Golden State Warriors zagrali z Minnesotą Timberwolves o 13:00 polskiego czasu. Grali w Chinach, więc godzina jest całkowicie zrozumiała. Stephen Curry w trzy kwarty rzucił Wilkom 40 punktów i ostatecznie Golden State Warriors całkowicie zdominowali spotkanie. To nie koniec spotkań o „pięknej porze”, bo o 21:00 zaczęły się mecze Wizards – Cavaliers oraz spotkanie z udziałem Oklahoma City Thunder, których rywalami jest drużyna Melbourne United. W międzyczasie Damian Lillard rzucił 35 oczek Los Angeles Clippers, a Anthony Davis sterroryzował Chicago Bulls notując dwa oczka więcej.
GOLDEN STATE WARRIORS – MINNESOTA TIMBERWOLVES 142:110
To było show Stephena Curry’ego. 2-krotny MVP na pewnym etapie po prostu złapał ogień i trafiał rzut za rzutem. Podobne obrazki widzieliśmy już wielokrotnie. Minnesota Timberwolves w pierwszej kwarcie rzuciła 44 punktów, co nie było dobrym świadectwem defensywy Golden State Warriors. Steve Kerr także nie sprawiał wrażenie zadowolonego z gry swojego zespołu. Mistrzowie rozstrzygnęli losy tego meczu na przestrzeni trzeciej i czwartej kwarty, głównie za sprawą 40 zdobytych punktów Curry’ego, który w czwartej kwarcie na parkiecie się już nie pojawił.
Ale T-Wolves pokazali w tym meczu zęby. Początek spotkania należał do nich. Zbudowali przewagę i byli w stanie się jej ściśle trzymać. Warriors mieli problem z szybkim atakiem przeciwnika. Ekipa Toma Thibodeau wykorzystywała błędy w obronie swojego rywala i błędy przy konstruowaniu ataku. Najlepszym strzelcem Leśnych Wilków był Andrew Wiggins, kończąc spotkanie z dorobkiem 21 punktów. Kanadyjczyk trafił 9/13 z gry. Nie mógł jednak rywalizować z 14/19 za trzy Curry’ego i Klaya Thompsona.
WARTO WIEDZIEĆ: W piątek ponad 100 Czytelników PROBASKET skorzystało z najnowszej promocji w oficjalnym sklepie Nike. Mamy kod, który daje dodatkowe 25% zniżki na przecenione wcześniej produkty! Sprawdź!
[ot-video][/ot-video]
PORTLAND TRAIL BLAZERS – LOS ANGELES CLIPPERS 134:106
W drugiej kwarcie, Portland Trail Blazers rzucili obronie Los Angeles Clippers 43 punkty i objęli prowadzenie, którego nie oddali już do samego końca. To był dobry mecz, zwłaszcza z perspektywy produktywności obwodu PTB – Damiana Lillarda i C.J.a McColluma. Panowie rzucili się na obronę przeciwnika z ogromną siłą i wspólnie zanotowali 55 punktów. Dame był absolutną gwiazdą tej rywalizacji notując 35 oczek (9/17 FG, 4/9 3PT, 13/13 FT), 3 zbiórki, 3 asysty i 2 przechwyty. Z ławki 16 oczek dorzucił Mo Harkless trafiając 6/6 z gry.
Mecz poniekąd potwierdził, że największym problemem Clippers w rywalizacji z czołówką zachodu, będzie defensywa. Mają co prawda Patricka Beverleya i DeAndre Jordana, ale to może nie wystarczyć, by zbudować konsekwentny system. Czas pokaże. Milos Teodosić nastawił się tej nocy na rzucanie. Zdobył 15 punktów (5/12 FG, 4/7 3PT), zebrał 2 piłki i rozdał 3 asysty. Natomiast Blake Griffin dołożył kolejne 15 oczek (4/9 FG, 3/6 3PT), 4 zbiórki, 6 asyst, 2 przechwyty, ale także 5 strat.
[ot-video][/ot-video]
CLEVELAND CAVALIERS – WASHINGTON WIZARDS 94:102
[ot-video][/ot-video]
MELBOURNE UNITED – OKLAHOMA CITY THUNDER 85:86
[ot-video][/ot-video]
DENVER NUGGETS – SAN ANTONIO SPURS 100:122
[ot-video][/ot-video]
NEW ORLEANS PELICANS – CHICAGO BULLS 108:95
[ot-video][/ot-video]
NEW YORK KNICKS – BROOKLYN NETS 83:117
[ot-video][/ot-video]
SACRAMENTO KINGS – LOS ANGELES LAKERS 69:75
[ot-video][/ot-video]
Obserwuj @mkajzerek
Obserwuj @PROBASKET