Obecność Jeremiego Sochana w zespole Baylor Bears w sezonie 2021-22 wzbudziła pewne zainteresowanie ligą NCAA wśród polskich kibiców, którzy na co dzień nie śledzą rozgrywek uniwersyteckich. W naszym kraju wciąż istnieje jednak mała świadomość na temat tego, jak wygląda sezon NCAA. Sporadyczne informacje o występach Polaków, ograniczające się głównie do nazw drużyn, wyniku i statystyk są zupełnie oderwane od kontekstu konferencji w jakiej dany zawodnik gra. Podobnie jest w przypadku transferów świeżo-upieczonych absolwentów amerykańskich uczelni do Polskiej Ligi Koszykówki. W tym tekście przybliżę system rozgrywek 1. Dywizji NCAA, w kolejnym (za kilka dni) przyjrzę się szóstce polskich zawodników, uwzględniając to, w którym miejscu całego systemu aktualnie się znajdują.
Niniejszy „przewodnik” po NCAA koncentruje się na systemie rozgrywek, różnice w przepisach gry w stosunku do zasad panujących w NBA czy w ligach zrzeszonych w FIBA, czy też zasady transferowe albo naboru do ligi uniwersyteckiej są obszernymi tematami na osobny wpis i tu ich nie poruszam.
Podstawą działania NCAA są konferencje, które same w sobie są niezależnymi ligami, a nawet organizacjami. W konferencjach, podobnie jak w NBA, gra się o mistrzostwo sezonu regularnego i o zwycięstwo w play-offs w posezonowych turniejach konferencyjnych. Inaczej niż Europejczycy, Amerykanie pielęgnują ten podział, nazywając play-offs graniem „po sezonie”, rozdzielają też statystyki (również indywidualne), pomiędzy częściami sezonu i nie inaczej jest w koszykówce uniwersyteckiej.
Aktualnie w 1. Dywizji NCAA są 32 konferencje zrzeszające 363 drużyny uniwersyteckie (gwoli ścisłości zrzeszonych w konferencjach jest 361), a najważniejszą cechą tak obszernej struktury jest ogromne rozwarstwienie poziomów, które można porównać do różnic w europejskiej koszykówce np. pomiędzy ligą hiszpańską, a ligą przykładowego Kosowa. Dodatkowo, istnieje również drugi i trzeci poziom NCAA, a także stowarzyszenia uniwersytetów działające równolegle, jak NAIA, USCAA, JUCO, które zrzeszają na ogół mniejsze uczelnie, których nawiasem mówiąc odsetek absolwentów kontynuujących zawodowe kariery jest niewielki.
Podstawowym błędem nieświadomych europejskich kibiców, jest porównywanie statystyk zawodników grających w różnych konferencjach NCAA, lub wyciąganie wniosków ze statystyk bez kontekstu w jak silnym/słabym otoczeniu dany zawodnik gra. Można to porównać do sytuacji, w której amerykański kibic sugerowałby się statystykami 20 punktów na mecz gracza w którejś z egzotycznych europejskich lig, stwierdzając że „przecież był świetny w Europie”.
Konferencja konferencji nierówna
Typowo w konferencji jest od kilku do kilkunastu zespołów. Zespoły zrzeszone są w nich do pewnego stopnia biorąc pod uwagę klucz geograficzny (tzn. bardzo rzadko się zdarza by zespoły z przeciwległego wybrzeża były w jednej konferencji), ale nie jest on decydujący ani szczególnie rygorystyczny. Uczelnie z jednego stanu czy miasta mogą należeć do różnych konferencji, a jednocześnie różne konferencje mają zupełnie różną logistykę. Przykładowo konferencja Big West zrzesza zespoły z Kalifornii (i jeden z Hawajów), konferencja Metro Atlantic Athletic Conference zespoły ze stanów New York, Maryland czy New Jersey funkcjonujące na niewielkim jak na USA obszarze, a na drugim biegunie jest np. konferencja Big Sky, gdzie 10 uczelni rozrzuconych jest po całym zachodzie USA, od Portland po Sacramento, Arizonę i Colorado. Wracając do rozwarstwienia poziomu, jest ono tak ogromne, że można założyć iż najsłabsze zespoły mocnych konferencji, wygrałyby słabsze konferencje bez porażki. W drugą stronę, nawet najmocniejsze zespoły słabych konferencji, miałyby problem w odniesieniu jakiekolwiek zwycięstwa, gdyby wrzucić je do najlepszych konferencji. Zupełna analogia do rozgrywek w Europie – czyż spadkowicz z hiszpańskiej ACB nie wygrałby ligi Cypru z bilansem 30-0?
Tak jak napisałem wcześniej, każda konferencja gra swój osobny sezon, włącznie z osobnymi nagrodami dla najlepszych zawodników, trenerów, itd. Biorąc pod uwagę poprzedni akapit – nagroda jest nagrodzie nierówna. Czym innym będzie MVP sezonu konferencji Pac-12, a czym innym tytuł najlepszego przechwytującego rozgrywek Mid-Eastern. Na sezon regularny, w zależności od konferencji, składa się od 20 kilku do około 40 meczów. Mecze w sezonie regularnym mają dwie, nazwijmy to, „kategorie”. Bliżej początku sezonu drużyny grają po około kilkanaście meczów z rywalami z innych konferencji – każda uczelnia ma swój grafik, dostosowany do swoich możliwości sportowych i pozasportowych, włącznie z graniem meczów z zespołami uniwersyteckimi spoza NCAA. W tej części sezonu gra się też coroczne turnieje (głównie w listopadzie), z których część jest naprawdę prestiżowa, jak np. słynne Battle 4 Atlantis na Bahamach, gdzie zapraszane są tylko bardzo rozpoznawalne uczelnie. Kibiców w Stanach elektryzują także mecze odwiecznych rywali, przykładem niech będzie rywalizacja pomiędzy Duke i Michigan, oraz starcia drużyn z top 25 ogólnokrajowych rankingów (o rankingach za chwilę). Spotkania tej części sezonu wliczają się w ogólny bilans sezonu drużyny, widnieją w statystykach, ale nie decydują o kolejności w tabeli danej konferencji. Tutaj pierwszeństwo mają mecze z drugiej części sezonu, kiedy drużyny rywalizują już wyłącznie „we własnym sosie”. Wynikiem tej dwoistości sezonu regularnego jest to, że w mocnej konferencji można być z 60 procentowym bilansem blisko końca stawki, a w słabej konferencji wystarczy to do wygrania sezonu regularnego. Jedni wygrywają większość meczów zanim zaczną grać pomiędzy sobą, a drudzy bilans początku sezonu nadrabiają meczami konferencyjnymi. Żeby nie być gołosłownym: w tym momencie sezonu, kiedy ogromna większość zagranych meczów to mecze pozakonferencyjne, zespoły konferencji Big 12 wygrały 82% swoich spotkań, a najgorszy bilans ma Oklahoma State i jest to 7-4 (63.6% zwycięstw). Na przeciwległym biegunie jest konferencja Southwest Athletic, której drużyny wygrały w sumie ok. 28% spotkań, a bilans 4-7 (36.4% zwycięstw) jest drugim najlepszym.
Wszystkie konferencje kończą sezon regularny w podobnym czasie, a następnie przeprowadzają swoje własne play-offy, które grane są w większości konferencji w tym samym tygodniu, tradycyjnie na początku marca. Play-offy różnią się między sobą. Ich cechą wspólną jest to, że rozgrywane są w formacie single-elimination, tzn. przegrywający pojedynczego meczu odpada z drabinki. Jednak drabinki mogą wyglądać różnie dla różnych konferencji – mamy różne kombinacje rozstawienia, liczby rund i zasady play-in. Wynika to oczywiście z różnej liczby drużyn w konferencjach, łatwiej zbudować drabinkę dla 8 drużyn, niż dla 13. Mistrz każdej z konferencji jest automatycznie zapraszany do ogólnokrajowego Turnieju NCAA, popularnie zwanego March Madness.
Marcowe szaleństwo!
Turniej NCAA rozgrywany na przełomie marca i kwietnia, służący wyłonieniu najlepszej drużyny całego sezonu to 6 jednomeczowych rund, a 6-rundowa drabinka to 64 zespoły, które zaczynają od 1/32 finału. De facto w turnieju NCAA gra 68 zespołów, bo mamy tu jeszcze niewielką rundę play-in, zwaną First Four (gdzie 4 zespoły grają o 2 wakaty). Jak pisałem w poprzednim akapicie, automatyczną kwalifikację do Turnieju uzyskują zwycięzcy każdego z 32 konferencyjnych turniejów. Pozostałe 36 zespołów dołącza na zasadzie „dzikiej karty” w procesie zwanym Selection Sunday, w którym specjalna komisja wybiera oraz ogłasza pełen zestaw zespołów March Madness, włącznie z ich rozstawieniem. Dokooptowanie dodatkowych drużyn poza mistrzami konferencji, ma w pewnym sensie charakter uznaniowy, ale poprzez oparcie tego procesu o pewne przeliczniki, kluczowy jest tu aspekt sportowy. W uproszczeniu, do stawki 32 mistrzów konferencji dodawane są najlepsze z zespołów, które nie zakwalifikowały się do Turnieju automatycznie. W ten sposób każda z konferencji ma co najmniej jednego przedstawiciela (mistrza), ale najlepsze z nich, mają ich po kilku. Na przykład w sezonie 2022, do March Madness włączono prócz mistrza jeszcze 8 dodatkowych zespołów z konferencji Big Ten, która wbrew nazwie zrzesza 14 uniwerków. Szczegółem technicznym (ale również istotnym z punktu widzenia sportowego), jest podział 64 drużyn Turnieju na 4 regiony, stanowiące 4 oddzielne drabinki aż do fazy Final 4, czyli do półfinałów całych rozgrywek. Regiony, czy inaczej mówiąc ćwiartki całego turnieju, mają swoje osobne rozstawienia (a więc mamy 4 „jedynki”, 4 „dwójki”, itd.), a przynależność do regionu tylko do pewnego stopnia ma charakter geograficzny. Na ogół miesza się zespoły, tak aby żadna z czterech drabinek regionalnych nie odstawała poziomem od pozostałych, a także po to, by uniknąć dużej liczby meczów pomiędzy zespołami pochodzącymi z tych samych konferencji.
Co robi w czasie March Madness pozostałe prawie 300 zespołów NCAA? Te które zostaną zaproszone, mają swoje niższej rangi turnieje posezonowe, podobnie jak NCAA Tournament ogólnokrajowe, ale oczywiście grane z mniejszym rozmachem i zainteresowaniem. Tradycyjnie są to drugi w hierarchii po March Madness turniej NIT (National Invitation Tournament) oraz kolejne: CBI (College Basketball Invitational) i TBC (The Basketball Classic), który w zeszłym sezonie miał swoją pierwszą edycję, bo zastąpił turniej CIT (CollegeInsider.com Postseason Tournament). Generalnie, turnieje niższej rangi ukierunkowane są na mniejsze uczelnie, dlatego rzadko uczestniczą w nich mocne drużyny z topowych konferencji, które nie zakwalifikowały się do March Madness.
Zupełnie osobną kwestią jest porównywanie drużyn pomiędzy konferencjami lub też zestawianie konferencji pomiędzy sobą. Różne serwisy stosując różne przeliczniki uwzględniające bilans drużyny oraz bilans rywali, tworzą ogólnokrajowe rankingi drużyn czy też szeregują poszczególne konferencje w zależności od ich siły. Na przykład NCAA oficjalnie stosuje NET ranking system, a portal sports-reference.com tzw. SRS – simple rating system. Przelicznik NET jest również oficjalną miarą pomagającą komisji w rozdaniu 36 dodatkowych zaproszeń do Turnieju podczas Selection Sunday. Dodatkowo, w NCAA funkcjonują dwa oficjalne ogólnokrajowe power rankingi publikowane przez cały sezon co tydzień przez agencję Associated Press (na podstawie typowań dziennikarzy) i USA Today (na podstawie typowań trenerów). Bycie jednym z zespołów klasyfikowanych w top 25 jest na tyle prestiżowe, że dla meczów pomiędzy takimi drużynami prowadzi się oddzielne statystyki (typu „to pierwszy raz w historii, kiedy zespół notowany w top 25 przegrał u siebie mecz 30 punktami z zespołem nienotowanym”), a sam numer przydzielony w rankingu eksponuje się w na grafikach, w zapowiedziach meczów, itp.
Najlepsi z najlepszych
Najmocniejsze aktualnie konferencje w koszykarskiej 1. Dywizji to:
- Big 12, obejmująca głównie region Teksasu, Oklahomy i Kansas z takimi uczelniami jak Kansas i Kansas St., Texas i Texas Tech, Oklahoma i Oklahoma St., czy Baylor gdzie grał Jeremy Sochan,
- Big Ten, skupiająca zespoły z północnego wschodu, takie jak Michigan i Michigan St., Ohio St., Illinois, Purdue czy Wisconsin,
- Pac-12, zrzeszająca uczelnie z całego zachodniego wybrzeża oraz centralnej części USA: Arizona, UCLA, Utah, Oregon czy Stanford,
- Southeastern, w której jak nazwa wskazuje grają drużyny z południowego i centralnego wschodu, od Teksasu, aż po Florydę, a najbardziej rozpoznawalne uczelnie to Kentucky, Alabama, Arkansas, Florida czy też Tennessee,
- Big East, obejmująca podobny region co Big Ten, czyli okolice Wielkich Jezior i północno-wschodnie wybrzeże, grają tu Villanova czy Providence,
- Atlantic Coast – jeszcze jedna topowa konferencja skupiająca zespoły z wschodniego wybrzeża, ale w przeciwieństwie do powyższych, w całej rozciągłości, od Florydy po Massachusetts. Najważniejsze uczelnie konferencji AAC to słynne Duke i North Carolina, ale jest tu też Miami, Clemson, Georgia Tech, Virginia Tech czy Florida St.
Podsumowując, dla przeciętego europejskiego kibica, cały system NCAA jest nieintuicyjny czy wręcz pozbawiony logiki. Myślę jednak że jego zrozumienie ułatwia patrzenie na niego jak na system europejski, w którym funkcjonuje szereg krajowych lig (analogicznie w NCAA mamy rozgrywki konferencyjne zakończone play-offami) oraz system różnych rangą europejskich pucharów (rozgrywki posezonowe, ogólnokrajowe w NCAA).
Kontynuując wątek NCAA, w niedalekiej przyszłości przyjrzę się i przybliżę status oraz kontekst polskich zawodników w 1. Dywizji NCAA.
Już jest! Druga część!