Stelmet BC Zielona Góra bez większego problemu uporał się z Energą Czarnymi Słupsk w ramach półfinałów fazy Play-Off Tauron Basket Ligi. Mecze z tą drużyną były na pewno wielkim przeżyciem dla Karola Gruszeckiego, który stanął na przeciwko swojemu byłemu klubowi.
– Wiedzieliśmy, że w Hali Gryfia będzie gorąca atmosfera. Chcieliśmy jednak zamknąć tę serię już w środę, by w spokoju móc przygotowywać się do kolejnej rywalizacji – mówił na konferencji prasowej skrzydłowy Mistrza Polski. – Nasza drużyna broni co prawda mistrzowskiego tytułu, ale ja po raz pierwszy zagram w finale. Przed trzecim meczem byliśmy niesłychanie zmobilizowani, bo chcieliśmy zamknąć półfinałową serię w tym spotkaniu. Zdawaliśmy sobie sprawę, że przy ewentualnej porażce może nawet dojść do piątej konfrontacji w Zielonej Górze – dodał.
Gruszecki reprezentował barwy słupskiego zespołu przez dwa poprzednie sezony. W zeszłym roku wraz z zespołem sięgnął po brązowy medal i trzeba przyznać jasno, że był głównym architektem tego sukcesu. Teraz, po przejściu do Zielonej Góry ma szansę sięgnąć po złoto.
– Dziękuję całej drużynie za to, że będę mógł po raz pierwszy wystąpić w finale i zagrać o złoty medal – mówił skrzydłowy.
Skrzydłowy Stelmetu BC ma za sobą przeciętny sezon zasadniczy, jednak w Play-Offach jego ilość minut wzrosła. Do tego szkoleniowiec, Saso Filipovski pozwala mu grać więcej jeden na jeden, co przekłada się na większe zdobycze punktowe dla 26 latka. Na pomeczowej konferencji prasowej Gruszecki pożyczył swoim byłym kolegom powodzenia w walce o brązowy medal.
– Rywalom życzę powodzenia w rywalizacji o brązowy medal. Jeśli będą walczyć na pewno go zdobędą – stwierdził.
Obserwuj @PJ_Jankowski
Obserwuj @PROBASKET