Nie było żadnej taryfy ulgowej. Warriors uruchomili na mecz z Thunder Stephena Curry’ego i ten dopilnował, aby ekipa z Oakland podtrzymała serię zwycięstw na własnym parkiecie. W pozostałych meczach Spurs pokonali Pelicans po 30-punktowym występie Kawhiego Leonarda, natomiast Mavs mimo 28 oczek Chandlera Parsonsa ulegli u siebie Kings. Heat na własnym parkiecie bez większych kłopotów uporali się z Suns 108:92.
San Antonio Spurs 94:86 New Orleans Pelicans
Już od pierwszych minut kibice w Nowym Orleanie byli świadkami bardzo wyrównanego starcia. Podopieczni Gregga Popovicha grali bardzo dobrze po obu stronach boiska, gdy tylko na parkiecie przebywał Mills. Rozgrywający miał wizję na grę, w przeciwieństwie do Tony’ego Parkera, z którym to „Ostrogi” były na minusie. W samej końcówce Pelicans zdobyli szybkie 7 punktów i wyszli na prowadzenie 26:22.
W drugiej kwarcie Spurs wzięli się za odrabianie strat, co umożliwiła im beznadziejna gra przez pierwsze sześć minut tej ćwiartki. W tym czasie miejscowi trafili ledwie… jeden rzut. Dwie trójki trafił Kawhi Leonard, a Spurs w pewnym momencie wyszli już na czteropunktowe prowadzenie. Ostatecznie po dobrej końcówce Pelicans prowadzili 46:45.
Koszykarze Grega Popovicha musieli dostać sporą reprymendę w szatni, albowiem wyglądali na nieco odmienionych. W końcu podkoszowi zaczęli grać to co powinni, a gdy do tego dołoży się punkty Kawhiego Leonarda, to ma się do czynienia z zespołem kompletnym. Trzeba jednak pamiętać o tym, że Pels byli w bardzo dobrej formie i nie zamierzali oddać tego meczu. Drużynę cały czas utrzymywał świetny strzelec, Eric Gordon. Przed czwartą kwartą był remis, 68:68.
Ostatnią część meczu wręcz wyśmienicie zaczęli koszykarze z Nowego Orleanu, którzy szybko wyszli na siedmiopunktowe prowadzenie. Poczuli się jednak przez to zbyt pewnie, bo Spurs niejednokrotnie wychodzili z opresji, i to o wiele gorszych. Dobra końcówka LaMarcusa Alridge’a i Kawhiego Leonarda poprowadziły Spurs do zwycięstwa 94:86.
Najlepszym strzelcem, a zarazem MVP spotkanie był nie kto inny, jak Kawhi Leonard. Skrzydłowy w 39 minut zanotował 30 punktów (12/22 z gry, 6/10 za trzy), 11 zbiórek i 3 asysty. Bardzo dobrze zawody rozegrał także LaMarcus Alridge, który na swoim koncie zapisał 26 „oczek” i 8 zbiórek. 11 punktów dorzucił Danniel Green, a o double-double z 9 punktami i 8 asystami otarł się Patrick Mills.
Kolejny dobry mecz zagrał rzucający Pelicans, Eric Gordon, który mecz skończył z 23 punktami, 5 zbiórkami i 4 asystami. Double-double w postaci 17 punktów i 13 zbiórek zanotował Anthony Davis. 13 punktów z ławki dorzucił Jrue Holiday, a 11 „oczek” i 5 asyst Nerlens Cole.
[ot-video][/ot-video]
Golden State Warriors 121-106 Oklahoma City Thunder
Oklahoma City Thunder dzień wcześniej rozgrywała swoje starcie z Los Angeles Clippers. Brutalne ułożenie dla drużyny Billy’ego Donovana, bowiem zaraz po upokarzającej porażce, musieli stanąć naprzeciw najlepszej drużynie w lidze. Gracze z Oakland wykorzystali fakt, że byli wypoczęci i po raz 44 z rzędu wygrali na własnym parkiecie.
Jeszcze przed rozpoczęciem spotkania nie było pewne czy na parkiet wyjdzie Stephen Curry. Lider Warriors we wcześniejszym meczu podkręcił kostkę i z tego powodu opuścił starcie z Atlantą Hawks, które jego drużyna wygrała w dogrywce. Sztab medyczny poskładał zawodnika w jedną całość na czas i rozgrywający po raz kolejny stanowił różnicę, z którą Thunder nie potrafili sobie poradzić.
Curry skończył z linijką – 33 punkty (12/25 FG, 5/15 3PT), 4 zbiórki, 4 asysty, przechwyt oraz blok. Zdominował swoją rywalizację z Russellem Westbrookiem. Lider OKC najwyraźniej odczuwał skutki spotkania z Clippers. Przez całą noc forsował grę i nie był w stanie odzyskać rytmu, zakończył rywalizację z 22 punktami (8/24 FG, 1/8 3PT), 6 zbiórkami i 7 asystami.
Wojownicy w kluczowym momencie otrzymali pomoc ławki rezerwowych, szczególnie Shauna Livingstona, który w 12 minut czwartej kwarty był +16 i miał 6 punktów, 4 asysty i 3 przechwyty. Dopiero w finałowe odsłonie gospodarze uwolnili się od wiszących im na ogonie Thunder. Podopieczni Steve’a Kerra wygrali ostatnią 12-stkę 39:23! Różnica polegała na tym, że GSW dysponowali dodatkową energią, natomiast Thunder już się ona kończyła.
Najlepszym graczem Thunder był Kevin Durant notując na swoje konto 32 punkty (11/17 FG, 10/11 FT), 10 zbiórek, 9 asyst, ale także 9 strat. Piłka coraz częściej znajduje się w rękach Duranta jako play-makera, z czego wynika liczba strat zawodnika. OKC w grze pomagał utrzymywać także Serge Ibaka, który w ostatnim czasie jest mocno krytykowany za swoją postawę. Skończył mecz z 20 punktami (8/12 FG, 2/3 3PT), 6 zbiórkami, przechwytem i blokiem.
Gospodarze jeszcze w trzeciej kwarcie przegrywali 80:71, ale po szybkim runie do czwartej odsłony przystępowali z jednopunktową stratą. W kolejnych minutach na dobre przejęli kontrolę. Thunder w kolejnym meczu zmierzą się z Milwaukee Bucks na wyjeździe. Natomiast Warriors jadą do LA na starcie z Lakers i niewykluczone, że Curry znów odpocznie.
[ot-video][/ot-video]
Phoenix Suns 92:108 Miami Heat
[ot-video][/ot-video]
Sacramento Kings 104:101 Dallas Mavericks
[ot-video][/ot-video]
fot. Keith Allison, Creative Commons