W minioną niedzielę w łódzkiej Atlas Arenie odbył się finał 10. edycji Marcin Gortat Camp. W charytatywnym spotkaniu drużyna Gortat Team wygrała z zespołem reprezentacji Wojska Polskiego. Podczas koszykarskiego święta kibice mogli przekonać się, jak radzą sobie na parkiecie gwiazdy polskiego show biznesu i sportu. W krótkiej rozmowie dla PROBASKET swoimi wrażeniami podzielił się Piotr Gruszka – jedna z ikon polskiej siatkówki, były reprezentant kraju, a aktualnie asystent trenera kadry Polski.
Emilia Pińkowska: – Jest Pan ambasadorem programu Kinder + Sport. Co należy zrobić, aby przygoda z koszykówką dzieci biorących udział w campach Marcina Gortata się nie zatrzymała?
Piotr Gruszka: – Przede wszystkim należy wychodzić do dzieci. Trzeba takiej inicjatywy, jaką jest Kinder + Sport, czy to, co robi Marcin. Działamy oczywiście też w innych dyscyplinach, ale przede wszystkim to jest sport i to jest piękne. Także ludzie z innych środowisk – nie tylko sportowcy, ale i aktorzy, czy piosenkarze pokazują, że sport może łączyć i być fajną formą spędzania czasu. Myślę, ze to jest najważniejsze i o to chodzi.
Czy nie uważa Pan, że siatkówka ma pod tym względem łatwiej, ponieważ sukcesy ugruntowały jej popularność w Polsce?
Sukces na pewno ułatwia drogę. Ale to nie jest jedyna pochodna tego, żeby wszyscy nagle zaczęli uprawiać sport – jakąś dyscyplinę. Myślę, że przede wszystkim ważne jest pokazanie fajnej formy spędzania czasu. To, że Marcin przygotowuje świetne nagrody i wszystko, co się tutaj dzieje jest w porządku, dostarcza przeżyć, które niejedna osoba w Atlas Arenie będzie się pamiętać jeszcze długo. Tak samo wspaniała sprawa jest na „Kinderkach”. Chodzi nam o to, aby dzieci mogły spędzić fajnie czas i zobaczyć nas – pewnie na co dzień niektórych swoich idoli. Dziś wszyscy – całą rodziną – próbują spędzać czas sportowo. A to nie jest takie łatwe, bo dzieci muszą wiedzieć: że jest to coś, co musisz właśnie wyciągnąć z domu – z tej kanapy, sprzed tego komputera . To jest najważniejsze.
Jak Pan oceni dzisiejsze wydarzenie sportowe?
„Peterda” jak zawsze. To, co robi Marcin, jest czymś wspaniałym. Zorganizował już tyle campów. To dziesiąty rok tej inicjatywy, a szósty mecz drużyny Marcina. Mam przyjemność od początku brać udział w tych meczach. Widać to, że ludzie się świetnie bawią. Zobaczenie nawet tak jak dzisiaj – tego punktu kulminacyjnego, czyli łez dzieciaków, które dowiedziały się, że wszyscy polecą do Stanów w nagrodę – pokazuje, że to jest coś, co warto robić. A jeszcze przy okazji pomagamy też oczywiście innym ludziom, ponieważ dzisiaj wspieramy fundację Marcina (dochód z tego spotkania w całości został przeznaczony na potrzeby fundacji „MG13”, w tym m.in. wakacyjne wyjazdy dla dzieci poległych na misjach żołnierzy – przyp. red.). Więc jest to wspaniałe, że spotykamy się właśnie w jakimś celu.
Czyli warto było wygospodarować czas w Pana kalendarzu reprezentacyjnym na przyjazd do Łodzi?
Tak. Oczywiście, że tak. Teraz w sezonie przygotowawczym do Mistrzostw Europy mam wolny tylko weekend, ale w ogóle się nie wahałem, czy przyjechać tutaj. Bo tak jak mówię – móc aktywnie spędzić czas, a jeszcze pomóc komuś, to jest coś świetnego. Wolę takie spędzanie czasu niż leżenie na kanapie i oglądanie telewizji.
Rozmawiała: Emilia Pińkowska
Fot. Daria Jańczyk