Rozgrywki 2015/2016 sprowadziły się dla Chicago Bulls do walki o życie. Drużyna nie ma jeszcze zagwarantowanego miejsca w TOP8 wschodniej konferencji i przed nimi wiele trudnych starć. To może być pierwszy sezon w karierze Derricka Rose’a bez awansu jego zespołu do kolejnej fazy.
Mimo zdrowia, które wybiórczo pozwala rozgrywającemu Chicago Bulls uczestniczyć w rywalizacji, ten nie ukrywa, że przez zmiany w systemie oraz problemy kadrowe jest to jeden z najtrudniejszych sezonów w jego karierze. Ekipa w ostatnim meczu pokonała na własnym parkiecie Brooklyn Nets, ale to dopiero początek finałowej fazy. Czeka nas jeszcze wiele przetasowań i niespodzianek.
– Jest naprawdę ciężko. Chłopaki cały czas odpadają. Sam walczę o to, aby utrzymać się na parkiecie – mówi. Ostatnio odsunęła go od gry kontuzja pachwiny, w pierwszej połowie sezonu Derrick Rose walczył ze ścięgnem podkolanowym. – To dziwne, ale po raz pierwszy w swojej karierze moja ekipa może nie zagrać w play-offach. Każdego dnia musimy walczyć o zespół, jakim chcemy być – dodał.
W ostrzejszych słowach o dyspozycji swojego zespołu wypowiedział się Jimmy Butler. Rzucający obrońca także niedawno wrócił do gry po kontuzji kolana i stara się za wszelką cenę odzyskać rytm, aby zapewnić kluczowe wsparcie w walce o PO. Razem z Rosem przeszli ponad narrację o swoim rzekomym konflikcie i skupiają się na zbudowaniu produktywnej współpracy. Po drodze muszą rozwiązać szereg problemów.
– Bardzo często to nasz rywal gra twardszą koszykówkę. To widać od początku do końca meczu. Musimy walczyć o każdą piłkę i każdą zbiórkę. Do tej pory nie zawsze tak było. Mamy naprawdę wiele potencjału w tej rotacji, ale o tym zapominamy – stwierdził. Przed ekipą kilka meczów z zespołami poniżej 50% zwycięstw – Utah Jazz, Sacramento Kings i dwukrotnie New York Knicks. To dla Byków szansa, aby zbudować przewagę nad Detroit Pistons i Washington Wizards.
fot. Keith Allison, Creative Commons
Obserwuj @mkajzerek
Obserwuj @PROBASKET