Ozdobą ostatniego tygodnia zmagań NBA była wyjątkowa linijka Nikoli Jokicia – triple-double na poziomie niespotykanym dotąd w lidze. W szerszej perspektywie, ostatnie kilka dni należały jednak do LeBrona Jamesa.
LeBron James w środę zaliczył triple-double nr 108. w karierze (28 punktów, 10 zbiórek, 12 asyst w meczu przeciwko Sacramento), wyprzedził na liście wszech czasów Jasona Kidda i jest samodzielnie na 5. miejscu, o dwa występy z trzema podwójnymi zdobyczami za Nikolą Jokiciem. To ostatnie triple-double było drugim „najstarszym” w historii NBA, po Karlu Malone z 2003 r., który miał wtedy 40 lat i cztery miesiące. LeBron mający 38 lat i 11 miesięcy wskoczył przed Tima Duncana z 2014 r. i Elvina Hayesa z 1984 r. Wcześniejsze triple-double, z zeszłego sezonu (z kwietnia), dawało mu czwarte miejsce na liście najstarszych graczy z takim występem. Przy okazji LeBron został pierwszym graczem w historii, który zagrał mecz na poziomie triple-double w 21. sezonie w NBA. Jest też jedynym, który zagrał taki mecz w 20. sezonie, w 19. sezonie obok LeBrona triple-double notował wspomniany Malone i Kobe.
W piątek i niedziele LBJ notował 35 i 37 punktów przeciwko Portland i Houston. Jest to szósty przypadek gracza po 38. urodzinach, który ma mecze co najmniej 35-punktowe z rzędu. Poprzednie piec przypadków to LeBron (trzykrotnie) i Michael Jordan (dwukrotnie). MJ notował 40 i 41 punktów z rzędu w styczniu 2002 r. i był o 18 dni starszy niż LeBron dziś. Po tamtych występach Jordan zagrał już tylko sześć meczów na poziomie 35 lub więcej punktów na przestrzeni kolejnych 14 miesięcy kariery.
Nikola Jokić w meczu przeciwko Pelicans rzucił 26 punktów, zebrał z tablic 16 piłek i rozdał 18 asyst. To pierwsza taka linijka w historii, nikt wcześniej nie osiągnął w jednym meczu takich pułapów. Przy kombinacji co najmniej 16 zbiórek i 18 asyst (w historii było takich 9) najwięcej punktów rzucał Oscar Robertson w 1961, osiągając linijkę 25-16-18. Zaokrąglając do poziomów co najmniej 25-15-15, Jokić po raz czwarty w karierze zaliczył takie triple-double. W historii, więcej takich meczów miał tylko Robertson (15), a tyle samo Wilt Chamberlain. Lista graczy, którzy kiedykolwiek zagrali mecz z co najmniej 25-15-15 jest krótka, bo obok trójki Robertson, Wilt i Jokić, takie mecze mieli jeszcze tylko Larry Bird, Russell Westbrook, Luka Doncić (po 2), Micheal Ray Richardson, Magic Johnson i James Harden (po razie).
Domantas Sabonis w meczu przeciwko Dallas rzucił 32 punkty na znakomitej skuteczności 13/15 z gry, a jedyne nietrafione rzuty to te zza łuku. Oznacza to idealne 13/13 w próbach za dwa punkty. Był to 22. przypadek w historii NBA zawodnika rzucającego co najmniej 13/13 za 2 bez pomyłki. Rekordem jest 18/18 Giannisa sprzed dwóch lat i Wilta Chamberlaina z 1967 r., a ostatnio 13/13 rzucali Karl-Anthony Towns i Jayson Tatum prawie 2 lata temu.
Tyrese Haliburton we wtorek w meczu przeciwko Philadelphia 76ers do 33 punktów dołożył 15 asyst i znowu nie popełnił straty. Sama linijka na poziomie 33-7-15 nie jest może niczym wyjątkowym, ostatnio taką mieliśmy w grudniu zeszłego roku (Jokić z 41-15-15), za to występ z co najmniej 30 punktami i 15 asystami bez strat to już rzadkość – dopiero piąty przypadek w historii. Wcześniej takie mecze grali: James Harden w 2021 r. (30-15), LBJ w 2018 r. (35-17), Chris Paul w 2009 r. (32-15) i John Stockton w 1989 r. (33-15).
Haliburton w poprzednim meczu (który załapał się na poprzednie podsumowanie statystyk), miał linijkę z 25 punktami i 17 asystami, również bez straty i został drugim po Jasonie Williamsie z 2003 r. graczem z meczami na poziomie 15 lub więcej asyst bez straty z rzędu. Przy czym Williams w sąsiednich meczach zaliczał ich 15 i 16. Średnia 16 asyst Haliburtona bez straty w dwumeczowym okresie (czyli w sumie 32 asysty), to najwięcej w historii NBA, 31 miał wspomniany Williams i również Kevin Porter w 1978 r. z 31 asystami (on miał 20 i 11).
Shai Gilgeous-Alexander przeciwko Phoenix Suns zapisał w protokole 28 punktów, 6 zbiórek, 5 asyst i 7 przechwytów. W historii takie kombinacje padały 43 razy odkąd śledzi się przechwyty, ale nie było takiej linijki w lidze od sześciu lat i Victora Oladipo (29-9-5-7). Shai ma teraz średnią 2,5 przechwytu na mecz. Gdyby dziś zakończył się sezon, byłaby to najwyższa średnia przechwytów w NBA od Chrisa Paula z sezonu 2013/2014.
Mitchell Robinson rządzi na tablicach, szczególnie na atakowanej. Ciekawy występ zaliczył przeciwko Charlotte Hornets, kiedy z 14 jego zbiórek, aż 11 było w ataku. Mimo tego zdobył tylko cztery punkty. W historii było jedynie 16 graczy, którzy mieli tyle (lub więcej) zbiórek w ataku i zdołali zdobyć jedynie dwa kosze (albo mniej). Nie było takiego gracza w lidze od 17 lat, od Tysona Chandlera (12-20-2 z 11 zbiórkami w ataku i 2/4 z gry). Robinson w tym momencie ma śr. sześć zbiórek w ataku na mecz – wartość, którą na koniec sezonu w ostatnich 50 latach osiągało tylko trzech graczy w sześciu sezonach: Jayson Williams 1998 r., Dennis Rodman 1992 r., Moses Malone 1978-1980 i 1982 r. (z rekordem 7,2 zbiórki w ataku na mecz w sezonie 1978/1979). Aktualnie Robinson jest za to na kursie na rekord NBA pod względem zbiórek ofensywnych w przeliczeniu na posiadania. Środkowy Knicks ma ich 10,1 na 100 posiadań, aktualny rekord to 10 wspomnianego Williamsa.
Tego samego środowego wieczora, Al Horford zablokował graczy 76ers pięciokrotnie, a Brook Lopez koszykarzy Raptors siedmiokrotnie. Horford jest pierwszym od sześciu lat graczem po 37. urodzinach z pięcioma blokami w meczu. Poprzednim weteranem z takim osiągnięciem był Pau Gasol w 2017 r., a ostatnim starszym od Horforda graczem Tim Duncan w 2015 r. Analogicznie Lopez jest jedynym po Duncanie z 2013 r. graczem po 35. urodzinach i z co najmniej siedmioma blokami. Ma zresztą taki mecz drugi raz, bo w tym sezonie zaliczał już osiem bloków.
A jak już jesteśmy przy statystyce bloków, Victor Wembanyama ostatnio ustanowił swój rekord w tej kategorii, blokując rywali ośmiokrotnie. Jest pierwszym od pięciu sezonów (Mitchell Robinson w 2018 r.) debiutantem z tyloma blokami, a cała linijka 19 punktów, 13 zbiórek, cztery asysty i osiem bloków z meczu przeciwko Memphis, wśród debiutantów pada po raz trzeci w historii: David Robinson w 1990 r. (34-14-7 i 8 bloków) i Ralph Sampson w 1983 r. (28-18-5 i 13 bloków) to jedyne dwa przypadki. Oczywiście, mając na uwadze, że w czasach młodości Wilta Chamberlaina bloki nie były oficjalną statystyką.
Osiągnięcia Cheta Holmgrena z meczu przeciwko Golden State Warriors, czyli 36 punktów, 10 zbiórek, pięć asyst, po dwa przechwyty i bloki to kombinacja, którą gracz w debiutanckim sezonie NBA osiąga dopiero po raz drugi w historii (od kiedy notowane są bloki i przechwyty). Pierwszy i ostatni dotąd rookie z takimi statystkami to Michael Jordan z 1985 r. z linijką 38-12-7-3-2.
Andre Drummond do zebrania 14 piłek w meczu z Orlando Magic potrzebował zaledwie 12-minutowego pobytu na boisku. Jest pierwszym graczem w historii NBA, który zakończył mecz z tak krótką grą i tyloma zbiórkami. Dotychczasowy rekord w 12 lub mniej minut to 13 zbiórek Jaysona Williamsa z 1996 r. (grał nawet krócej od Drummonda). Oczywiście mówimy tu o zakończeniu spotkania na 12 minutach, bo zawodnicy, którzy grali w meczu dłużej, potrafili w jednej kwarcie zebrać 15 piłek (np. Erick Dampier i Kevin Love).
Statystyki drużynowe
W niedzielę wieczorem Toronto Raptors pokonali Detroit Pistons 142-113, a 142 zdobyte punkty to trzeci najlepszy wynik w historii klubu oraz najwyższa zdobycz punktowa na własnych parkietach. W 2021 i 2022 r. dwukrotnie pokonywali Sacramento Kings, rzucając 144 i 143 punkty, ale były to mecze wyjazdowe. Poza tym gracze Toronto zaliczyli 44 asysty, zdecydowanie najwięcej w pojedynczym meczu w tym sezonie (rekord to dwukrotne 38 asyst Indiany). To dziewiąty mecz na takim poziomie drużynowej liczby asyst w XXI wieku (ostatnio w kwietniu Warriors mieli 47), a rekord NBA to 53 asysty Bucks w meczu z Pistons w 1978 r.
Na koniec rzut oka na statystyki całej NBA
Po rozegraniu 193 spotkań (15% sezonu) mieliśmy 160 występów co najmniej trzydziestopunktowych (0,83 na mecz), 19 występów co najmniej czterdziestopunktowych (0,10 na mecz), 12 meczów z triple-double (0,06 na mecz). W porównaniu do zeszłego sezonu jest nieco mniej występów „30+” (było 0,91 na mecz) i zdecydowanie mniej meczów na poziomie 40 lub więcej punktów (było 0,17, co oznacza prawie dwukrotnie niższą częstotliwość). Triple-double to mocno indywidualna rzecz, skoro jeden zawodnik może zaliczyć ich kilkadziesiąt, więcej niż wszyscy inni w lidze razem wzięci. W zeszłym sezonie oglądaliśmy takie osiągnięcie raz na 10 meczów, w tym, na razie, raz na 16.
Jeśli chodzi o tradycyjne statystyki, na razie obserwujemy minimalny wzrost celnych i oddanych trójek po dwóch latach spadków (apogeum to 2021 r.). Skuteczności są w normie, kręcą się od kilku sezonów na tych samych poziomach — ok. 46% z gry, ok. 35-36% za 3, ok. 77% z linii rzutów osobistych, tempo od pięciu lat to 98-100 posiadań, również z niewielkimi odchyłami. Z ciekawszych rzeczy, to mimo że ORTG (drużynowy rating ofensywny) i punkty na mecz drużyn stoją w miejscu, wzrastają wskaźniki obronne: najwięcej przechwytów od sezonu 2017/2018, najwięcej bloków od rozgrywek 2001/2002, najwięcej strat od sezonu 2013/2014.
Na kolejne podsumowanie statystycznych ciekawostek z parkietów NBA zapraszam już za tydzień!