Polski big man, Przemysław Karnowski miał w tym roku starać się o angaż w NBA, rozgrywając swój ostatni sezon w akademickiej lidze NCAA. Wszystkie plany pokrzyżował mu jednak poważny uraz pleców. Przemek wciąż nie wie jaką decyzję podejmie po upływie tego sezonu.
– Pewnie zdecyduję latem – mówi polski koszykarz, , który w tym sezonie zgubił sporo kilogramów. Zalecał mu to w trakcie sezonu reprezentacyjnego jego mentor, a zarazem przyjaciel – Marcin Gortat. Przemek zdążył już zgubić około 13 kilogramów, co jest świetną wiadomością.
Przypomnijmy, że „Big Mamba” doznał urazu kręgosłupa pod koniec listopada podczas treningu. Upadł niefortunnie, ale dokończył zajęcia i nic nie wskazywało na to, że kontuzja okaże się tak poważna. Przez miesiąc próbowano go leczyć na różne sposoby, ale w ostatnich dniach grudnia zdecydowano, że konieczna jest operacja.
– Chodzenie, wstawanie, każdy najmniejszy ruch był bardzo bolesny. Ja w tym czasie uczęszczałem jeszcze na zajęcia, było naprawdę ciężko – opowiada polski koszykarz. – Nigdy nie miałem takiej sytuacji, żeby pocić się z bólu. Jeszcze bardziej frustrujące było to, że nie wiedziałem co się dzieje – mówi.
Przemek dodał również, co chyba najważniejsze, że wszystko idzie zgodnie z myślą lekarzy. – Lekarze powiedzieli, że w czerwcu, ewentualnie pod koniec czerwca będę mógł zacząć skakać. Do tego jednak wciąż sporo czasu, uraz był dość poważny. Mój powrót do gry potrwa jeszcze trochę czasu. Może to być 7, 8, a nawet i 9 miesięcy od czasu operacji – mówi polski podkoszowy.
Zgodnie z przepisami NCAA Karnowski, mimo że to jego ostatni rok na Uniwersytecie, będzie mógł rozegrać jeszcze jeden sezon w NCAA. Wszystko dlatego, że przez kontuzję opuści ponad 70 procent spotkań. Przemek zapewne zdecyduje się grać na uniwerku w USA, ale nie wiadomo czy będzie to Gonzaga, czy może inna uczelnia.
– Rozmawiałem z moimi trenerami i rodzicami i postanowiliśmy jeszcze nie zamykać sobie żadnych z dróg – mówi „Big Mamba”. – Wiem, że ostatnio pojawiło się sporo spekulacji, chociażby o tym, że nie pojawiłem się na imprezie z okazji zakończenia sezonu. Owszem, nie było mnie, ale tylko dlatego, że nie było moich rodziców – kontynuuje Przemek.
Gra w Gonzadze powinna być dla Przemka kuszącą opcją, albowiem jest tam zżyty z trenerami, nauczycielami, czy zawodnikami z zespołu. Mało prawdopodobne jest, ażeby w tym roku zgłosił się do draftu NBA, albowiem mógłby po prostu zmarnować swoje szanse dostania się do najlepszej ligi świata poprzez draft.
– Była to dla mnie bardzo trudna sytuacja, ale dzięki wsparciu najbliższych, jak i fanów po prostu nie mogłem nie dać rady – kończył Przemek.
W pięciu meczach tego sezonu „Karni” notował średnio 8,8 punktu i 5,4 zbiórki trafiając blisko 60 procent rzutów z gry. Wcześniej był jednym z najlepszych zawodników reprezentacji Polski podczas wrześniowych Mistrzostw Europy we Francji.
Obserwuj @PJ_Jankowski
Obserwuj @PROBASKET