Jak co tydzień NBA serwuje spokojną noc z czwartku na piątek. Wielka czwarta kwarta zapewniła zwycięstwo Timberwolves w wyjazdowym spotkaniu z Bulls. Milwaukee Bucks wykorzystali grę z najgorszą drużyną ligi i wygrali drugie spotkanie w sezonie. San Antonio Spurs z kolei pokonali Blazers i mają już cztery zwycięstwa na swoim koncie.
Chicago Bulls (3-6) – Minnesota Timberwolves (5-3) 119:135
- Aż 45 punktów rzucili w czwartej kwarcie tego spotkania Minnesota Timberwolves i wygrali ją różnicą 21, najpierw doganiając, a potem wysoko pokonując gospodarzy tego meczu – Chicago Bulls. Do zwycięstwa drużynę poprowadził Anthony Edwards, który zdobył 33 punkty, miał też 8 zbiórek, 6 asyst i trafił 5 trójek.
- Ale nie był osamotniony w ataku. Julius Randle dołożył kolejne double-double złożone z 22 punktów i 10 zbiórek, bliski podobnego osiągnięcia był Rudy Gobert, autor 21 punktów i 9 piłek zebranych z tablicy. Double-double, ale z udziałem asyst zanotował za to Mike Conley. Doświadczony rozgrywający do 14 punktów dołożył 11 podań kończących się punktami kolegów z drużyny.
- Bulls przegrali czwarte spotkanie z rzędu i zaczynają obsuwać się coraz mocniej w tabeli Konferencji Wschodniej. Najlepszymi graczami drużyny ze stanu Illinois byli Nikola Vucevic, który trafił 11 z 15 rzutów z gry w drodze do 25 punktów oraz Coby White, który zapisał na swoim koncie 24 punkty i 8 asyst.
Milwaukee Bucks (2-6) – Utah Jazz (1-7) 123:100
- Gdyby Milwaukee Bucks przegrali jeszcze z Utah Jazz, to nie wiadomo czy Doc Rivers utrzymałby posadę. Posadę, która i tak wydaje się dosyć słaba i jeśli trzebaby wskazać stołek trenerski, który jest w tej chwili najgorętszy i najmniej pewny w całej lidze, to jako pierwszy nasuwa się właśnie ten należący do Riversa.
- Po jednym spotkaniu odpoczynku na boisko wrócił Giannis Antetokounmpo i razem z Damianem Lillardem poprowadził Bucks do drugiej wygranej w sezonie. Grek zapisał na swoim koncie 31 punktów i 16 zbiórek, a Dame 34 i 7 asyst.
- Dzięki temu zwycięstwu drużyna z Wisconsin zakończyła serię 6 porażek z rzędu, co nie zdarzyło się im od marca 2015 roku. Gdyby przegrali z Jazz, mieliby nadłuższą serię porażek od marca 2014 kiedy to przegrali aż 8 razy z rzędu.
- Ale nie było to łatwe zwycięstwo. Jeszcze w trzeciej kwarcie Jazz prowadzili 71:70 i dopiero seria 17:1 dla gospodarzy w końcówce trzeciej kwarty pozwoliła im spokojniej myśleć o wygranej.
- Na parkiet w barwach drużyny z Salt Lake City wrócił po kilku meczach przerwy Lauri Markkanen. Ale Fin nie zapamięta dobrze tego spotkania. Zdobył tylko 8 punktów, trafił 3 z 10 rzutów z gry. Najlepszy z jego kolegów z drużyny był rezerwowy Jordan Clarkson, autor 18 punktów.
San Antonio Spurs (4-5) – Portland Trail Blazers (3-6) 118:105
- Czwarte spotkanie San Antonio Spurs bez Gregga Popovicha wreszcie okazało się zwycięskie. Po dwóch porażkach w ostatnich dwóch spotkaniach gospodarze dostali nieco łatwiejszego rywala i zanotowali czwarte zwycięstwo w sezonie kosztem Portland Trail Blazers.
- Zagrali bardzo dobrzej jako cała drużyna, aż 8 zawodników zakończyło spotkanie z dwucyfrowym dorobkiem punktowym. Najwięcej – 17 zdobyli Keldon Johnson i Malaki Branham. Victor Wembanyama, który ma problemy w ataku od początku sezonu tym razem zapisał na swoim koncie 12 punktów, 8 zbiórek, 4 przechwyty i 3 bloki.
- Kluczowa dla zwycięstwa okazała się trzecia kwarta. To w niej Spurs odskoczyli wreszcie rywalom na dwucyfrowe prowadzenie, którego nie oddali do końca.
- Dla gości po 21 punktów zdobyli Jerami Grant i Deandre Ayton, a 19 dołożył Anfernee Simons.
Nie przegap najnowszych informacji ze świata NBA – obserwuj PROBASKET na Google News.