Zespół trenera Igora Milicicia zaprezentował się z dobrej strony w kolejnym sparingu przed EuroBasketem 2025. Tym razem Polacy zagrali z Gruzją, w której składzie nie zabrakło nazwisk z NBA. Spotkanie zakończyliśmy zwycięstwem 94:89 po dobrej drugiej połowie, w której zaprezentowaliśmy koszykarską dyscyplinę po obu stronach parkietu.
POLSKA – GRUZJA 94:89 (25:26; 18:25, 25:15, 26:23)
- W składzie Gruzinów m.in. Alesander Mamukelashvili z Toronto Raptors oraz Goga Bitadze z Orlando Magic, co mogło sugerować, kto w tym meczu wystąpi w charakterze faworyta. Gruzini będą rywalizować w grupie C EuroBasketu, a ich rywalami będą reprezentacje Cypru, Włoch, Hiszpanii, Grecji oraz Bośni i Hercegowiny.
- Rozpoczęliśmy mecz piątką z Jordanem Loydem i Andrzejem Plutą Jr-em jako back-courtem i Mateuszem Ponitką, Dominikiem Olejniczakiem i Aleksandrem Dziewą na pozycjach skrzydłowych. Loyd od razu zaznaczył swoje umiejętności w starciach jeden na jeden jako gracz gotowy wejść w kontakt i złapać rywala na faulu. Pierwszą zmianą trenera Igora Milicicia był Szymon Zapała, co było interesujące pod kątem reprezentacyjnego rozwoju tego młodego centra. Dostał spore minuty i aktywnie walczył z rotacjami w obronie i w grze dwójkowej po atakowanej stronie.
- W pierwszych minutach Gruzini prowadzili 8:7 po trójce w dobrze rozrzuconej kontrze Gogi Bitadzego. Drugi garnitur Gruzinów dużo słabiej w obronie, co pozwalało nam utrzymać się w grze. Również dzięki indywidualnym popisom Michała Michalaka, który skończył kilka posiadań w grze jeden na jeden. W obronie mieszaliśmy obronę strefową z obroną indywidualną… z różnymi efektami. Ostatecznie straciliśmy w pierwszej połowie 51 punktów, więc przed sztabem trenera Milicica sporo szlifowania.
- Jeszcze po punktach Loyda na początku drugiej kwarty prowadziliśmy 29:28, ale w kolejnych minutach do głosu doszła wyjściowa piątka Gruzinów. Co ciekawe – pod koszem przestawiał nas 36-letni Giorgi Shermadini. Na deskach brakowało Polakom fizyczności, przegraliśmy w tej statystyce 10:14 w trakcie pierwszych 20 minut. Rywal grający swoją najbardziej utalentowaną “piątką” miał łatwość w znajdowaniu pozycji rzutowych. Po trójce Kamary Baldwina z Baskonii Gruzini prowadzili 44:38. Odpowiedział Michalak z dystansu po rozrzuceniu Loyda, który przeczytał złe ustawienie w obronie rywala.
- Jednak przeciwnik skończył połowę serią 5:0, która pozwoliła mu zejść do szatni z wynikiem 51:43. Agresywnie weszliśmy w trzecią kwartę i po 2+1 Tomka Gielo traciliśmy już tylko trzy punkty. Po czterech minutach było już 57:56 dla reprezentacji Polski. Michał Sokołowski trafił za trzy z faulem Bitadzego, który wcześniej popełnił w ataku błąd kroków. Po efektownym wsadzie Przemka Żołnierewicza w kontrze było 64:62 i w grze Polaków było znacznie więcej entuzjazmu, co też pomogło. Obie drużyny szybciej reagowały w obronie, co przełożyło się na mniejszą liczbą zdobywanych punktów.
- Na 6 minut przed końcem byliśmy +3 po trzech punktach Tomka Gielo i dynamicznym wejściu faulowanego Mateusza Ponitki. Z Gruzinów wyraźnie zeszło powietrze, a brak ofensywnego wkładu Bitadze zamknął im ofensywne możliwości. Trójka Tomka Gielo na 2:30 przed końcem ustawiła nas w dobrej pozycji do skończenia tego meczu. Za chwilę przechwyt i kontra z łatwymi punktami Tomka i +7 na dwie minuty przed końcem. Polacy zagrali mocny i konsekwentny basket w drugiej połowie tego meczu, co z pewnością napawa optymizmem. Trójka Kamila Łączyńskiego była daggerem, po którym Gruzini się już nie podnieśli.
Czy wiesz, że PROBASKET ma swój kanał na WhatsAppie? Kliknij tutaj i dołącz do obserwowania go, by nie przegapić najnowszych informacji ze świata NBA! A może wolisz korzystać z Google News? Znajdziesz nas też tam, zapraszamy!
Follow @mkajzerek
Follow @PROBASKET
Wspieraj PROBASKET
