gry a Mavs zaledwie 37 proc.).
  • Graczem meczu był oczywiście Wembanyama, który zanotował 40 punktów, 15 zbiórek i 3 bloki. Dobre spotkanie rozegrał też Stephon Castle, który miał 22 punkty, 7 zbiórek i 6 asyst. Dla Coopera Flagga nie był to udany debiut. Jedynka tegorocznego draftu zaliczyła 10 punktów na słabej skuteczności i 10 zbiórek. Anthony Davis zanotował 22 punkty i 13 zbiórek.

Autor: Janusz Nowakowski


Phoenix Suns – Sacramento Kings 120:116

Statystyki

  • Do zaskakujących wydarzeń doszło tej nocy w Arizonie. Do pierwszej połowy to Sacramento Kings byli zdecydowanie lepiej dysponowanym zespołem, pomimo problemów debiutującego w nowych barwach Russella Westbrooka, który na przerwę schodził z dorobkiem jedynie trzech punktów, ale też pięciu zbiórek (1/6 z gry).
  • Grę przyjezdnych napędzali wówczas przede wszystkim Zach LaVine i DeMar DeRozan, którzy w trójkę, razem z Malikiem Monkiem, zdobyli 49 punktów swojego zespołu. Po drugiej stronie dwoił się i troił Devin Booker, wspierany przez Dillona Brooks, ale Phoenix Suns musieli przygotowywać się na pogoń za wynikiem (54:71).
  • Pogoń ta okazała się niezwykle skuteczna. Gospodarze wygrali trzecią „ćwiartkę” 36:21, wykorzystując kiepską dyspozycję rywala w ofensywie, przez co straty zostały niemal w pełni zniwelowane (90:92). Dwie trójki Royce’a O’Neale’a na początku czwartej odsłony dały z kolei Suns pierwsze prowadzenie od stanu 10:9.
  • Na niespełna minutę przed ostatnią syreną Kings przerywali tylko dwoma oczkami, co zapowiadało kapitalną końcówkę (113:111). Najpierw z nieco ponad trzech metrów trafił Devin Booker, a po chwili swoją próbę spudłował LaVine. Booker wykorzystał następnie tylko jeden z dwóch osobistych, więc kolejna próba LaVine’a, tym razem skuteczna, utrzymywała Kings w grze (116:113).
  • Sytuacja znów się powtórzyła. Booker stanął na linii, tym razem wykorzystując oba rzuty, po czym spudłował LaVine. Grayson Allen faulował jednak przy walce o zbiórkę, więc kolejna para rzutów wolnych przypadła Dylanowi Cardwellowi. Ten także wykorzystał jednak tylko jeden rzut. W odpowiedzi do osobistych podszedł — a któż inny — Booker, który trafił dwukrotnie i przypieczętował tym samym zwycięstwo Phoenix.
  • Devin Booker skompletował ostatecznie 31 punktów, do czego dorzucił pięć zbiorek i trzy asysty. Solidną linijkę odnotował też Dillon Brooks (22 punkty, 4 zbiórki, 3 asysty, 2 przechwyty), ale musi popracować nad skutecznością (9/24 z gry, 1/8 za trzy). Grayson Allen dodał od siebie 18 oczek, siedem asyst i pięć zbiórek.
  • Grę Kings napędzali tej nocy przede wszystkim Zach LaVine (30 punktów; 2/10 za trzy) oraz DeMar DeRozan (29 punktów, 9 asyst, 6 zbiórek). Malik Monk dorzucił 19 oczek, z kolei Russell Westbrook skompletował sześć punktów, sześć zbiórek i jedną asystę.
  • Co ciekawe, Nique Clifford (2 punkty, 8 zbiórek, 2 asysty, 2 przechwyty) jest dopiero 9. debiutantem w historii Kings, który rozpoczął sezon zasadniczy w wyjściowej piątce. Wcześniej zaszczytu tego dostąpili DeMarcus Cousins, Tyreske Evans, Phil Ford, Bobby Hurley, Justin Jackson, Lionel Simmons, Kenny Smith oraz Jason Williams.

Portland Trail Blazers – Minnesota Timberwolves 114:118

Statystyki

  • Anthony Edwards zapowiada, że sprowadzi mistrzowski tytuł do Minneapolis i trudno nie brać jego słów na poważnie po tego typu występach. Minionej nocy, jak zresztą wielokrotnie w ostatnich latach, wziął na siebie odpowiedzialność za zespół i skompletował 41 punktów i siedem zbiórek (14/28 z gry, 5/10 za trzy).
  • Minnesota Timberwolves byli faworytem w starciu z Portland Trail Blazers, ale o zwycięstwo musieli walczyć do ostatnich minuty. Jeszcze na nieco ponad siedem minut przed końcową syreną gospodarze cieszyli się bowiem siedmiopunktowym prowadzeniem (103:96). Trójka Edwardsa przy 3:36 na zegarze wyprowadziła jednak przyjezdnych na prowadzenie (107:108).
  • Edwards dołożył kolejną trójkę w kluczowym momencie, gdy Blazers prowadzili jednym oczkiem na nieco ponad minutę przed końcem. W odpowiedzi zza łuku próbował też Jerami Grant, ale spudłował. Prowadzenie Leśnych Wilków wsadem podwyższył następnie Rudy Gobert, a po dwóch celnych osobistych Deniego Avdiji końcowy rezultat ustalił oczywiście Edwards.
  • — Trzymaliśmy się obranego kursu — mówił po meczu Julius Randle. — Wiedzieliśmy, że jeżeli uda nam się zatrzymać przeciwnika, to wygramy. Ant poprowadził nas do zwycięstwa. […] Jego przygotowanie jest na najwyższym poziomie — dodał.  
  • Lidera Timberwolves wspierali w ofensywie przede wszystkim wspomniany Randle (19 punktów, 7 zbiórek, 6 asyst, 2 przechwyty) oraz Jaden McDaniels (18 punktów, 5 zbiórek, 2 asysty). Po drugiej stronie błyszczeli głównie Jerami Grant (29 punktów) i Deni Avdija (20 punktów, 7 zbiórek).

Wspieraj PROBASKET

  • Sprawdź najlepsze promocje NIKE i AIR JORDAN w Lounge by Zalando
  • W oficjalnym sklepie NIKE znajdziesz najnowsze produkty NIKE i JORDAN oraz dobre promocje.
  • Oficjalny sklep marki adidas też ma dużo do zaoferowania.
  • Oglądasz NBA? Skorzystaj z aktualnej oferty - kup dostęp do NBA League Pass.
  • Lubisz buty marki New Balance? W ich oficjalnym sklepie znajdziesz coś dla siebie.


  • Subscribe
    Powiadom o
    guest
    5 komentarzy
    najstarszy
    najnowszy oceniany
    Inline Feedbacks
    View all comments