Tym razem członkowie naszej redakcji postanowili pochylić się nad najważniejszą kategorią, czyli MVP. Nie są w swoich wyborach jednomyślni. O to bardzo trudno mając do wyboru tylu znakomitych graczy. Na kogo postawilibyście wy?
Jan Melerski
Wybór: James Harden
Wybór zwycięzcy w tej kategorii jest chyba najtrudniejszy spośród wszystkich nagród. Mimo szacunku dla rekordu Westbrooka i jego tegorocznych dokonań, oddam swój głos na Jamesa Hardena. Po występie w finałach konferencji Rockets zaczęli przypominać podwórkową zbieraninę, a nie drugi najlepszy zespół Zachodu. Współpraca z Howardem również nie wyglądała najlepiej. Potrzeba było świeżości. Na miejsce Bickeerstaffa przyszedł zbawca, Mike D’Antoni preferujący styl pasujący jak ulał do umiejętności Jamesa Hardena. Zawodnik Rakiet od momentu przeprowadzki do Houston z sezonu na sezon staje się coraz lepszym zawodnikiem, a odpowiednia myśl szkoleniowa pomaga mu wnieść grę na zupełnie inny poziom niż dotychczas. Podczas obecnych rozgrywek, dzięki nowej roli w zespole Brodacz odsłania przez kibicami kolejne karty. Poza talentem do zdobywania punktów Harden pokazał się podczas rozgrywek jako świetny kreator. Efektem tego jest tytuł najlepszego podającego obecnego sezonu z imponującym wynikiem 11.2 asysty na mecz. Ponadto James dokłada do tego średnie 29 punktów i 8.1 zbiórki. Powierzenie mu roli rozgrywającego i otoczenie go zgrają strzelców okazało się również świetnym przepisem na stworzenie dobrze naoliwionej maszynki do zdobywania punktów (Rockets rzucają średnio 10 punktów więcej niż sezon temu). Poza asystami lider Houston jest także ligowym liderem przydatności na boisku tzw. win shares z wynikiem 15 punktów. Jeśli chodzi o porównania z Westbrookiem to Brodacz ma nad nim jeszcze jedną ważną przewagę, która już niejednokrotnie przesądzała o wyborze laureata. Chodzi oczywiście o osiągnięcia drużynowe. Rakiety są 3 najlepszą drużyną Zachodu z bilansem 55-27. W bezpośrednim pojedynku górą znowu jest Harden, który podczas obecnych rozgrywek ogrywał Russa trzykrotnie (na 4 pojedynki). Bycie centralnym punktem tak dobrze radzącej sobie ekipy daje duże podstawy do tego by nazwać go najbardziej wartościowym graczem ligi. W końcu, wyobraża sobie teraz ktoś wyniki Rockets bez niego?
Piotr Zach
Wybór: James Harden + Russell Westbrook
Szczerze mówiąc – nie mam pojęcia. To znaczy tak, umówmy się, szukanie MVP poza duetem Russell Westbrook – James Harden, to zabieranie im tego wyróżnienia na siłę, byle tylko nie wpadło żadnemu w ręce. Przez długi czas optowałem za graczem Houston Rockets, jednak faktyczne pobicie rekordu Oscara Robertsona, nie prognozowanie, nie zgadywanie, a realne podparcie go wynikiem statystycznym, spowodowało u mnie odwrócenie toku myślenia. Do tego te średnie za cały sezon… Westbrook jest jaki jest, ale nie umniejszajmy temu, czego w tych rozgrywkach dokonał. Brak mu może duszy przywódcy, lecz indywidualnie pokazał kosmos. Z drugiej strony Harden wykazuje się dowodzeniem najwyższej klasy, jeszcze bardziej zabójczo usprawnił grę, walczy z atakami narkolepsji w defensywie, które tak bezlitośnie wytykano mu jeszcze w poprzednim sezonie. Nie zapominajmy również o tym, że graczowi Rox zabrakło średnio 2 zbiórek więcej, by także zanotować średnie wyniki na poziomie triple-double. NBA nie lubi remisów, wszystko musi mieć zwycięzcę, ale pisaliśmy kiedyś o tym, co Kobe Bryant ma nam do zaproponowania w tegorocznym wyścigu o MVP. Zarówno James Harden, jak i Russel Westbrook, być może zagrali właśnie swoje życiowe sezony, obaj będąc w wieku, na który ów prime time definicyjnie przypada. Idąc więc za pomysłem legendy Los Angeles Lakers – moim zdaniem to czas na przyznanie nagrody MVP ex aequo dla obu zawodników. Poza tym liga lubi kontrolowany szum marketingowy 😉
Damian Wełna
Wybór: Russell Westbrook
Ten sezon stał się istnym wyścigiem popularności. Niezliczone ilości TD, indywidualne statystyki i przepiękne powtórki. Zwycięzcą tego rajdu powinien zostać Russell Westbrook. I to nie dlatego, że powtórzył wyczyn Oscara Robertsona z sezonu 1961-1962, a dlatego, że przy tym został najlepiej punktującym zawodnikiem ligi. ”Big O” nie uzyskał wtedy MVP, chociaż z pewnością mu się należało. W tamtych czasach liczyły się umiejętności przywódcze, zwycięstwa drużyny i indywidualne umiejętności. Choć wielu fanów NBA nad tym ubolewa, to już nie wróci i metodą wybierania MVP jest licznik popularności. Westbrook rozbił bank w meczu z Denver Nuggets, w którym nie tylko zdobył swoje 42 TD w sezonie, a jeszcze dobił tych samych, cieszących się z jego dokonania fanów Denver game-winnerem. Po odejściu Kevina Duranta, Westbrook w końcu mógł włączyć piąty, a może nawet szósty bieg. 7 TD z rzędu na przełomie listopada i grudnia ubiegłego roku. Tego też nikt nie dokonał i już chyba nigdy nikomu się to nie uda. Szacunek dla pozostałych kierowców w tym wyścigu, ale Russ z pole-position równym tempem dojedzie po to trofeum. WestBeast Is Unleashed!
Wojciech Zwaduch
Wybór: Russell Westbrook
Moim zdaniem zdecydowanym faworytem do zdobycia nagrody MVP jest niewiarygodny Russell Westbrook. Zwierzak, bestia, egzekutor, lider pełną gębą – zawodnik Thunder nie miał sobie równych. Harden? Jaki Harden? ”Broda” jest soft, nie widzę u niego tej niesamowitej pasji do gry, jaką co noc prezentuje Russ. James to bez wątpienia bardzo dobry gracz i jedna z największych gwiazd ligi NBA, ale w tegorocznym sezonie karty bezsprzecznie rozdawał atletyczny wychowanek UCLA. Rekordowa ilość triple-double, dokonanie niemożliwego, czyli poprawienie rekordu legendarnego ”Big O”, fantastyczne statystyki (31.6 punktu, 10.4 asysty, 10.7 zbiórki), 100% zaangażowania w każdym spotkaniu i pewny awans Thunder do playoffs. Kiedy przed obecnymi rozgrywkami Kevin Durant niespodziewanie opuścił drużynę z Oklahomy wielu ekspertów wątpiło czy Westbrook będzie w stanie wziąć na swoje barki trudne obowiązki lidera. Utalentowany combo guard po cichu czekał na szansę, aby wreszcie odciąć pępowinę i pokazać, że Thunder to wyłącznie jego drużyna. Russell grał jak natchniony, zanotował sezon życia skutecznie zamykając usta niedowiarkom. Westbrook to typ gracza ”born ready”, to dla takich nietuzinkowych oraz charakternych zawodników kibice tłumnie przychodzą do hal najlepszej koszykarskiej ligi świata. Uważam, że Westbrook zaprezentował się wprost fenomenalnie i w pełni zasłużył na prestiżową nagrodę MVP obecnych rozgrywek.
fot. Keith Allison, Creative Commons