Przerwa w rozgrywkach Polskiej Ligi Koszykówki oraz koszykarskiej Lidze Mistrzów związana ze spotkaniami reprezentacji narodowych to dobry czas na pierwsze podsumowania drugiej edycji tych rozgrywek w wykonaniu polskich drużyn. Zgodnie z hierarchią ustaloną w poprzednich rozgrywkach ligowych zacząć należy od mistrza Polski z Zielonej Góry.
Podczas losowania drużyna prowadzona przez Artura Gronka trafiła do grupy D w której rywalizuje z Besiktasem, Nanterre, Avellino, Oostende, Arisem, Nymburgiem oraz Telekomem Bonn. Rywale na pewno nie należą do łatwych i można było sobie wyobrazić łatwiejszą grupę, jednak mistrz Polski jeśli chce być szanowaną i rozpoznawalną marką na arenie międzynarodowej (a do tego dąży prezes Jasiński) musi skutecznie rywalizować na swoim obecnym etapie właśnie z drużynami tego pokroju.
Po pięciu rozegranych kolejkach zielonogórzanie mają na swoim koncie dwie wygrane i cztery porażki. Bilans mógł być lepszy ponieważ wyjazdy do Stambułu oraz Oostendy miały prawo zakończyć się wygranymi mistrza Polski. O ile zwycięstwo w stolicy Turcji byłoby wielką niespodzianką to celem wyjazdu do Belgii powinien być triumf i brak takowego należy rozpatrywać w kategoriach strat punktowych. Wyjazdowe porażki z Arisem i Nanterre mogły być wkalkulowane, dodatkowo Stelmet BC nie miał tam szans na sprawienie niespodzianki, więc nie należy rozpaczać.
W grze o awans podopiecznych Artura Gronka trzymają dwie wygrane odniesione na własnym parkiecie przeciwko Bonn oraz Avellino. Przypomnijmy, że do dalszej fazy Ligi Mistrzów promocję uzyskają cztery najlepsze zespoły, natomiast drużyny z miejsc 5-6 „spadną” do FIBA Europe Cup i tam będą kontynuować swoją walkę na arenach europejskich. Celem dla naszego zespołu jest na pewno zajęcie miejsca w czołowej czwórce i dalsza gra w BCL co będzie jednocześnie poprawieniem zeszłorocznego wyniku, gdy Stelmet zajął miejsce siódme w swojej grupie z bilansem 4-10.
Warto postawić sobie teraz jednak pytanie, które nasuwa się patrząc na grę drużyny z Zielonej Góry zarówno w tym sezonie jak i w poprzednich rozgrywkach. Czy wygrywając jedynie mecze we własnej hali są w stanie osiągnąć ten cel? Taki scenariusz zakłada zakończenie fazy grupowej z bilansem 7-7. Czemu właśnie takie założenie? Ponieważ gracze mistrza Polski występują drugi sezon w rozgrywkach Ligi Mistrzów i spośród jedenastu spotkań rozgrywanych na wyjeździe nie wygrali dotąd żadnego. Ich triumfy, w liczbie sześciu, odbyły się we własnej hali (4 rok temu, 2 teraz). Dlatego zakładamy i tak optymistyczny scenariusz wygrania kompletu gier w hali CRS.
W poprzedniej edycji Ligi Mistrzów bilans 7-7 został osiągnięty przez sześć zespołów. Jedynie w dwóch z tych przypadków drużyny zajęły czwarte, premiowane awansem miejsce, w pozostałych zakończyły fazę grupową na piątym miejscu które w tegorocznej edycji oznacza grę w kolejnych rundach ale FIBA Europe Cup. Jak widać osiągnięcie bilansu równego 50% wygranych nie oznacza pewnego miejsca w dalszej fazie. Dokładając do tego bardzo trudne mecze Stelmetu we własnej hali z Besiktasem czy Nanterre widać, że o awans będzie bardzo ciężko. Turcy w ostatniej kolejce pokazali przewagę jaką dysponują na tym poziomie rozgrywek nad innymi drużynami. Mimo przegrywania już prawie dziesięcioma punktami na wyjeździe z Bonn w ostatniej kwarcie byli w stanie wygrać to spotkanie. Kilka pułapek wymuszających straty, kilka mocniejszych akcji w obronie i oczywiście odrobina szczęścia i niefrasobliwości gospodarzy w ostatniej akcji pozwoliły faworytom odnieść zwycięstwo.
Oto jak przedstawia się terminarz Stelmetu do końca fazy grupowej:
06.12 Stelmet vs Nymburg
12.12 Stelmet vs Aris
19.12 Bonn – Stelmet
09.01 Stelmet – Besiktas
17.01 Avellino – Stelmet
23.01 Stelmet – Oostende
30.01 Stelmet – Nanterre
07.02 Nymburg – Stelmet
Gołym okiem widać, że trzy grudniowe mecze będą kluczowe dla dalszego rozwoju sytuacji. Przerwa na kadrę jest więc dla Stelmetu dobrym czasem aby przywrócić do zdrowia Savovicia, który na razie grał bardzo mało. Zgrać z drużyną Geceviciusa i przygotować się do swoistego „trójpaku” jaki czeka na mistrza Polski w grudniu. Oczywiście w czasie przerwy trener Gronek nie będzie mógł skorzystać z reprezentantów Polski, ale oni są w klubie na tyle długo, że nie wpłynie to w żaden sposób na zespół. Jedynie komplet zwycięstw do końca roku w Lidze Mistrzów daje szanse na walkę o czołową czwórkę i awans do kolejnej rundy. Aris i Nymburg to bezpośredni konkurenci w walce o ten cel i mecze z nimi, szczególnie we własnej hali gdzie zielonogórzanie są mocni, będą miały niebagatelne znaczenie dla układu tabeli. Może zdarzyć się tak, że o awansie będzie decydować mała tabelka między tymi zespołami więc każdy rzucony punkt jest tu ważny. Wyjazd do najsłabszego w grupie Bonn jest szansą na przełamanie fatalnej serii wyjazdowej Stelmetu i zdobyciu bonusowej wygranej, która może zrównoważyć porażkę domową z bardzo silnym Besiktasem albo Nanterre.
Jak wygląda to od strony statystycznej ? W europejskich rozgrywkach pucharowych w ostatnich dziesięciu sezonach miało miejsc szesnaście rywalizacji w grupach składających się z ośmiu zespołów. Aby zająć w nich czwarte miejsce potrzeba było:
– w dwóch przypadkach dwóch zwycięstw
– w siedmiu przypadkach siedmiu zwycięstw
– w sześciu przypadkach ośmiu zwycięstw
– w jednym przypadku dziewięciu zwycięstw
Pokazuje to jasno, że nawet komplet zwycięstw we własnej hali może nie zagwarantować miejsca premiowanego awansem. Bez dobrej gry i co najważniejsze zwycięstw na wyjeździe się nie obejdzie. Grudzień będzie dla Stelmetu czasem weryfikacji celów. Po nowym roku będziemy mogli ponownie zasiąść do statystyk oraz terminarza i zastanowić się czy mistrz Polski dalej gra o awans w Lidze Mistrzów czy pozostaje mu walka o FIBA Europe Cup.
Na razie trzeba sobie powiedzieć, że szklanka jest do połowy pusta…
Autor tekstu: Kamil Kopciński