Aż 15 celnych „trójek” na 28 prób robi wrażenie. Taki niesamowity pokaz skuteczności zapewnił Polskiemu Cukrowi Toruń awans do półfinału Pucharu Polski. Podopieczni Dejana Mihevca pokonali TBV Start Lublin 83:71.
W zdecydowanie lepszych humorach do tego spotkania przystępowali lublinianie. „Twarde Pierniki” musiały sobie radzić bez Aleksandra Perki oraz jednego z liderów – Aarona Cela. Reprezentant Polski nabawił się na treningu w Warszawie urazu stawu skokowego. Występujący w roli gospodarzy torunianie radzili sobie jednak bez nich bardzo dobrze.
Po kilku nieudanych próbach po obu stronach jako pierwsi trafili czerwono-czarni, a konkretnie James Washington. Rywale odpowiedzieli za to trzema trafieniami zza łuku – najpierw przymierzył Bartosz Diduszko, potem Glenn Cosey, a dystansową trylogię zamknął Karol Gruszecki. Trener David Dedek nie czekał ani dłużej i przywołał swoich graczy do ławki rezerwowych. Defensywa Startu kulała i trzeba było temu zaradzić. Niepewność w obronie utrudniała Startowi skupienie się na zdobywaniu punktów. Aby machina z Lublina ruszyła, do pracy musiał zabrać się tercet Amerykanów. Dobre chęci Chavaughna Lewisa zatrzymały się jednak na twardo broniących, często na granicy faulu, torunianach. Polski Cukier nie ustrzegł się błędów, ale po pierwszej kwarcie prowadził 19:11.
Bartosz Diduszko nie miał zbyt wielu sentymentów względem swojej byłej drużyny. Dlatego kiedy nadarzała mu się okazja do zdobycia trzech punktów, to ją wykorzystywał. Za jego przykładem szedł cały zespół – każdy chciał dopisać się do protokołu meczowego. Trafiać zaczęli też goście i oglądaliśmy trochę wyrównanej koszykówki. Na bohatera ekipy z Lublina wyrastał Darryl Reynolds, który nie tylko efektownie pakował piłkę do obręczy, ale sprawdzał się też na półdystansie. Lublinianie nadrobili – 26:31 – i zmusili trenera Dejana Mihevca do skorzystania z przerwy na żądanie. Pożar został ugaszony, a status quo utrzymane. Dzięki bardzo dobrej skuteczności z obwodu (8/15) „Twarde Pierniki” wygrywały do przerwy 36:30.
Trzech minut potrzebowali koszykarze z Lublina, żeby złapać kontakt z przeciwnikami. Kiedy jednak mieli szansę na objęcie prowadzenia, to zawodziła ich skuteczność. Na ich szczęście, początkowo niezbyt dobrze w tym elemencie radzili sobie również wicemistrzowie kraju. Po krótkiej rozgrzewce przypomniał o sobie Karol Gruszecki, który ponownie skarcił słabą defensywę lublinian na obwodzie. Straty, które udało się odrobić gościom urosły w oczach, kiedy kolejne punkty dołożył Łukasz Wiśniewski. Zespół, który na przestrzeni całego sezonu spisuje się najlepiej w rzutach trzypunktowych, teraz tylko to potwierdzał. Polski Cukier miał 8 punktów zapasu przed decydującą odsłoną – 59:51.
Michael Gospodarek, który był niemal niewidoczny przez pół godziny gry, obudził się w bardzo dobrym momencie. Dwie akcje and-one z punktami z linii na rozpoczęcie kwarty pozwoliły lublinianom ponownie zniwelować straty. Na niewiele się to jednak zdało, bo po chwili sędziowie zagwizdali ich przewinienie techniczne i niesportowe. Glenn Cosey się nie pomylił. Chwila rozluźnienia kosztowała wicemistrzów Polski sporo nerwów – Start nie zamierzał rzucić ręcznika i odpowiedział swoją serią punktową. Zapowiadała się zacięta końcówka. Emocje uleciały jednak jeszcze szybciej niż się pojawiły. Polski Cukier wykorzystał swoją najmocniejszą broń, żeby utrzymać bezpieczną przewagę – wygrał całe spotkanie 83:71.
[ot-video][/ot-video]
======
Polski Cukier Toruń – TBV Start Lublin 83:71 (19:11, 17:19, 23:21, 24:20)
Polski Cukier: Cosey 9, Diduszko 14, Gruszecki 22, Mbodj 6, Wiśniewski 12 – Śnieg 6, Sulima 4, Krefft 3, Grochowski
Trener: Dejan Mihevc
Start: Dutkiewicz 10, Lewis 15, Mirković 1, Szymański 2, Washington 14 – Czerlonko 2, Gospodarek 11, Reynolds 14, Zalewski 2, Ciechociński, Pelczar
Trener: David Dedek