To był Stephen Curry w swojej najlepszej odsłonie. Lider Golden State Warriors nie dał New York Knicks szans, trafiając 11 trójek i kończąc spotkanie z 54 punktami na koncie. Tym samym wpisał się w historię Madison Square Garden, gdzie każdy gracz stara się wejść na wyżyny.
To był Stephen Curry jeszcze przed mistrzowskimi Golden State Warriors. Wówczas lider GSW musiał wiele razy samodzielnie prowadzić zespół. Tak właśnie było tamtej nocy w Madison Square Garden. To był pokaz fenomenalnej gry, co ciekawe – Stephen grał wówczas pełne 48 minut i przez pełne 48 minut terroryzował absolutnie bezradną obronę New York Knicks.
Skończył z 54 punktami na koncie, trafiając jedenaście trójek. To pozostaje najlepszy wynik w karierze Curry’ego, teraz 3-krotnego mistrza NBA. W całym sezonie 2012/2013, Steph notował na swoje konto średnio 22,9 punktu, 6,9 asysty, 4 zbiórki. Ledwo co uporał się z problemami zdrowotnymi i starał się za wszelką cenę udowodnić swoją wartość przed podpisaniem nowej umowy.
Tamtej nocy zanotował 18/28 FG i 11/13 z dystansu. Dołożył do tego 7 asyst i 6 zbiórek oraz 3 przechwyty. Po przeciwnej stronie Carmelo Anthony (35 punktów, 8 asyst), J.R. Smith (26 oczek na 53% skuteczności) i Tyson Chandler (16 punktów, 28 zbiórek). Knicks mieli skład gotowy do walki o play-offy. Ostatecznie odpadli w półfinale wschodu z Indianą Pacers (2-4).
Wspieraj PROBASKET
- NBA: Mecz Gwiazd ustalony? To będzie zupełnie nowe doświadczenie
- Wyniki NBA: Lakers przegrali wygrany mecz, sensacja w Toronto, błysk duetu Miller-Ball
- NBA: Doncic kolejną gwiazdą która odpocznie przez kontuzję
- NBA: Suns szykują fortunę dla Duranta. Gigantyczna inwestycja z nadzieją na mistrzostwo
- NBA: George z kolejną kontuzją, Embiid gasi pożar benzyną