Już w czwartek o 20:00 pierwszy podrzut w półfinałach Tauron basket Ligi. Jako pierwsze do rywalizacji przystąpią drużyny Rosy radom i Anwilu Włocławek. Czy można przewidywać, kto awansuje do finału i zmierzy się w nim o miano najlepszej drużyny w Polsce? Łatwo nie będzie, ale spróbujmy!
Rosa Radom to jeden z zespołów, które na pierwszy rzut oka dysponują bardzo wąskim składem. Owszem, za kreowanie odpowiada Torey Thomas, który w Polsce ma ugruntowaną opinię, ale nie oszukujmy się – nie zagra on już takich meczów, jak kilka temu. C.J. Harris to jedna z gwiazd Tauron Basket Ligi, ale i jemu zdarzają się bezbarwne fragmenty gry. Michał Sokołowski jest bardzo dobrym materiałem na świetnego niskiego skrzydłowego na poziomie reprezentacyjnym, ale potrafi się czasami zagapić w obronie. Pod koszem niemal w pojedynkę króluje Igor Zajcew, z małą pomocą Kima Adamsa. Pozostali gracze na pierwszy rzut oka to jedynie uzupełnienie składu.
Jednak główną zaletą Rosy jest fakt, że w poniedziałek mecz może wygrać Thomas, we wtorek Sokołowski, a w środę Witka. Radomianie tworzą zespół, który mimo powierzchownych braków, nadrabia ambicją i zgraniem. Dzięki grze w TBL i FIBA Europe Cup trener Wojciech Kamiński zebrał pokaźny materiał do analizy i wyciągania wniosków. Przecież to nie kto inny, jak właśnie Rosa ograła Stelmet BC i to nie w meczu ligowym, a w finale Pucharu Polski. Radomianie imponują grą w obronie, zatrzymując rywali na przeciętnie 69 punktach. W ataku miewają momenty zbyt dużej wiary w rzuty z dystansu, ale niemal zawsze potrafią wyjść z problemów obronną ręką. Warto zaznaczyć, że nawet podczas słabszej formy, nie przegrywali meczów.
Daniel Szymkiewicz, Łukasz Bonarek, Damian Jeszke prawdopodobnie nie wygrają radomianom mistrzostwa Polski, ale nieszablonowym zagraniem, celną trójką lub dobrą obroną mogą dać zespołowi niezbędny impuls.
Zmartwieniem może być za to strefa podkoszowa. Owszem, włocławianie nie mają wirtuozów gry pod obręczą, ale przy skromnym zestawie Zajcew-Adams, wyglądają lepiej, niż gospodarze pierwszych dwóch meczów półfinału. Z dużą dozą prawdopodobieństwa w serii na boisku nie zobaczymy Seida Hajricia, który miał być dużym wzmocnieniem radomian, a jest dużym rozczarowaniem. Robert Witka to nadal uznana marka, ale nie ma się co oszukiwać – kondycja już nie ta i skrzydłowy częściej pojawia się za linią 6.75m, niż w okolicach pomalowanego.
Ogromnym atutem Rosy będzie fakt rozegrania pierwszych dwóch meczów we własnej hali. Nie chodzi tu nawet o obrzucane kosze, ale o grę Anwilu na wyjazdach, która nijak się ma do spotkań w Hali Mistrzów. Wystarczy wygrać wszystkie mecze u siebie i podopieczni Kamińskiego zameldują się w finale. Pytanie, czy kondycja pozwoli?
[ot-video][/ot-video]
Anwil Włocławek to jedna z rewelacji obecnego sezonu. Nie oszukujmy się – po ubiegłorocznych rozgrywkach i rozstawaniu się z graczami jeszcze przed zakończeniem gry, można było przypuszczać, że Anwil na dłużej osiądzie w dolnej części tabeli. Tymczasem, trener Igor Milicić stworzył zespół, który może wszystko wygrać i… przegrać.
Włocławianie dysponują tak naprawdę 10 zawodnikami gotowymi do gry, co w Tauron Basket Lidze jest zjawiskiem bardzo rzadko spotykanym. Co więcej, Anwil w obecnym sezonie był omijany przez poważniejsze kontuzje. Tak naprawdę tylko Michał Chyliński może mówić o pechu. Wydaje się, że eksperyment przekazania kreowania gry Robertowi Skibniewskiemu i Kamilowi Łączyńskiemu wypalił. Nadal bywają momenty, kiedy akcje Anwilu lepiej wyglądają, kiedy piłkę przez połowę przeprowadza np. David Jelinek, ale dwaj polscy rozgrywający udźwignęli ciężar gry. Wspomniany Jelinek rozgrywa bez wątpienia rozgrywa świetny sezon, ale nie da się ukryć, że w ostatnim czasie nieco zwolnił. Może wynika to ze zmęczenia, ale bardziej prawdopodobny wydaje się argument w postaci skupienia obrony na Czechu. Jelinek miewa mecze, kiedy forsuje rzuty, mając okazje do odegrania. Jednak w decydujących momentach to i tak on wykona rzut i nikt nie będzie miał do niego pretensji – taka rola i prawo gwiazdy.
Odkryciem ostatnich tygodni jest Danilo Andjusić. Serb to joker w talii Milicicia i chociaż jego początku były złe, to obecnie jest to jeden z jaśniejszych punktów włocławian. Strach pomyśleć, jak dobrze mógłby grać Andjusić, gdyby tylko nieco lepiej podejmował boiskowe decyzje, Niektóre z jego akcji potrafią przysporzyć kibicom palpitacji serca, ale trójka ewidentnie mu w minionych tygodniach siedziała. Niewiadomą jest forma Bartosza Diduszki, który w ćwierćfinałowej serii odniósł kontuzję dłoni. Niby nic groźnego, ale w Szczecinie już nie zagrał. Na początku sezonu Diduszko wydawał się być jedynie uzupełnieniem składu, ale z jego biegiem stał się pierwszopiątkowym i bezcennym koszykarzem w taktyce Milicicia. Do sukcesu jest niezbędny.
Pozostali gracze to cenne uzupełnienie składu. Michał Chyliński będzie wzmocnieniem, ale dopiero w przyszłym sezonie, kiedy wyleczy kontuzje i przepracuje okres przygotowawczy. Tercet podkoszowy to mieszanina siły z finezją Piotra Stelmacha i nieprzewidywalnością Fiodora Dmitriewa. Ciężko liczyć na ofensywne popisy Roberta Tomasza, czy Kervina Bristola, ale i Rosa nie ma koni pod swoim koszem. Może być ciekawie, choć nieciekawie stanie się w przypadku problemów z faulami.
[ot-video][/ot-video]
Na początku zadaliśmy pytanie: kto awansuje do finału? Jednoznacznej odpowiedzi pewnie nie da się udzielić. W sezonie zasadniczym był remis 1:1 (92:89 po dogrywce dla Anwilu we Włocławku, 68:54 dla Rosy w Radomiu), obrony są niemal identycznie skuteczne (przeciętnie 69 traconych punktów), a i potencjał graczy niemal identyczny. Typ redakcji to długie pięć meczów ze wskazaniem na Rosę.
mecz 1: Rosa Radom – Anwil Włocławek, czwartek, 12 maja, godz. 20.00
mecz 2: Rosa Radom – Anwil Włocławek, sobota, 14 maja, godz. 20.00
mecz 3: Anwil Włocławek – Rosa Radom, wtorek, 17 maja, godz. 20.00
ew. mecz 4: Anwil Włocławek – Rosa Radom, czwartek, 19 maja, godz. 17.50
ew. mecz 5: Rosa Radom – Anwil Włocławek, niedziela, 22 maja, godz. 20.00