W związku z dosyć bolesną dla niektórych zmianą czasu najlepsza liga świata przygotowała w ten niedzielny wieczór prawdziwy maraton z NBA! O godzinie 19.00 czekają nas dwa pojedynki, Phoenix Suns zmierzy się z Charlotte Hornets oraz Atlanta Hawks spróbuje przełamać swoją złą passę przeciwko Brooklyn Nets. O 21.30 następne trzy spotkania czyli Kings- Clippers, Bulls- Bucks oraz Thunder- Rockets, które będzie transmitowane na Canale+ Sport. Który z nich tym razem będzie górą?
Phoenix Suns- Charlotte Hornets, początek godz. 19.00
O Suns zrobiło się ostatnio bardzo głośno w mediach. Najpierw trener Słońc, Earl Watson wystawił najmłodszą piątkę w historii NBA, która miał „słabszy” wynik tylko od uczestników NCAA Tournament– Purdue Boilmakers. Dzień później Devin Booker zdobył 70 oczek w meczu przeciwko Celtics, zostając przy okazji najmłodszym w historii zdobywcą takiej ilości punktów (oraz 60 punktów). Dołączył również do elitarnego grona osób którym udało się przekroczyć taką granicę czyli do Kobe Bryanta, Wilta Chamberlaina, Davida Robinsona, Davida Thompsona oraz Elgina Baylora. Niezłe towarzystwo, co? Świetne osiągi Bookera nie przekładają się niestety na wyniki drużyny, która przegrywając z Bostonem odniosła 7. porażkę z rzędu.
Hornets po starcie Ala Jeffersona czy Courtneya Lee stracili jakby moc w swoim żądle. Kaminsky’emu i Zellerowi wciąż jeszcze sporo brakuje by móc przeciwstawić się najlepszym, co często przekłada się na srogą porażkę w pomalowanym. To właśnie Szerszenie pozwoliły na zebranie dwudziestu trzech piłek Dwightowi Howardowi czy zdobycie przez wracającego Griffina, aż 43 punktów. Problemu nie rozwiązała też wymiana z Bucks, w wyniku której do zespołu Charlotte trafił Miles Plumlee. Suns powinni wykorzystać tą dziurę pod koszem pchając piłki do Alexa Lena i bardzo dobrze rokującego Marquese’a Chrissa. Z kolei przed Tylerem Ulisem i Devinem Bookerem trudne zadanie przeciśnięcia się przez obwodowe zasieki obronne. Na rozgrywającego jeszcze więcej roboty czeka po bronionej strefie parkietu, gdzie okazji do zdobycia punktu nie przepuści mu Kemba Walker.
Brooklyn Nets- Atlanta Hawks, początek godz. 19.00
Mimo zupełnie innej sytuacji w swoich konferencjach ich obecna dyspozycja może trochę zdziwić. Jastrzębie obniżyły ostatnio loty notując passę 6. porażek z rzędu. Dodatkowo w marcu ich bilans wyniósł 4-9. Nie jest to dobry znak dla władz Hawks przed fazą play-offs, zwłaszcza jeśli porównamy dyspozycję zespołu do ostatnich w tabeli Nets, którzy podczas obecnego miesiąca wygrali więcej meczów od ekipy Mike Budenholzera (6.). Na wyniki Brooklynu wpłynął na pewno powrót Jeremy’ego Lina, ale z drugiej strony nie jest to zawodnik najwyższego formatu i przez to takie usprawiedliwienie nie ma racji bytu. Warto przypomnieć jednak, że wśród tej małej ilości zwycięstw jedno z nich było właśnie przeciwko ekipie z Nowego Jorku. Jest to więc idealny czas na przebudzenie i rozpostarcie skrzydeł, ponieważ na ogonie Jastrzębi nagle pojawili się Bucks mający identyczny bilans.
Sacramento Kings- Los Angeles Clippers, początek godz. 21.30
Kings mają ostatnio bardzo niewygodny terminarz. W poprzednich czterech meczach Królowie musieli rywalizować z Thunder, Spurs, Bucks, Warriors. Teraz przed nimi kolejna dawka ligowych elit- Clippers, Grizzlies, Jazz i Pelicans. Z jednej strony seria druzgocących porażek jest naprawdę dołująca, z drugiej coraz pewniej na boisku sprawuje się młodzież. Buddy Hield od momentu przeprowadzki notuje średnio 14,7 pkt na mecz, a uaktywniony 19- letni Georgios Papagiannis przeciwko Thunder zanotował double-double z 14 punktami i 11 zbiórkami na koncie. Mecze przeciwko tak wymagającym przeciwnikom są świetną okazją do wniesienia własnych możliwości wyżej niż dotychczas. To także bardzo obiecujący prognostyk na przyszłość kiedy młodzież potrafi przeciwko najlepszym grać bardzo solidną koszykówkę.
Clippers we wczorajszym meczu z Jazz zaczęli przypominać tą ekipę Doca Riversa, która jeszcze niedawno potrafiła być 3. siłą Zachodu. Świetnie sprawuje się ostatnio ich ławka rezerwowych, gdzie tercet Speights- Crawford- Rivers potrafi zupełnie odmienić losy spotkania. Chociażby wczoraj kiedy Jamal został najlepszym strzelcem zespołu, a cały drugi garnitur Lob City zdobył ponad połowę punktów całego zespołu (56 ze 108). Największym kontrargumentem przeciwko Kings będzie mimo wszystko duet podkoszowych Griffin- Jordan, który wczoraj postawił naprawdę twarde warunki zespołowi Jazz. Ciekawie też zapowiada się pojedynek byłych kolegów z zespołu czyli Darrena Collisona i Chrisa Paula.
Chicago Bulls- Milwaukee Bucks, początek godz. 21.30
Bucks ostatnio weszli na zupełnie inny poziom niż dotychczas. W trzynastu poprzednich spotkaniach ulegali rywalom zaledwie 2 razy! Ich walec pochłonął m.in. dwukrotnie Clippers, Pacers i Raptors. Ogromna w tym zasługa przede wszystkim Giannisa Antetokounmpo, który dla wielu gra po prostu kosmiczną koszykówkę. Grecki skrzydłowy ma dopiero 22 lata, a już teraz notuje średnio 23,1 pkt ; 8.5 zb. ; 5.4 ast; 1.7 przech. i 1.9 blk na mecz! Mimo kontuzji Parkera świetnym pomocnikiem okazuje się być Khris Middleton, który wydaje się wracać na właściwe tory. Nieźle radzi sobie też Greg Monroe dając solidne wsparcie z ławki rezerwowych.
W nieco innej sytuacji są Byki, które trzynaście ostatnich spotkań zakończyły 9 porażkami. Eksperyment z Rondo nie wypalił, Hoiberg także nie wydaje się być dobrym zastępcą dla Toma Thibodeau. Szkoleniowiec miał poprawić notowania Bulls w ofensywie, a tymczasem jego podopieczni są dopiero 21. ligowym atakiem. Na nic starania dwójki Wade- Butler kiedy reszta zespołu praktycznie nie istnieje. Ci, którzy chociaż wykazywali chęć zaangażowania się w wyniki Bulls poszli w wymianie do Thunder. Na play-offy wciąż są jeszcze szanse, bowiem od ósmych Heat dzieli ich różnica zaledwie dwóch porażek.
Rozpędzeni Bucks podczas obecnych rozgrywek trzykrotnie spotykali się z Bykami i za każdym razem byli górą. Przy obecnej dyspozycji zespołu z Wisconsin Bulls mogą być ich kolejną ofiarą. Mimo dosyć dużych różnic mecz warto obejrzeć ze względu na pojedynek dwóch świetnych młodych skrzydłowych, Jimmy’ego Butlera oraz Giannisa Antetokounmpo.
Oklahoma City Thunder- Houston Rockets, początek godz. 21.30 na Canale+ Sport
Zdecydowanie jest to numer 1 dzisiejszego wieczoru z NBA. Jeśli faza play-offs zaczęłaby się dzisiaj to właśnie takim pojedynkiem mogli by się nasycać kibice koszykówki z całego świata. Nie ma w końcu nic lepszego niż pojedynek ekip prowadzonych przez dwóch faworytów do zdobycia statuetki MVP. Co ciekawe obydwaj grali kiedyś wspólnie w jednym zespole z Kevinem Durantem, jednak Oklahoma City była zbyt małą miejscowością do pomieszczenia, aż tak wielkiego stężenia talentu. Wszystkim zawodnikom takie rozstanie wyszło jednak na dobre- Russell Westbrook podczas obecnych rozgrywek zaliczył już 35 triple double, a do historycznego rekordu Oscara Robertsona brakuje mu zaledwie 6 potrójnych zdobyczy. Russ jest także ligowym liderem średniej punktów (31.2) dokładając do tego 10.5 zbiórki i 10.4 asyst na mecz (3. miejsce w lidze). James Harden także nie chce być gorszy. Podczas obecnych rozgrywek plasuje się zaraz za Westbrookiem w ilości triple double(19). Przewodzi natomiast w lidze jeśli chodzi o występy z potrójną zdobyczą i minimum 40 punktami na koncie(7) oraz jest ligowym liderem asyst( 11.3). Ponadto rzuca 29.5 pkt ( 2. miejsce w lidze) i zbiera średnio 8 piłek z tablic. Tak więc patrząc na indywidualne osiągi obydwóch Panów można powiedzieć tylko jedno wielkie WOW. A jak wygląda sytuacja ich zespołów? Rakiety są obecnie 2. najlepszą ofensywą ligi. Plasują się także na 3. miejscu w Konferencji Zachodniej. Niedawno podczas okienka transferowego szeregi zespołu zasilił kolejny świetny strzelec Lou Williams będący kolejnym asem w rękawie Mike D’ Antoniego. Z kolei Thunder znajdują się obecnie na 6. miejscu, które mogłoby być wyższe gdyby nie kontuzja ich sixth- mana zespołu, Enesa Kantera. Jego powrót wraz z przyjściem dwóch niebezpiecznych Byków- Douga McDermotta oraz Taja Gibsona mogą spowodować, że Thunder będą czarnym koniem bieżącego sezonu. Warto dodać, że podczas obecnych rozgrywek obydwa zespoły spotykały się ze sobą 3 razy, Dwukrotnie góra byli Rockets. Tak czy inaczej, przedsmak fazy play-offs będzie idealnym zakończeniem wiosennego weekendu. Absolutny MUST SEE dla każdego fana NBA!