Cała historia brzmi naprawdę dramatycznie. Borisa Simanić nie zapamięta dobrze ostatniego starcia swojej drużyny z reprezentacją Południowego Sudanu. W jednym z bezpośrednich pojedynków pod koszem rywal uderzył go tak mocno, że koniec końców konieczne okazało się wycięcie nerki. Na ten moment dalsza gra w koszykówkę 25-latka stanęła pod znakiem zapytania.
Zaraz po meczu Serbii z Południowym Sudanem Borisa Simanić trafił do szpitala z uwagi na to, że pojawiło się krwawienie. W trakcie meczu zawodnik otrzymał mocny cios łokciem, po którym wskazywał na ból brzucha. Lekarze początkowo nie zdiagnozowali poważnych problemów, ale po dłuższej obserwacji i badaniach konieczne okazało się wycięcie nerki. Zawodnik obecnie przebywa w szpitalu w Manili – stolicy Filipin – i wraca do pełni sił. Z pewnością nie zobaczymy go na parkiecie w ćwierćfinałowym meczu Serbii z Litwą.
Simanić ma za sobą dwie operacje. Po pierwszej lekarze obserwowali, jak reaguje jego organizm. Okazało się, że konieczny jest kolejny zabieg z uwagi na problemy z tkanką nerki. Ta w konsekwencji została wycięta całkowicie. Wszystkie podejmowane procedury były konsultowane z lekarzem reprezentacji Serbii, który zatwierdził działania podejmowane na miejscu. Na ten moment nie wiemy, co z karierą zawodnika, który w poprzednim sezonie reprezentował barwy hiszpańskiego Basket Zaragoza.
Cała sytuacja miała miejsce pod koniec meczu Serbii z Południowym Sudanem. Walczący do końca Nuni Omot, były gracz PLK, bijąc się o piłkę pod koszem dość brutalnie potraktował Simanicia. Sędziowie całego zdarzenia jednak nie widzieli i nie przerwali gry. Co z karierą 25-letniego Simanicia? Ten nie był kluczowym elementem rotacji Serbów na turnieju, ale stanowił dla szkoleniowca zabezpieczenie z ławki rezerwowych. – Nie jestem koszykarzem, który gra w ten sposób. Przepraszam [Borisa], że musi przez to przechodzić – mówił wyraźnie skruszony reprezentant Południowego Sudanu.
Zobaczcie, jak wyglądała cała sytuacja.
Follow @mkajzerek
Follow @PROBASKET