Z punktu widzenia statystyk, ostatni tydzień sezonu regularnego był nie mniej ciekawy niż poprzednie. Oprócz znakomitych występów gwiazd zespołów walczących o jak najlepsze miejsce przed fazą play-offs, wiele ciekawych występów zaliczyli też mało znani gracze drużyn, dla których sezon skończył się już jakiś czas temu.
- Zawodnicy, których linijki statystyczne były najbardziej imponujące w ostatniej części sezonu to Nikola Jokić i Joel Embiid. Kameruńczyk w zeszłą niedzielę miał mecz z 44 punktami, 17 zbiórkami, trzema asystami i pięcioma blokami – takie wartości w jednym meczu osiągnęło tylko 5 graczy w historii przed Embiidem: Anthony Davis w 2018, Shaq w 1993, Patrick Ewing w 1990, Alvan Adams w 1977 i Bob McAdoo w 1975. Tego samego dnia Jokić miał 38 punktów, 18 zbiórek i 6 asyst, osiągając takie wartości w drugim meczu z rzędu (pod koniec poprzedniego tygodnia miał 38-19-8), jako trzeci gracz w historii po czterech takich mini-seriach Wilta Chamberlaina i dwóch Elgina Baylora.
- Na tym oczywiście nie koniec. W kolejnym meczu Filadeldfii, Joel Embiid miał 45 punktów i 13 zbiórek, a w ostatnim meczu sezonu regularnego w którym zagrał – 41 punktów i 20 zbiórek, dodatkowo trafiając 14/17 rzutów z gry. Był to trzeci mecz z co najmniej 40 punktami i 20 zbiórkami Embiida w karierze, co ciekawe wszystkie trzy zagrał przeciwko Indianie – w sierpniu 2020 miał 41-21, a linijka z grudnia 2018 to 40-21.
- Sobotni mecz to jednocześnie 13 w tym sezonie czterdziestopunktowe double-double Embiida ze zbiórkami. To najlepszy pod tym względem sezon gracza w NBA od Boba McAdoo z 1976, a oprócz gracza 76ers, więcej takich występów w pojedynczym sezonie mieli tylko Rick Barry, Elgin Baylor (w trzech sezonach), Karrem Abdul-Jabbar i Wilt Chamberlain (w 7 sezonach).
- Joel Embiid ze średnią 30.6 punktu na mecz wygrał klasyfikację strzelców NBA (liczoną wg średniej punktowej) i został pierwszym centrem wygrywającym tę klasyfikację w lidze od Shaqa z roku 2000, pierwszym graczem nieamerykańskim wygrywającym w tej kategorii oraz trzecim graczem Filadelfii po Allenie Iversonie (1999, 2001, 2002, 2005) i Wilcie Chamberlainie (1966).
- Wracając do Nikoli Jokicia – jego ostatnie 5 meczów sezonu regularnego to średnie 37.8 punktu, 16.6 zbiórki i 6.6 asysty na mecz, a wszystko to na świetnej skuteczności 64.5% z gry. Jest pierwszym graczem od dokładnie 50 lat i czasu Kareema Abdul-Jabbara, który w 5 spotkaniach z rzędu rzuca 185 punktów, zbiera 85 piłek i rozdaje 30 asyst. Oprócz Abdul-Jabbara takie pięciomeczowe serie w historii mieli tylko Wilt Chamberlain i Elgin Baylor.
- Z kolei w każdym z czterech ostatnich występów sezonu, Jokić osiągał co najmniej 35 punktów i 15 zbiórek. W historii NBA jedynie Wilt Chamberlain, Elgin Baylor, Kareem Abdul-Jabbar, Walt Bellamy i Bob McAdoo miewali co najmniej czteromeczowe serie, w których nie zeszli poniżej 35 punktów i 15 zbiórek w żadnym z meczów. Ostatnią taką serią przed Jokiciem były 4 mecze McAdoo 47 lat temu.
- Do tego wszystkiego Jokić został pierwszym graczem w historii osiągającym 2000 punktów, 1000 zbiórek i 500 asyst w jednym sezonie. Oscar Robertson w rozgrywkach 1961-62 był całkiem blisko takiego osiągnięcia, ale zabrakło mu 15 zbiórek, natomiast Wiltowi Chamberlainowi w sezonie 1967-68 zaledwie 8 punktów.
- Dość unikatowej rzeczy dokonał w tym sezonie Trae Young. Na finiszu rozgrywek wyprzedził DeMara DeRozana w klasyfikacji strzelców (licząc sumę punktów). Gracz Atlanty na przestrzeni 76 meczów rzucił 2155 punktów, rozdał też 737 asyst, wygrywając obie te klasyfikacje tego sezonu NBA. Young został drugim w historii graczem, który w tym samym sezonie jest liderem NBA pod względem sumy punktów i asyst. Poprzednim i jedynym takim przypadkiem był Tiny Archibald w sezonie 1973. W różnych sezonach (a więc nie jednocześnie), obie te klasyfikacje wygrywali także Wilt Chamberlain, James Harden, Russell Westbrook i LeBron James.
- Jeśli chodzi o indywidualne występy, niesamowitą końcówkę sezonu miał Jalen Green. W ostatnich dniach zakończył swoją pięciomeczową serię z rzuconymi co najmniej 30 punktami. W historii NBA była to 18 najdłuższa tego typu seria debiutanta, ale nazwisk było dużo mniej, bo kilku graczy miało po kilka takich serii. Ostatnim rookie z pięcioma trzydziestopunktowymi meczami z rzędu był Allen Iverson w 1997 roku, a Green i Iverson to jedyni debiutanci z takim osiągnięciem w ciągu ostatnich 50 lat (od czasu Geoffa Petrie w sezonie 1971).
- W ostatnim niedzielnym meczu Jalen Green rzucając 41 punktów ustanowił swój rekord kariery. Poprzedni jego najlepszy mecz to 33 punkty sprzed 10 dni. Green pobił też rekord sezonu debiutantów, dotąd najwięcej punktów rzucał Franz Wagner – 38 pod koniec grudnia. Niedzielny występ to także jeden z pięciu najlepszych meczów debiutantów w historii Houston: Elvin Hayes w 1968 (54 i 45 punktów), Hakeem Olajuwon w 1984 (42), Jalen Green 2022 i Ralph Sampson w 1984 (po 41). Green został też 13 najmłodszym w historii zdobywcą 40 punktów w meczu, ale nazwisk młodszych graczy było tylko 10, ostatni to Anthony Edwards w zeszłym sezonie, oraz Eric Gordon i Brandon Jennings sprzed 13 lat.
- W niedzielę niebywałe statystyki w roli rezerwowego zanotował Kevin Love. Podkoszowy Cavaliers zaliczył 32 punkty, 10 zbiórek i 8/11 za trzy w zaledwie (!) 15 minut gry. Jest to najkrótszy w historii NBA pobyt gracza na boisku w meczu, potrzebny do uzbierania 30 punktów (rekordem było 19 minut Jaylena Browna w 2021 i Kevina Duranta w 2014) i do zaliczenia trzydziestopunktowego double-double (rekordem było 20 minut Lena Chappella z 1967 i Joe Ellisa z 1968). Z kolei celne rzuty z dystansu w liczbie co najmniej 8, w najkrótszym czasie zaliczali Eddie House w 2009 i Michael Redd w 2002 (on nawet 9 celnych rzutów) w 20 minut na boisku. Oczywiście chodzi tu o czas na boisku z jakim dany zawodnik zamyka mecz, a nie czas potrzebny graczowi do trafienia tych rzutów.
- Victor Oladipo zdobył 40 punktów, miał 10 zbiórek i 7 asyst w ósmym meczu sezonu. W historii NBA nie było dotąd gracza, który w kwietniu miałby na koncie mniej niż 10 meczów w rozgrywkach i rzucił 40 punktów. Dotychczasowym rekordem był MJ z roku 1995, który w marcu wrócił do NBA po grze w lidze baseballa i w kwietniu rzucał 37 punktów (ale jeszcze w marcu miał mecz z 55 punktami).
- Kolejny gracz z drugiego planu, który w samej końcówce sezonu dostał więcej szans to Austin Reaves. W ostatnim meczu rozgrywek przeciwko Denver zaliczył 31 punktów, 16 zbiórek i 10 asyst, nie pomylił się też w żadnej z 14 prób z linii rzutów wolnych. Niedzielny występ to jego rekord punktów w karierze (dotąd 19 ze stycznia), rekord zbiórek (dotąd 8 ze stycznia) i rekord asyst (kilkukrotnie miał po 6). Jest 26. graczem Lakers z występem na poziomie triple-double, ale dopiero 11. z przekroczonymi 30 punktami i 15 zbiórkami oraz pierwszym takim od Kobe Bryanta w 2002. Reaves jest też piątym debiutantem w historii Lakers z triple-double, czwórka przed nim to Lonzo Ball w 2017, Magic Johnson w latach 1979-1980, Jerry West w 1961 i Elgin Baylor w 1958. Natomiast wśród debiutantów w całej historii NBA, było tylko 7 przypadków meczu triple-double z 30 punktami i 15 zbiórkami, a nazwiska jedynie trzy przed Reavesem – Oscar Robertson (czterokrotnie w 1960 i 1961), Jerry West w 1961 i Blake Griffin w 2011 (miał 33-17-10). Do tego, Reaves jest pierwszym niedraftowanym rookie z trzydziestopunktowym meczem triple-double w historii.
- Buddy Hield zagrał 468 mecz w NBA i od przyszłego sezonu to on będzie miał najwięcej spotkań w karierze zagranych bez udziału w play-offs wśród graczy aktywnych. W tym momencie Hield jest na 15 miejscu w historii pod tym względem, chociaż oczywiście czym innym jest miejsce na tej liście po zakończeniu kariery, a czym innym w jej połowie (Hield gra dopiero 6 sezon). Hield w lato przeskoczy na 14 miejsce, bo z listy w końcu wykreślony zostanie będący na 13 miejscu Zach LaVine (478 gier, 8 sezonów). Jeśli Hield zagra w przyszłym sezonie przykładowo 70 meczów i nie awansuje do rozgrywek posezonowych, przesunie się z 14 miejsca na szóste. Przy okazji, Hield ma bilans kariery 185-283 (39.5%), a LaVine 168-310 (35.1%) i to wliczając bieżący, udany sezon.
Kilka słów o graczach, którzy dostali swoje szanse w samej końcówce sezonu.
- Jaylen Hoard zagrał w tym sezonie 7 meczów, z czego jeden w grudniu i sześć w ostatnich dniach. Jego średnie to prawie 15 punktów i 12 zbiórek w meczu. We wtorek przeciwko Portland zaliczył potężne double-double z 24 punktami i 21 zbiórkami. Był to jego 4 mecz sezonu i 36 mecz kariery, oraz drugi mecz w karierze z 20 zbiórkami po występie przeciwko Detroit kilka dni wcześniej. W ciągu ostatnich 3 sezonów tylko Hoard i Gobert ostatniej jesieni (co ciekawe obaj są Francuzami) zaliczali dwukrotnie po 20 lub więcej zbiórek w pierwszych 4 meczach sezonu, a w ostatniej dekadzie zdarzało się to jeszcze Andre Drummondowi i Dwightowi Howardowi. Ostatnim graczem, który miał dwa mecze z co najmniej 20 zbiórkami w pierwszych 36 występach kariery był Shaq w 1993. Po debiutanckim sezonie Shaqa tylko Hoard i Moses Brown w zeszłym sezonie (podobnie jak Hoard zaczął grać w końcówce sezonu) mieli mecz 20/20 na tym etapie kariery.
- Całkiem ciekawy początek kariery ma również gracz Oklahomy – Zavier Simpson. Do niedawna zawodnik G-League, zadebiutował w Thunder w tym tygodniu z linijką 10-3-5, a już w kolejnym meczu uzbierał 11 asyst. Jest on dopiero 12 zawodnikiem w historii NBA, rozdającym co najmniej 11 asyst w którymś z dwóch swoich pierwszych meczów kariery. Ostatnimi takimi graczami byli Tim Frazier w 2015, Michael Carter-Williams w 2013 i Damian Lillard w 2012. Rekordzistami pod względem liczby asyst w pierwszym lub drugim meczu kariery są Ernie DiGregorio z 1973 i Bryan Warrick z 1982 – obaj po 14 asyst. Wspomniany Frazier w 76ers w 2015 i Simpson w minionym tygodniu są jedynymi z tej dwunastki, którzy zaczęli sezon wiosną, czyli nie byli podstawowymi graczami w rotacjach od początku sezonu.
Na koniec ciekawostka dotycząca Sacramento Kings, którzy nie zagrają w play-offs po raz 16 z rzędu – jest to najdłuższa taka seria w historii NBA. Ostatnie play-offs w Sacramento były dawniej, niż w Seattle. Dotychczas najdłuższą „posuchą” bez gry w play-offs było 15 sezonów Clippers (1977-1991).
Na kolejne statystyczne ciekawostki z parkietów NBA zapraszam już za tydzień.