Swój szósty mecz z rzędu opuścił Giannis Antetokounmpo. Grek zgłaszał w ostatnim czasie drobne problemy z lewym kolanem. Jego zespół gładko jednak wygrał z T-Wolves. Warriors rozbili Thunder, a Stephen Curry trafił 25 punktów w trzeciej kwarcie. Ekscytująco było też w Memphis, gdzie Luka Doncić trafił najbardziej nietypowego buzzer-beatera w sezonie. W walce na szczycie wschodu 76ers ograli Nets grających bez Kevina Duranta i Jamesa Hardena. Joel Embiid zdemolował obronę rywala. Z kolei defensywa Knicks zatrzymała Ziona Williamsona. Nuggets wygrali pierwszy mecz po utracie na resztę sezonu Jamala Murraya.
MINNESOTA TIMBERWOLVES – MILWAUKEE BUCKS 105:130
CHARLOTTE HORNETS – CLEVELAND CAVALIERS 90:103
- Trzecią porażkę z rzędu (wszystkie na własnym terenie) zanotowali mocno osłabieni koszykarze Charlotte Hornets. Dla Szerszeni był to drugi mecz z rzędu, w którym nie przekroczyli granicy 100 punktów. – Jesteśmy teraz ograniczeni ofensywnie – powiedział trener James Borrego. – W następnych spotkaniach postaramy się przekroczyć granicę 100 punktów. To będzie wyzwanie. Nie mamy żadnych wymówek, to nasz cel – dodał.
- Różnica w grze Hornets jest ogromna od czasu, kiedy zabrakło w drużynie najważniejszych graczy (Hayward, Ball). Na domiar złego z powodu problemów z kostką spotkanie opuścił Malik Monk (siódmy mecz z rzędu). Podobna przypadłość tyczy się PJ’a Washingtona, który nie zagrał w drugim spotkaniu z rzędu. Z tego samego powodu w meczu z Cavs na parkiecie nie pojawił się Nate Darling.
- Dzisiejszej nocy Cavs pewnie kroczyli po pierwsze zwycięstwo w ostatnich trzech meczach. Najwięcej punktów uzyskał Taurean Prince (25), dla którego był to punktowy rekord sezonu. Skrzydłowy ekipy z Cleveland trafił 9 z 13 rzutów z gry (69%), w tym 6 na 8 w rzutach zza łuku (75%). Double-double zanotował Kevin Love (17 punktów i 11 zbiórek). Tyle samo oczek dołożył Darius Garland (17). Obrońca Cavaliers miał też 7 asyst. 15 punktów i 8 zbiórek dołożył Jarrett Allen.
- Po stronie Hornets najlepszą linijką statystyczną pochwalił się Terry Rozier, autor 22 punktów, 7 zbiórek, 8 asyst, a także 4 przechwytów. 20 oczek i 7 zbiórek uzyskał Miles Bridges. Słabsze spotkanie rozegrał Devonte Graham, autor 15 punktów i 7 asyst. Obrońca Szerzeni trafił zaledwie 5 z 16 rzutów z gry (31,3%).
- Charlotte Hornets (27-27) na ten moment znajdują się na ósmej pozycji w konferencji wschodniej. Terminarz ekipy Szerszeni nie daje powodów do optymizmu. Następnymi rywalami podopiecznych Jamesa Borrego w najbliższym czasie będą kolejno: Nets, Blazers i Knicks.
Mateusz Malinowski
PHILADELPHIA 76ERS – BROOKLYN NETS 123:117
- W meczu na szczycie konferencji wschodniej lepsi okazali się podopieczni Doca Riversa. Warto jednak zwrócić uwagę, iż w meczu z Sixers nie wystąpiło aż 6 zawodników (Durant, Harden, Aldridge, Griffin, Johnson i Chiozza).
- Szóstki do zwycięstwa poprowadził ich niekwestionowany lider, Joel Embiid, autor double-double (39 punktów i 13 zbiórek). Środkowy 76ers trafił 13 z 29 rzutów z gry (45%), a także standardowo wykorzystywał rzuty osobiste, trafiając 10 z 11, co daje 91% skuteczności. 26 punktów uzbierał Tobias Harris, który trafił 11 z 17 rzutów z gry (65%). 17 oczek i 9 asyst zanotował Ben Simmons, z kolei 15 punktów padło łupem Shake’a Miltona.
- Po stronie Nets brylował Kyrie Irving, autor 37 punktów i 9 asyst. Gwiazdor ekipy z Brooklynu trafiał na znakomitej skuteczności z gry (13 na 22, 59%). Drugi najlepszy dorobek punktowy to „zaledwie” 17 oczek Landry’ego Shameta. 15 punktów dodał Jeff Green, z kolei 14 oczek zapisał na swoje konto Bruce Brown. Dobre zawody rozegrał natomiast DeAndre Jordan, autor double-double (12 punktów i 14 zbiórek). Środkowy Nets trafił 6 z 7 rzutów z gry (86%) i rozdał 5 asyst.
- Dla Sixers bilans spotkań na własnym parkiecie wynosi 21 zwycięstw i 5 porażek. – Myślę, że czują się dobrze w domu – powiedział Rivers. – Młode zespoły zazwyczaj czują się dobrze w domu. Myślę, że największą niespodzianką jest rekord kibiców – dodał. W Wells Fargo Center pojawiło się 4094 fanów rozsianych po całej hali.
Mateusz Malinowski
TORONTO RAPTORS – SAN ANTONIO SPURS 117:112
- Kanadyjczyków do zwycięstwa nad Spurs poprowadzili OG Anunoby (22 punkty) i Pascal Siakam (20 punktów, 11 zbiórek i 6 asyst). 16 oczek (z czego 8 w czwartej kwarcie) i 7 asyst dołożył pierwszoroczniak Malachi Flynn. Z kolei 14 punktów i 6 zbiórek zapisał na swoje konto Khem Birch. Autorem double-double poza Siakamem, został również Chris Boucher (12 punktów i 12 zbiórek).
- Po stronie Spurs najwięcej punktów uzyskał Derrick White (25 punktów i 5 asyst). Dwa oczka mniej zanotował Patty Mills (23). Double-double zapisał na swoje konto DeMar DeRozan (19 punktów i 11 asyst). Kolejny raz mało wyraźny w ataku był Rudy Gay, który zdobył zaledwie 5 punktów.
- Raptors byli skuteczni w walce na tablicach (54:42), co podkreślił po meczu trener Nick Nurse. – To był dla nich dobry występ. Ich obecność na zbiórce miała znaczenie. Byli bardzo aktywni. Potrafili wyeliminować część ofensywnych zbiórek, z którymi mieliśmy problem – dodał.
- Toronto Raptors następny mecz rozegrają na Florydzie. Przeciwnikiem będą Orlando Magic. Spurs (26-27) po porażce z Raptors spadli na 10 miejsce w konferencji zachodniej. Kolejnymi rywalami Teksańczyków będą Portland Trail Blazers.
Mateusz Malinowski
DETROIT PISTONS – LOS ANGELES CLIPPERS 98:100
- Nie było łatwo, ale ostatecznie Los Angeles Clippers cieszą się ze swojego siódmego zwycięstwa z rzędu. Poza rotacją zespołu z LA byli w tym starciu Kawhi Leonard (palec), Paul George (odpoczynek), Serge Ibaka, Patrick Beverley oraz Marcus Morris, więc wszystko wskazywało na trudną przeprawę. Na wysokości zadania stanął ostatecznie Reggie Jackson.
- W czwartej kwarcie Detroit Pistons prowadzili różnicą 11 punktów, zatem zwycięstwo mieli na wyciągnięcie ręki. Odrobinę jednak rywala zlekceważyli i zapłacili za to wysoką cenę. Po stracie na środku parkietu Jeramiego Granta, Reggie Jackson na 19 sekund przed końcem trafił trójkę, która doprowadziła do remisu 98:98. Amir Coffey zabrał piłkę Pistons dzięki przechwytowi i to LAC mieli szansę na ostatnie posiadanie w tym meczu.
- Jackson wziął na siebie odpowiedzialność i zakończył akcję skutecznym rzutem z półdystansu dając swojemu zespołowi prowadzenie. Trójkę na zwycięstwo spudłował pierwszoroczniak Killian Hayes i mecz dobiegł końca. Reggie Jackson w charakterze lidera LAC zanotował 29 punktów i 6 zbiórek. Kolejnych 18 oczek i 13 zbiórek Ivicy Zubaca. Po stronie Pistons 28 oczek, 3 zbiórki i 2 asysty Granta.
CHICAGO BULLS – ORLANDO MAGIC 106:115
- Na nic Chicago Bulls wielkie występy Zacha LaVine’a i Nikoli Vucevicia. Nic poza grą dwójki liderów w rotacji ekipy z Windy-City nie działa tak, jak powinno i poprzedniej nocy dobrze wykorzystali to Orlando Magic. Będący w fazie głębokiej przebudowy goście z Florydy przerwali serię sześciu porażek z rzędu wykorzystując nieporadność rywala po bronionej stronie parkietu.
- Kluczowa dla losów starcia okazała się trzecia kwarta. Magic wygrali ją 39:19 i zbudowali wysokie prowadzenie, którego nie oddali do samego końca spotkania. W trakcie finałowych 12 minut Bulls udało się zbliżyć na -5 punktów, ale nie poszli za ciosem i Wendell Carter Jr na 3 minuty przed końcem powiększył prowadzenie Magic do 10 oczek zamykając rywalizację.
- Dla Bulls to czwarta porażka z rzędu. LaVine zdobył 21 oczek podczas ostatnich 12 minut. Skończył z 30 oczkami, 5 zbiórkami i 7 asystami. Dla Nikoli Vucevicia był to pierwszy mecz po transferze przeciwko swojej byłej drużynie. Zanotował 29 oczek i 11 zbiórek. Po stronie gości z Orlando 22 punkty, 4 zbiórki i 3 asysty Jamesa Ennisa oraz 19 oczek, 12 zbiórek i 4 asysty Cartera Jr’a, który również brał udział w ostatnim transferze między ekipami.
NEW ORLEANS PELICANS – NEW YORK KNICKS 106:116
- Tom Thibodeau słynie ze swojego defensywnego umysłu, więc New Orleans Pelicans mogli się spodziewać, że przygotuje na Ziona Williamsona szczególne rozwiązanie. Te okazało się bardzo skuteczne, bowiem New York Knicks po bronionej stronie parkietu funkcjonowali jak jeden zdrowy organizm, a po drugiej oparli się na produktywności, jaką od początku sezonu zapewnia im Julius Randle.
- Dla Knicks to czwarta wygrana z rzędu – pierwsza taka seria zespołu w bieżących rozgrywkach. Zion w ostatnich meczach torturował obronę rywala swoimi wjazdami w okolice obręczy. Knicks przez całą noc zamykali młodemu liderowi Pels pomalowane i ten nie potrafił nawiązać do skuteczności z ostatnich spotkań. W efekcie Pels przerwali swoją serię trzech wygranych z rzędu. Ku uciesze Golden State Warriors, którzy dzięki porażce rywala zdołali powiększyć swoją przewagę w tabeli i przeskoczyć San Antonio Spurs.
- Knicks na 5 minut przed końcem wyszli na prowadzenie 107:97 po akcji 2+1 Randle’a. Od tego momentu nic nie było im w stanie zagrozić. Wcześniej drużyny od początku spotkania wymieniały się ciosami. 32 oczka, 8 zbiórek i 5 asysty Randle’a. Z ławki dobre zawody rozegrał Alec Burks z 21 oczkami i 7 zbiórkami. Po stronie Pels 25 oczek, 8 zbiórek i 7 asyst Williamsona i 28 punktów, 3 zbiórki i 7 asyst Brandona Ingrama.
HOUSTON ROCKETS – INDIANA PACERS 124:132
OKLAHOMA CITY THUNDER – GOLDEN STATE WARRIORS 109:147
- Stephen Curry w trzeciej kwarcie złapał rytm, z którego Oklahoma City Thunder w żaden sposób nie potrafiła go wybić i skończyło się to dla niej blow-outem. W trakcie tych 12 minut lider Golden State Warriors zanotował 25 punktów, a cały zespół 50. Podopieczni Steve’a Kerra wyszli na 42-punktowe prowadzenie i nie było już o czym rozmawiać.
- Zaraz po tym, gdy został nowym najlepszym punktującym graczem w historii GSW, Curry dołożył do pieca i rozpędzony wjechał w nieprzygotowaną na niego defensywę Thunder. Goście z San Francisco mieli okazję wykorzystać porażki Pels oraz Spurs i powiększyć przewagę w tabeli zachodu, więc Curry chwycił się tej szansy obiema rękami i raz jeszcze potwierdził, że jest w wielkiej formie.
- To był drugi mecz z rzędu, w którym trafił co najmniej 10 trójek i ósmy z rzędu, w którym notuje minimum 30 oczek. Zrobił to pomimo faktu, że przeciwko OKC nie grał w czwartej kwarcie. Skończył z 42 punktami trafiając 14/20 z gry i 11/16 za trzy. Mecz z triple-double zakończył Draymond Green – 12 punktów, 10 zbiórek i 16 asyst skrzydłowego. Po stronie OKC 22 oczka i 8 zbiórek Dariusa Bazleya i 18 oczek oraz 12 zbiórek Mosesa Browna.
MEMPHIS GRIZZLIES – DALLAS MAVERICKS 113:114
- Zdecydowanie jedno z najciekawszych spotkań rozgrywanych poprzedniej nocy. Na niespełna 2 sekundy przed końcem Dallas Mavericks przegrywali 111:113 po tym jak Grayson Allen spudłował dwie próby z linii wolnych i dał rywalowi szansę na rzut, który doprowadziłby do dogrywki lub zwycięstwa gości. Sprawy w swoje ręce postanowił wziąć nie kto inny jak Luka Doncić.
- Dostał podanie na lewym skrzydle, przedarł się przez dwóch obrońców i z bardzo niestandardowej pozycji oddał rzut za trzy punkty przechylony wyraźnie do przodu. Piłka leciała swobodnie i przecięła siatkę równo z syreną. Były jeszcze wątpliwości, czy stopa Luki na pewno znalazła się za linią trzech oczek, ale powtórki nie pozostawiły wątpliwości. Doncić trafił buzzer-beatera i zapewnił swojej drużynie zwycięstwo po bardzo trudnym dla Mavs spotkaniu.
- Ekipy przez trzy kwarty szły cios za cios. Jednak na 2 minuty przed końcem Grizzlies zbudowali prowadzenie 111:106 po trójce Kyle’a Andersona. Mavs po trafieniu z linii wolnych Luki zniwelowali stratę do dwóch punktów i odesłany na linię rzutów wolnych Allen mógł zakończyć mecz trafiając dwa rzuty i dając Grizz 4-punktowe prowadzenie. Ta sztuka zawodnikowi się jednak nie udała i gospodarze zapłacili za to najwyższą cenę.
- Doncić skończył z dorobkiem 29 punktów, 5 zbiórek i 9 asyst. Kolejnych 21 oczek zapewnił od siebie Kristaps Porzingis. Wspomniany Allen rozgrywał dobre zawody notując 23 punkty, 4 zbiórki i 2 asysty. W dobrej formie jest Jonas Valaciunas. Poprzedniej nocy 19 oczek i 15 zbiórek. To wszystko jednak na nic po wielkim trafieniu Luki.
DENVER NUGGETS – MIAMI HEAT 123:106
- Pod nieobecność kontuzjowanego Jamala Murraya, Denver Nuggets muszą znaleźć gracza, który przejmie na siebie dużą część ofensywnych obowiązków. Niewykluczone, że tym graczem będzie Michael Porter Jr, który konsekwentnie rozwija swoją grę. Poprzedniej nocy wydatnie pomógł ekipie pokonać Miami Heat, dla których był to drugi mecz w back-to-back.
- Nuggets kontrolowali wydarzenia na parkiecie. W przerwie prowadzili różnicą 11 punktów, a pod koniec trzeciej kwarty udało im się powiększyć przewagę do 15 oczek. Po trójkach JaMychala Greena oraz P.J.-a Doziera na początku finałowych 12 minut było już +20 i z tego się goście nie podnieśli. W ten sposób Nuggets przerwali serię dwóch porażek.
- Jimmy Butler noc wcześniej skręcił kostkę w starciu z Phoenix Suns. Ostatecznie uraz nie okazał się tak poważny. Lider Heat wyszedł na parkiet i zanotował 13 punktów, 3 zbiórki, 9 asyst i 3 przechwyty. 21 oczek, 6 zbiórek i 2 bloki Bama Adebayo. Piętnaste triple-double w sezonie Nikoli Jokicia – 17 oczek, 10 zbiórek i 11 asyst. MPJ skończył z 25 punktami, 10 zbiórkami i 3 blokami.
SACRAMENTO KINGS – WASHINGTON WIZARDS 111:123
Wspieraj PROBASKET
- Podsumowanie tygodnia NBA: Nowe formaty Meczu Gwiazd i play-offów. Koniec serii Cavaliers
- NBA: VanVleet się nie szczypał i zwyzywał sędziów
- Największa w tym roku wyprzedaż w oficjalnym sklepie Nike! Nawet 62% zniżki na Black Friday!
- Wyniki NBA: 50 punktów Balla, 63 „oczka” duetu Giannis-Lillard. Spurs z kolejną niespodzianką
- NBA: Wielkie osiągnięcie debiutanta z Blazers. Pobił rekord Billa Waltona!