Środkowy Cleveland Cavaliers Tristan Thompson odegrał sporą rolę w wygranym 105:101 meczu z Indianą Pacers, który zagwarantował Cavs awans do drugiej rundy playoffs. Thompson zdobył 15 punktów i 10 zbiórek. Nie mógł się jednak równać z LeBronem Jamesem, autorem 45 oczek, dziewięciu zbiórek i siedmiu asyst.
Thompson porównał wyczyny Jamesa z 15 sezonu w karierze to silnika Lamborghini. To właśnie LBJ zapewnił swojej drużynie zachowanie twarzy i nie pozwolił jej odpaść już na tym etapie rozgrywek. Po raz pierwszy od dawna, pomógł mu w tym, dość wymiernie, Thompson.
James tylko na sześć minut zszedł wczoraj z parkietu. W tym czasie Cavs okazali się lepsi od Pacers o sześć oczek. Oprócz doble-dobule TT, 14 punktów dorzucił Kevin Love, a JR Smith oraz George Hill dołożyli po 11. Dla Thompsona może się to okazać przełomowy występ – w pierwszych sześciu spotkaniach serii rozegrał zaledwie 23 minuty.
James potrzebował pomocy do samego końca, bo Pacers, pomimo dwucyfrowej straty, nigdy się nie poddali. Silnik Lamborghini przyda się mu również w następnych fazach playoffs. Cavs nie będą mieli przewagi własnego parkietu aż do Finałów Konferencji. Wydaje się również, że każdy z trójki: Boston Celtics, Philadelphia 76ers i Toronto Raptors, jest lepszy niż zespół z Indianapolis.
James zagrał 40 minut w sześciu starciach pierwszej rundy, co powinno być problemem dla większości graczy, szczególnie w jego wieku. Jednak jest to kompletnie inny organizm niż większość. 33-latek przewodził w minionym sezonie regularnym całej lidze w liczbie rozegranych minut. Wydaje się, że porównanie Thompsona jest jak najbardziej trafne.